Android Automotive po francusku. Sprawdziłem system w Renault Megane E-Tech

Android Automotive, system infotainment rozwijany przez Google, znajdziemy w coraz większej liczbie samochodów. Trafił on na pokład m.in. elektrycznego Renault Megane E-Tech, aczkolwiek z wieloma modyfikacjami. Czy zmiany okazały się dobrym posunięciem? Postanowiłem to sprawdzić.

Megane w zupełnie nowym wydaniu

Przyznam, że jeśli zobaczyłbym Renault Megane E-Tech na ulicy, nie słysząc wcześniej nic o tym modelu, nigdy nie pomyślałbym, że mam do czynienia z nowym Megane. Stwierdziłbym, że to najpewniej zupełnie nowy model Renault, a nie kolejna generacja Megane i… miałbym trochę racji.

Jasne, nazwa brzmi znajomo, ale należy zwrócić uwagę, że pod wieloma względami bohater tego tekstu został zaprojektowany od początku, aby faktycznie być czymś nowym i wyjątkowym w gamie francuskiej firmy. Otrzymujemy samochód idealnie wpisujący się w obecne trendy motoryzacyjne – crossover z napędem elektrycznym.

Renault Megane E-Tech został oparty na platformie CMF-EV, zaprojektowanej przez alians Renault-Nissan, która przeznaczona jest dla samochodów w pełni elektrycznych. Dzięki temu można budować na jej podstawie elektryki, w których akumulatory są lepiej rozłożone, a projektanci nie są ograniczeni pozostałościami po rozwiązaniach dla aut spalinowych.

(fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

W podstawowej wersji otrzymujemy 130 KM i skromny akumulator o pojemności 40 kWh, co – według deklaracji producenta – powinno zapewnić 300 km zasięgu. Jednak bardziej realnym wynikiem będzie trochę powyżej 200 km w cyklu mieszanym. Na testy otrzymałałem mocniejsza odmianę, oznaczoną jako EV60, w której na przednie koła trafia niemal 218 KM, a akumulator 60 kWh ma zapewnić zasięg do 450 km według WLTP.

Wspomniane 450 km dobrze wygląda na papierze. Możliwe, że taki wynik można osiągnąć w mieście, gdy zdecydujemy się być jednym z najwolniejszych kierowców na drodze. Jeśli jednak będziemy jeździć normalnie, to w cyklu mieszanym przejedziemy raczej 350 km. Jeżdżąc głównie poza miastem, w tym także na autostradach (do 120 km/h), mogłem liczyć na około 300 km na jednym ładowaniu.

Pod względem osiągów jest poprawnie, ale nie należy oczekiwać tutaj sportowych wrażeń. Pierwsza „setka” pojawia się po 7,4 sekundach (dane producenta), co wystarcza do sprawnego poruszania się po mieście. Reakcja na dotknięcie pedału przyspieszania, jak to w elektrykach, jest prawie natychmiastowa, co ułatwia wyprzedzanie czy szybkie włączanie się do ruchu. Do tego dochodzi całkiem przyjemnie zestrojony układ kierowniczy, cechujący się dobrą precyzją.

(fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Z Renault Megane E-Tech spędziłem tylko dzień, przez co nie chcę wystawiać finalnej oceny całemu samochodowi. Powiem tylko, że zapowiada się całkiem przyjemnie, a także wygląda naprawdę atrakcyjnie – nowocześnie, ale bez „futurystycznej” przesady. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości otrzymam go na dłuższe testy i wówczas będę mógł powiedzieć sporo więcej o moich wrażeniach z jeżdżenia tym elektrykiem.

Android Automotive z koreańsko-francuską nakładką

Czas z Renault Megane E-Tech, w tym także każdy postój na ładowarce, postanowiłem wykorzystać głównie do sprawdzenia zainstalowanego systemu infotainment. Producent zdecydował się na Android Automotive, ale niekoniecznie wprost od Google.

(fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Oprogramowanie to oczywiście Android Automotive, ale zmodyfikowany przez Renault i LG, co widać już przy pierwszym kontakcie. System bazuje na Androidzie 10 (system z 2019 roku), który otrzymał certyfikat Google Automotive Services (GAS). Mamy dostęp do aplikacji i usług Google, a więc główna nawigacja to Mapy Google, porozmawiać pomożemy z Asystentem Google, a aplikacje pobieramy ze sklepu Google Play.

Jak przed chwilą wspomniałem, wprowadzane zmiany widać od razu po zajęciu miejsca kierowcy. W oczy rzuca się autorska nakładka, zarówno na cyfrowych zegarach zlokalizowanych tuż za kierownicą, jak i na głównym ekranie. Użytkownicy do dyspozycji otrzymują dwa ekrany – poziomy o przekątnej 12,3 cala oraz pionowy, mający 12 cali. Ten drugi wspiera obsługę dotykową.

(fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Główny ekran składa się z interaktywnych widżetów, których zadaniem jest zapewnienie najważniejszych informacji, bez konieczności uruchamiania poszczególnych aplikacji w trybie pełnoekranowym. Największy, zajmujący znaczną część wyświetlacza kafelek, przeznaczony jest na nawigację – Mapy Google. Natomiast dwa kafelki znajdujące się poniżej możemy personalizować. Do dyspozycji mamy m.in. sterowanie muzyką/radiem, wskazania trybu eco, Asystenta Google, datę i godzinę czy informacje o jakości powietrza.

Mapy Google, Spotify i inne aplikacje znane ze smartfona

Jedną z największych zalet Android Automotive jest fakt, że system bazuje na tym samym Androidzie, który instalowany jest w smartfonach czy tabletach. Owszem, całość jest odpowiednio zmodyfikowana i skrojona, aby zapewnić dostęp do funkcji potrzebnych podczas jazdy samochodem.

Dzięki takiemu podejściu, przenoszenie aplikacji pomiędzy platformami jest znacznie łatwiejsze. Szkoda tylko, że deweloperzy zbytnio się z tym nie spieszą. Warto tutaj zaznaczyć, że nie możemy po prostu uruchomić aplikacji ze smartfona czy nawet tej obsługiwanej przez Android Auto. Oprogramowanie musi zostać dostosowanie do Android Automotive, a także spełnić wytyczne Google, w tym chociażby te dotyczące interfejsu – np. jego obsługa ma być możliwa podczas prowadzenia.

(fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Polityka Google z jednej strony przekłada się na aplikacje, które faktycznie oferują interfejs zaprojektowany z myślą o kierowcy, ale z drugiej baza aplikacji w Google Play wciąż jest dość skromna. Przykładowo brakuje popularnych nawigacji, jak Waze czy Yanosik. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku aplikacji muzycznych – mamy Spotify czy YouTube Music, ale nie znajdziemy Apple Music czy Tidala.

Niewykluczone jednak, że w najbliższej przyszłości się to zmieni. Wraz z popularyzacją Android Automotive liczba aplikacji będzie się sukcesywnie poszerzać. Możliwe więc, że w niedalekiej przyszłości wszystkie aplikacje, które znamy ze smartfona i są przydatne w samochodzie, pojawią się na platformie rozwijanej przez Google.

Podstawową nawigacją, co raczej nie będzie żadnym zaskoczeniem, są Mapy Google. Należy tutaj zaznaczyć, że zostały dostosowane do samochodu elektrycznego, jakim jest Renault Megane E-Tech. Od razu z poziomu głównego ekranu możemy wyszukać ładowarki w publiżu – wystarczy kliknąć na jeden z przycisków. Wyświetlona wówczas lista zawiera informacje o nazwie operatora ładowarki, oferowane złącza i maksymalną moc, a także pokazuje, jeśli jest to możliwe, czy ładowarka jest zajęta.

(fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Po wprowadzeniu dowolnego celu w nawigacji, algorytmy obliczają przewidywany poziom naładowania akumulatorów po dojechaniu do wskazanego punktu. Dane są aktualizowane również podczas jazdy, a więc Mapy Google biorą pod uwagę ewentualnie zmniejszenie lub zwiększenie średniego zużycia energii. Dodam, że działa to całkiem dobrze i przewidywania poziomu naładowania akumulatora należy uznać za wysoce zbliżone do faktycznych wyników.

Mapy Google mogą działać w trybie offline, aczkolwiek niektóre funkcje wymagają połączenia z internetem – np. ostrzeganie o korkach i innych sytuacjach na drodze czy pokazywanie natężenia ruchu. Jeśli jednak stracimy połączenie, to bez problemów dojedziemy do celu.

Nawigację możemy wyświetlić zarówno na centralnym ekranie, jak i na cyfrowych zegarach za kierownicą. W obu przypadkach mamy dostępny tryb jasny i ciemny. Do pełni szczęścia w testowym Renault Megane E-Tech zabrakło mi tylko wyświetlacza Head-Up, który dostarczyłby chociażby prostych wskazań z nawigacji.

(fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Fani Apple nie będą narzekać

Jeszcze w czerwcu tego roku, gdy miałem przyjemność spędzić weekend z Volvo XC40 Recharge, w którym również znalazł się Android Automotive, szwedzki producent nie oferował żadnego wsparcia dla Apple CarPlay. Dopiero niedawno, wraz z aktualizacją oprogramowania, pojawiło się wsparcie, aczkolwiek tylko przy połączeniu z wykorzystaniem kabla.

Natomiast Renault Megane E-Tech, już od samego debiutu na rynku, oferuje wsparcie dla Android Auto i Apple CarPlay – zarówno przewodowe, jak i bezprzewodowe. Co więcej, Apple CarPlay obsługiwany jest wzorowo. To pierwszy samochód, z jakim miałem styczność, w którym oprogramowanie Apple wyświetla się na całym ekranie, mimo iż wyświetlacz jest zorientowany pionowo.

Dzięki temu, że mamy Android Auto i Apple CarPlay, skromna baza aplikacji na Android Automotive nie jest aż tak odczuwalna. W końcu zawsze można podłączyć smartfon i mieć dostęp do innych aplikacji muzycznych czy nawigacji, z których zazwyczaj korzystamy.

Momentami nie czuć, że to Android Automotive

Renault Megane E-Tech działa pod kontrolą oprogramowania Google, ale jak już wcześniej wspomniałem, takiego, które zostało zmodyfikowane przez Renault i LG. Co więcej, czuć, że obie firmy włożyły trochę pracy, aby ulepszyć doświadczenie płynące z korzystania z systemu.

Przykładowo cyfrowe zegary oferują trzy różne widoki – zminimalizowany, rozbudowany i nawigacji. Mimo tego, tylko w tym trzecim, ze względu na Mapy Google, poczujemy, że korzystamy z oprogramowania bazującego na Android Automotive. Pozostałe dwa tryby to już autorskie dzieło Francuzów i Koreańczyków. Sporo aplikacji na ekranie centralnym również od razu nie zdradza, że „pod maską” mamy Androida. Widać, że po prostu wiele elementów zostało zaprojektowanych przez producenta samochodu.

Taka polityka jest jak najbardziej słuszna. W końcu w miejscach, gdzie zaletą jest uniwersalność, to ją otrzymujemy – np. dostęp do aplikacji na Android Automotive. W pozostałych miejscach, skupionych na elektrycznym Megane, mamy funkcje lepiej dostosowane do tego konkretnego samochodu i usług Renault.

Mam jednak małe zastrzeżenie. Momentami brakuje spójności interfejsu – język wzornictwa Google nie pokrywa się z tym stosowanym przez Renault. Nie jest to coś, co skreśla system infotainment, ale estetom będzie przeszkadzać.

Jest dobrze, ale znalazło się kilka niedociągnięć

Oprogramowanie w Renault Megane E-Tech działa szybko i nie zauważyłem, aby zdarzały się zwolnienia czy problemy ze stabilnością działania. Nie jest to jednak poziom nowego BMW iDrive czy Mercedes MBUX, aczkolwiek pod względem sprawności reakcji niewiele brakuje. Jasne, nie mówimy o samochodzie premium za ogromne pieniądze, ale elektryczne Renault jest drogie. Testowy egzemplarz został wyceniony na około 210 tys. złotych.

Ekran całkiem nieźle opiera się śladom, które mogłyby zostać pozostawione przez palce, ale należy pamiętać, że co jakiś czas konieczne będzie jego przetarcie szmatką. Większość obsługi jest bowiem realizowana z wykorzystaniem dotykowego ekranu. Spodobało mi się jednak, że chociażby panel klimatyzacji to wciąż fizyczne przyciski, co jest rzadkością w obecnych czasach.

(fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Nie do końca jestem jednak przekonany do obsługi multimediów za pomocą manetki znajdującej się tuż za kierownicą. W związku z tym, że kolejna metka służy do zmiany przełożeń, a jeszcze jedna do sterowania wycieraczkami, mamy aż trzy manetki z prawej strony kierownicy. Początkowo nie jest to zbyt intuicyjne i niewiele zmienia się z każdym przejechanym kilometrem. Zdecydowanie wolałbym przyciski do sterowania multimediami umieszczone na kierownicy, tak jak w większości konkurencyjnych aut.

Android Automotive wciąż cierpi na brak wielu aplikacji, a także – co już wcześniej zauważyłem w Volvo – niektóre aplikacje niekoniecznie chcą działać poprawnie. Co ciekawe, mówimy tutaj wyłącznie o apkach Google – np. Google News. Tutaj jednak powinna pomóc jedna, dopracowana aktualizacja.

(fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Całościowo, mimo pewnych niedociągnięć, system infotainment Renault Megane E-Tech sprawia dobre wrażenie i ma duży potencjał na dalszy rozwój. Docenić należy modyfikacje wprowadzone przez producenta, w tym wygodny i przydatny ekran główny z widżetami. Do tego dochodzi naprawdę dobra nawigacja (Mapy Google), dostęp do Spotify bez podłączania smartfona, a także wzorowe wsparcie dla Apple CarPlay.

Mam tylko nadzieję, że już niebawem Google Play zapełni się większą liczbą aplikacji.

Exit mobile version