Apex Legends Nintendo Switch Recenzja

Recenzja Apex Legends w wersji na Nintendo Switch – zbyt wielki kompromis

Apex Legends
PREMIERA NINTENDO SWITCH
9 marca 2021
PRODUCENT
Panic Button

Na początku tego roku naszła mnie myśl, by po prawie dwóch latach wrócić do Apex Legends. Chciałem sprawdzić na własnej skórze, jak Respawn Entertainment rozwija swoją – niegdyś szalenie popularną – produkcję. Dziwnym zrządzeniem losu, kilka dni później EA zapowiedziało, że Apex Legends trafi na konsole Nintendo Switch. Pomyślałem więc, że będzie to idealna okazja, by do Apex Legends wrócić. Oj, jak bardzo się myliłem…

Mam słabość do portów dużych gier na Nintendo Switch. Każde takie przeniesienie wymagającego tytułu na mobilną konsolę Japończyków, jest swego rodzaju egzaminem dla twórców i ciekawym przykładem tego, co można osiągnąć, gdy optymalizację gry stawia się na pierwszym miejscu. Moim faworytem w tej trudnej „sztuce kompromisu” pomiędzy wydajnością gry a grafiką, jest studio Panic Button, które na swoim koncie ma już takie porty gier na Switcha, jak Wolfenstein: Youngblood, Warframe, Rocket League czy Doom Eternal.

Wszystkie z tych gier trzymały wysoki poziom, jeśli chodzi o swoją techniczną stronę – oczywiście jak na warunki tej stosunkowo słabej platformy. Niestety, zdaje się, że dobra passa opuściła ten zespół (mam nadzieję, że tylko chwilowo), bo ich najnowsze dzieło w postaci Apex Legends na Nintendo Switch, pozostawia bardzo wiele do życzenia. Co poszło nie tak? Przekonajmy się!

Zapis rozgrywki z Apex Legends

Poniżej sprawdzić możecie fragment rozgrywki z Apex Legends, który został zgrany przy pomocy zewnętrznego urządzenia w trybie zadokowanym. By być w pełni uczciwym, podkreślę, że gra na żywo prezentuje się nieco lepiej – weźcie pod uwagę, że Nintendo Switch ma wyświetlacz o rozmiarze 6,2 cala, a YouTube dodatkowo kompresuje filmy.

Apex Legends po prawie dwóch latach przerwy

Zanim przyjrzymy się stricte pracy Panic Button, kilka słów o tym, co Respawn Entertainment zmienił, usunął i dodał w Apex Legends podczas mojej nieobecności. Muszę się przyznać, że swoją przygodę z tym battle royale skończyłem bardzo szybko z dość prozaicznego powodu – byłem kompletnie przesycony tego typu grami na rynku.

Pomimo tego, że obiektywnie patrząc, Apex Legends jest naprawdę udaną grą, to nie miała ona u mnie na dłuższą metę żadnych szans, ponieważ kiedy tytuł ten debiutował na rynku, na moim steamowym liczniku miałem wykręconych już grubo ponad 100 godzin w Playerunknown’s Battlegrounds. Miałem więc już po prostu dość całego gatunku battle royale i, po początkowej ekscytacji Apex Legends, usunąłem tę grę ze swojego komputera i zapomniałem o niej na dobre.

Głównie widzę tu moją winę, ale na swoją obronę dodam, że pomimo tego, że Apex Legends był (i nadal jest) – w mojej opinii – lepszą pod względem technologii grą od PUBG czy nawet Fortnite, to tytuł ten nie miał jednak „tego czegoś”, co sprawia, że od danej produkcji nie można się oderwać.

To pewnie też kwestia w pełni subiektywna, ale patrząc po swoich znajomych, stwierdzam, że sporo osób zakończyło swoją przygodę z grą Respawn Entertainment stosunkowo szybko, tak samo jak ja. Potwierdzają to też statystyki liczby aktywnych graczy, które znacząco spadły od czasu premiery, choć trzeba Apex Legends oddać, że nadal zainteresowanie graczy utrzymuje się na zadowalającym poziomie.

Po swoim odejściu nie byłem więc za bardzo „na czasie” ze wszystkimi nowościami. Co jakiś czas docierały do mnie informacje o nowej dodanej postaci czy mapie, a także że rozpoczął się nowy sezon, ale nie śledziłem tego wszystkiego zbyt uważnie. Tak więc teraz przystąpiłem do rozgrywki jako „świeżak”, z jako-takim doświadczeniem sprzed lat i… w sumie nie tak dużo na pierwszy rzut oka się zmieniło.

Szok spowodowany nowościami był znacznie mniejszy, niż chociażby w przypadku mojego powrotu do Fortnite, gdzie wiele elementów gry zmieniło się diametralnie już po zaledwie jednym roku nieobecności. W Apex Legends zdaje się tak dużych zmian nie poczyniono, podstawowe mechaniki zostały tylko bardziej doszlifowane i dodano kilka nowych, ale rdzeń rozgrywki pozostał z grubsza taki sam – w końcu, po co zmieniać coś, co działa bardzo dobrze?

Apex Legends Nintendo Switch Recenzja

Dodano głównie nową zawartość: dwie mapy, aż osiem nowych postaci, pojazdy i wiele więcej pomniejszych rzeczy – w tym ograniczone czasowo tryby. Do tego dochodzi też osiem sezonów, na które składało się kilkanaście wydarzeń fabularnych. Całkiem sporo nowości, ale cała reszta – łącznie z samouczkiem – została praktycznie nietknięta.

I moim zdaniem to dobrze, strzelanie daje satysfakcję także dziś, a mnogość postaci czy kilka map do wyboru, też nie pozwalają się tu nudzić, nawet po kilkudziesięciu godzinach. Gdy doliczymy do tego wszystkiego jeszcze cyklicznie dodawane nowe sezony i wspomniane już ograniczone czasowo tryby, to śmiem twierdzić, że rozwój Apex Legends jest mocną stroną tego, bądź co bądź, bardzo udanego tytułu, jak na standardy gier free to play.

Choć to, czy jest to dla nas udana gra, może zależeć też od tego, na jakiej platformie będziemy grać w ten tytuł. Przejdźmy więc do meritum.

Apex Legends Nintendo Switch Recenzja

Jak Apex Legends wygląda i działa na Nintendo Switch?

Widząc Apex Legends na PC czy którejkolwiek konsoli stacjonarnej, można odnieść wrażenie, że wersja na Nintendo Switch nie powinna być aż tak wielkim wyzwaniem dla twórców tego portu. W teorii gra ta ma przecież mniejsze wymagania od, chociażby takiego Doom Eternal, co daje nadzieje na dobrej jakości wersję mobilną. Niestety, w praktyce… jest nieco inaczej.

Zacznę od dobrych rzeczy – to rzeczywiście pełnoprawny port Apex Legends, który zawiera wszystkie elementy „oryginału” i w który można w miarę bezproblemowo grać. Ekrany wczytywania są względnie szybkie, kod sieciowy spisuje się dobrze, a podczas rozgrywki nie zauważyłem żadnego znaczącego błędu, uniemożliwiającego rozgrywkę. Jak więc możecie się domyślić, moja krytyka dotyczy głównie jakości oprawy graficznej i wydajności gry.

Apex Legends Nintendo Switch Recenzja

A obie te rzeczy nie prezentują się najlepiej. Widać tu ogromną przepaść pomiędzy wersją z Nintendo Switch a PC, PlayStation 4 i Xbox One. Rozdzielczość jest śmiesznie niska – w trybie zadokowanym gra dobija jedynie do 720p, zaś w trybie przenośnym liczyć możemy tylko na 576p. I o ile w takim Wiedźminie 3 na „Pstryczku” mi to nie przeszkadzało, tak w dynamicznej grze wieloosobowej, niska rozdzielczość oznacza również niższą czytelność – a to jest już spory problem.

Tym bardziej, że i sama szczegółowość Apex Legends na konsoli Nintendo nie prezentuje się najlepiej. Odległość renderowania obiektów i postaci została znacząco skrócona względem pozostałych platform, do tego też same tekstury nie zachwycają swoją ostrością. Do tego wszystkiego roślinność zniknęła z wielu miejsc na mapie, a drzewa czy inne większe obiekty straciły na szczegółowości nawet na najbliższych dystansach. Całość wydaje się po prostu rozmyta i niewyraźna, co utrudnia skuteczne odnajdywanie wrogów i późniejszą walkę z nimi.

Apex Legends Nintendo Switch Recenzja

Powyższe mankamenty mogłaby uratować w moich oczach tylko jedna rzecz – płynność na poziomie 60 FPS. Niestety, o ratunku nie ma mowy, bo na Switchu zagramy tylko w 30 klatkach na sekundę i to i tak nie zawsze, bo gra bardzo często lubi „chrupnąć”. I to oczywiście w tych najbardziej intensywnych momentach walk, co jest wyjątkowo irytujące, bo niejednokrotnie to właśnie to zaważyło na zwycięstwie mojego przeciwnika nade mną.

Oczywiście możecie powiedzieć, że to kwestia mojego „lamerstwa”, ale nie – z ciekawości zainstalowałem grę również na PlayStation 4, gdzie radziłem sobie znacznie lepiej, a i same wrażenia płynące z rozgrywki były przyjemniejsze. I, tak, to oczywiste, przecież każda multiplatformowa gra na Nintendo Switch wygląda gorzej niż na pozostałych konsolach, ale w przypadku Apex Legends różnica pomiędzy platformami jest wyjątkowo duża.

Na mały minusik zaliczam też brak polskiej wersji językowej, nawet napisów. A przypomnę, że w wersjach na pozostałe platformy znajdziemy nawet pełny polski dubbing. Spore uchybienie.

Sterowanie i cross-play

Ktokolwiek miał styczność z awaryjnymi joy-conami Nintendo Switch, raczej potwierdzi, że małe analogi tej konsoli nie należą do najbardziej precyzyjnych na świecie. I nie mówię tu nawet o porównywaniu do duetu myszy i klawiatury – bo tu, bądźmy szczerzy, mało kto ma szansę – a do kontrolerów konkurencyjnych konsol.

DualShock 4, DualSense czy pady Xboksowe, deklasują joy-cony Nintendo, jeśli chodzi o precyzję strzelania i szybkie poruszanie się, co ma przecież ogromne znaczenie w tak dynamicznej grze, jak Apex Legends. Tym bardziej, że dostępny jest tu międzyplatformowy cross-play, który – w mojej opinii – jest obusieczną bronią w przypadku wersji na Nintendo Switch.

Apex Legends Nintendo Switch Recenzja

Zacznijmy od tego, że cross-play jest w pełni opcjonalny – to na plus, bo im więcej swobody w grze mają gracze, tym lepiej dla nich. Problem w tym, że rozgrywka z graczami z PlayStation, Xboksów i PC może być irytująca, ze względu na dwa czynniki: wspomnianą wcześniej uproszczoną grafikę i właśnie sterowanie.

Gdy gramy na Nintendo Switch, przeciwko osobie grającej na PlayStation 4 czy Xboksie One, to już jesteśmy na straconej pozycji. Niższa rozdzielczość, zaledwie 30 FPS (kontra 60 klatek na pozostałych platformach), gorsza widoczność i czytelność, a także – w teorii oczywiście – mniej precyzyjne sterowanie, sprawiają, że grając w cross-play’u z pozostałymi platformami, mamy już z góry mniejsze szanse na zwycięstwo.

Apex Legends Nintendo Switch Recenzja

Jasne, w teorii liczą się tu głównie nasze umiejętności i doświadczenie, ale nie ma co się oszukiwać – wersja Apexa na Nintendo Switch znacząco odstaje od wydań na pozostałe platformy. Na razie więc polecam cross-play wyłączyć (na całe szczęście jest taka możliwość w ustawieniach gry), tym bardziej, że graczy na Nintendo Switch nadal jest w Apex Legends całkiem sporo, przez co znajdowanie gier nie jest zbytnio czasochłonne.

Jeśli jednak bardzo chcecie korzystać z cross-play’a w Apex Legends, by np. grać wspólnie ze swoimi przyjaciółmi z innych konsol, to polecam rozgrywkę z Nintendo Switch Pro Controller. A jeśli tego pada nie posiadacie, to możecie sprawdzić również wsparcie ruchowe sterowania, które wspierają między innymi oryginalne joy-cony „Pstryczka”.

Ten alternatywny sposób sterowania znany jest już z wielu innych gier, jak chociażby Fortnite i Doom Eternal. Ja sam średnio za nim przepadam, ale muszę przyznać, że po jakimś czasie stosowania tego sterowania, można rzeczywiście poprawić swoją precyzję – tak więc plus za danie kolejnego wyboru graczom.

Apex Legends Nintendo Switch Recenzja

Podsumowanie

Swój powrót do Apex Legends ostatecznie oceniam jako nieudany. Nie chodzi mi tu nawet o samą grę jako taką i to, w jaki sposób prowadzi ją dalej Respawn Entertainment (bo to zaliczam na duży plus), a o bardzo złą jakość portu na konsolę Nintendo Switch. Apex Legends mocno mnie rozczarował, tym bardziej, że nadal pamiętam o poprzednich bardzo udanych wersjach innych gier na Switcha, które wyszły spod rąk Panic Button.

Taki mobilny Doom Etarnal też szedł na wiele kompromisów i uproszczeń graficznych, ale w żadnym momencie rozgrywki nie przekroczył on granicy grywalności – tak, jest to najbrzydszy Doom Eternal, w jakiego można obecnie zagrać, ale nadal jest to piekielnie dobra gra, z którą miło spędza się czas. Czy to samo mogę powiedzieć o Apex Legends? Niestety nie.

Apex Legends Nintendo Switch Recenzja

Miejscami tytuł ten jest po prostu brzydki i nieczytelny, zarówno na ekranie samej konsoli, jak i monitorze czy telewizorze, podczas gry stacjonarnej. Również spadki płynności i – subiektywnie – średnio precyzyjne joy-cony, psuły mi zabawę, sprawiając, że grałem znacznie gorzej niż np. na PlayStation 4 czy PC.

Tak więc czy warto wrócić do/poznać Apex Legends? Jak najbardziej tak, to nadal świetna gra. A czy warto to zrobić na konsoli Nintendo Switch? Moim zdaniem nie, ale przypominam, że jest to gra w pełni darmowa, tak więc jedyne, co możecie stracić testując tę wersję gry, to czas. Kto wie, może Apex Legends na Switchu zdoła spełnić Wasze oczekiwania i będziecie się bawić w nim dobrze?

Apex Legends zadebiutowało na rynku 4 lutego 2019 roku na PC (Origin, po czasie też Steam), PlayStation 4 i Xbox One. Wersja na Nintendo Switch miała swoją premierę 9 marca 2021 roku – w przygotowaniu jest również wersja na smartfony i tablety, a także konsole nowej generacji.

Apex Legends Nintendo Switch Recenzja
APEX LEGENDS - NINTENDO SWITCH
APEX LEGENDS W TEJ WERSJI TO...
...zbyt wielki kompromis w grafice, który skutkuje tym, że w tę wersję Apex Legends gra się miejscami bardzo źle. Widać to szczególnie wtedy, kiedy włączoną mamy rozgrywkę z innymi (znacznie mocniejszymi) platformami, które praktycznie zawsze mają nad nami przewagę.
GRYWALNOŚĆ
5
GRAFIKA (NA NINTENDO SWITCH)
4
AUDIO
7.5
WYKONANIE (WERSJA NINTENDO SWITCH)
4
ZAWARTOŚĆ
7.5
Zalety
To rzeczywiście pełnoprawny Apex Legends
Dla chętnych: wspomaganie sterowania ruchem
Obecność cross-playu...
Wady
...w którym nie macie szans z innymi platformami
Problemy z wydajnością gry
Niska rozdzielczość
Kiepska grafika
Brak możliwości przenoszenia postępów pomiędzy Switchem a innymi platformami
Brak polskich napisów
5
Ocena