Rozwój technologii doprowadził do tego, że możemy cieszyć się dostępem do internetu czy też korzystać z urządzeń mobilnych. Niestety, postęp doprowadził też do wojny cybernetycznej. W 2017 roku odbyło się kilka głośnych ataków, do których użyto oprogramowania typu ransomware o którym więcej napisał Karol. Amerykański Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego chce zapobiec kolejnym atakom i powoła Narodowe Centrum Zarządzania Ryzykiem, które będzie specjalizowało się w pomocy w zabezpieczeniu się prywatnym firmom z całego świata.
W marcu Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego ostrzegał, że rosyjscy hakerzy skupili się na sektorze energetyki – możliwe, że przyszłe ataki będą wycelowane właśnie w niego. Przy tego typu cyberatakach nie cierpią same firmy energetyczne, ale także rykoszetem dostają wszyscy ludzie, którzy korzystają z ich sieci.
W czerwcu 2017 roku, został wykonany największy w historii atak za pomocą złośliwego oprogramowania – ransomware NotPetya. Na całym świecie zostały zablokowane komputery i wyświetlony tekst, że dane na dysku zostały zaszyfrowane, a jedyną możliwością ich odzyskania jest wpłacenie 300 dolarów w kryptowalucie BitCoin. Cyberatak spowodował straty liczone w miliardach dolarów w USA i Europie.
Miesiąc wcześniej podobny atak został wykonany przez WannaCry, który zatrzymał wszelkie operacje cyfrowe w szpitalach, na lotniskach czy uniwersytetach (swoją drogą w nim ucierpiały również polskie spółki). Nic więc dziwnego, że powstanie specjalna organizacja, która będzie zapobiegać takim atakom.
Kristjen Nielsen ogłosił, że specjalne centrum przeciwdziałania cyberatakom będzie współpracowało z prywatnymi firmami i zapewni odpowiednie zasoby, które pozwolą im zapobiegać. Jak zamierza to robić – jeszcze nie wiadomo. Wszak jasne jest, że żaden atak cybernetyczny nie jest zapowiadany.
Współpraca będzie obustronna – z jednej strony przedsiębiorstwa otrzymają odpowiednią pomoc, a z drugiej jednostka w stanie rzeczywistym będzie miała informacje w jaki sposób prowadzony jest atak. Chodzi tutaj oto, by w przypadku zainfekowania jednej placówki będzie można było ochronić inne.
Źródło: CNET