Anno 1800 – kolejna część jednej z najpopularniejszych serii strategii ekonomicznych nie zawiodła moich oczekiwań! Sprawdzone schematy nie nudziły, rozgrywka wymagała zaplanowania niemal każdego działania, a ponadto przedstawiony świat prezentował się naprawdę zachwycająco! Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że była to dla mnie najlepsza strategiczna przygoda ostatnich kilku lat! Nie obyło się niestety bez pewnych potknięć na tle mechanicznym i fabularnym oraz wkradającej się po kilkunastu godzinach monotonii, ale o tym opowiem za chwilę. Panie i Panowie, przed Wami Anno 1800 – świetna strategia, której żal nie mieć w swojej gamingowej biblioteczce!
Słowem wstępu
Zapewne każdy z Was kojarzy z lekcji historii proces zmian technologicznych, społecznych i gospodarczych, który zdefiniował tak zwaną rewolucję przemysłową w XIX wieku. Wiecie, to ten czas, gdy wymyślono maszynę parową, elektryczność, dynamit i wiele innych przydatnych wynalazków. Wielu twórców gier omija tę epokę, postrzegając ją jako mało atrakcyjną, czego szczerze nie do końca rozumiem. Wojny napoleońskie, Wiosna Ludów czy wielka rewolucja przemysłowa, to prawdziwa studnia bez dna, jeśli chodzi o inspiracje. Przejdźmy jednak do meritum, odpowiadając na pytanie: Dlaczego warto w Anno 1800 w ogóle zagrać?
Wyobraźcie sobie, że dostajecie pod władanie jedną z tysięcy niewielkich wysp i wraz z grupą osadników zaczynacie tworzyć podwaliny pod potężną metropolię. Wasze państewko rośnie w siłę i z czasem narzuca swoją hegemonię całemu światu. Brzmi znajomo? Dla fanów serii Anno z pewnością tak, dla nowych graczy niekoniecznie, dlatego pozwolę sobie na kilka słów wprowadzenia.
Anno 1800 to najnowsza gra studia Blue Byte GmbH, tworzona pod protektoratem Ubisoftu. Jest to strategia czasu rzeczywistego osadzona w burzliwym okresie rewolucji przemysłowej, zapoczątkowanej w Anglii w drugiej połowie XVIII wieku. Schemat rozgrywki pozostał dokładnie taki sam jak w poprzednich częściach. Można by nawet rzec, że oprócz oprawy graficznej, muzyki i innej epoki zmieniło się naprawdę niewiele, ale ma to swoje plusy. Gra daje niewyobrażalną satysfakcję, choć zaplanowanie odpowiedniej infrastruktury i zadbanie o potrzeby mieszkańców jest dość wymagające – zwłaszcza dla laika.
Grafika – szczegółowość na pierwszym miejscu
Seria Anno od początków swojego istnienia słynęła z niebywałej dbałości o detale. Epoki, w czasie których toczyła się rozgrywka, były starannie odwzorowane, aby jak najlepiej oddać klimat ówczesnego świata.
Swoją drogą Ubisoft od jakiegoś czasu wiedzie prymat w dopracowywaniu swoich gier pod względem szczegółowości. Doskonałym przykładem może być wydane zaledwie miesiąc temu The Division 2, w którym twórcy postawili sobie za cel odwzorować Waszyngton w skali 1:1. To niesamowite przedsięwzięcie robi ogromne wrażenie, dlatego każdemu z Was polecam zaznajomić się bliżej z tą kooperacyjną strzelanką. Z Anno 1800 nie jest inaczej. Twórcy zadbali, żebyśmy poczuli „ciężkość” powietrza skalanego dymem fabryk i manufaktur. Każdy budynek wyróżnia się na tle pozostałych, co sprawia, że podczas projektowania naszej przyszłej metropolii, bardzo mocno odczuwamy każdą zmianę w tym kierunku.
W strategiach zawsze uwielbiałem element pozwalający obserwować naszych osadników podczas wykonywania przez nich określonych zajęć. Taki zabieg ożywiał miasto i sprawiał, że mogliśmy usłyszeć jego zgiełk czy „poczuć” zapach świeżo ściętego drewna. W Anno 1800 zaimplementowano ten szczegół znakomicie, dzięki czemu miasto zmienia się w zasadzie na naszych oczach.
Spore wrażenie robią też krajobrazy, które pomimo rzutu izometrycznego prezentują wysoki poziom szczegółowości. W skrócie – cały świat żyje i jest to odczuwalne na każdym kroku! Co prawda, nie uświadczymy tutaj rewolucji w porównaniu do poprzednich części, ale studiu Blue Byte GmbH udało się podrasować grafikę na tyle, że nie mamy na co narzekać.
Skoro już jesteśmy przy oprawie graficznej, dobrze byłoby wspomnieć co nieco o warstwie audiowizualnej. Moim zdaniem odpowiednio dobrany soundtrack jest nieodzowną częścią rozgrywki, tym bardziej, gdy czeka nas dużo myślenia i klikania. Zdecydowanie lepiej myślę, gdy jakiś przyjemny dźwięk łechce moje ucho, bo dzięki temu mogę szybciej wsiąknąć w świat gry.
Soundtrack Anno 1800 to jeden z tych utworów muzycznych, które nie brzęczą w głowie niczym tłusta mucha, szukająca pożywienia akurat w naszym pokoju. Muzyka stanowi tutaj raczej warstwę dodatkową, umilającą zabawę i podkreślającą poszczególne sceny fabularne. Dźwięki zostały ze sobą harmonijnie połączone, dzięki czemu soundtracku Anno 1800 możemy słuchać na okrągło. Jak dla mnie to ogromny plus!
O interfejsie słów kilka
Strategie ekonomiczne to dość uniwersalny gatunek gier, w którym olbrzymią rolę odgrywają kolejno zaplanowanie działania. Aby szybko i skutecznie podejmować decyzje, trzeba sprawnie poruszać się w obrębie interfejsu.
Anno 1800, jak i poprzednie części tej kultowej już serii, nie należą do najłatwiejszych strategii ekonomicznych. Musimy bowiem błyskawicznie reagować na wszelkie zmiany zachodzące w naszym miejskim społeczeństwie, bo inaczej czekają nas przykre konsekwencje, jak chociażby zamieszki.
Dla wprawnego gracza ogarnięcie interfejsu nie powinno być problemem. Ja przyzwyczaiłem się do niego po zaledwie dwóch godzinach zabawy, choć nie ukrywam, że ze znalezieniem niektórych opcji miałem spory problem. Na szczęście dla laików został przygotowany kompleksowy samouczek, więc tym problemem nie powinniście się przejmować.
Dużo ważniejszą kwestią jest to, w jaki sposób możemy rozwijać i rozbudowywać swoje państewko. Musimy przy tym pamiętać, że zbyt pochopne inwestycje mogą nam przynieść bankructwo, a z takiej sytuacji naprawdę trudno wyjść.
Od wioski do metropolii
Zabawa we władcę metropolii zaczyna się na niewielkiej wysepce. Wraz z grupą osadników małymi krokami wprowadzamy proces wszechobecnej industrializacji. Z czasem nasza wioska przeradza się w miasto, a to w metropolię. Odblokowujemy coraz więcej budynków i zajmujemy kolejne części naszej wyspy i to właśnie tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa.
Gdy już osiągniemy satysfakcjonujący poziom przychodów, możemy zacząć kolonizować pozostałe wysepki, prowadzić bardziej odważne działania dyplomatyczne, a nawet brać udział w wojnach. Wszystko na pierwszy rzut oka wydaje się proste, ale każdy, kto zetknął się z serią Anno doskonale wie, że tak nie jest. Zależności, które na siebie wzajemnie wpływają, jest całe mnóstwo, przez co jesteśmy zmuszani do nieustannego kontrolowania przychodów i wydatków, a także siły roboczej, bez której nasze piekarnie, kopalnie czy manufaktury zawieszą działalność.
Każda grupa społeczna – farmerzy, robotnicy, rzemieślnicy itd. ma określone potrzeby. Przykładowo rodzina drwala domaga się ubrań, ryb i rynku, na którym będą mogli zakupić potrzebne im towary. Jeśli nie spełnimy którejś z potrzeb, nie będziemy mogli awansować swoich osadników na wyższy poziom. W skrócie, farmer bez majtek i ryby na talerzu nie zechce zostać robotnikiem, a robotnik bez kiełbasy nigdy nie zostanie rzemieślnikiem. Niektóre klasy społeczne żądają dostępu do edukacji czy rozrywki, więc konieczna będzie inwestycja w szkoły i karczmy.
Mało tego! W skrajnych przypadkach lud może wziąć sprawy we własne ręce, co kończy się zamieszkami. W konsekwencji cała nasza gospodarka staje w miejscu, a my zbliżamy się na skraj bankructwa. Tego typu sytuacjom da się oczywiście zaradzić, spełniając potrzeby każdej grupy społecznej. Możemy też wybudować komisariat, a wtedy rozwścieczonym tłumem zajmie się policja.
Jak ja nienawidzę pożarów!
Innymi nieoczekiwanymi zwrotami akcji podczas tworzenia naszego małego imperium są… pożary. I muszę Wam powiedzieć, że nienawidzę ich całym sercem. Zaczynając grę nie patrzyłem, w jakim miejscu stawiam poszczególne budynki, co skończyło się niezwykle ciasną zabudową.
Oczywiście nie pomyślałem, że dobrze by było zainwestować w budynek straży pożarnej, co zaowocowało wielkim pożarem – chyba nawet większym niż ten za czasów Nerona – i straciłem w zasadzie pół miasta. Efekt? Totalne bankructwo i rozpoczęcie rozgrywki od nowa… Co ciekawe, w ustawieniach mamy domyślnie ustawione zapisywanie gry, co 5 minut, a ja z jakiegoś powodu tę opcję wyłączyłem. No nic, za głupotę trzeba płacić.
Spalone budynki da się oczywiście odrestaurować, ale wiążą się z tym dodatkowe koszty. W ramach łatania dziury budżetowej możemy ratować się regulacją podatków i sprzedażą zasobów, ale nie zawsze osiągniemy w ten sposób pożądany rezultat. Skoro już przedstawiłem Wam zarys rozgrywki, muszę też napomknąć o procesach produkcyjnych. W zwykłych strategiach typu Age of Empires zdobywamy zazwyczaj kilka podstawowych zasobów jak drewno, kamień czy złoto i rozbudowujemy dzięki nim miasto oraz armię.
W przypadku strategii ekonomicznych mamy do dyspozycji całe procesy produkcyjne. Z drewna robimy deski, a z desek budujemy domy. Pszenicę przerabiamy na mąkę, a tę przemieniamy w piekarni na chleb, i tak dalej i tak dalej.
Każdy z wnoszonych budynków ma określony koszt utrzymania, więc bez dokładnych kalkulacji, co się opłaca, a co nie – możemy błyskawicznie wylądować w krainie bankrutów i zakończyć grę. Tego typu zależności jest mnóstwo, co bardzo przypadło mi do gustu. Pewne reakcje społeczeństwa trudno jest przewidzieć, bo choć jesteśmy o wszystkim stale informowani, to nie sposób każdemu problemowi od razu zaradzić.
Wojenko, wojenko cóżeś ty za pani?
Istotnym elementem rozgrywki jest też dyplomacja. Nasze miasto może nawiązywać stosunki handlowe z innymi frakcjami, prowadzić z nimi specjalne ekspedycje lub wyzywać im wojny. Aby polepszyć nasze relacje i wymóc podpisanie korzystnych dla nas traktatów możemy używać pochlebstw, gróźb lub wykonywać poboczne zadania.
Świetnym elementem, który pełni funkcje podsumowującą nasze bieżące działania, jest gazeta, w której możemy przeczytać krótkie artykuły opisujące sytuacje w mieście. Przykładowo autor tekstu krytykuje brak kabaretu, którego domagają się mieszkańcy albo relacjonuje działania wojenne prowadzone przez naszego władcę.
Muszę przyznać, że nigdy nie byłem wielkim fanem strategii ekonomicznych. Od czasu do czasu lubiłem wracać do niektórych z części Anno (Anno 2070 było rewelacyjne!) albo do Zeusa Pan Olimpu – wyśmienitej strategii ekonomicznej osadzonej w starożytnej Grecji. Ostatecznie jednak zawsze po kilkunastu godzinach rozgrywka robiła się powtarzalna i przede wszystkim monotonna. Anno 1800 wydaje się być pod tym względem wyjątkowe, ale z drugiej strony może poświęciłem tej produkcji za mało czasu.
Tym niemniej, dla fanów tego typu gier najnowszy tytuł studia Blue Byte powinien stanowić pożywkę na dziesiątki a może i setki godzin. Zwłaszcza, że oprócz trybu kampanii i swobodnej rozgrywki, czeka na nas zabawa w trybie multiplayer.
Fabularnie jak to w strategiach bywa – bez szału
Fabuła nigdy nie pełniła znaczącej funkcji w grach strategicznych. Zabawa zawsze opierała się bowiem na wygrywaniu z coraz bardziej wymagającymi przeciwnikami, na coraz mniejszych mapach i z coraz mniejszą ilością zasobów.
Anno 1800 nie zrywa z tą tradycją. Zarys fabularny przedstawia się następująco: oto my oraz nasz wierny towarzysz Aarhant przebywamy sobie gdzieś daleko w tropikach. Nagle dostajemy list od ukochanej siostrzyczki, która informuje nas o aresztowaniu naszego ojca. Pisze ona także, że jest zdesperowana i oczekuje naszego powrotu.
Powracamy więc do Starego Świata, gdzie okazuje się, że nasz ojciec został zamordowany. Popadamy w konflikt z naszym wujem, który przywłaszczył sobie jego kompanię Goode & Sons i … Nie będę Wam dalej spoilerować, ale spokojnie możecie się domyślić, jaki będzie cel naszego bohatera.
Questy skupiają się wokół rozwijania miasta i tworzenia własnej metropolii, która będzie mogła konkurować z innymi. Czasami trzeba coś przemycić albo komuś pomóc, ale są to bardziej zapychacze czasu niż wyżyny fabularnych scenariuszy. Czy można z tego trybu czerpać satysfakcję? Pewnie można. Mnie osobiście taka forma rozgrywki nie urzekła, dlatego po przejściu kilku początkowych misji, zdecydowałem się przejść do swobodnego trybu.
Co nowego czeka nas w Anno 1800?
Przede wszystkim inna epoka. W Anno 2070 i Anno 2205 twórcy przenieśli nas do futurystycznej przyszłości, w której odkrywaliśmy niesamowite osiągnięcia technologiczne ludzkości, a nawet eksplorowaliśmy księżyc. W Anno 1800 powracamy do suchej historii, a konkretnie do XIX wieku, gdzie maszyna parowa i elektryczność rewolucjonizują życie ówczesnych ludzi. Kolejną nowością zaimplementowaną do rozgrywki jest tryb planowania budynków. Ma on na celu ułatwić nam zagospodarowanie naszej wyspy. Dzięki niemu możemy chociażby usuwać przeszkody i przesuwać budynki.
Czeka na nas także wycieczka do Amazonii! Gdy już zbudujemy potężne i prężnie rozwijające się miasto, będziemy mogli odblokować lokację Ameryki Południowej. Nowy Świat możemy skolonizować, aby zdobyć unikalne przedmioty i zasoby. Inną ciekawą rzeczą, którą dodano do Anno 1800, są dwa specjalne budynki kulturowe – zoo i muzeum, które podnoszą poziom atrakcyjności naszego miasta. Dla naszego zoo możemy pozyskiwać nowe gatunki zwierząt, a do muzeum różnorodne eksponaty. Pomysł ten, choć nie wnosi do rozgrywki wiele, to jest dla niej bardzo miłym urozmaiceniem.
Z wyżej wspomnianymi budynkami wiążą się też ekspedycje. To kolejna nowość w Anno 1800, która umożliwia wysłanie statków na nieznane lądy, skąd nasi ludzie będą mogli pozyskać cenne nagrody. Genialną nowinką, która bardzo przypadła mi do gustu, jest tzw. atrakcyjność miasta. Składa się na nią sześć czynników – kultura, stopień zanieczyszczenia, różnego rodzaju parady, wulgarność, porządek społeczny i elementy naturalnego środowiska, czyli drzewka, parki itd. Co ciekawe, im piękniejsze jest nasze miasto, tym częściej odwiedzają nas turyści i inni ważni goście.
Twórcy pamiętali też, aby położyć większy nacisk na handel z innymi miastami, bez którego bardzo trudno jest osiągnąć satysfakcjonujące przychody. Pozwala to również na zdobycie luksusowych towarów, których nie sposób dostać na naszej wysepce.
Istnieje też możliwość wysłania floty do ataku i przejęcia czyjegoś miasta, ale niestety ten szczegół został kompletnie niedopracowany. Anno 1800 to gra stricte ekonomiczna i to wokół gospodarki kręci się jej cała „strategiczność”.
Wojny rodem z Total Wara czy Age of Empires tutaj nie uświadczymy, ale z drugiej nie taką mamy koncepcję gry. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli twórcy decydują się zaimplementować takie elementy, to mogliby je trochę mocniej podszlifować.
Błędy i ogólna ocena
Ubisoft od jakiegoś czasu wydaje grę za grą. Tylko w 2019 doczekaliśmy się odgrzewanego Far Cry’a New Dawn, The Division 2 czy remasteru Assassin’s Creeda III. Z takiego rozwoju rzeczy trudno się nie cieszyć, chyba że w parze z tym idzie kulejąca jakość… Ostatnie produkcje Ubisoftu bazują w dużej mierze na utartych schematach, które jak widać sprawdzają się z lepszym bądź gorszym skutkiem.
Anno 1800 nie rewolucjonizuje serii pod żadnym względem. Twórcy podrasowali nieco grafikę, zmienili oprawę audiowizualną i przenieśli akcję gry do innej epoki. Tytuł doczekał się wprawdzie paru usprawnień i nowinek, ale nie jest to nic oszałamiającego. Gdybym miał w skrócie podsumować, co myślę o Anno 1800, to porównałbym je do ulubionego dania, które jesz na okrągło przez kilka dni. Niby wciąż smakuje, ale powoli zaczyna się przejadać.
Po kilkunastu godzinach gry, do świata Anno 1800 zaczęła się wkradać monotonia – najgorszy wróg każdej produkcji. Dalej wprawdzie mogłem rozwijać swoje miasto, a do zakończenia zabawy brakowało mi jeszcze sporo czasu, ale zaczęło mnie to nużyć.
Kalkulacje i dziesiątki jednoczesnych zadań przestały być formą wyzwania i stawały się uciążliwym dodatkiem do bardziej atrakcyjnych działań. Co jakiś czas, któraś z przeciwnych frakcji oferowała mi zadanie do wykonania za określoną nagrodę, ale żadna z tych misji nie była szczególnie angażująca. Z każdą następną godziną odczuwalna była coraz większa powtarzalność i brak szerzej perspektywy. I nie pomagały tutaj losowo wygenerowane mapy czy konfiguracja AI. Receptą na to będzie zapewne tryb multiplayer, który umożliwi między innymi stworzenie jednego imperium przez kilku graczy.
Niestety, to nie koniec smutnych wieści. Podczas przechodzenia kampanii fabularnej wielokrotnie napotykałem na błędy, które uniemożliwiały mi przejście do kolejnego etapu rozgrywki. Jednym z przykładów może być sytuacja, w której musiałem wybudować pole z ziemniakami i zacząć produkować gorzałkę. Pomimo spełnienia wszystkich wymogów quest nie został zaktualizowany. Zmieniło się to dopiero zrestartowaniu gry.
Innym razem, z mojego skarbca zaczęły uciekać pieniądze, pomimo bardzo wysokich przychodów. I tak, jak w poprzednim przypadku, błąd został naprawiony po ponownym uruchomieniu gry. Nie przywiązywałbym jednak do tego aż tak wielkiej wagi, bo bugi zostaną z pewnością zlikwidowane przy okazji następnych patchów.
Podsumowując, ogromnym plusem jest detaliczne odwzorowanie epoki i różnorodne procesy produkcyjne, pozwalające na rozbudowę naszego miasta. Na uwagę zasługuje też soundtrack, który stanowi przyjemny dodatek dla całej rozgrywki. Wśród zalet muszę też uwzględnić model projektowania metropolii, awansowanie mieszkańców i wymuszanie dbałości o ich potrzeby czy kolonizowanie odległych wysp, które nadają zabawie swoistej pikanterii.
Na spory minus składają się pomniejsze bugi i powtarzalność działań po kilkunastu godzinach rozbudowywania naszego małego imperium. Dla fanów strategii ekonomicznych nie powinno być to problemem. Ja po prostu dość szybko się nudzę i być może stąd takie a nie inne odczucia targające moim gamerskim sercem. Tym niemniej mogę śmiało polecieć najnowszą produkcję studia Blue Byte jako bardzo dobrą grę, osadzoną w „nieciekawych” czasach i czerpiącą garściami z poprzednich części serii Anno.
Gra wyszła w wersji na PC i jest dostępna na platformach Uplay oraz Epic Store Games.