Na temat premiery BMW M5 Touring mówiło się już od dłuższego czasu, więc raczej nie jest ona większym zaskoczeniem. Mimo tego, mamy do czynienia z naprawdę interesującym, ale też kontrowersyjnym samochodem.
Nowe BMW M5 Touring już oficjalnie
Po wielkim sukcesie M3 Touring, który chyba zaskoczył nawet bawarskiego producenta, kwestią czasu było wprowadzenie na rynek BMW M5 Touring, czyli odmiany kombi wysoce usportowionego sedana. Należy zaznaczyć, że nie jest to pierwsze M5 Touring w historii marki, bowiem w takim nadwoziu wychodził chociażby model E60 (dokładniej to E61, bowiem tak oznaczone było kombi). Następnie jednak bardziej rodzinny wariant został skasowany – F10 i F90 mogliśmy kupić tylko w sedanie.
Po wielu latach oczekiwania wreszcie się doczekaliśmy. Do nowej rodziny M5, dotychczas składającej się tylko z sedana M5 o oznaczeniu G90, dołącza właśnie BMW M5 Touring G91. Samochód korzysta z większości rozwiązań, które znamy już z sedana, ale stara się zapewnić więcej cech rodzinnych. Owszem, to kombi, którym możemy pojechać na wakacje z dziećmi, ale należy zauważyć, że również kombi (prawdopodobnie) wywołujące sporo uśmiechu na twarzy kierowcy.
Nowe M5 Touring jest hybrydą plug-in, co niekoniecznie może spodobać się fanom niemieckiego producenta. Nie dość, że napęd jest znacznie bardziej skomplikowany, to dodatkowo naprawdę negatywnie wpływa to na masę auta. Otóż M5 waży aż 2475 kg bez kierowcy. Usportowiony samochód o masie 2,5 tony brzmi absurdalnie, ale pozostaje mieć nadzieję, że inżynierowie BMW pokonali prawa fizyki i bohater tego tekstu prowadzi się wyśmienicie.
Jeśli chodzi o wymiary, przedstawiają się one następująco: 5096 mm długości, 1970 mm szerokości i 1516 mm wysokości. Pojemność bagażnika można zwiększyć z 500 do 1630 l. Wypada wspomnieć jeszcze o możliwości ciągnięcia przyczepy o masie do 2000 kg.
M5 Touring ma duży silnik spalinowy, ale może jeździć na samym prądzie
Pod maskę trafił mocarny silnik V8 4,4 l, który generuje 585 KM i maksymalny moment obrotowy 750 Nm. Do tego dochodzi jednostka elektryczna mająca 197 KM, a także nominalny moment obrotowy 280 Nm, który zwiększany jest do efektywnej wartości 450 Nm przy wejściu przekładni za pomocą etapu wstępnego przełożenia opatentowanego przez BMW.
Kierowca do dyspozycji łącznie otrzymuje 727 KM i maksymalny moment obrotowy 1000 Nm. Takie wartości, w zestawieniu z napędem na wszystkie koła, pozwalają na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w czasie 3,6 sekundy. W połączeniu z pakietem M Driver standardową prędkość maksymalną 250 km/h można podnieść do 305 km/h. Należy jeszcze wspomnieć, że dostępna jest opcja napędu 2WD, którą można aktywować z poziomu ustawień pojazdu.
Na pokładzie znalazł się spory akumulator o pojemności 18,6 kWh, który – według deklaracji producenta – zapewnia zasięg od 61 do 67 km według WLTP. Możemy go ładować z mocą do 11 kW. BMW M5 Touring na samym prądzie rozpędzi się do 140 km/h.
Nowe M5 Touring to również dwa ekrany umieszczone na desce rozdzielczej, o których wspomniałem już w teście BMW i5. Działają one pod kontrolą systemu infotainment iDrive 8.5. Nie zabrakło pokrętła iDrive na tunelu środkowym, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby sięgać palcem do dotykowego, centralnego ekranu. Oczywiście mamy obsługę Android Auto i Apple CarPlay.
Jak podaje niemiecka firma, M5 Touring na rynek wejdzie natychmiast po rozpoczęciu produkcji w zakładach w Dingolfing w listopadzie 2024 roku. Polski cennik nie jest jeszcze znany, ale z pewnością nie będzie tanio. Nowe M5 w odmianie sedan startuje od 680 tys. złotych, więc najpewniej Touring będzie trochę droższy.