grafika nintendo music
(Źródło: Nintendo)

Od teraz Nintendo ma swoje Spotify

Całkiem zabawny jest ten okres przed premierą Switcha 2. Choć jeszcze nie doszło do oficjalnej zapowiedzi konsoli, w ciągu ostatnich kilku tygodni Nintendo wypuściło wyjątkowy budzik, a teraz uruchomiło własne „Spotify”.

Gdzie posłuchać klasyki z Nintendo?

Ścieżki dźwiękowe z gier często goszczą na głośnikach i słuchawkach fanów. W większości przypadków wystarczy wpisać interesujący nas album na popularnej platformie streamingowej i gotowe. W ten sposób możemy posłuchać OST z Yakuza Kiwami na Spotify, symfonicznych aranżancji z serii Sonic na Tidalu czy muzyki z The Last of Us na Apple Music.

A Nintendo? Oczywiście musi robić rzeczy na opak. Jeżeli wpiszecie sobie w wyszukiwarkę „Animal Crossing” na Spotify, dostaniecie co najwyżej covery kompozycji. Pozostają zatem mniej oficjalne źródła w postaci kanałów na YouTube z muzyką. Japoński gigant postanowił w końcu zmienić ten stan rzeczy i zrobił fanom niespodziankę pod koniec października 2024 roku.

Nintendo Music już dostępne

Poprzez App Store oraz Sklep Play możecie już pobrać Nintendo Music – dedykowaną aplikację do słuchania muzyki z gier występujących w portfolio „wielkiego N”. Nie mogłem odmówić sobie tej przyjemności i czym prędzej pobrałem oprogramowanie i spieszę do Was z wszelakimi szczegółami.

Oczywiście Nintendo jako mistrz dziwnych decyzji strategicznych postanowiło, że dostęp do aplikacji będzie możliwy wyłącznie dla subskrybentów Nintendo Switch Online – abonamentu przypominającego PlayStation Plus czy Xbox Game Pass.

Z jednej strony jest to kolejny dobry powód do zakupu subskrypcji, obok opcji gry online, dostępu do klasyków czy zapisywania danych w chmurze. Z drugiej strony, jeżeli zależy Wam tylko na legalnym dostępie do muzyki z pierwszego Metroida, musicie opłacać członkostwo w NSO. Ceny zaczynają się od 16 złotych za jeden miesiąc, przez 32 złote za 3-miesięczny pakiet, a wykupienie dostępu na rok to koszt rzędu 80 złotych, co daje około 6,66 złotych miesięcznie.

Na szczęście jakiś czas temu przedłużyłem sobie Nintendo Switch Online o kilka miesięcy, więc loguję się natychmiastowo. Kilka plansz startowych i w końcu ukazuje się całkiem prosty i czytelny interfejs, który już w pierwszej iteracji nie wygląda, jakby był robiony na kolanie.

Jest więc podgląd ostatnio odtwarzanych albumów, rekomendacje czy playlisty dostosowane do nastroju słuchającego. Grzebiąc nieco po zakładkach i ikonkach można znaleźć opcję dodawania utworów do ulubionych, tasowania list i pobierania muzyki do odsłuchu online. Są nawet osobne grafiki przypisane do utworów. Nie wiem, czy moje oczekiwania wobec Nintendo są na aż tak niskim poziomie, czy gigant faktycznie odrobił w tym przypadku lekcję.

Na ten moment najbardziej skandaliczną kwestią są dwie rzeczy. Pierwsza – liczba dostępnych albumów – 23. Choć przekrój sięga produkcji na NES-a, i tak jest to bardzo mało muzyki do odsłuchu na start. Na szczęście z pewnością lista będzie z czasem rozszerzana.

Druga sprawa związana jest z poprawnym przypisywaniem zasług za ścieżki dźwiękowe. Drogie Nintendo – soundtrack do pierwszego Metroida nie został skomponowany przez ciebie, tylko przez Hirokazu Tanakę. Nie idź tą drogą i lepiej opisuj własność intelektualną muzyki z twoich gier.

Na koniec muszę o tym wspomnieć – w końcu istnieje oficjalny i w pełni legalny odsłuch „Mii Channel” na platformach streamingowych, zatem z automatu apka ma u mnie 10/10. Pozostaje liczyć, że w przyszłości doczekamy się także opcji webowej lub wersji na komputery stacjonarne.