Informacja o tym, jakoby rowerzyści nie mogli za darmo poruszać się po strefach czystego transportu, wydawała się mocno oderwana od rzeczywistości, chociaż takie wnioski można było wysnuć na podstawie tego, jak zostało sformułowane prawo. Ministerstwo Energii wyjaśniło już jednak, że takie sytuacje nie będą miały miejsca.
Jeżeli nie jesteście zaznajomieni z tematem, to tak pokrótce: przepisy regulujące działanie stref czystego transportu zawierają listę pojazdów, którymi można poruszać się bez przeszkód po terenach objętych ograniczeniem. Wymieniają te napędzane wodorem, gazem ziemnym i oczywiście elektryczne. Rowerów tutaj brak, pojawiły się więc obawy o to czy przez niedokładnie sformułowane przepisy nie dojdzie do jakiegoś absurdu.
Michał Zieliński z serwisu Autokult od razu poprosił o komentarz przedstawicieli Ministerstwa Energii i doczekał się odpowiedzi. Co najważniejsze, resort potwierdza, że rowerzyści nie zagrażają w żaden sposób wypełnieniu celu, w jakim nakładane będą ograniczenia, a więc poprawy jakości powietrza. Co za tym idzie, na tych terenach, na których władze zdecydują się na powołanie wspomnianych stref, będą mogli poruszać się bez problemu. Fragment odpowiedzi możecie przeczytać poniżej:
„Uwzględniając cel wprowadzenia stref czystego transportu, tj. zapobieżenie negatywnemu oddziaływaniu na zdrowie ludzi i środowisko w związku z emisją zanieczyszczeń z transportu, definicję paliw alternatywnych oraz fakt, iż rower jest pojazdem, którego eksploatowanie nie generuje emisji szkodliwych substancji do powietrza, należy przyjąć, że ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych dopuszcza wjazd rowerów do stref czystego transportu bez konieczności ponoszenia opłat z tego tytułu.”
Prawdę mówiąc, trochę mi ulżyło. Nie brałem co prawda pod uwagę tego, że ktoś celowo chciał zabronić rowerzystom wjazdu, ale obawiałem się nieco, że skoro pozostawiona jest tego typu „luka” ktoś wpadnie na pomysł, aby ją wykorzystać.
A skoro już jesteśmy przy strefach czystego transportu, to okazuje się, że osoby, które krytykowały ten pomysł, a przynajmniej w takiej formie, miały sporo racji. Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, wprowadzone przez rząd prawo jest po prostu… za ostre. Za przykład często podaje się rozwiązania stosowane poza granicami naszego kraju, one jednak dają władzom nieco większe pole manewru. Ruch można bowiem ograniczyć nie tylko pod kątem rodzaju napędu, ale również stopnia zanieczyszczeń, jakie generują poszczególne pojazdy.
Wprowadzenie możliwości wjazdu do centrów miast jedynie pojazdom wymienionym w ustawie, w zasadzie zamyka bezpłatny ruch na tych terenach. Dlaczego? Okazuje się, że gdyby – przykładowo – strefa powstała w Warszawie, wjechałoby tam bez opłat zaledwie 0,04 proc. aut. Z drugiej jednak strony, wyeliminowanie z ruchu na przykład diesli, które nie spełniałyby określonych norm, również mogłoby nie przynieść efektu – wszystko między innymi przez częsty u nas proceder wycinania filtrów cząstek stałych. I w ten sposób koło się zamyka.
*Grafika wyróżniająca pochodzi z serwisu pixabay.com