What

Odpalił system Windows 11 na iPhonie. Nic nie wybuchło, ale…

Windows 11 ma swoje wymagania. W związku z tym nie da się go uruchomić na każdym nowszym kawałku elektroniki, choć ludzie bywają pod tym względem niezwykle pomysłowi. Jeden z youtuberów postanowił pogodzić Microsoft i Apple, instalując specjalną wersję „Jedenastki” na iPhonie 15 Pro. Z jakim skutkiem?

iPhone z Windowsem

Tak ciekawego połączenia trudno było się spodziewać – ktoś spróbował zainstalować Windowsa 11 na iPhonie 15 Pro i sprawdzić, czy od tego nie imploduje wszechświat, nie obrócą się bieguny magnetyczne Ziemi albo nie stanie jakaś inna tragiczna rzecz. Cóż, żadne nieszczęście się nie wydarzyło, ale efekt i tak jest interesujący.

Youtuber z kanału NTDev „spakował” Jedenastkę do wersji, którą mógłby ogarnąć kieszonkowy sprzęt z logiem Apple. Nazwał ją edycją Tiny11, co samo w sobie jest słodkie. Kompilację tę postarał się następnie zainstalować na iPhonie i zanotować wnioski. Co z tego wyszło?

Zrzuty ekranu, które twórca opublikował na portalu X wskazują, że operacja się udała, ale pacjent nie jest w najlepszej kondycji. Smartfon po przyjęciu okrojonej wersji Windowsa 11 jest obrzydliwie wolny. Samo uruchomienie systemu zajmuje jakieś 20 minut, a to dopiero początek drogi przez mękę.

Dalej wcale nie jest lepiej. Windows wykorzystuje wszystkie zasoby, by móc działać – a przynajmniej tak wynika z danych diagnostycznych menedżera zadań. Można więc zapomnieć o jakiejkolwiek formie optymalizacji. Zresztą nic dziwnego – to tylko projekt, który ma pokazać, że się da.

Na kanale NTDev wkrótce ma pojawić się wideo z zapisem całej operacji. Oby tylko youtuber był łaskawy i skrócił część poświęconą czekaniu na uruchomienie systemu ;) W międzyczasie opublikował narzędzie, które pozwala stworzenie własnej wersji tiny11 w postaci lekkich obrazów systemu. Niektórzy już z niego skorzystali i próbowali zainstalować Windowsa 11 na iPhonie 14 Pro – z marnym skutkiem.

To nie pierwsze takie zabawy

Ludzie potrafią być bardzo pomysłowi, jeśli chodzi o uruchamianie popularnych systemów czy klasycznych gier na zupełnie nieprzystosowanych do tego sprzętach. Widzieliśmy już ChromeOS na smartfonach Google Pixel, a osoby posiadające odpowiednie zaplecze mogły odpalić Dooma na zabawce erotycznej czy… bakterii jelitowej. Wychodzi więc na to, że nie ma nic niemożliwego. Nie wszystkie rozwiązania wydają się być jednak wysoce praktyczne ;)