W czasach, w których żyjemy, wszystko sprowadza się do wygody i wysokiego współczynnika produktywności. Na każdym kroku szukamy rozwiązań ułatwiających nam życie, zamieniamy się w leni, dla których liczy się osiągnięcie celu bez najmniejszego wysiłku. Zaczynając od najprostszych aspektów życia, takich jak zakupy bez wychodzenia z domu, opłacanie miejsc parkingowych i biletów komunikacji miejskiej za pośrednictwem telefonu, kończąc na obsłudze, już chyba wszystkich urządzeń domowych, z poziomu np. tabletu.
Czy to dobrze? Niech każdy sam odpowie sobie na to pytanie. Wracając jednak do głównego wątku…
Wielkie korporacje i firmy wykorzystują naszą skłonność ku wygodzie. Zalewają nas tonami nowego sprzętu i rozwiązań mających ułatwić nam życie. Przekonują, że dzięki temu zaoszczędzimy czas. Czas, który obecnie uważany jest za jedną z najbardziej wartościowych walut.
Co na to wszystko my, konsumenci, potencjalni nabywcy?
Wygląda na to, że zachowujemy się jak rybki w stawie. Pływamy beztrosko, dopóki przed naszymi oczami nie pojawi się pyszny obiad – robaczek. Łapiemy go czym prędzej, a po chwili jesteśmy już na haczyku. Zostajemy złowieni. Wpadamy w pułapkę marketingowego czaru.
Zjawisko to zaobserwować można w mediach. Słyszymy o kolejkach ustawiających się przed salonem danego producenta kilka dni przed premierą jego nowego produktu. Czytamy o tym, jak długo wyczekiwane nowości pojawiają się w sklepie internetowym i po chwili znikają wyprzedane. Co więcej, jesteśmy w stanie wydać pieniądze na coś, co jeszcze nie istnieje, co jest wyłącznie pomysłem i tak naprawdę nie wiadomo czy w ogóle powstanie.
Gdzie w tym wszystkim miejsce na tablety?
Jeszcze nie tak dawno nikt tabletów nie chciał, nie potrzebował. Tak naprawdę to nikt o nich nawet nie myślał. Wszystko zmieniło się za sprawą pewnej firmy, która postanowiła, że takie urządzenie będzie fajne (zdaję sobie sprawę, że owa firma nie wynalazła koła, ale trzeba im przyznać, że to właśnie dzięki niej te urządzenia stały się tak popularne). Przekonała ludzi do swojego pomysłu i wprowadziła te urządzenia na rynek. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę.
Konsumenci pokochali tablety do tego stopnia, że obecnie każdy liczący się producent musi oferować takie urządzenie w swoim portfolio.
Te małe, przenośne komputerki dotykowe wyparły z rynku popularne netbooki. Okazało się, że są wygodniejsze, pracują dłużej na baterii, ich obsługa jest dużo bardziej intuicyjna, a co najważniejsze, oferują zupełnie inny poziom użytkowania. Pełnią także funkcje pilotów, zdalnych kontrolerów innego sprzętu oraz umożliwiają stremowanie treści na np. telewizor.
Mimo wszystko nie jest to do końca to o czym marzę.
Tablet czyli All In One
Czy tablety mają szansę stać się naszym jedynym domowym urządzeniem? Według mnie tak.
Tablet mógłby połączyć telefon, urządzenie przenośne, laptopa, a nawet komputer stacjonarny. Moja idealna wizja opiera się na tablecie jako przenośnym terminalu, sercu całego sprzęto-systemu.
- Telefon
Warunkiem koniecznym byłaby konieczność zintegrowania modemu GSM (który większość urządzeń tego typu już ma). Dzięki temu moglibyśmy całkowicie zrezygnować z telefonów. Dokładnie tak.
Po co nam telefon czy smartfon? Wystarczy dobrze zaprojektowana słuchawka Bluetooth. Musiałaby ona dobrze współpracować z urządzeniem, mieć zaimplementowane dobre technologie rozpoznawania mowy oraz wydawania poleceń głosowych. I to mi w zupełności wystarczy do dzwonienia czy pisania (dyktowania) SMS-ów. Jeśli będę potrzebował skorzystać z dobrodziejstw mobilnych aplikacji, użyję niewielkiego (np. 7-calowego) tabletu. Treści przegląda się na nim o wiele wygodniej niż na mniejszym telefonie, a jednocześnie nie traci on nic z funkcjonalności oferowanych przez telefon. Powiem więcej – jego możliwości są dużo większe, do czego chyba nie muszę nikogo przekonywać.
Kwestię dzwonienia mamy już z głowy, co dalej ?
- Laptop
Rozwiązania będące już dostępne na rynku uważam w mojej wizji za wystarczające i spełniające w stu procentach swoje założenia. Dodatkowa klawiatura z kolejnym akumulatorem. Genialne w swojej prostocie. Tablet ustawiam w pozycji poziomej, wpinam go w klawiaturę i mam pełnoprawny laptop. Proste i przyjemne.
- Komputer stacjonarny
Wyobraźmy sobie, że po ciężkim dniu pracy chcemy się zrelaksować i np. pograć w jakąś ciekawą grę. Nie ma sprawy. Tablet podłączam do stacji dokującej, która oferuje dodatkową moc obliczeniową – dedykowana karta graficzna, karta dźwiękowa, dodatkowy dysk sieciowy. Do stacji mam na stałe podłączony monitor, ulubioną klawiaturę, myszkę.
Dzięki użyciu tabletu jako serca całego systemu wszystko nad czym pracowałem, moje zdjęcia, dokumenty, filmy, ustawienia, cała spersonalizowana zawartość jest zawsze tam, gdzie ja.
- Centrum multimedialne
Jest wieczór. Pogoda nie zachęca do spacerów, postanawiamy rozsiąść się wygodnie na kanapie i spędzić najbliższe godziny oglądając polecony przez znajomych film. Nic bardziej przyjemnego. Nasz tablet obsługuje standard WiFi. Dzięki niemu nasz telewizor nie musi być wcale smart. Smart jest nasz All In One tablet – łączy się bezprzewodowo z telewizorem i na ekranie pojawia się nasz dobrze znany, przytulny, spersonalizowany interfejs, dostosowany automatycznie do sposobu wykorzystywania tabletu. W tym przypadku coś w rodzaju Media Center czy XBMC.
Wybieram interesującą mnie zawartość i po prostu odtwarzam. Niezależnie czy są to treści z Internetu, bezpośrednio z mojego urządzenia czy może ze stacji dokującej przekształcającej tablet w PC.
Znudzeni filmem, który wcale nie okazał się tak ciekawym, jak zapewniali nas znajomi, postanawiamy posłuchać muzyki. Oczywiście używamy w tym celu tabletu, który bezprzewodowo przesyła sygnał na nasz system audio.
Gdy już jesteśmy zmęczeni i kładziemy się spać, nasze urządzenie idzie spać z nami w swoim własnym łóżku – ładowarka biurkowa. Ekran przechodzi w tryb radio-budzika.
W mojej wizji tabletu jako centrum, ważne jest ujednolicenie oferowanych funkcjonalności. Wszystko skrojone jest idealnie. Oprogramowanie jest spójne i działa wyśmienicie.
Na rynku powoli zaczynają się pojawiać tego typu pomysły np. Asus Padfone czy Ubuntu z ich nowym pomysłem.
Niestety oferują oni kilka urządzeń. Ja chce jedno – All In One Tablet.
- Jeden, by rządzić wszystkimi.
Mój tablet mógłby być kontrolerem i interfejsem wszystkiego. Dajmy naszej wyobraźni zaszaleć.
Już widzę jak wpinam mojego All In One np. w kuchenkę. Wybieram potrawę, którą chcę przygotować a specjalne oprogramowanie już dostosowuje temperaturę, długość pieczenia i inne ważne kuchenne ustawienia wymagane do spełnienia zadania.
Może samochód? To zbyt proste. Znów dedykowane miejsce w kokpicie i pod ręką mam nawigację, odtwarzacz mediów, telefon a nawet aplikację od producenta danego samochodu do wyświetlania danych telemetrycznych.
Co jeśli moja żona/dziewczyna/dziecko czy też kolega z pokoju akademika postanowi kupić swój własny tablet?
Odpowiedzią są rozbudowane konta użytkowników, funkcje w rodzaju 'jeden, by rządzić wszystkimi’, czyli coś w rodzaju ustawianie któregoś z urządzeń w tryb słuchania poleceń.
Możliwości jest wiele. Ograniczeniem będzie tylko wyobraźnia twórców takiego 'kombajnu’.
Marzenia a rzeczywistość
Podejrzewam, że nie doczekam się takiego rozwiązania ze względu na wiele czynników. Najważniejszą przeszkodą może okazać się niechęć producentów na skupieniu się na jednym urządzeniu zamiast sprzedawaniu ich wielu. To czysty marketing i pieniądze. Liczy się maksymalizacja zysków, a jeśli przy okazji użytkownik jest zadowolony, to mamy przepis na finansowy sukces.