Samsung ma ciekawe podejście do wykorzystywania aparatów w smartfonach. Flagowe modele mają naprawdę duże matryce, a w planach były potwory z sensorami nawet 600 Mpix. Na szczęście nic z tego nie będzie.
Samsung w opozycji do Google i Apple
Filozofia, jaką kieruje się Samsung podczas projektowania aparatów w smartfonach, jest zgoła inna od tej prezentowanej przez Apple czy Google. Pixele czy iPhone’y mają matryce o relatywnie niewielkiej rozdzielczości, ale nadrabiają sporo przy pomocy dobrych zestawów optycznych i przede wszystkim – silnie rozwijają oprogramowanie aparatu i technologie sztucznej inteligencji, pomagające uzyskać maksymalnie najlepszy efekt, możliwie niższym kosztem.
Widać to po ostatnich premierach tych producentów: Google Pixel 5 ma aparat główny z matrycą 12,2 MPix, a w Apple iPhone 12 Pro Max znajdujemy sensor 12 Mpix. W tym samym czasie, w obozie Koreańczyków Galaxy S21 Ultra wyposażony jest w matrycę ISOCELL Bright HM3 o rozdzielczości… 108 Mpix. Dysproporcja jest ogromna, choć nie przekłada się to mocno na jakość zdjęć – a na pewno różnica nie jest aż tak znaczna, jak mogłyby na to wskazywać „cyferki”.
Kierunek rozwoju aparatów Samsunga wydawał się przesądzony, odkąd zaczęły pojawiać się doniesienia, że w najdroższych smartfonach tego producenta możemy wkrótce zobaczyć matryce o kosmicznej rozdzielczości 600 Mpix. Na szczęście do tego nie dojdzie – przynajmniej na razie.
Matryce za duże dla smartfonów
Samsung sam sugerował, że eksperymentuje z matrycą 600 Mpix, ale szybko stało się jasne, że tak duży sensor nie byłby najlepszym wyborem dla smartfona. Na razie nie mamy żadnych oficjalnych komunikatów do przekazania, ale specjaliści, którzy mają dostęp do informacji z pierwszej ręki dają znać, że najpewniej smartfon z aparatem 600 Mpix nie trafi do sprzedaży, o ile w ogóle powstanie.
Ponadto, podejście Samsunga do matryc o dużych rozdzielczościach ma się zmienić. Ciekawe, czy wpłynie to na następne flagowce firmy. Smartfony z najwyższej półki mogą już zyskiwać sensory 200-250 Mpix i są to podzespoły, z których obsługą poradziłyby sobie najnowsze procesory mobilne.
Samsung mógł jednak przemyśleć kierunek działania. Rzeczywiście, konsumenci przy zakupie zdają się nie sugerować już tak często rozdzielczością czy liczbą aparatów, a tym, na ile dany smartfon jest bezproblemowy i przyjazny w obsłudze, i czy zdjęcia nim wykonane potrzebują dalszej obróbki.
Ciekawe, czy na zmiany te miała wpływ propozycja współpracy ze strony Olympusa. Samsung z pewnością brał ja pod uwagę.