Wrzesień to okres w kalendarzu gamingowym, na który zawsze najbardziej czekam – głównie za sprawą kolejnych gier z serii FIFA EA Sports FC. Odkąd flagowy produkt EA przeszedł rebranding, liczyłem na totalny powiew świeżości. Zamiast tego rok w rok dostajemy leciuteńki podmuch. Czasem mocno nieświeży… i tak też jest tym razem.
EA Sports FC 25 przydałoby się jeszcze 2-3 miesiące
Generalnie do EA Sports FC 25 podchodziłem z dużą rezerwą. W sierpniu miałem okazję ograć ten tytuł w zamkniętej becie i to, co wtedy otrzymaliśmy, znacząco się różni od finalnie wydanej wersji gry. Ta, która jest dostępna na serwerach, jest o wiele, wiele lepsza, a przynajmniej taki stan rzeczy jest na PlayStation 5, bo to właśnie na tej konsoli ogrywałem EA Sports FC 25.
Cieszy również to, że twórcy postanowili zrezygnować z niesamowicie głupiego pomysłu płatnej przepustki sezonowej. Czaicie to, że próbowano przeforsować płatny season pass w grze kosztującej 369 złotych w wersji podstawowej i 509,90 złotych za ultimate? No tak bezczelnego i absurdalnego planu dawno nie widziałem. Na szczęście ktoś poszedł po rozum do głowy i z tego zrezygnował.
Napisałem, że obecna wersja live EA Sports FC 25 jest lepsza niż ta z zamkniętej bety. To jednak nie oznacza, że jest dobra. Wbrew pozorom gra jest mocno niedorobiona i zdecydowanie przydałyby jej się 2-3 miesiące w rękach deweloperów. Obecny stan techniczny jest absolutnie tragiczny. Nie zliczę sytuacji, gdy w menu crashowało mi grę albo wywalało z meczu przez to, że konsola PS5 nie wyrabiała. Jednym słowem dramat, ale do błędów technicznych jeszcze wrócimy.
Najpierw kilka słów o nowościach, bo te rzucają się w oko już od pierwszych chwil.
Nowości nie brakuje
O ile w samym gameplay’u EA Sports FC 25 trudno znaleźć jakieś większe zmiany, tak sporo zmieniło się, gdy chodzi o dodatkowe tryby gry. Nieudany eksperyment zwany „Volta” zastąpiono trybem „Rush”. To jednak nie jest największa zmiana, bo ta zadziała się w sferze taktycznej.
Stary system ustawiania taktyk wymieniono na zupełnie nowy, który dzieli się na dwie części – bez piłki i z piłką. Możemy dobrać formacje, sposób budowania akcji, a także wysokość linii defensywy. Trzy opcje jeśli chodzi o „całość”.
Oprócz tego w ręce graczy oddano opcje indywidualnego ustawiania piłkarzy. Każda z pozycji ma przypisanych kilka ról i tak np. ŚPO może być „rozgrywającym” lub „fałszywą 9”. Do ról przypisano określony sposób zachowania na boisku, a także strefy, w jakich piłkarz będzie się przemieszczał. Na pierwszy rzut oka wydaje się być to bardzo skomplikowane, ale po kilku minutach spokojnie można zrozumieć sposób działania tego mechanizmu.
Każdy zawodnik ma też określone umiejętności i dla danej roli może grać „bez plusa”, z „jednym plusem” lub „dwoma plusami”. Im więcej plusów, tym lepiej się będzie czuł na boisku, co – obok zgrania w Ultimate Team – jest kolejnym czynnikiem, na który warto zwrócić uwagę przy budowaniu składu.
Podobnie zresztą jak style gry – ich odpowiednia kombinacja robi ogromną różnicę na boisku. Za sprawą FC IQ możemy spodziewać się, że zawodnicy faktycznie będą zachowywać się tak, jak ich ustawimy. O dziwo ten system w EA Sports FC 25 faktycznie działa i to nawet dobrze. Nie powiem, było to dla mnie miłe zaskoczenie podczas ogrywania tego tytułu.
EA Sports FC 25 ma te same mechaniki i skrypty, co poprzednia edycja
Jeżeli ktoś szukał rewolucji w gameplay’u EA Sports FC 25, może się mocno zawieźć. Trudno bowiem mówić nawet o sporej ewolucji. Mamy bardzo mało zmian w meczach, kilka nowych animacji strzałów, goli i parad bramkarzy. To tyle, jeśli chodzi o zmiany. W pakiecie w grze za ponad 300 złotych dostaliśmy za to te same mechaniki, skrypty, które weterani znają na pamięć i glitche – ich zdecydowanie nie brakuje.
Chyba jedyna, duża różnica jest taka, że gameplay w EA Sports FC 25 jest znacznie wolniejszy niż w EA FC 24. Czuć to zarówno w Ultimate Team, jak i w grze offline, więc zdecydowanie nie można tego zrzucić na serwery, a bardziej właśnie na to, że deweloperzy zdecydowali się przesunąć pasek „prędkości rozgrywki” mocniej w jedną ze stron. To mi się podoba, ponieważ o wiele mniejszy wpływ na grę ma drybling, a zamiast tego trzeba więcej myśleć na boisku.
Nie sposób jednak nie wspomnieć o „taktycznych faulach”, czyli nowej opcji na przerwanie ataku rywali. Możemy pociągnąć przeciwnika za koszulkę, natychmiastowo i niemal zawsze przerywając np. groźną kontrę. Taki faul jednak zawsze wiąże się z dostaniem żółtej kartki (przynajmniej takie są założenia).
Ultimate Team przeszedł remont (na lepsze)
EA podeszło do najważniejszego i zdecydowanie najpopularniejszego trybu w serii FIFA, czyli Ultimate Team, w dość niespodziewany sposób. Wydawca postanowił dość solidnie przemodelować ten tryb rozgrywki.
Po pierwsze, nagrody za Squad Battles, Division Rivals i FUT Champions nie są już tak beznadziejne, jak rok temu. Teraz za swój wysiłek otrzymujemy o wiele lepsze paczki. Po drugie, twórcy zdecydowali się na mniejszą liczbę gier w tygodniu. W Squad Battles mamy 14 spotkań do rozegrania zamiast 32, w FUT Champions – 15 zamiast 20, a w kwalifikacjach – 5 zamiast 10.
To oznacza, że margines błędu jest mniejszy, ale jednocześnie o wiele mniej czasu musimy poświęcić, żeby zdobyć nagrody. A te z kolei są znacznie lepsze, wiec finalnie mamy profit.
Topowe nagrody wymagają teraz lepszych umiejętności, więc pod kątem progresji tutaj „wszystko gra”. EA Sports FC 25 po prostu wynagradza lepszych graczy bardziej niż innych, a zmniejszenie liczby spotkań w kwalifikacjach do FUT Champions to strzał w dziesiątkę – umówmy się, te rozgrywki po prostu nie powinny być dla każdego.
Świetnym pomysłem na wykorzystanie Squad Battles, oprócz nabijania tygodniowych nagród, jest robienie wyzwań, za które mamy paczki lub karty, a także zadań w ramach ewolucji. Przypomnijmy – jest to mechanizm z EA Sports FC 24, który pozwala rozwijać wybranych zawodników. Największym problemem tego mechanizmu jest fakt, że nie można robić kilku ewolucji jednocześnie, ale – cóż – nie można mieć wszystkiego.
Rush w EA Sports FC 25
Miłą odmianą, dodaną do EA Sports FC 25, jest tryb Rush. To integralna część Ultimate Team, która w dodatku niejako zastąpiła Voltę. To tryb 5 vs. 5, ale gramy tak naprawdę 4 vs. 4, ponieważ bramkarzami steruje komputer. Rush jest o niebo lepszy od Volty, o ile mamy z kim grać. Jeżeli chcesz rozgrywać to solo, nastaw się na żmudną walkę z randomami, którzy ewidentnie nie myślą i grają samolubnie. Serio, tylko tak to można skwitować.
Niemniej za ten tryb należy się EA Sports FC 25 jedynie ogromny plus, a projektant powinien dostać sowitą podwyżkę. Jest to świeże, szybkie, dynamiczne, pozwalające się bawić, a także testować nowe karty. Mamy bowiem mechanizm, który losowo przed meczem wybiera „cechy”, jakie powinni mieć zawodnicy z naszej drużyny. Gracze wybierają po jednej karcie i w efekcie mogą uzyskać dodatkowe punkty za rozegranie starcia, a te przekładają się na tygodniowe nagrody i paczki. Super sprawa i (czasem) świetna zabawa.
Same mecze w ramach Rush są bardzo dynamiczne, trzeba tutaj grać zespołowo, a nie biegać na „hurra”, a także uważać na faule. Co prawda nie ma tutaj czerwonych kartek, ale o niebieską dość prosto, a ona wyklucza na minutę ze spotkania. Dwie żółte sumują się w jedną niebieską, więc dość łatwo można osłabić swoją drużynę.
Mecze offline są znacznie przyjemniejsze
Mam nieodparte wrażenie, że mecze w trybie offline EA Sports FC 25 są jeszcze wolniejsze niż w Ultimate Team. Nie do końca jestem pewien, czy ma to miejsce głównie z powodu nieco innego gameplay’u, słabych serwerów EA czy jeszcze jakiegoś innego czynnika, ale im więcej meczów rozgrywam w tej edycji FIFA EA Sports FC, tym coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że w tryb offline gra się po prostu przyjemniej.
Co prawda wszystko jest nieco wolniejsze, ale jednocześnie wymaga więcej umiejętności i po prostu myślenia na boisku. Gołym okiem widać również o wiele mniejszą liczbę skryptów w trybie offline niż chociażby w Ultimate Team. Szkoda, że EA zdecydowało się na zupełnie inny gameplay w tych dwóch trybach. Zapewne wynika to z technicznych ograniczeń oraz serwerów, ale mimo wszystko szkoda, że tak jest. Gra byłaby po prostu o wiele lepsza!
Przy okazji spotkań offline w EA Sports FC 25 nie można nie wspomnieć o trybie kariery. Oczywiście fanów tych rozgrywek jest o wiele mniej niż FUT, ale nie można o nich zapomnieć.
EA zdecydowało się na rozbudowanie kariery zawodnika i menedżera, wprowadzając m.in. dynamiczne punkty startu, czyli możliwość rozpoczęcia przygody od aktualnego stanu klubu w świecie rzeczywistym. Rozwinięto również system szkółek juniorskich, a także umożliwiono rozegranie kariery żeńskiego zespołu.
Ogromna ilość błędów
EA Sports FC 25 stoi pod znakiem dosłownie ogromnej liczby błędów. Zacznijmy od tego, że posiadacze edycji Ultimate mieli dostęp do gry na tydzień przed „zwykłymi zjadaczami chleba”. To w teorii daje ogromną przewagę w Ultimate Team, ale za taki przywilej trzeba słono zapłacić – gra wtedy kosztuje 509,90 złotych.
W pakiecie w tej cenie dostajecie… niesprawny matchmaking. Tak, dobrze czytacie. Notorycznie przez pierwszy tydzień były problemy ze znalezieniem przeciwnika w trybie Rivals czy Rush. Pierwszy odkorkował się ten drugi z nich, ale Rivalsy do dzisiaj miewają czkawkę.
Płacicie więc ponad 500 złotych, ale nie macie gwarancji, że w momencie, gdy będziecie chcieli zagrać w Ultimate Team, gra będzie działać tak, jak powinna. To jednak nie koniec błędów, a powiedziałbym wręcz, że sam początek.
Nie zliczę ile razy musiałem resetować grę, bo przypadkowo zawiesiła się w menu. Nawet nie podczas wykonywania jakiejś konkretnej czynności. Nie. Gra dosłownie zawiesza się podczas poruszania się po menu. Totalny absurd!
Co więcej, część funkcji również nie działa. Robisz wyzwanie budowania składu i chciałbyś kogoś z listy koncepcyjnej dokupić na szybko z rynku bez wychodzenia z okna WBS? Ha, ha, ha, zapomnij! Ta funkcja nie działa i – aby móc kupić kogokolwiek – musisz wyjść z WBS, przejść do okna transferu, tam wpisać zawodnika i dopiero go kupić.
No dobra, ale jak jest w samych meczach? Cóż, tutaj również nie brakuje błędów. Już z litości pominę glitche z precyzyjnym podaniem zamiast strzału, który powoduje, że bramkarz nie reaguje i można bez problemu nabić kilkadziesiat goli w jednym meczu w ten sposób.
Gra potrafi randomowo stwierdzić, że remis w rush i minuta do końca dogrywki to dobry moment, żeby przerwać spotkanie. Z litości nie będę się też rozwodził nad tym, że gracze mogą wykorzystać glitch do zremisowania draftu i zaliczenia go przeciwnikowi jako porażki, ale jest to po prostu jedno wielkie nieporozumienie. Tak jak cały stan techniczny tej produkcji.
Na koniec jeszcze jeden zarzut do deweloperów. Jak to jest, że mamy 2024 rok, za grę płacimy co najmniej 369 złotych, a w tej cenie EA Sports FC 25 nie trzyma nawet stabilnych 60 klatek na PlayStation 5? Serio?
Czy warto zagrać w EA Sports FC 25?
Jeżeli zastanawialiście się nad tym, czy warto zagrać w EA Sports FC 25, to odpowiedź na to pytanie zdecydowanie nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Owszem, gra ma sporo błędów, w gameplay’u to tylko lekki lifting, a problemy techniczne są ogromne, ale z drugiej strony fani piłki nożnej tak naprawdę nie mają zbytnio wyboru. Konkurencja po prostu nie istnieje.
Największy problem, jaki mam z najnowszym produktem EA, to jego cena. Za EA Sports FC 25 trzeba zapłacić 369 złotych w przypadku zwykłej edycji i 509 złotych za Ultimate, a w tej cenie dostajemy zeszłoroczne EA Sports FC 24 na sterydach.
Trochę słabo, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę masę błędów technicznych, problemy z utrzymaniem 60 klatek na PlayStation 5, tragicznych bramkarzy, oskryptowanie rozgrywki, a także, a może przede wszystkim, prawie, że ten sam gameplay, który zdążył nam się znudzić przez ostatnich 12 miesięcy.
Oczywiście to też nie jest tak, że EA Sports FC 25 to same minusy. System EA IQ rzeczywiście działa, odświeżono kwestie taktyczne, zwolniono tempo rozgrywki, rozbudowano karierę, a także dodano tryb Rush. A to nie wszystkie nowości.
Uważam, że uczciwa ocena to 6.5/10, a zaniżają ją głównie problemy techniczne, które po prostu w produkcie za tę cenę są absolutnie niedopuszczalne. Jeżeli to Wam jednak nie przeszkadza, to odpowiedź na pytanie „czy warto zagrać w EA Sports FC 25?” brzmi: TAK. Szczególnie, jak jesteście fanami piłki nożnej.
Wszyscy wiemy, jak działa u nas (fanów) ten mechanizm…