Zaczynamy się do tego przyzwyczajać, że w coraz większej liczbie miejsc użytkownikom smartfonów proponowana jest pomoc tak zwanej sztucznej inteligencji. Na poważnie zabrało się za to Google, które wkrótce wprowadzi nowości w wyszukiwarce i aplikacji Fitbit.
Google niesie kaganek AI
Jeśli używamy urządzenia mobilnego z Androidem albo po prostu wyszukujemy czegoś w sieci z pomocą wyszukiwarki Google, chcąc nie chcąc już korzystamy z niektórych funkcji szeroko pojętej sztucznej inteligencji. To dlatego, że gigant z Mountain View już od lat korzysta z pomocy uczenia maszynowego i inteligentnych algorytmów (choć oczywiście terminów tych nie należy stosować zamiennie).
Firma nie poprzestaje na tak oczywistych rzeczach jak personalizowane reklamy czy uczenie się zwyczajów posiadaczy smartfonów z serii Pixel. Wychodzi daleko poza takie oczywistości, na przykład planuje wprowadzić kilka eksperymentalnych funkcji dla subskrybentów Fitbit Premium. Inteligentnego asystenta fitness nazwano Fitbit Labs.
Fitbit Labs, czyli Twój komentator zdrowia
To w gruncie rzeczy dość prosty chatbot który ma pomóc użytkownikom w lepszym zrozumieniu danych zebranych o ich stanie zdrowia oraz aktywności. Zamiast otrzymywać klasyczne, „suche” podsumowanie naszych treningów, będziemy mogli zadawać pytania w języku naturalnym i dostawać odpowiedzi w postaci łatwych do zrozumienia wykresów oraz sugestii dalszych działań.
Jak jednak wspomniałem wyżej, takie rzeczy dostępne będą tylko dla osób opłacających abonament Fitbit Premium. To koszt równy 9,99 dolarów miesięcznie lub 79,99 dolarów rocznie. Niektórzy subskrybenci mogą już testować Fitbit Labs, a dla wszystkich użytkowników z tej grupy chatbot będzie udostępniony w niedoprecyzowanym terminie w tym roku.
Oprócz powyższych płatnych opcji, Obiektyw Google zyska przydatną funkcję dermatologa. Zamiast słownie opisywać dziwną wysypkę, która pojawiła się nam na skórze, można zrobić jej zdjęcie i spróbować zachować zimną krew podczas zapoznawania się z opisami chorób po dopasowaniu fotografii do istniejących w internecie fotografii zmian skóry u ludzi.
Zawsze to dodatkowy sposób na to, by dowiedzieć się, że mamy raka, jak to często się kończy po wygooglowaniu dowolnych objawów w internecie ;) Oczywiście pamiętamy przy tym, że w żadnym wypadku nie zastąpi to opinii profesjonalisty.