Chiński Vivo NEX już nieraz był bohaterem naszych artykułów. I nie bez powodu – to właściwie ucieleśnienie marzeń wielu fanów mobilnych technologii. Nareszcie jakaś firma postarała się wprowadzić na rynek smartfon z czytnikiem linii papilarnych w ekranie i o tak minimalnych ramkach, że aż przyjemnie się na niego patrzy. Szkoda tylko, że jest z prywatnością na bakier…
Dziwne rzeczy dzieją się z Vivo NEX-em. I wcale nie chodzi o to, że mechanizm skanowania linii papilarnych czy wysuwania aparatu z obudowy jest niesprawny. Wręcz przeciwnie – ten drugi jest nawet aż za bardzo sprawny.
Jeden z użytkowników NEX-a zauważył, że kamera w smartfonie wysuwa się niespodziewanie często, w – wydawałoby się – przypadkowych momentach. Sytuacja powtarzała się podczas korzystania z różnych aplikacji, w tym przy okazji wysyłania wiadomości przez Telegram. Niepokojące jest to, że aparat wcale nie był „przywoływany” przez posiadacza urządzenia: nie próbował on robić zdjęć lub kręcić filmów, a po prostu gdy wybierał adresata wiadomości z listy swoich kontaktów. Wyglądało to dokładnie tak:
Inni użytkownicy donoszą, że szufladka z aparatem wysuwa się samoczynnie przy okazji korzystania z przeglądarki Tecent QQ (popularnej w Chinach) lub gdy użytkownik dokonuje rezerwacji biletu w aplikacji Ctrip.
Rzecz jasna w każdym przypadku, twórcy programów mogą mieć własne wytłumaczenie, po co podczas korzystania z funkcji nie związanych z aparatem, jego moduł jest uruchamiany. W końcu użytkownik zwykle podczas instalacji aplikacji na smartfonie, jest proszony o przyznanie do niego uprawnień. W przypadku przeglądarki QQ chodzi rzekomo o test kamery, dzięki której można rozpoznać kod QR.
Ci jednak, którzy prewencyjnie zaklejają w laptopie oko aparatu, znajdą w tym dowód na to, że aplikacje i zainstalowane na smartfonach oprogramowanie, śledzą nas bez naszej wiedzy, robiąc nam zdjęcia w losowych momentach. Można wyjść z takiego założenia, bazując na powyższych doniesieniach oraz fakcie, że większość telefonów nie ma modułu aparatu chowanego w obudowie – stąd łatwość w przechwytywaniu zdjęć twarzy użytkownika.
Dalecy jesteśmy od formułowania tego typu wniosków, jednak trzeba przyznać, że całość wygląda dość niepokojąco. Co prawda sprawa dotyczy sprzętu, który korzysta z chińskiego oprogramowania i aplikacji (choć Telegram jest wyjątkiem), więc teoretycznie w ogóle nas to nie dotyczy. Dodatkowo Vivo jest zdania, że zawsze wdraża ścisłą ochronę prywatności użytkowników, i że domyślnie wszystkie zgody na wykorzystywanie aparatu w aplikacjach są wyłączone.
Ale co jeśli to wszystko prawda, i ktoś robi Wam zdjęcie właśnie teraz – gdy czytacie ten tekst? ;)
https://www.tabletowo.pl/2018/06/25/jak-wyglada-mechanizm-kamery-vivo-nex/
źródło: Abacusnews przez Tech2