„Nagle – gwizd! Nagle – świst! Para – buch! Koła – w ruch!”. W tych kilku słowach przytoczonych z wiersza dla dzieci autorstwa Juliana Tuwima można zobrazować całą tą konstrukcję – Świst, Ruch, Buch i mamy Predatora Triton 900. Zapytacie dlaczego? Tutaj ładnie to opiszę – ale po efekty wizualno-dźwiękowe zapraszam was do filmu na kanale Tabletowo.
Czym jest Predator Triton 900? Jak go zaklasyfikować ?
Acer co jakiś czas wypuszcza na rynek laptopy, które (tak myślę) mają pokazać możliwości producenta, zbadać rynek czy po prostu prężyć muskuły wydajnych podzespołów – nie inaczej było z modelem, który na rynku jest już jakiś czas – Predator X21. W swoim programie na kanale Polsat Games miałem okazję go dokładnie przetestować – i szczerze? Nie inaczej jest z Tritonem 900 – jest to po prostu pokaz możliwości producenta, nowoczesnych rozwiązań i kombinacja użyteczności z futurystycznym designem.
Wpierw czysta lista informacji od producenta, co znajdziemy w opakowaniu za bagatela 20 tyś złotych:
- wyświetlacz dotykowy IPS LCD 17,3″ 3840 x 2160
- sześciordzeniowy procesor Intel Core i7-8750H 2,2 GHz,
- 32 GB DDR4 SDRAM
- karta graficzna NVIDIA GeForce RTX 2080 8 GB GDDR6,
- system operacyjny Windows 10 Home,
- dysk 2 x 512 GB,
- WiFi 802.11ac,
- Bluetooth 5.0
- porty: HDMI, DisplayPort, USB 2.0, 2x USB 3.1 Gen 1, USB typu C, RJ-45,
- akumulator o pojemności 4670 mAh,
- wymiary: 428 x 303,3 x 23,8 mm,
- waga: 4,5 kg.
I to by było na tyle, jeżeli chodzi o wartości podane przez producenta. Czas na moich kilka słów odnośnie tej maszyny, czyli trochę za i trochę przeciw – ciekawe, co przeważy szalę.
Przyszłość to dziś – czyli kilka słów o konstrukcji
Triton 900 to jedyna w swoim rodzaju konstrukcja, na próżno szukać jakiegokolwiek odpowiednika tego laptopa na rynku. Przede wszystkim pierwsze, na co zwracamy uwagę, to że zastosowano obracany ekran, pozwalający na dostosowanie urządzenia do swoich preferencji – użytkownicy mogą przełączać się między kilkoma trybami użytkowania: laptopa, wyświetlania, tabletu i Ezel (do grania w gry na ekranie dotykowym). Czy jest to coś, czego potrzebują gracze? Trzeba pochwalić Acera, że całość zamknięto w obudowie o grubości zaledwie 23,75 mm.
Porty, wyjścia, wejścia etc. Tutaj jest jak najbardziej w porządku, nie mam do czego się przyczepić – liczba portów jest jak najbardziej okej (całą listę macie powyżej). Najbardziej cieszy mnie wyjście DisplayPort oraz HDMI z tyłu urządzenia – takie strategiczne położenie tych portów niesamowicie ułatwia cable management na naszym biurku/stole (o kolanach nie piszę, bo to jest nierealne, by go tam trzymać, ze względu na wagę i wymiary).
Wygoda korzystania
Zło! Po prostu czyste zło, doskonale rozumiem zamysł technologiczny, dlaczego klawiatura została przeniesiona na dosłownie sam front urządzenia (chłodzenie w tym potworze zajmuje całkiem sporą ilość miejsca), ale na boga, dłuższe korzystanie z takiej konfiguracji doprowadza do:
- bólu nadgarstków,
- nienaturalnego ułożenia palców,
- słowiańskiej irytacji!
Dlatego też w tym materiale będzie moja prośba, gorąca prośba do wszystkich producentów – nie róbcie takich konstrukcji! Po co? A jeżeli już musicie – w zestawie powinna znajdować się podkładka pod nadgarstki – miły dodatek do laptopa, niski koszt a ludzie szczęśliwi!
Żeby nie być gołosłownym poprosiłem Kasię, by jeden dzień popracowała na tym laptopie. Oto, co mi przekazała (a jej opinia nie składa się jedynie z kwestii ergonomii urządzenia, ale całości użytkowania, nie zdziwcie się, jeżeli będzie tam coś więcej):
Umówmy się: nikt nie będzie kupował Tritona 900, żeby na nim pracować w biurze. Ale gdyby jednak chciał go wykorzystać do tego celu, będzie musiał się przyzwyczaić do jego nietypowości – pod względem pracy niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
W mojej ocenie to zdecydowanie nie jest laptop do pracy dla osoby, której głównym zadaniem jest pisanie. Chyba, że mówimy o pracy z podłączonymi zewnętrznymi akcesoriami – myszką i klawiaturą. Kuba dał mi na jakiś czas Predatora Triton 900, żebym się nad nim “poznęcała” na swój sposób. I cóż mogę powiedzieć.
Po pierwsze – klawiatura. Tragiczna! Nie wiem jak sprawdza się w grach (o tym już zapewne Kuba zdążył napisać lub zrobi to za chwilę), ale do mojej pracy się nie nadaje. Klawisz shift, którego dość często używam, jest nienaturalnie krótki (jest dokładnie taki sam, jak cała reszta klawiszy, poza Enterem), przez co trudno jest w niego trafić. Fakt ten sprawia, że praktycznie non stop zamiast shifta wciskałam Page Up, więc możecie sobie wyobrazić moją każdorazową irytację podczas pisania w edytorze tekstowym czy wordpressie. Abstrahując od tego, klawiatura jest całkiem wygodna, ale… to nie ma dla mnie aż tak dużego znaczenia, skoro sam komfort korzystania z niej pozostawia – jak dla mnie – wiele do życzenia. Do tego klawiatura znajduje się zdecydowanie za blisko krawędzi laptopa, co sprawia, że już po dłuższej chwili nadgarstki zaczynają boleć.
Samo umiejscowienie touchpada po prawej stronie klawiatury też nie jest według mnie najlepszym pomysłem, choć po jakimś czasie można się do tego przyzwyczaić. Touchpad działa jednak całkowicie poprawnie i sprawnie, podobnie jak gesty multidotykowe – tu nie mam się do czego przyczepić.
O ile klawiatura zupełnie mnie nie kupiła i jest nie z mojej bajki, tak zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku montowania filmów czy obróbki zdjęć – mocy Tritonowi nie brakuje, więc w tych zadaniach sprawdzi się świetnie. Tylko tu znowu, bez akcesoriów peryferyjnych, a przynajmniej myszki, się nie obejdzie.
Inna kwestia to czas pracy baterii. W trybie “najwyższa wydajność”, z ekranem ustawionym na 10% i bez podświetlenia klawiatury, Triton 900 wytrzymał zaledwie dwie godziny. Cóż… czy to wymaga jakiegokolwiek komentarza?
Nie będę rozwodzić się już na temat tego, że z mobilnością ten sprzęt nie ma zupełnie nic wspólnego i praca z nim na kolanach jest utrudniona przez wzgląd na wagę, ale to raczej powinno być oczywiste. Bo też nie powstał on po to, by z niego w ten sposób korzystać.
W mojej opinii Predator Triton 900 to pokaz prężących muskułów producenta, nic więcej. Przerost formy nad treścią. Bardzo drogi zresztą. Ale teraz już oddaję głos Kubie.
Nim zaczniemy testy
Nim zagra muzyka chłodzenia Tritona, nim matryca rozświetli się na dobre, a nuta zadudni w głośnikach – kilka słów o elementach, które (moim zdaniem) w tym laptopie zachwycają.
- Multidotykowy ekran 4K UHD LED – powiecie, że 17 cali to za mało jak na 4K i… ja się z wami w tym w zupełności zgodzę. Obsługa palcami może być irytująca, jeżeli nie jesteśmy w stanie trafić poprawnie w punkt na ekranie, ale inaczej zaczynamy mówić, jak w nasze dłonie trafi długopis, pióro obsługujące ekrany dotykowe – granie w np.strategię czy MMO RPG np. EVE Online jest przyjemne – to totalnie nowe odczucie w grze, ja bym to porównał do momentu, gdy po raz pierwszy miałem na głowię gogle VR – niby ta sama gra, co normalnie, ale patrzymy na wszystko z zupełnie innej perspektywy.
- Dysk SSD – a dokładnie dwa dyski SSD PCIe połączone w macierz RAID – piekielna wydajność (screeny z testów pojawią się później),
- Chłodzenie – wiem, że tutaj będziemy wpadać ze skrajności w skrajność (temperatury nie nalezą do najniższych – ale producent postanowił wyeksponować wizualnie wbudowany wentylator (panel plexy + podświetlenie), fajny zabieg stylistyczny, który nadaje charakter urządzeniu.
Ale i jest też kilka minusów, które muszę wypunktować. Ba! Mam nawet taki obowiązek.
- Układ klawiatury – tak, będę to podkreślać! Moje zdanie już na ten temat znacie.
- Waga całości, jak i waga zasilacza. Powiedzmy sobie szczerze, nie jest to urządzenie mobilne – owszem, da się całość zabrać za jednym razem, ale kto będzie przy sobie nosił coś, co bez zasilacza waży około 5 kilogramów!, a i właśnie – zasilacz. Biorąc go po raz pierwszy w dłoń, przypomniały mi się dobre historyczne filmy gdzie np. Gladiator na arenie walczy za pomocą Morgenszterna (nie wiecie co to jest? Spokojnie – stary, dobry wujek Google wam pokaże). Jakby ktoś was kiedyś zaatakował, a mielibyście pod ręką ten zestaw, to daję głowę, że można by się nim spokojnie obronić.
- Tryb TURBO – lekko nad klawiaturą po lewej stronie laptop ma wbudowany przycisk o wdzięcznej nazwie “TURBO” – ma to za zadanie automatyczne przetaktowanie karty graficznej w celu uzyskania lepszej wydajności… w rzeczywistości wygląda to tak, że w grze nie odczujemy tego w żaden sposób (odpaliłem tą funkcję podczas testów i w pewnym tytule zamiast 42 miałem 44 klatki). Ale to nie koniec – bo wtedy układ chłodzenia działa z 100% wydajnością – a wiecie jak brzmi? To zademonstrowałem w wideo.
Graj Muzyko! Czyli czas na testy!
Jak to mówi klasyka, najlepiej wpierw zacząć od początku – w naszym przypadku będzie to 3dmark.
- NIGHT RAID 1.0 – wynik: 35 834
- FIRE STRIKE 1.1 – wynik 18 807
- FIRE STRIKE ULTRA 1.1 – wynik: 5 868
- CLOUD GATE 1.1 – wynik: 36 924
- SKY DIVER 1.0 – wynik: 40 905
- PORT ROYAL 1.1 – wynik: 5 744
- TIME SPY EXTREME 1.0 – wynik: 4 145
Jak podsumować uzyskane wyniki? Jednym zdaniem! Bardzo dobrze, Acer!
A teraz mały test SSD PCIe połączonych w macierz RAID:
Odczyt: 3540.2 Zapis: 3153.9
Dalej nie mam do czego się przyczepić!
Testy w grach: Ha! I tu was mam = jeżeli jesteście zainteresowani, jak wypadły testy w kliku tytułach na maksymalnych detalach w rozdzielczości 4K, to muszę Was zaprosić do zobaczenia mojego materiału wideo z początku tego wpisu!
Kilka słów na koniec
Acer Predator Triton 900 jest niesamowitą maszyną. To pokaz siły producenta – można na tą maszynę patrzeć przez pryzmat produktu, w jakim producenci będą dążyć projektując swoje laptopy.
Cena? 20 tysięcy złotych! Wiadomo, że to stanowczo za dużo. Myślę, że ta kwota jeszcze bardziej uświadcza mnie w tym, że jest to laptop, który ma godnie wyglądać w nowoczesnym wnętrzu.
Ma wady konstrukcyjne, między innymi ta nieszczęsna klawiatura, ale ma też plusy (niepowtarzalny design), dlatego też postanowiłem, że ten laptop nie dostanie ode mnie oceny – kim jestem, by ocenić dzieło sztuki współczesnej? Bo właśnie tak patrzę na ten produkt.