Google to potężne przedsiębiorstwo, które kojarzymy przede wszystkim z wyszukiwarką. Przyzwyczailiśmy się już do myśli, że oplotło swoimi mackami także Androida, a nawet wypuszcza autorskie telefony. Jednocześnie bardzo często zapominamy, że na smartfonach większość z nas ma zainstalowaną aplikację o tej nazwie. I właśnie ona, aplikacja Google, otrzymała aktualizację do wersji 7.0, która przynosi kilka godnych uwagi zmian. Może nie na tyle dużych, aby zrozumiałe było przejście z numeru 6.x na 7.x, ale wystarczających do tego, by poświęcić im kilka słów.
Najpierw zajmiemy się możliwością włączenia powiadomień Asystenta Google, czy też Google Assistant w ujęciu międzynarodowym. Okazuje się, że wersja 7.0 umożliwia włączenie lub wyłączenie powiadomień na smartfonie oraz urządzeniu Google Home. Domyślnie telefony powiadomienia otrzymywać będą, a gadająca tuba – nie. Aby to zmienić wystarczy kilka kliknięć. Może się przydać, choć – Bogiem a prawdą – w Polsce raczej nieprędko.
Kolejna nowość skupiona jest wokół Pixel Launcher. Nie wiemy, czy uwzględniony został także Google Now Launcher, ale nie sądzę, by miało się tak stać. Chodzi o możliwość wyłączenia automatycznego dodawania skrótów zainstalowanych aplikacji. Co ciekawe, sam przełącznik jest w aplikacji aktywny, lecz działa dopiero od Androida O, a dokładniej rzecz biorąc – API 26. Chciałbym przypomnieć, że niemalże dokładnie taka sama funkcja dostępna jest w Sklepie Play. Dlaczego niemalże? Bo nie tyczy się aplikacji z nieznanych źródeł, takich jak pobrany plik .apk, czy Amazon Appstore.
Z pomniejszych zmian warto zaznaczyć, że błąd wynikający z crashowania aplikacji w wyniku usunięcia kart, który miał miejsce w wersji 7.0.4 został usunięty i nie występuje w aplikacji Google v7.0.6. A teraz przejdźmy do czegoś interesującego, czyli kilku wniosków wysnutych na podstawie analizy kodu aplikacji.
Aby zrozumieć wszystkie zmiany muszę wspomnieć najpierw o czymś, co zwie się Actions on Google. Jest to projekt, który umożliwia deweloperom implementację konkretnych działań na konkretne polecenia. Oznacza to, że Uber, Netflix, czy Todoist mogą być częściowo sterowane z poziomu Asystenta. Nazwijmy te akcje „usługami”, żebyśmy mogli się dobrze zrozumieć.
Po pierwsze, od tej wersji usługi są dzielone na kategorie. Dodatkowo, można poprosić Google Assistant o znalezienie za nas tej, której nie możemy znaleźć. Użytkownicy będą mogli dodatkowo ocenić i skomentować, czy każda z nich działa prawidłowo. Ten system z pewnością ułatwi innym użytkownikom wybranie tych, których potencjalnie potrzebują. I na sam koniec, możliwe jest dodanie ulubionych usług do spersonalizowanej listy, a pewne linijki sugerują, że kiedyś będzie można nadawać własne polecenia dla istniejących działań.
Wracając jednak na Ziemię, wśród wielu niezrozumiałych dla zwykłych śmiertelników linijek znaleziono coś naprawdę interesującego. Na liście urządzeń pojawia się mistyczne Bisto. Nie wiemy co to jest, ale sprawa wygląda nietypowo – skoro nie należy „ono” ani do zwykłych telefonów, ani do Pixeli, ani do Android TV, ani do Google Home, ani nawet do Android Wear, to może szykować się coś nowego. Pytanie tylko brzmi – co? Dzięki analizie kodu wiemy, że będzie wspierać słuchawki oraz posiadać ekran, co z przyczyn prawnych niejako wyklucza Android Auto i przepowiada coś więcej niż Google Home. Zaintrygowani? Ja bardzo.
źródło: AndroidPolice, Actions on Google, Pexels, Google Play