W sklepach z aplikacjami, niezależnie od platformy mobilnej, jest całe mnóstwo programów. Jedne są bardziej przydatne, inne mniej, ale trudno o to, by wszystkie spośród nich (czyli setek tysięcy) były wartościowe. W ostatnim czasie staramy się Wam przybliżyć aplikacje użytkowe, które ułatwiają nam życie w cyklu wpisów „Okiem Tabletowo”. Mogliście przeczytać już z jakich aplikacji korzystam ja, Piotr i Janek (Android, iOS, Windows). Ale poza programami, które wymieniłam w przywołanym materiale, na moim smartfonie/tablecie mam jeszcze inne programy. Z myślą o nich powstał tekst na temat aplikacji, bez których można się obyć, ale warto je mieć. Wszystkie są darmowe (część dostępna w dwóch wersjach: darmowej i płatnej).
Wiele lokali (głównie gastronomicznych, ale nie tylko) oferuje klientom zbieranie naklejek na odpowiednim kuponie. Ile razy zdarzyło Wam się takowy zgubić? No właśnie. Dlatego też warto mieć Kekemeke – aplikację, która pozwala nam zbierać pieczątki/naklejki w formie cyfrowej. Świetna sprawa zwłaszcza dla osób, które często odwiedzają swoje ulubione miejsca i chcą później odbierać darmowe kawy/pizze/innego rodzaju korzyści idące za zebranie odpowiedniej ilości pieczątek.
Oczywiście jest jeden haczyk – aby móc zbierać pieczątki w Kekemeke, lokale, do których chodzisz, muszą być zarejestrowane, tj. zostać partnerem programu. Jest ich jednak, mimo wszystko, całkiem sporo.
Muzei (Android)
No dobra. Przyznam Wam się do czegoś. A właściwie do dwóch rzeczy. Pierwsza: jestem tak bardzo leniwa (lub tak bardzo nie mam na to czasu), że nigdy nie zmieniam domyślnych tapet w smartfonie/tablecie. Druga: uwielbiam robić zdjęcia i lubię do nich wracać – zwłaszcza, jak mi się jakieś bardzo podobają. Co to ma ze sobą wspólnego? Otóż dzięki Muzei mogę codziennie wracać do innego zdjęcia ze swojej galerii, bo – automatycznie – ustawiają mi się jako nowe tapety (każdego dnia inne).
Ale oczywiście Muzei jest bardziej rozbudowanym programem. Domyślnie aplikacja zaznajamia nas z nowym dziełem sztuki, ustawiając nam je na tapetę. Możemy jednak zmienić, by tapety pobierane były właśnie z galerii zdjęć urządzenia, na którym zainstalowany jest program lub z wybranego z dostępnych w Google Play rozszerzeń, w tym z 500px lub Flickr.
Ile razy zdarzyło Ci się słyszeć w radiu/kawiarni/u znajomych utwór, który doskonale znałeś, ale nie mogłeś sobie przypomnieć ani jego tytułu, ani wykonawcy? Przykład z wczoraj – siedziałam ze znajomym na kawie, w lokalu leciała piosenka, której znaliśmy cały tekst i spokojnie moglibyśmy ją zaśpiewać. Ale wykonawca i tytuł wyleciały nam z głowy. Z pomocą przyszedł SoundHound (telefon przyłożony do głośnika), dzięki któremu już po chwili wszystko stało się dla nas jasne (z tym „no taaaaaak, jak mogłam nie pamiętać?!”)
Skaner kodów QR (nie mam tu wybranych, ulubionych aplikacji)
Kody QR stają się coraz bardziej powszechne – znajdziemy je nawet na wizytówkach. Jeśli więc chcemy szybko wprowadzić czyjeś dane do telefonu, można je zeskanować, korzystając z jednego z dostępnych w sklepach z aplikacjami programów. Oczywiście zastosowań kodów QR jest całe mnóstwo, a to jedynie jeden z przykładów. Warto też pamiętać, że aby czytnik działał, potrzebny jest w urządzeniu, z którego korzystamy, aparat.
Kalkulator Procentowy (Android, iOS)
Stajemy się coraz bardziej leniwi. Przez ciągły kontakt z elektroniką coraz rzadziej liczymy w pamięci (no przyznajcie się, przecież to prawda!). A czasem jesteśmy po prostu zbyt zmęczeni, by coś na szybko wyliczyć – jak choćby w sklepie cenę na ciuchy po rabacie czy napiwek w restauracji. Wtedy warto mieć przy sobie rozbudowany kalkulator, a właśnie takim jest Kalkulator. Procentowy, którego autorem jest zresztą nasz rodak!
Polska Faktura (Android)
Czasem, bardzo rzadko na szczęście, po prostu muszę wystawić fakturę VAT, a nie mam dostępu do laptopa. Wtedy przychodzi z pomocą Polska Faktura, z której poziomu, w prosty sposób, mogę wystawić dokument na ekranie dotykowym. Jest też bardziej rozbudowana wersja Pro – dla wymagających.
Wykreślanki i sudoku (nie mam wybranych, ulubionych aplikacji)
W metrze, tramwaju, autobusie, pociągu, na wykładzie, etc. – wszędzie może się przydać aplikacja wymagająca nieco wytężenia naszego mózgu, bo przecież nie zawsze rozrywka musi się ograniczać do bezmyślnego klikania w ekran, prawda?
Do wyszukiwania połączeń transportem publicznym w Warszawie, w której to od niedawna mieszkam, przez dłuuugi czas używałam JakDojadę. Ale ostatnio zaczęłam poszukiwania alternatywy dla aplikacji, której wersja Androidowa wygląda już na nieco przestarzałą (na iOS-ie wygląda lepiej). I tak, przypadkiem, za sprawą mojego dobrego znajomego (pozdrawiam!) trafiłam na Moovit. Aplikacja wygląda świetnie, a przede wszystkim przejrzyście i nowocześnie, do tego oferuje rozbudowaną funkcjonalność – co ciekawe, również z elementem społecznościowym (im więcej osób korzysta z programu, tym więcej infomacji w czasie rzeczywistym otrzymamy o przejeździe danej trasy, etc.). W Polsce działa w czterech miastach: Warszawie, Lublinie, Łodzi i Szczecinie. Oczywiście dostępna jest w języku polskim.
Niestety, o ile bardzo podoba mi się warstwa wizualna Moovit, tak JakDojade jest zdecydowanie bardziej ogarniętą aplikacją, jeśli chodzi o najszybsze rozwiązania dojazdów – pokazuje o wiele więcej możliwości tras niż Moovit i są one dokładniejsze. Więc, póki co, warto ją traktować jako ciekawostkę i czekać na dalszy rozwój.
To tyle dziś ode mnie w temacie aplikacji, bez których można się obyć, ale warto mieć.
Oczywiście to są jedynie wybrane przeze mnie aplikacje – przykłady przydających się (ale nie przydatnych jako tako na co dzień) programów można mnożyć. Swoje typy natomiast podajcie w komentarzach!