Kiedy wydawać się mogło, że aplikacji do uruchamiania gier na komputerach jest już za dużo, 2K wjeżdża całe na biało, prezentując swój autorski launcher! Jest to sytuacja niepokojąca, zważywszy na to, iż właściciel studia, czyli Take-Two Interactive ma już przecież do swojej dyspozycji Rockstar Games wraz z ich aplikacją Social Club.
2K Launcher, czyli każdy po swojemu
O tej dość kuriozalnej sytuacji poinformował graczy jeden z użytkowników portalu Resetera. Ów gracz chciał najzwyczajniej w świecie spędzić trochę czasu w niedawno wydanej grze Mafia: Definitive Edition. Zamiast okna z grą, po uruchomieniu pozycji na Steamie powitał go ekran nowej aplikacji, z której to dopiero mógł przejść do właściwej zabawy.
Nietrudno się domyślić, że ten proceder będzie za chwilę dotyczyć wszystkich gier powiązanych z tym wydawcą. To, że każdy z nich chce być jak najmniej zależny od Valve – i przy tym pozbierać nieco danych użytkowników – jest zrozumiałe. Liczba aplikacji jednak, jakie muszą być zainstalowane, by móc się cieszyć pełnią gamingu, zaczyna przekraczać normy zdrowego rozsądku.
Wygoda kontra konkurencja
Sytuacja byłaby nieco inna, gdyby 2K Launcher można było zainstalować osobno, a aplikacja pozwalałby na zakup gier tegoż wydawcy. Tu jednak dzieje się coś innego, bo launcher jest tak jakby dołączany z pobraną grą. Czy wielcy wydawcy zaczynają sobie pozwalać na zbyt wiele? To jest raczej pytanie do właścicieli większych platform na rynku pecetowym. Patrząc jednak na wojnę między Apple oraz Epic Games, myślę, że dopóki 2K nie próbuje zarabiać na swoich produkcjach bez prowizji dla wielkich sklepów, nikt nie będzie podejmować wielkich interwencji.
Kolejne aplikacje do odpalania gier to przede wszystkim cios dla graczy. Steam, jako platforma jest obecny na rynku od wieków, a przyzwyczajenie użytkowników oraz nieustanny rozwój aplikacji sprawia, że nawet wielkie, ekskluzywne premiery nie są w stanie przeciągnąć klientów na stronę innych launcherów.
2K Games jest znane z cichej implementacji niewygodnych rozwiązań w swoich produktach, więc miejmy nadzieję, że i ta sytuacja skończy się burzą w social mediach. Swoją drogą, dobrze, że podobna sytuacja nie pojawiła się na konsolach, bo chyba bym kręćka dostał!