Samsung Galaxy Watch 7 (fot. Piotr Bukański | Tabletowo.pl)

Recenzja Samsunga Galaxy Watch 7. Czy warto go kupić?

W zeszłym roku miałem okazję przygotować dla Was test Samsunga Galaxy Watch 6. Właśnie dlatego znajdzie się tutaj sporo porównań do tego sprzętu. Zapraszam na szybki przegląd tego, co się zmieniło pomiędzy dwoma generacjami, a także jak Galaxy Watch 7 sprawuje się w codziennym użytkowaniu. Na końcu postaram się odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: czy warto kupić ten smartwatch?

Specyfikacja Samsunga Galaxy Watch 7

Podobnie jak poprzednik, również Samsung Galaxy Watch 7 trafił na rynek w dwóch wielkościach koperty: 40 mm i 44 mm. Do tego każdy z nich można kupić w wersji Bluetooth lub LTE. To w sumie daje nam cztery możliwe konfiguracje nowego modelu inteligentnego zegarka.

Do mnie na testy trafił smartwatch z tarczą 40 mm w wersji Bluetooth. Co skrywa „pod maską”?

Ekran   1,30″ Super AMOLED, 432×432 px, pokryty szafirowym szkłem
Procesor            Samsung Exynos 1000 (5-rdzeniowy) 1,6 GHz
RAM2 GB
Pamięć wewnętrzna32 GB
Bateria300 mAh
Łączność             WiFi, Bluetooth 5.3, NFC
Geolokalizacja GPS (dwuzakresowy), GLONASS, Galileo, Beidou
CzujnikiSamsung BioActive (pulsometr + elektrokardiograf + czujnik impedancji bioelektrycznej), czujnik temperatury, akcelerometr, barometr, żyroskop, kompas, czujnik światła
Wymiary i waga koperty40,4 mm / 28,8 g
Certyfikat odporności5 ATM, IP68
SystemWear OS 5, One UI 6 Watch
Cena    Bluetooth: 1349 złotych, LTE: 1549 złotych (to linki afilicyjne)
smartwatch Samsung Galaxy Watch 7
fot. Piotr Bukański | Tabletowo.pl

Już to gdzieś widziałem, czyli design i jakość wykonania

Samsung nadal utrzymuje tradycję dostarczania swoich smartwatchy w niestandardowych (na tle androidowej konkurencji) podłużnych pudełkach. Nie ma w nim w zasadzie nic wyjątkowego – na jego froncie znalazła się grafika przedstawiająca urządzenie oraz nazwa modelu. W środku znajdziemy Galaxy Watch 7, magnetyczną ładowarkę bezprzewodową i zestaw dokumentacji. I nic więcej.

Samsung Galaxy Watch 7 (40 mm) występuje w dwóch wersjach kolorystycznych: zielonym oraz kremowym. Jak już pewnie zauważyliście na tytułowej grafice, w moje ręce wpadł ten drugi wariant i, muszę przyznać, że przypadł mi do gustu. Smartwatch dostarczany jest z silikonowym paskiem, który nosi się naprawdę dobrze. Zmianą w stosunku do poprzedniej generacji w tym zakresie jest to, że pasek zyskał „fale” oraz delikatne błękitne i pomarańczowe przeszycia, które bez wątpienia dodają mu charakteru. Nie zmienił się za to sposób wymiany pasków, który działa na zasadzie wciśnięcia specjalnego przycisku.

Niestety, to jedyne widoczne „gołym okiem” zmiany w nowej generacji smartwatchy Samsunga. W zasadzie, gdyby nie nowy pasek, to trudno by było stwierdzić, czy ma się do czynienia z Galaxy Watch 7, czy też jego poprzednikiem. Koperta zegarka niezmiennie jest wykonana z aluminium, a wyświetlacz pokryty szafirowym szkłem. Po prawej stronie urządzenia znalazły się dwa przyciski oraz mikrofon. Na lewym brzegu jest głośnik, a pod spodem czujnik Samsung BioActive. W tej kwestii zupełni nic się nie zmieniło. Jeśli więc spodziewaliście się rewolucji w designie, to się po prostu zawiedziecie. To ewolucja i to bardzo delikatna.

Jakie było moje pierwsze wrażenie po wyjęciu z pudełka tego urządzenia? Z pewnością pozytywne, jednak niestety trudno mówić tutaj o zachwycie czy jakimkolwiek efekcie wow. Nie mogę powiedzieć, że się zawiodłem, ponieważ z doskonale wiedziałem, jak będzie wyglądać Galaxy Watch 7, jednak po kolejnej już generacji tego sprzętu spodziewałem się większych zmian.

Oczywiście do jakości wykonania i samego designu trudno się przyczepić. Zegarek może się podobać, a jego 40-mm wariant z pewnością przypadnie do gustu wszystkim, którzy nie przepadają za wielkimi smartwatchami, albo wolą coś, co na nadgarstku wygląda po prostu zgrabniej.

Po moich testach trwających nieco ponad 2 tygodnie ani na wyświetlaczu, ani na pasku nie pojawiły się żadne przetarcia, rysy czy inne ślady użytkowania, dlatego nie martwię się o wytrzymałość tego sprzętu w codziennych zadaniach.

Tak się złożyło, że Galaxy Watch 7 pojechał ze mną na wakacyjny urlop i dobrze poradził sobie także zarówno ze słodką, jak i słoną wodą. Właśnie dlatego w kwestii wodoodporności również nie mam żadnych zastrzeżeń.

Wyświetlacz bez zmian – po prostu świetny

Chociaż mamy tutaj dokładnie ten sam ekran, co w poprzedniej generacji, to w żadnym wypadku nie jest to zarzut, ponieważ z Galaxy Watch 6 korzystało się po prostu świetnie. Producent wyposażył zegarek w wykonany w technologii Super AMOLED, pokryty szafirowym szkłem, 1,3-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 432 x 432 pikseli.

Mamy tutaj doskonałe kąty widzenia, świetny kontrast i odwzorowanie czerni. Nie ma żadnego problemu z czytelnością ani w pełnym słońcu, ani w środku nocy. Automatyczne dostosowywanie jasności działa szybko i bardzo dobrze. Nie zdarzyło mi się np. by w nocy zegarek mnie „oślepił”.

Zawsze powtarzam, że w urządzeniach wearable najważniejsza jest personalizacja. Co więc znajdziemy w ustawieniach wyświetlacza Galaxy Watch 7? Nie ma w zasadzie żadnych zmian w stosunku do poprzednika, jednak warto przypomnieć, co producent oddał do dyspozycji użytkowników.

Przechodząc do ustawień, a następnie wybierając zakładkę „wyświetlacz”, mamy możliwość wyboru między ręcznym a automatycznym dostosowywaniem jasności ekranu. Możemy również skonfigurować wybudzanie urządzenia po podniesieniu nadgarstka lub dotknięciu wyświetlacza oraz ustawić czas, po jakim ekran się wygasza (do wyboru są opcje 15 sekund, 30 sekund oraz 1 minuta). Dodatkowo możemy zmienić wielkość czcionki, jej styl oraz pogrubienie.

Urządzenie oferuje również tryb Always on Display. Po jego włączeniu zegarek znacząco obniża jasność ekranu, co pozytywnie wpływa na czas pracy na baterii, a jednocześnie pozwala na łatwe odczytywanie informacji, ponieważ jasność ekranu automatycznie zwiększa się po podniesieniu nadgarstka. Warto zwrócić uwagę na opcję nazwaną przez producenta „czułość dotyku”. Funkcja ta umożliwia korzystanie z dotykowego ekranu nawet w rękawiczkach. Po raz kolejny przy przygotowywaniu recenzji odkopałem swoje zimowe rękawice, sprawdziłem i rzeczywiście tryb działa bez zarzutów.

Jeśli chodzi o style tarczy zegara, Samsung oddał w ręce użytkowników spore możliwości personalizacji wgranych w aplikacji Galaxy Wearable tarczy, a także mnóstwo gotowych szablonów, spośród których można swobodnie wybierać. Myślę, że bez problemu każdy znajdzie coś dla siebie. Skoro już o apce do obsługi zegarka mowa, oferuje ona sporo ustawień dotyczących samego wyglądu. Nie będę Wam ich wszystkich opisywał, ale za to dołączam zrzuty ekranu.

O wyświetlaczu Galaxy Watch 7 można pisać naprawdę wiele. Ja jednak krótko – podtrzymuję swoje zdanie, które wyraziłem w recenzji jego poprzednika. Uważam, że obecnie to najlepszy ekran na rynku wearable. Życzyłbym sobie, żeby jak najwięcej zegarków mogło pochwalić się takim wyświetlaczem, ponieważ korzystanie z niego to czysta przyjemność.

Codzienne użytkowanie, czyli nowy procesor w akcji

Zdecydowanie największą zmianą w porównaniu z poprzednikiem jest zupełnie nowy procesor, który napędza ten smartwatch. Chipset, o którym mowa, to Exynos W1000, wyprodukowany w 3 nm procesie. Jego rdzenie oferują maksymalne taktowanie na poziomie 1,6 GHz. Samsung chwali się, że dzięki nowemu układowi zegarek ma lepiej zarządzać energią i zwiększyć wydajność o 30%. Czy oznacza to dla użytkowników wyższą wydajność i dłuższy czas pracy? Niestety, niekoniecznie. Do tego jednak jeszcze wrócę.

To, czego na szczęście producent nie postanowił zmienić, to oprogramowanie. Samsung Galaxy Watch 7 działa w oparciu o system Wear OS 5 z nakładką One UI 6 Watch. Mamy więc do czynienia de facto z Androidem, co przekłada się na intuicyjne nawigowanie po systemie. Oczywiście WearOS to nie tylko bezproblemowa i intuicyjna obsługa, ale także sporo możliwości.

Jeśli nigdy nie mieliście urządzenia z tym systemem, a zastanawiacie się nad zakupem Galaxy Watch 7, to warto tutaj podkreślić, że dzięki WearOS mamy dostęp do Google Play, a co za tym idzie mnóstwa aplikacji przeznaczonych na smartwatche. Biblioteka jest dość spora. Znajdziemy w niej aplikacje przeznaczone do zapisywania swoich postępów treningowych, takie jak Strava, Nike Run Club, Adidas Running czy Google Fit, mini-gry, a także apki “narzędziowe”, takie jak Gmail, Outlook, Whatsapp, przeglądarka internetowa i portfel Google.

Najczęściej korzystałem ze Spotify. Tak jak w poprzednich generacjach mamy możliwość obsługi playlist offline, a więc pobrane na zegarek piosenki możemy bez problemu odtworzyć podczas treningu na słuchawkach Bluetooth podłączonych do smartwatcha. To z pewnością przydatne, np. dla osób, które biegają, a niekoniecznie lubią robić to w towarzystwie smartfona. Niezwykle przydatne są także apki do obsługi skrzynek pocztowych i komunikatorów. Nimi dokładnie zajmę się jednak w części recenzji dotyczącej możliwości tego sprzętu w zakresie obsługi powiadomień i połączeń.

Skoro mamy WearOS, to także obsługę Asystenta Google, którym możemy łatwo w ustawieniach zastąpić domyślnego samsungowego Bixby. Żeby było zabawnie, przy jego konfiguracji spotkałem się z tym samym problemem, co w poprzedniej generacji. Na swoim smartfonie, jako domyślny język asystenta, ustawiony miałem język polski. Niestety, smartwatch stwierdził, że nie obsługuje polskiego. Wystarczy jednak w ustawieniach zmienić język na angielski, skonfigurować Asystenta na Galaxy Watch, a następnie ponownie zmienić go na polski. Wtedy rozpoznawanie naszej ojczystej mowy działa bez zarzutów.

Problem pojawia się już jednak z wykonywaniem niektórych poleceń. Spotkałem się dokładnie z tym samym (być może chwilowym) problemem, co Kasia podczas testów Galaxy Watch FE. Za pomocą Asystenta Google na zegarku nie jestem w stanie ustawić alarmu. Próbowałem na różne sposoby, ale zawsze ta sama lub podobna odpowiedź „na kiedy ustawić”? Na smartfonie oczywiście taki problem nie ma miejsca.

Warto podkreślić jeszcze obecność modułu NFC, który – w połączeniu ze wspomnianym już Portfelem Google – pozwala bez problemu płacić za zakupy. Przed jego użyciem wymagane będzie jednak ustawienie blokady PIN (lub symbolu) do zegarka, co może potem nieco irytować, ponieważ każda próba zobaczenia czegoś więcej niż tarczy zegara będzie wiązać się z koniecznością wpisania ustalonego kodu. To jednak kwestie bezpieczeństwa, które nie powinny dziwić. Co do samego NFC – podczas testów miałem do swojego wirtualnego portfela podpięte dwie karty i bez problemu płaciłem nimi zamiennie bez żadnych problemów.

Do ogólnej płynności działania smartwatcha trudno jest mi się przyczepić. Kiedy jednak otworzymy sporo aplikacji w tle zdarzają się mu problemy z płynnością animacji. Szczerze mówiąc nie są one częste, ani bardzo uciążliwe, ale skoro wydajność miała zostać poprawiona dzięki nowemu chipsetowi, to liczyłem, że nie będą pojawiać się tutaj błędy, o których była mowa w przypadku recenzowania przeze mnie Galaxy Watch 6.

fot. Piotr Bukański | Tabletowo.pl

Na koniec części poświęconej codziennemu korzystaniu z zegarka trochę narzekania. Po pierwsze – tak, jak w każdym takim przypadku nieco drażni mnie fakt, że są w urządzeniu funkcje, które zostały zarezerwowane wyłącznie dla Samsungów. Mam tutaj na myśli zarówno te zdrowotne, takie jak pomiar EKG oraz ciśnienia tętniczego (obsługiwane przez Samsung Health Monitor), ale także działanie asystenta głosowego Samsunga, czyli Bixby, które w przypadku podłączenia smartfona spoza rodziny Galaxy jest ograniczone. Posiadacze pozostałych androidów nie mają także możliwości wykorzystania z „kontrolera aparatu”, czyli apki, która pozwala na podgląd kadru, przełączanie pomiędzy zdjęciami i wideo itd.

Oczywiście dla apki kontrolera aparatu istnieją alternatywy, które znajdziecie w Sklepie Play. Żadna z nich nie działa jednak z wbudowaną w nasz smartfon aplikacją aparatu, a wymaga dodatkowej.

Już od kilku generacji Galaxy Watch na internetowych forach można także znaleźć sposób na „obejście” zabezpieczeń związanych z koniecznością posiadania Samsunga, by dokonać np. pomiaru EKG. Wszystko jest możliwe, ale warto postawić tutaj pytanie, czy właśnie o to chodzi, by do obsługi wszystkich funkcji smartwatcha potrzebna była instalacja pięciu lub więcej aplikacji? Według mnie nie, dlatego te ograniczenia nałożone na producenta uznaję jako oczywisty minus tego sprzętu.

Druga sprawa, która może przyprawić użytkowników o „wyższe ciśnienie”, to błąd, z którym podczas moich testów kilkukrotnie się spotkałem, a mianowicie rozłączanie się smartwatcha ze smartfonem w taki sposób, że konieczna jest ponowna konfiguracja urządzenia. Starałem się wychwycić jakiś schemat tego błędu, ale nie występował on u mnie w powtarzalnych scenariuszach. Np. za pierwszym razem stało się tak, gdy bateria zegarka całkowicie się rozładowała, ale przy kolejnych już taki problem nie występował. Innym razem w środku dnia, podczas gdy mój smartfon był połączony z Galaxy Watch 7, ten nagle wyświetlił komunikat, mówiący o tym, że aby „ponownie sparować urządzenie z telefonem” muszę je zresetować. Mam szczerą nadzieję, że to tylko przejściowe problemy spowodowane jakimś niedociągnięciem softu i szybko zostanie to naprawione.

fot. Piotr Bukański | Tabletowo.pl

Powiadomienia i połączenia. Jest lepiej, ale nadal do poprawy

Funkcjom odbierania powiadomień, a także wykonywania połączeń, zawsze poświęcam osobą część w przygotowywanych przeze mnie recenzjach urządzeń typu wearable. To ze względu na fakt, że to są właśnie najczęściej wykorzystywane przez użytkowników „możliwości” tego typu sprzętu. Samo odbieranie powiadomień to standard, nawet w smartbandach kosztujących 200 lub 300 złotych. Dlatego przyjrzę się temu co ponad „zwyczajne” powiadamianie nas o nowych wiadomościach oferuje Galaxy Watch 7.

Powiadomienia na nadgarstek możemy ustawić w taki sposób, by pojawiały się jedynie wtedy, kiedy nie korzystamy ze smartfona lub żeby wyświetlały się na zegarku zawsze. W tym drugim scenariuszu przychodzą one w tej samej chwili, co na smartfon, nie ma mowy o żadnych opóźnieniach, a więc trudno szukać dziury w całym. Dokładnie tak samo, jak w poprzedniej generacji, kiedy dostaniemy wiadomość (niezależnie od komunikatora) mamy możliwość odpowiedzenia na nią za pomocą gotowych „krótkich odpowiedzi”, emotikon lub klawiatury. Pisanie na 1,3-calowym wyświetlaczu do najprzyjemniejszych nie należy, ale da się to zrobić bez większych problemów.

Już na samym początku recenzji wspomniałem, że będą pojawiać się tutaj odwołania do Samsunga Galaxy Watch 6, a więc czas na kolejne z nich. Na plus zmieniło się, że w końcu widoczne bezpośrednio na zegarku są zdjęcia przesłane przez Messengera, a nie tak jak wcześniej jedynie te dostarczone do nas MMS-em czy WhatsAppem. Moja radość nie trwała jednak długo, ponieważ na jaw szybko wyszła kolejna „niedoróbka”. Owszem, grafiki przesłane przez Messengera wyświetlają się, ale pod warunkiem, że jest to wiadomość bezpośrednia, a nie przesłana na grupową konwersację. Wtedy – nie wiedzieć czemu – po prostu nie działa.

Żałuję także, że nadal nie wprowadzono możliwości odtwarzania wiadomości głosowych z Messengera bezpośrednio na zegarku. Szkoda, bo w przypadku WhatsApp w dedykowanej apce na WearOS działa to bez problemu.  

Na testy trafiła do mnie wersja bez modułu eSIM, a więc prowadzenie rozmów z wykorzystaniem zegarka możliwe jest jedynie po podłączeniu go za pomocą Bluetooth do smartfona. Z poziomu Galaxy Watch 7 możemy zarówno odbierać, jak i wykonywać połączenia, wybierając numer na klawiaturze, jak i korzystając z kontaktów zapisanych w smartfonie. Głośność połączenia jest na wystarczającym poziomie, chociaż odnoszę wrażenie, że zegarek jest nieco cichszy niż poprzednik. Z kolei wbudowany w urządzenie mikrofon dobrze radzi sobie ze zbieraniem dźwięku i rozmówcy nie mają problemu z tym, by nas zrozumieć, nawet jeśli nie trzymamy nadgarstka ze smartwatchem bezpośrednio przy ustach.

Samsung, podobnie jak w serii Galaxy Watch 6, utrzymał możliwość ustawienia synchronizacji trybów ze smartfonem, co jest naprawdę przydatne i czego bardzo brakuje mi np. w Amazfitcie GTR 4, z którego na co dzień korzystam. Koreański producent nie zrezygnował także z gestów, za pomocą których możemy sterować smartwatchem. Połączenia można odebrać podwójnym „zsunięciem” kciuka i palca wskazującego. Z kolei aby odrzucić połączenie lub alert, wystarczy dwukrotnie obrócić nadgarstek. Trzeci gest to dwukrotne zgięcie nadgarstka w dół po zaciśnięciu pięści (jakbyście pukali w stolik w powietrzu). Ten gest można dowolnie skonfigurować, aby uruchamiał wybraną funkcję lub aplikację.

Aktywność, zdrowie i sen pod czujnym okiem Galaxy Watch 7

Wzorem poprzednich generacji, producent do dyspozycji użytkowników oddał moduł Samsung BioActive, czyli zbiór wielu czujników, które mogą okazać się przydatne w monitorowaniu naszego zdrowia oraz postępów treningowych. Warto jednak już na samym początku zauważyć i mocno podkreślić, że Galaxy Watch 7 to nie jest zegarek nastawiony na sport. Niemniej jednak w tej kwestii oferuje całkiem sporo.

Zacznijmy od tego, o czym już wspomniałem, czyli faktu, że pomiaru EKG oraz ciśnienia tętniczego mogą dokonywać jedynie posiadacze smartfonów Samsung, wyposażeni w aplikacje Health Monitor. Z tego względu nie było mi dane w praktyce przetestować tych funkcji, ponieważ podczas trwania testów Galaxy Watch 7 sparowany był z moją Motorolą Egde 40 Neo. Pozostali użytkownicy (tacy jak ja) mają jednak do dyspozycji możliwość pomiaru pulsu, natlenienia krwi, stresu oraz snu. Ich częstotliwość możemy ustalić w aplikacji lub bezpośrednio na zegarku.

Dokładność pomiarów jest naprawdę niezła, pod warunkiem, że nie zapomnimy o odpowiednio mocnym zapięciu zegarka na nadgarstku. Jeśli będzie on noszony nieco luźniej, to wtedy pomiary nie będą mieć zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Sprawdzałem je z pulsoksymetrem i różnica w pomiarze pulsu jest minimalna. Często wyniki się pokrywają, a wahania nie są większe niż 4 uderzenia serca na minutę. W przypadku poziomu natlenienia krwi jest podobnie – różnica to maksymalnie 2%. Smartwatch prawidłowo rejestruje godzinę zaśnięcia i wstania z łóżka, a także ewentualne nocne przebudzenia, co oznacza, że monitorowanie snu działa poprawnie. Pomiar stresu trudno jednoznacznie ocenić, ponieważ czasami czułem się zrelaksowany, a Watch pokazywał mi wysoki poziom stresu. Kto wie, może AI Samsunga wie lepiej…

A skoro już o sztucznej inteligencji mowa, to nie mogło się bez niej obejść również w najnowszej serii wearable koreańskiego producenta. Jeśli spodziewaliście się, że Samsung przygotuje coś na wzór wirtualnego asystenta lub trenera to mocno się rozczarujecie, ponieważ obecność AI w zegarku jest jedynie symboliczna. Na podstawie zebranych z sensorów danych Galaxy Watch 7, stosując „zawansowane algorytmy”, jest w stanie uwaga, uwaga… przedstawić ocenę naszego fizycznego potencjału na następne 24 godziny. Im wynik wyższy, tym lepiej, bo teoretycznie jesteśmy w lepszej formie, by stawić czoła wyzwaniom nadchodzącego dnia.

Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że najczęściej wykorzystywaną przez użytkowników tego typu smartwatchy funkcją służącą monitorowaniu aktywności jest zliczanie kroków. Działa ono tutaj bez większych zarzutów. Przez kilka dni testowałem zegarek z moim Amazfitem i wyniki nie różniły się od siebie zbytnio, było to dosłownie kilka lub kilkanaście kroków po całym dniu. Domyślnie Galaxy Watch 7 wykrywa naszą aktywność treningową, taką jak np. „marsz”. Warto jednak pamiętać, że domyślnie nie zapisuje śladu GPS.

Wybór trybów treningowych jest naprawdę spory. Znajdziemy tu niemal wszystko – od lekkoatletyki, przez kajaki, piłkę nożną, aż po łyżwiarstwo figurowe. Możemy także utworzyć własne ćwiczenie lub skonfigurować całą procedurę treningową. Ja w ramach testów korzystałem z tych mniej wyszukanych trybów, takich jak np. jazda na rowerze. Najbardziej uwagę podczas tego „treningu” zwracałem na GPS, bo to on najbardziej zawiódł mnie w poprzedniej generacji. Tym razem Samsung postanowił zastosować w Galaxy Watch dwuzakresową antenę i to od razu ma pozytywne przełożenie na rejestrowaną trasę. Do ideału jednak nadal sporo brakuje.

Na powyższych zarzutach ekranu, widać, że urządzenie nie tylko ma czasem „odchyły” od rzeczywistej trasy, wynoszące około metra, ale także (co może nawet jest poważniejszym zarzutem) ma tendencję do zaokrąglania lub jak kto woli upraszczania sobie trasy. Doskonale widać to na obrazku numer 2, na którym pokonywałem podjazd rowerowy wyglądający jak klasyczna „serpentyna”. Co tu dużo mówić, zegarek mocno to uprościł. Podobnie dzieje się na wielu zakrętach.

Dla wszystkich, którzy biegają, takie z pozoru pojedyncze „zgubione metry” mogą okazać się bardzo ważne, ponieważ po przebiegnięciu 3 km może brakować już 100 czy nawet 200 metrów. W przypadku modułu GPS na duży plus jest z pewnością czas, w jakim jest on gotowy do pracy – u mnie nigdy nie przekroczyło to 10 sekund od odpalenia trybu treningowego.

W każdym z treningów istnieje możliwość ustalenia celu. Może być to czas jego trwania, spalone kalorie, przebyty dystans czy w przypadku roweru nawet wirtualny wyścig z samym sobą po wgraniu do zegarka trasy poprzedniego przejazdu. Do konfiguracji są także strefy tętna i kilka innych ustawień, takich jak np. wygląd głównego ekranu treningowego, interwał w którym urządzenie na głos informuje nas o postępach itd.

Chociaż Galaxy Watch 7 radzi sobie w rejestrowaniu treningów nieco lepiej niż swój poprzednik, to nadal nie jest to urządzenie dla wymagających użytkowników, którzy szukają dokładnych danych treningowych. Nie ma się też temu co dziwić, ponieważ monitorowanie aktywności to jedynie poboczna funkcja nowego zegarka Samsunga, a nie sens jego istnienia. Nie ma tutaj mowy choćby o próbie zbliżenia się do rasowych sportowych zegarków.

Bateria to trudny temat

Producent wyposażył Galaxy Watch 7 w dokładnie taki sam akumulator jak poprzenią generację. Jego pojemność wynosi zatem 300 mAh. Nie jest to dużo, ale też nie jest to mało. Nowy chipset miał lepiej zarządzać energią. Czy się mu to udaje? Mam pewne wątpliwości.

Podczas testów smartwatch był niemal przez cały czas połączony z moim smartfonem. Odbierałem więc powiadomienia o wiadomościach i połączeniach. Wszystkie pomiary były ustawione na poziom domyślny. Przy takim użytkowaniu, z włączonym AoD trudno jest wyciągnąć wynik powyżej 24 godzin.

Warto dodać, że nowy Samsung nie za dobrze radzi sobie z zarządzaniem energią podczas spoczynku, ponieważ bateria w ciągu nocy potrafi zjechać nawet o 30%. Okazuje się jednak, że nie tylko ja miałem taki problem. Skarżyli się na niego użytkownicy na całym świecie. Samsung przyznał już, że w oprogramowniu pojawił się błąd, który może to powodować i zamierza „w najbliższym czasie” udostępnić łatkę, która będzie go naprawiać. Kiedy widzę medialne doniesienia o nowych Watchach, stwierdzam, że u mnie nie było źle, ponieważ godzina trybu treningowego z włączonym GPS-em „kosztowała” mnie około 20% baterii, podczas gdy u innych 10% w tym czasie zjadało korzystanie z AoD…

Po wyłączeniu trybu AoD czas pracy na jednym ładowaniu wzrósł u mnie do około 32-35 godzin. Możemy także skorzystać z trybu oszczędzania energii. Maks, który udało mi się z niego wycisnąć, to było 2 doby i 5 godzin, jednak nie korzystałem wtedy z trybów treningowych, a jedynie odbierałem powiadomienia i sprawdzałem godzinę.

Ponowne uzupełnienie energii w akumulatorze zajmowało mi około 1 godziny i 30 minut. Używałem do tego dołączonej do zestawu ładowarki i adaptera 65 W. Tutaj też dość ważna zmiana, niestety na minus. Galaxy Watch 7 nie naładujecie już przykładając go do smartfona, który oferuje funkcje ładowania zwrotnego. Uzupełnienie energii możliwe jest wyłącznie za pomocą oryginalnej ładowarki.  

Podsumowanie. Czy warto kupić nowego Galaxy Watch?

Samsung Galaxy Watch 7 to solidny smartwatch, który jednak nie wprowadza znaczących zmian w stosunku do swojego poprzednika. Design i jakość wykonania pozostają na wysokim poziomie, a silikonowy pasek z fajnymi przeszyciami dodaje mu z pewnością uroku i ciekawego wyglądu.

Największą nowością jest zastosowanie nowego procesora Exynos W1000, który teoretycznie poprawia zarządzanie energią i wydajność. W praktyce jednak nie zawsze przekłada się to na dłuższy czas pracy na baterii. System Wear OS 5 z nakładką One UI 6 Watch oferuje szeroką funkcjonalność, intuicyjne sterowanie oraz dostęp do wielu aplikacji w Google Play.

Mimo to, niektóre funkcje, takie jak pomiar EKG czy ciśnienia tętniczego, są zarezerwowane wyłącznie dla użytkowników smartfonów Samsung, co może być frustrujące dla posiadaczy innych marek. Mamy też pewne sporadyczne problemy z łącznością. Bateria, choć teoretycznie lepiej zarządzana przez nowy procesor, nie wyróżnia się znacząco na tle poprzednika.

Jeśli miałbym odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, czy warto kupić tego smartwatcha, to skłaniałbym się raczej do odpowiedzi, że w tej cenie zdecydowałbym się na zakup Galaxy Watch 6 40 mm w wersji z LTE, który oferuje niemal takie same funkcje i jakość wykonania, a niesie ze sobą dodatkowe możliwości dzięki modułowi eSIM. Teraz kosztuje on 1199 złotych.

Recenzja Samsunga Galaxy Watch 7. Czy warto go kupić?
Zalety
świetny wyświetlacz AMOLED
zmiany w designie
NFC
dostępność wersji z LTE
Wear OS
moźliwość podłączenia słuchawek do zegarka
monitorowanie aktywności i zdrowia, które zadowoli większość użytkowników
dwuzakresowy GPS
Wady
niewielkie zmiany w stosunku do poprzedniej generacji
czas pracy na baterii
niektóre funkcje zarezerwowane wyłącznie dla posiadaczy smartfonów Samsung
samowolne rozłączanie się ze smartfonem
7.5
Ocena