Recenzja Samsung Galaxy Z Fold 6. Nadal nieidealny, ale wciąż świetny

Gdy w zeszłym roku testowałem dla Was Galaxy Z Folda 5, określiłem go mianem niemal idealnego składaka, bowiem ilość pozytywnych cech znacznie przewyższała wady i, finalnie, korzystanie z niego było czystą przyjemnością. W międzyczasie na rynku składaków zrobiło się już trochę ciaśniej, a nowy telefon Samsunga w większości aspektów przynosi raczej niewielkie, a wręcz kosmetyczne zmiany. Mimo to, Samsung Galaxy Z Fold 6 i tak jest udanym liftingiem poprzednika i ma się czym pochwalić.

Specyfikacja techniczna Samsung Galaxy Z Fold 6:

  • wyświetlacz:
    • zewnętrzny: Dynamic AMOLED 2X o przekątnej 6,3 cala, rozdzielczość 2376 x 968 pikseli, adaptacyjne odświeżanie 1 – 120 Hz, do 2600 nitów,
    • wewnętrzny: Dynamic AMOLED 2X o przekątnej 7,6 cala, rozdzielczość 2160 x 1856 pikseli, adaptacyjne odświeżanie 1 – 120 Hz, do 2600 nitów,
  • ośmiordzeniowy procesor Snapdragon 8 Gen 3 for Galaxy z Adreno 750,
  • 12 GB RAM LPDDR5,
  • 256 GB pamięci wewnętrznej UFS 4.0,
  • Android 14 z nakładką OneUI 6.1.1,
  • WiFi 6e (802.11 a/b/g/n/ac/ax), pasma 2,4 + 5 + 6 GHz, gotowy na WiFi 7,
  • 5G (sub-6 GHz), 4G LTE i LTE-A, 3G, 2G,
  • eSIM, 
  • dualSIM (2x nanoSIM + eSIM),
  • Bluetooth 5.3 z kodekami SBC, AAC, aptX, LDAC i SSC UHQ, transmisja Auracast,
  • NFC z Google Pay,
  • UWB,
  • GPS, Galileo, Glonass, BeiDou,
  • czytnik linii papilarnych w przycisku zasilania,
  • głośniki stereo z Dolby Atmos,
  • aparat główny 50 Mpix (f/1.8, Dual Pixel AF, OIS) + ultraszerokokątny 12 Mpix (f/2.2, 123°) + teleobiektyw 10 Mpix (3x zbliżenie optyczne, f/2.4, OIS),
  • aparat do selfie pod wyświetlaczem 4 Mpix + 10 Mpix na froncie (w pozycji złożonej),
  • akumulator o pojemności 4400 mAh, ładowanie przewodowe 25 W + indukcyjne 15 W + zwrotne 4,5 W,
  • USB typu C 3.2,
  • wymiary:
    • złożony: 153,5 x 68,1 x 12,1 mm,
    • rozłożony: 153,5 x 132,6 x 5,6 mm,
  • waga: 239 g,
  • wodoodporność IP48.

Cena Samsunga Galaxy Z Fold 6 w momencie publikacji recenzji wynosi 8699 złotych za testowany wariant 12/256 GB. Wersja z 512 GB pamięci kosztuje 9199 złotych, a 1 TB – 10199 złotych. Smartfon dostępny jest w kolorach: szarym, granatowym i różowym, a ekskluzywnie na stronie Samsunga można wybrać także wersję białą lub antracytową.

Samsung Galaxy Z Fold 6 dostępny jest na stronie samsung.com, a także między innymi w sieciach sklepów x-kom, Media Expert, RTV Euro AGD, czy Media Markt (to linki afiliacyjne – kupując za ich pośrednictwem, wspieracie Tabletowo – dziękujemy!)

W gwoli formalności wspomnę tylko, że w zestawie z Galaxy Z Foldem 6 nie ma ładowarki. Znalazł się tutaj, standardowo, przewód obustronnie zakończony wtykiem USB typu C, szpilka do wyjmowania tacki SIM i dokumentacja.

Niby podobny, ale jednak inny

Na pierwszy rzut oka Samsung Galaxy Z Fold 6 może wydawać się wręcz identyczny jak jego poprzednik. I, oczywiście, jest tutaj trochę punktów zbieżnych, jednak po bliższym przyjrzeniu się od razu można dostrzec, że nowy model został dość znacząco przeprojektowany.

Względem Galaxy Z Folda 5, bryła szóstki została mocno wypłaszczona i niemal całkowicie pozbawiono ją jakichkolwiek krągłości. Całość stała się znacznie bardziej kanciasta, przez co trudno nie mieć skojarzeń z ostatnim flagowcem Samsunga, czyli Galaxy S24 Ultra – ścięte krawędzie, płaska rama i równie płaskie szkło z przodu oraz z tyłu.

Zmieniły się również wymiary. Samsung Galaxy Z Fold 6 jest niższy, szerszy i cieńszy, a przy tym także lżejszy. Nowy model mierzy w formie złożonej 153,5 x 68,1 x 12,1 mm przy wadze 239 g, podczas gdy Galaxy Z Fold 5 miał wymiary 154,9 x 67,1 x 13,4 mm i wagę 253 g. To nie są ogromne różnice, ale zauważalne.

Warto więc docenić, że Galaxy Z Fold 6 schudł, ale trudno nie zauważyć, że konkurencja potrafi robić już cieńsze składaki – na myśl przychodzi mi przede wszystkim nowy Honor Magic V3, mający po złożeniu 9,2 mm grubości, czy Xiaomi Mix Fold 4 (9,47 mm). No dobra, jest jeszcze OnePlus Open, ale ten akurat wypada podobnie, co Galaxy Z Fold 6, bowiem ma 11,7 mm).

Z perspektywy złożonego smartfona, zarówno front, jak i plecki, zostały pokryte szkłem Gorilla Glass Victus 2, które – jak już zdążyłem wspomnieć – jest całkowicie płaskie, bez choćby minimalnych szlifów na krawędziach. Ramki dookoła zewnętrznego ekranu są dość cienkie i w pełni symetryczne.

Tylny panel jest całkowicie zmatowiony i przyjemny w dotyku, ale potrafi zbierać nieco odcisków palców. Na szczęście, w przypadku testowanego przeze mnie różowego wariantu, praktycznie tego nie widać. W lewym górnym rogu ulokowano podłużną wysepkę z trzema aparatami. Widocznemu liftingowi uległy natomiast obręcze wokół obiektywów.

Rama oraz obudowa zawiasu zostały wykonane z Armor Aluminium (tak jak w Galaxy S24 i Galaxy S24+), które ma być wytrzymalsze od tego zastosowanego w poprzedniku. Całość, podobnie jak plecki, jest zmatowiona, dzięki czemu na samych ramkach nie widać zabrudzeń i to akurat bardzo doceniam.

Już piątkę chwaliłem za solidny i stabilny zawias – tutaj jest jeszcze lepiej. Samsung mówi o udoskonaleniu jego konstrukcji poprzez zastosowanie podwójnej szyny, dzięki czemu ma on lepiej chronić przed skutkami uderzeń. Samo składanie i rozkładanie odbywa się z odpowiednim oporem, a smartfon domyka się magnetycznie, gdy połówki są około 1 cm od siebie.

Oprócz tego, tak jak w poprzedniku, sam zawias nie sprężynuje, tylko umożliwia nam precyzyjne ustawienie rozłożenia pod kątem. W ten sposób możemy wykorzystywać Galaxy Z Folda 6 w trybie flex, o czym wspomnę jeszcze nieco później.

Pozostając przy kwestii zawiasu, trudno nie dostrzec też zmiany w postaci znaczącego uszczelnienia szczeliny pomiędzy połówkami po zamknięciu smartfona. W zasadzie jedynym prześwitem jest mająca dosłownie 1 mm szparka od strony zawiasu. To też sprawiło, że Samsung Galaxy Z Fold 6 zyskał certyfikat ochrony na pył i wodę IP48, podczas gdy w Galaxy Fold 5 było to IPX8, a więc bez ochrony przed pyłami.

Zamykając aspekty konstrukcyjne, kilka słów należy się rozłożonemu smartfonowi. Tu również da się dostrzec większą kanciastość krawędzi ekranu, a przy okazji same ramki w moim odczuciu zdają się być nieco cieńsze. Zniwelowano też bruzdę na środku wyświetlacza – nadal jest ona trochę widoczna i wyczuwalna pod palcem, ale znacznie mniej niż w poprzedniku.

W ogólnym rozrachunku, trudno mi odmówić Samsungowi Galaxy Z Fold 6 solidności konstrukcji. Zarówno od zewnątrz, poprzez składany ekran, na zawiasie kończąc – wszystko sprawia tu naprawdę bardzo dobre wrażenie i nie daje powodów do obaw podczas użytkowania.

Wyświetlacze

Omawianie zastosowanych ekranów zacznijmy od mniejszego, czyli tego wypełniającego front złożonego smartfona.

Z zewnątrz Samsung Galaxy Z Fold 6 został wyposażony w panel Dynamic AMOLED 2X o przekątnej 6,3 cala (o 0,1 więcej od poprzednika) i rozdzielczości wynoszącej 2376 x 968 pikseli. Częstotliwość odświeżania to adaptacyjne 1-120 Hz (piątka miała 48-120 Hz), natomiast maksymalna jasność plasuje się na poziomie 2600 nitów (w porównaniu do 1750 nitów).

Ekran ten, choć jest i tak nieco szerszy niż miało to miejsce w poprzednich modelach, wciąż ma dość niestandardowe, zwężone proporcje. I, jasne, z jednej strony ma to swoje zalety, bo po złożeniu smartfon możemy komfortowo objąć w dłoni, co w pewnym stopniu ułatwia użytkowanie i poprawia chwyt.

Z drugiej jednak, z racji takich proporcji – mimo że i tak jest on niższy od Galaxy Z Folda 5 – trochę trudniej sięga się górnej część ekranu, a sam interfejs i aplikacje wyglądają nieco nienaturalnie wąsko, zwłaszcza np. klawiatura. Oczywiście, dość szybko da się do tego przyzwyczaić, ale mimo wszystko chciałbym, by Samsung zastosował bliższe standardowym proporcje zewnętrznego wyświetlacza, bowiem pozwoliłoby to na bardziej naturalne użytkowanie go w formie złożonej.

Abstrahując jednak od kwestii proporcji i komfortu, zastosowany panel jest po prostu bardzo dobrej jakości. Kolorystyka – jak na AMOLED przystało – jest nasycona, kąty widzenia, poza delikatnym przygaszaniem, nie dają żadnych powodów do narzekania, a adaptacyjne odświeżanie spisuje się nienagannie. Jasność maksymalna pozwala na bezproblemowe korzystanie w pełnym słońcu, a minimalna nie razi w oczy w nocy.

Oczywiście niewątpliwym gwoździem programu jest to, co znajdziemy wewnątrz. Po rozłożeniu, naszym oczom ukazuje się składany, 7,6-calowy wyświetlacz, wykonany w technologii Dynamic AMOLED 2X o rozdzielczości 2160 x 1856 pikseli. Tu także nie mogło zabraknąć adaptacyjnego odświeżania 1-120 Hz, zaś jasność szczytowa, tak jak na zewnętrznym ekranie, wynosi 2600 nitów.

Już Galaxy Z Fold 5 pod tym względem był bardzo dobry, zatem opis ekranu wewnętrznego w nowym modelu to niemal czysta formalność. Mamy do czynienia po prostu ze świetnym ekranem pod praktycznie każdym względem – wyświetlanych, nasyconych barw, jasności minimalnej oraz maksymalnej, jak i rozdzielczości.

Komfort pracy na tym dużym wyświetlaczu stoi na świetnym poziomie, szczególnie świetnie spisuje się on podczas przeglądania sieci czy oglądania filmów, a przede wszystkim pracując na dwóch aplikacjach jednocześnie.

W zasadzie jedynym, do czego mogę się choć trochę przyczepić, jest fakt, że folia na ekranie łatwo gromadzi smugi i odciski palców, co można dostrzec w zasadzie już po kilku minutach użytkowania.

Samsung Galaxy Z Fold 6 obsługuje rysik S Pen na składanym wyświetlaczu. Podobnie jak w Galaxy Fold 5, nie może to być każdy rysik S Pen, a tylko taki przeznaczony składakom – na przykład ten zintegrowany z dedykowanym etui, albo S Pen Fold Edition.

Ponownie, tak jak w poprzednich latach i jak w zasadzie w każdym składaku, wewnętrzny ekran pokryty jest dodatkową folią ochronną, której nie należy samodzielnie ściągać. To ważne, bowiem jej zdjęcie może skutkować uszkodzeniem ekranu. Gdyby zaczęła się nam ona odklejać (co po dłuższym czasie może się zdarzyć), musimy udać się do autoryzowanego serwisu. Tam zostanie bez problemu wymieniona na nową.

Pod składanym wyświetlaczem został umieszczony aparat do selfie o rozdzielczości 4 Mpix. Nadal jest on dość mocno widoczny z uwagi na wyraźnie rzadszą siatkę pikseli w tym miejscu, choć można się do tego przyzwyczaić. Druga kamerka selfie znalazła się nad frontowym ekranem – ta ma 10 Mpix.

Oba ekrany pozwalają na wyświetlanie Always On Display. W przypadku tego zewnętrznego, może się ono pokazywać z tłem tapety ekranu blokady (podobnie jak w linii Galaxy S24), natomiast na wewnętrznym możliwe jest tylko czarne tło. Nie zabrakło opcji personalizacji i możliwości ustawienia harmonogramu wyświetlania.

Wydajność i kultura pracy

Samsung Galaxy Z Fold 6 napędzany jest przez procesor Snapdragon 8 Gen 3 for Galaxy, który współpracuje z 12 GB RAM LPDDR5 oraz w podstawowej konfiguracji 256 GB pamięci UFS 4.0. Dostępne są także warianty z 512 GB i 1 TB przestrzeni dyskowej. Mamy więc do czynienia z topową specyfikacją i całość tak samo topowo spisuje się w użytkowaniu.

Niezależnie od tego, czy mówimy o codziennym użytkowaniu zwykłych aplikacji i przeglądaniu internetu, czy bardziej wymagających zadaniach i pracy na wielu apkach na podzielonym ekranie – wydajność ani chwilę nie daje nam cienia powodów do narzekania.

Interfejs systemu cały czas jest bardzo płynny, aplikacje uruchamiają się błyskawicznie i równie szybko skalują się podczas przechodzenia z małego na duży ekran (choć to akurat zależy też w dużej od możliwości samej apki).

Raz otwarte programy z reguły na bardzo długo pozostają w pamięci RAM i tylko sporadycznie zdarza się, że szybciej wymagają ponownego przeładowania, najczęściej dzieje się to po uprzednim używaniu aparatu. Być może tu pomogłoby zastosowanie 16 GB zamiast 12 GB RAM, ale to już bardziej moje czepialstwo.

Innymi słowy, przez trzy tygodnie, nie miałem choćby jednej sytuacji, w której Samsung Galaxy Z Fold 6 jakkolwiek zawiódłby mnie swoją wydajnością. I tyczy się to także benchmarków, których wyniki wyglądają zdecydowanie zgodnie z oczekiwaniami.

No i została nam jeszcze kultura pracy, czyli temperatury podczas użytkowania. Na ogół, w trakcie przeglądania sieci, społecznościówek i oglądania filmów, Samsung Galaxy Z Fold 6 jest co najwyżej letni, ewentualnie delikatnie ciepławy. Nie oznacza to jednak, że za każdym razem jest idealnie.

W momencie, gdy zaczynamy wykorzystywać dwie-trzy aplikacje na podzielonym ekranie i do tego jeszcze oglądamy wideo w małym oknie lub gramy w gry, istotnie, Galaxy Z Fold 6 robi się wyraźnie ciepły, podobnie jak podczas robienia większej ilości zdjęć (niezależnie czy na zamkniętym czy otwartym telefonie). Tyczy się to szczególnie używania na zewnątrz, przy obecnych wysokich temperaturach.

Mimo to nie powiedziałbym, by miał on problemy z przegrzewaniem. Uważam, że zdecydowanie można przejść nad tym do porządku dziennego, bo nie są to na tyle wysokie temperatury, by smartfon parzył w dłonie i uniemożliwiał jego użytkowanie, ale termicznym ideałem pokroju OnePlusa 12 również nie jest.

System, oprogramowanie

Nad pracą całości pieczę sprawuje system Android 14 z interfejsem OneUI w wersji 6.1.1 (na moment publikacji), który jest dostosowany pod składane smartfony. I wspominam o tym nie bez kozery, bowiem ilość rozwiązań, stworzonych stricte dla składaków, jest naprawdę spora, a każde z nich na swój sposób bardzo przydatne.

Sam wygląd nakładki, jak i większości jej funkcji, nie różni się od tego, co mogliśmy zobaczyć chociażby w modelach Galaxy S24, zatem nie będziemy omawiać absolutnie wszystkiego. Skupmy się przede wszystkim na rozwiązaniach dla Foldów. Warto jednak wspomnieć, że nie są to zupełne nowości, bowiem już w zeszłorocznym Galaxy Z Fold 5 miałem okazję z nich korzystać.

Zacznijmy od płynnego przerzucania aplikacji między ekranami – jeśli jakąś apkę uruchomimy na zewnętrznym ekranie, po otwarciu smartfona zostanie ona błyskawicznie przeniesiona i odpowiednio przeskalowana na składany wyświetlacz. Możemy też w ustawieniach wybrać, by tak samo działało to w drugą stronę, czyli po zamknięciu składaka apka przenosiła się na zewnętrzny, mały ekran.

Działanie tego w dużej mierze zależy też jednak od samej aplikacji, tj. od tego, czy została ona do tego dostosowana. Wciąż zdarzają się bowiem takie, które wyświetlają komunikat, że aby kontynuować pracę, aplikacja musi zostać zrestartowana, by mogła się przeskalować do rozmiarów drugiego ekranu. Spostrzegłem to np. w apce Tidala.

Bardzo przydatnym rozwiązaniem jest również pasek zadań. Jest on ulokowany na dole wyświetlacza i mieści w sobie przejście do menu wszystkich apek, ikony aplikacji, które mamy wyciągnięte w dolnej części ekranu głównego, a także ikonki 2, 3 lub 4 ostatnio otwieranych programów.

I, oprócz tego, że pasek zadań pozwala na szybkie otwieranie aplikacji z jego poziomu zamiast konieczności wychodzenia do ekranu głównego, to znacząco ułatwia on przejście do pracy na kilku apkach jednocześnie.

Wystarczy bowiem przytrzymać ikonę z paska (lub z menu znajdującego się po jego lewej stronie) i przeciągnąć ją na lewą, prawą, górną lub dolną połówkę wyświetlacza, by otworzyć daną aplikację w trybie podzielonego ekranu. Gdy ikonkę upuścimy na środku ekranu, apka otworzy się pod postacią przestawnego okienka. Jest to wygodne rozwiązanie, bardzo ułatwiające wielozadaniową pracę na Foldzie.

Nie mogło zabraknąć także trybu flex, dającego możliwość wykorzystania faktu, że zawias pozwala ustawić złożenie ekranu w praktycznie każdej pozycji. Dzięki trybowi flex, po złożeniu smartfona na pół, w wybranych aplikacjach na dolnej połówce może wyświetlać się dodatkowe menu.

I tak, na przykład w interfejsie aparatu, po złożeniu telefonu do flex, na górnej części widzimy podgląd, a na dolnej przełączniki trybów foto, spust migawki i ostatnio zrobione zdjęcia. Daje to możliwość łatwiejszego zrobienia stabilnego zdjęcia, co może być pomocne chociażby przy trybie nocnym z dłuższym naświetlaniem.

Aplikacja YouTube także obsługuje tryb flex – wówczas oglądany film wyświetla się na górze, zaś na dole przyciski do sterowania odtwarzaniem.

Co nowego w Galaxy AI?

Oczywiście, nowe Samsung Galaxy Z Fold 6 i Galaxy Z Flip 6 są promowane hasłem Galaxy AI is here, lecz tak na dobrą sprawę, nie ma tu ogromnej ilości nowości. Zdecydowana większość tych najważniejszych funkcji jest już doskonale znana z modeli Galaxy S24.

Wszystkie funkcje sztucznej inteligencji Samsunga, takie jak Circle to search, podsumowywanie i tłumaczenie stron internetowych, transkrypcja notatek głosowych na tekst, edycja zdjęć i usuwanie elementów z nich czy tłumacz rozmów telefonicznych i tym podobne, szczegółowo omawiałem w recenzji Samsunga Galaxy S24+, zatem zachęcam Was do jej przeczytania. Tu skupmy się na realnie nowych rzeczach.

I chyba najciekawszą jest Od szkicu do obrazu, pozwalająca za sprawą AI przekształcić bazgroły w ciekawy rysunek, czasem wręcz potrafiący wyglądać jak dobrze zrobiona grafika.

Co istotne, możemy zarówno stworzyć obrazek od A do Z – w tym celu wysuwamy z bocznego paska narzędzi tą funkcję i rysujemy to co chcemy na wyznaczonej przestrzeni ekranu. Następnie wybieramy, czy ma to być grafika w stylu rysunku, akwareli, szkicu, pop artu lub kreskówki 3D. Gdy klikniemy Generuj, po kilku sekundach otrzymujemy cztery różne wersje obrazka.

Można też dorysować coś w ten sposób na istniejącym zdjęciu, na przykład kwiatki na blacie czy cokolwiek podobnego. W przypadku dorysowywania elementów na fotkach, efekty bywają różne, czasem niekoniecznie takie, jak zamierzaliśmy.

Inną z nowości graficzno-fotograficznych Galaxy AI jest Studio portretu. Pozwala ono przekształcić zdjęcie osoby, na przykład nasze własne selfie na grafikę w jednym z czterech stylów – komiksu, kreskówki 3D, akwareli lub szkicu.

Odchodząc od tematów związanych z grafiką, bardzo fajną funkcją jest tworzenie wiadomości. Jest ono zaszyte w klawiaturze Samsung i może być użyte dosłownie w dowolnym miejscu. Po kliknięciu ikony Galaxy AI, wybieramy Tworzenie, a w polu tekstowym wpisujemy prompt, co ma być zawarte w wiadomości, którą chcemy wygenerować.

Wybieramy także typ wiadomości – standardowy, e-mail, media społecznościowe lub komentarz oraz formę, czyli czy wiadomość ma być profesjonalna, nieformalna albo uprzejma. Po wpisaniu komendy i wybraniu powyższych parametrów otrzymujemy gotową treść, która w przypadku formy postu na social media jest nawet opatrzona emotikonami i tagami. Świetne to, serio!

Z pozostałych nowości, jest automatyczne tłumaczenie dokumentów PDF (pod warunkiem, że są one możliwe do odczytania, tj. mają wyodrębniony tekst), a sam tłumacz zyskał nowy tryb konwersacji, który pozwala użyć obydwu ekranów do wzajemnej komunikacji między dwoma osobami.

Audio i haptyka

Od strony technicznej, na tym polu Samsung Galaxy Z Fold 6 został wyposażony dokładnie tak, jak powinien. Głośniki stereo? Są. Dźwięk przestrzenny Dolby Atmos? Również jest. Pomówmy zatem o jakości dźwięku.

A tą oceniam bardzo dobrze. Oba głośniki grają donośnie i w proporcji 50:50, a więc symetrycznie, na identycznym poziomie głośności oraz czysto w pełnym zakresie – nawet na maksymalnych poziomach nie słychać tu charczenia.

Brzmienie jest nieco chude, jeśli mowa o ilości niskich tonów. Basu istotnie mogłoby być więcej, mógłby trochę mocniej wybrzmiewać, bo najzwyczajniej w świecie, jest go po prostu mało. Pozostałe składowe dźwięku są jednak na swoim miejscu – bliski i rozdzielczy środek, łagodna, ale obecna góra. Całokształtowi nie brakuje nawet trochę poczucia przestrzenności dźwięku.

Doceniam również, że poza obecnością Dolby Atmos ze standardowymi trybami optymalizacji brzmienia (automatyczny, film, muzyka, głos), mamy także pełny korektor dźwięku z pięcioma predefiniowanymi trybami oraz 9-stopniowym equalizerem.

Na bardzo dobrym poziomie są również wibracje. Haptyka w Galaxy Z Fold 6 jest dobrej jakości i odpowiednio zróżnicowana zależnie od tego, co w danym momencie ma nam zakomunikować. Może nie jest ona tak rewelacyjna jak w OnePlusie 12, Pixelu 8 Pro czy iPhone’ach, ale nadal wypada bardzo, bardzo solidnie.

Zabezpieczenia biometryczne

Główną i najbezpieczniejszą formą blokady dostępu do urządzenia, tak jak w innych składanych smartfonach, jest oczywiście skaner odcisków palców ulokowany na krawędzi, a konkretniej w przycisku zasilania. Jego działanie podczas testów było praktycznie bezbłędne.

Czytnik w ułamku sekundy celnie odczytuje linie papilarne i odblokowuje urządzenie. Sporadycznie zdarza się, że jeśli położymy tylko krawędź opuszka, to proces skanowania nieco się wydłuża albo telefon prosi nas o zmianę ułożenia palca na skanerze. W zdecydowanej większości przypadków nie miałem tu jednak żadnych problemów.

W ustawieniach możemy wybrać, czy czytnik linii papilarnych ma aktywować się za każdym razem po samym przyłożeniu do niego palca, dopiero po naciśnięciu z dotknięciem, albo po samym dotknięciu tylko przy używaniu ekranu zewnętrznego lub wewnętrznego. Przydatne rozwiązanie.

Alternatywnie możemy oczywiście użyć rownież rozpoznawania twarzy. Jest ono jednak realizowane tylko przednią kamerką w 2D, zatem – co zrozumiałe – nie jest tak bezpieczne, jak linie papilarne.

Koniec końców, samo działanie rozpoznawania twarzy oceniam dobrze. W dobrym oświetleniu, smartfon nie ma najmniejszych problemów z odblokowaniem, ale im ciemniej, tym proces skanowania się wydłuża, a gdy jest zbyt ciemno – kończy niepowodzeniem i musimy sięgnąć palcem do skanera.

Zaplecze komunikacyjne

Trzyzakresowe WiFi 6e, sieci 5G w paśmie sub-6 GHz, Bluetooth 5.3, NFC, GPS i UWB – to najważniejsze moduły łączności, w jakie Samsung Galaxy Z Fold 6 został wyposażony.

Z pozostałych kwestii, smartfon ma także dual SIM, które może być realizowane za pośrednictwem dwóch fizycznych nanoSIM, ale też z użyciem wirtualnych kart eSIM, bowiem te oczywiście również są obsługiwane. Połączenia telefoniczne wykonamy natomiast poprzez VoWiFi i VoLTE.

Podczas testów nie odnotowałem choćby najmniejszych problemów z działaniem wymienionych modułów. Urządzenie w pełni poprawnie łączyło się z sieciami komórkowymi 5G i uzyskiwało w ich obrębie dobre prędkości przesyłu danych, podobnie jak WiFi, które ani razu nie zerwało mi połączenia w obrębie całego mieszkania. Jakość rozmów telefonicznych pozostawała na bardzo dobrym poziomie dla obu stron.

Bluetooth stabilnie łączył się ze wszystkimi modelami słuchawek, które posiadam (także z Samsung Galaxy Buds 3 Pro, których test niedługo!), NFC bezbłędnie współpracowało z Google Pay, a GPS pozwalał mi na bezproblemowe nawigowanie do celu.

Akumulator, czas pracy i ładowanie

Do nowego Galaxy Z Fold 6 Samsungowi udało się wpakować akumulator, którego pojemność wynosi dokładnie 4400 mAh. Oznacza to, że niestety jego wielkość nie urosła względem poprzednika – trochę szkoda. Oczywiście poza samymi parametrami, ważna jest optymalizacja przekładająca się na realne wyniki.

W przypadku składanych smartfonów bardzo dużo zależy od tego, z którego wyświetlacza korzystamy najczęściej. Osobiście, gdy tylko było to możliwe, otwierałem smartfon i używałem właśnie ekranu wewnętrznego, a co za tym idzie, zużycie energii było jednak większe.

W moich dłoniach, Samsung Galaxy Z Fold 6, nawet na 5G, był w stanie wytrzymać co najmniej intensywny dzień użytkowania, tj. od rana do wieczora. Z reguły była to pełna doba, a nierzadko i około półtorej dnia. Generalnie, wyniki uznaję za dobre, ale też nie wywołujące jakiegoś przesadnego efektu wow.

Czasy na włączonym ekranie (Screen on Time) wahały się w okolicach 5,5-6 godzin w mieszanym cyklu użycia sieci WiFi i 5G/LTE, około 4-5 godzin przy korzystaniu z sieci komórkowych, natomiast gdy więcej przebywałem w domu używając WiFi, byłem w stanie osiągnąć SoT na poziomie 6-7 godzin.

Gdy już przyjdzie na to pora, smartfon możemy naładować przewodowo – niestety, wciąż ze skromną mocą 25 W. I, przyznam, że średnio rozumiem podejście Samsunga do tej kwestii, bowiem przecież taki Galaxy S24 Ultra oferuje już szybsze, 45 W ładowanie, a w Foldach wciąż kurczowo trzyma się tego wolniejszego.

Przy zastosowaniu ładowarki Power Delivery, pozwalającej na wyciągnięcie maksymalnej mocy, ładujący się od 1% Samsung Galaxy Z Fold 6 pierwsze 50% pokazuje po około 30 minutach, natomiast na pełne naładowanie musimy poczekać 1:20-1:30 h. Nie są to zabójcze prędkości uzupełniania energii, a mówiąc wprost, Galaxy Z Fold 6 ładuje się po prostu wolno.

Oczywiście nie zabrakło także ładowania indukcyjnego do 15 W, a także zwrotnego bezprzewodowego 4,5 W do awaryjnego podładowania akcesoriów, pokroju słuchawek lub zegarka.

Aparat

Gdy spojrzymy na specyfikację aparatu Samsunga Galaxy Z Fold 6, możemy mieć swego rodzaju deja vu. I nic dziwnego, bowiem ta, na pierwszy rzut oka, nie uległa niemal żadnym zmianom od czasów… Galaxy Z Folda 4.

Mamy zestaw trzech oczek – główne to matryca o rozdzielczości 50 Mpix z przysłoną f/1.8 z optyczną stabilizacją obrazu i Dual Pixel. Ultraszeroki kąt ma 12 Mpix, przysłonę f/2.2 i pole widzenia 123 stopnie, natomiast teleobiektyw to 10 Mpix z 3-krotnym zbliżeniem optycznym, OIS i przysłoną f/2.4.

Wiemy jednak dobrze, że w dzisiejszych czasach równie duży wpływ, co dobry hardware, ma także oprogramowanie aparatu, które ma za zadanie dokonać odpowiedniego przetworzenia na finalny obrazek. No dobrze, zatem jak jest z tymi zdjęciami, które robi Samsung Galaxy Z Fold 6?

Aparat Galaxy Z Folda 6 ma bardzo dużo wspólnego z tym, którego testowałem w Galaxy S24+, zarówno pod kątem specyfikacji (jest ona wręcz identyczna), jak i ogólnej plastyki oraz kolorystyki zdjęć.

Zacznijmy od fotek wykonywanych w ciągu dnia, z użyciem głównego obiektywu. Tu w skrócie można by rzec, że mamy do czynienia z klasyką gatunku w wykonaniu Samsunga. Bardzo żywe, nasycone barwy, skuteczny HDR, świetna rozpiętość tonalna i plastyka, a także dobra szczegółowość.

Zdarzają się jednak czasem problemy z łapaniem ostrości przy kadrowaniu na przedmioty znajdujące się trochę bliżej obiektywu, np. gdy chcemy sfotografować kwiatka itp. Wówczas albo nie są one zbyt wyostrzone, albo są, ale tylko częściowo. Remedium na to jest lekkie odsunięcie się od obiektu i w razie potrzeby dodatkowe ręczne ustawienie punktu ostrości w danym miejscu.

Ultraszeroki kąt ma duże pole widzenia i jest wysoce spójny kolorystyczne z obiektywem głównym i telefoto. Nie odnotowuję też problemów z nieostrościami na brzegach kadru. W sceneriach ze sporą ilością światła, fotki wykonane oczkiem ultraszerokokątnym wypadają naprawdę dobrze, choć nie da się nie dostrzec, że mają one niższą szczegółowość od głównej matrycy.

Od strony technicznej, teleobiektyw umożliwia robienie zdjęć z trzykrotnym zoomem optycznym, a maksymalna wartość zbliżenia cyfrowego wynosi 30 razy. I tu, w zasadzie bez zaskoczenia, bo wypada to znów identycznie, jak w Galaxy S24+ i w poprzedniku.

Optyczne przybliżenie 3x oferuje naprawdę zadowalającą jakość i dobrą szczegółowość, ale powyżej bywa już różnie. W dużej ilości przypadków, 10-krotne przybliżenie potrafi wyglądać jeszcze dość dobrze (pod warunkiem dobrego oświetlenia), ale 20x i 30x jest już z reguły pozbawione detali i mocno zaszumione. Widać, że algorytmy próbują pozbyć się tych szumów, ale nie zawsze efekty są zadowalające.

Gdy już zapadnie zmrok, zdjęcia możemy wykonać w dedykowanym trybie nocnym, ale również z poziomu trybu automatycznego, gdyż oprogramowanie samodzielnie wykrywa małą ilość światła i wydłuża naświetlanie, o czym wówczas informuje nas ikonka księżyca w rogu podglądu.

Samą jakość fotek nocnych oceniam jednak pozytywnie i – powtórzę się kolejny raz – wyglądają one bardzo podobnie, jak te robione Samsungiem Galaxy S24+. Zdecydowanie najlepiej wyglądają tu kadry wykonane głównym obiektywem. W przypadku ultraszerokiego kąta, zdarza się widoczne zaszumienie, szczególnie na brzegach kadrów, podobnie bywa też w przypadku teleobiektywu.

Smartfon poprawnie dobiera czas naświetlania i dobrze radzi sobie z wyciąganiem detali z właściwych elementów kadrów, na tyle, by mimo to nie były też prześwietlone. W efekcie, zdjęcia nocne nie wyglądają zbyt sztucznie i są zbliżone do naturalnego wyglądu scenerii.

W przypadku składanych smartfonów, selfie możemy wykonać jednym z trzech aparatów – tym umieszczonym nad zewnętrznym ekranem, wewnętrznym pod składanym wyświetlaczem oraz głównym aparatem, obracając telefon i włączając tryb selfie. Wówczas podgląd wyświetla nam się na ekranie okładkowym.

Jeśli zaś chodzi o samą jakość zdjęć, bez zaskoczenia zdecydowanie najlepiej wyglądają te zrobione głównym obiektywem po obróceniu smartfona. Na drugim miejscu można postawić fotki z kamerki nad zewnętrznym ekranem, zaś najgorzej wypadają te zrobione aparatem podekranowym.

W tym ostatnim wypadku, szczegółowość jest wyraźnie mniejsza i nawet w dobrym oświetleniu da się dostrzec dużo szumów. Zauważam jednak, że i tak jest tutaj pewien progres względem poprzednika i przetwarzanie po zrobieniu fotki eliminuje sporą część zaszumienia, którą widzimy na samym podglądzie.

Jeśli zaś chodzi o wideo, maksymalna rozdzielczość, jakiej możemy użyć, to 8K 30 klatek na sekundę, jednak da się ją włączyć tylko na głównym obiektywie.

W przypadku 4K 60 kl./s, możemy rozpocząć nagrywanie ze wszystkich trzech oczek, ale nie da się już przełączać między nimi w trakcie nagrywania. Przy zmniejszeniu do 4K 30 kl./s w pełni odzyskujemy tą możliwość.

Samą jakość nagrywanych filmów oceniam pozytywnie. Stabilizacja działa bardzo dobrze, autofocus jest celny i na ogół bardzo szybki, rozpiętość tonalna szeroka, a kolorystyka wypada podobnie, co w zdjęciach, zatem jest żywa. Z dodatkowych opcji związanych z wideo, możemy włączyć nagrywanie w HDR10+ oraz z dźwiękiem 360 stopni (z użyciem mikrofonu słuchawek Bluetooth).

Podsumowanie – jaki jest Samsung Galaxy Z Fold 6?

Samsung Galaxy Z Fold 6 może i nie przynosi ogromnej ilości zmian względem swojego bezpośredniego poprzednika, ale mimo to, i mimo że wciąż nie mamy do czynienia ze stuprocentowym ideałem, nadal jest na wielu polach bardzo kompletnym składanym smartfonem.

Jak zwykle zacznijmy od zalet. Oba ekrany pod kątem jakości wypadają wprost rewelacyjnie, a wydajność stoi na kapitalnym poziomie. Oprogramowanie jest dopracowane w – dosłownie – każdym calu i ma w sobie wiele funkcji, pozwalających na wielozadaniową pracę, co w przypadku składanego smartfona jest istotną kwestią. Głośniki są dobre, konstrukcja i zawias solidne, zaś bateria daje z reguły dobre wyniki czasu pracy.

Czego mi zabrakło? Mimo wszystko jeszcze lepszego aparatu. Nie zrozumcie mnie źle, bo Samsung Galaxy Z Fold 6 prezentuje naprawdę bardzo dobre możliwości foto, które zadowolą zdecydowaną większość użytkowników. Wciąż jednak nie jest to poziom tak wysoki, jak w ultraflagowych smartfonach (np. siostrzanym Galaxy S24 Ultra), a jednak mówimy tu o telefonie w jeszcze wyższej od flagowców cenie.

Ładowanie wciąż ma tylko 25 W, a ekran zewnętrzny nadal jest trochę za wąski, choć na szczęście już nie aż tak długi jak w poprzedniku. Sama bryła pod kątem grubości wypada gorzej od konkurencyjnych składaków.

W moim odczuciu, gdyby zaimplementować tu aparaty z Galaxy S24 Ultra, nieco zmniejszyć grubość (albo przynajmniej powiększyć baterię) i trochę bardziej unormalnić proporcje ekranu zewnętrznego tak, by pozwalał on na korzystanie niczym z normalnego smartfona, Samsung Galaxy Z Fold 6 byłby wręcz idealnym składakiem.

Tymczasem, mimo że do ideału nieco zabrakło, nie mogę mu odmówić, że jest po prostu świetny, a korzystanie z niego to duża przyjemność… i pewnie znów z nieukrywanym żalem będę odsyłać go do Samsunga po zakończonych testach ;).

Recenzja Samsung Galaxy Z Fold 6. Nadal nieidealny, ale wciąż świetny
Zalety
doskonałe wyświetlacze AMOLED 120 Hz
świetna wydajność
solidna konstrukcja i zawias
funkcjonalny system z rozbudowaną wielozadaniowością
bardzo dobry aparat
dobre głośniki i wibracje
Galaxy AI
dobra bateria
kompletne zaplecze komunikacyjne
wodo- i pyłoodporność IP48
Wady
nadal grubszy od konkurentów
specyfikacja aparatu niezmienna od trzech generacji
niska jakość kamery pod wyświetlaczem
wolne ładowanie (tylko 25 W)
wąski ekran zewnętrzny
9.2
Ocena