Asus ROG Ally X recenzja
Asus ROG Ally X - fot. Konrad Pisula

Recenzja Asus ROG Ally X. Wydajnościowa bestia na dłuższej smyczy

Rynek mobilnych sprzętów do grania w ostatnich latach ma się nadzwyczaj dobrze. Nintendo Switch nieprzerwanie od ponad siedmiu lat święci praktycznie same sukcesy, Steam Deck udanie znalazł swoją niszę wśród bardziej PC-towych graczy, a chińskie konsolki, emulujące retro gry, sprzedają się niczym świeże bułeczki. A to nie wszystko, bo coraz więcej innych producentów próbuje ukroić coś z tego tortu, zwanego handheldami, dla siebie – między innymi Asus, który ostatnio wydał odświeżony model swojego “Rogalika”. Oto recenzja Asus ROG Ally X.

Gdy tylko pojawiła się okazja przetestowania ROG Ally X, od razu zgłosiłem się do tego zadania, co nie jest dziwne – mam do mobilnych sprzętów do grania gigantyczną słabość. Uwielbiam Nintendo Switch, na którym ciągle spędzam mnóstwo czasu, pomimo wielu alternatyw w postaci konsol stacjonarnych czy wydajnego laptopa.

Często korzystam również ze swojego Steam Decka, który sprawił, że ponownie zakochałem się w “PC-towym” graniu, a takie sprzęty, jak gogle VR czy chińskie Miyoo mini+, stanowią idealne dopełnienie mojego przenośnego grania.

Jak w takim gronie odnalazł się Asus ROG Ally X?

Specyfikacja techniczna Asus ROG Ally X

Gdy zaprezentowano poprzednika recenzowanego tu sprzętu, „zwykłego” ROG Ally, trudno było nie być pod wrażeniem. Model „X” pojawia się na rynku rok później i ma dość podobną specyfikację do swojego starszego brata, a i tak nadal może imponować swoimi parametrami, mając oczywiście na uwadze, że jest to sprzęt w pełni mobilny.

Głównymi nowościami, a raczej zmianami, są: czarny kolor, 24 GB pamięci RAM zamiast 16, a także znacznie pojemniejszy akumulator – 80 Wh zamiast 40! Oprócz tego Asus poprawił chłodzenie urządzenia, odświeżył D-pada i podwoił pamięć wbudowaną.

Nie ma tu więc mowy o żadnej rewolucji, a o bezpiecznej ewolucji, która jednak była potrzebna, głównie chodzi tu o wspomnianą powiększoną baterię, o której więcej za chwilę.

Pełna specyfikacja techniczna Asus ROG Ally X prezentuje się następująco:

  • CPU: AMD Ryzen Z1 Extreme (8 rdzeni i 16 wątków) z taktowaniem do 5,1 GHz,
  • GPU: RDNA 3 (8.6 Teraflops),
  • RAM: 24 GB LPDDR5X-7500 (2×12 GB),
  • SSD: 1 TB M.2 NVMe 2280 SSD PCIe 4.0,
  • wyświetlacz: 7 cali, rozdzielczość 1920 x 1080 pikseli, 120 Hz, VRR, 500 nitów,
  • głośniki: 2 ze wsparciem dla Dolby Atmos,
  • akumulator: 80 Wh,
  • łączność: Wi-Fi 6E, Bluetooth 5.2,
  • gniazda: USB 4 typu C, USB 3.2 gen. 2 typu C, minijack 3,5 mm, microSD,
  • wymiary: 280,2 x 114 x 36,9 mm,
  • waga: 678 g,
  • system: Windows 11.

Asus ROG Ally X wyceniony został przez producenta na 3899 złotych.

W zestawie sprzedażowym, oprócz samego urządzenia, znajdziemy również zasilacz (USB-C – 65 W), abonament Xbox Game Pass Ultimate na 3 miesiące, a także papierowe (lub styropianowe?) podpórki, do stawiania Asus ROG Ally X np. na półce.

Nie ukrywam, że jest to pewnego rodzaju rozczarowanie, patrząc na Steam Decka, a także Lenovo Legion GO ze swoimi dołączonymi do zestawu etui, które to kupimy w podobnych, a często nawet i dużo niższych pieniądzach od „Rogalika” – jakimś etui czy innymi dodatkowymi akcesoriami nie pogardziłbym więc w tej cenie.

Asus ROG Ally X recenzja
Asus ROG Ally X – fot. Konrad Pisula

Wzornictwo i jakość wykonania

Zeszłoroczny Asus ROG Ally, a także tegoroczny wariant „X”, są prawie identycznymi sprzętami, jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny i jakość wykonania. Testowany tu sprzęt od swojego poprzednika różni się głównie detalami, większą wagą (678 gramów kontra 608 gramów), a także nieco zwiększonymi wymiarami, o zaledwie kilka milimetrów w głębokości i wysokości.

Pomimo tego, urządzenie wydaje się zaskakująco kompaktowe, znacznie mniejsze i poręczniejsze, niż można byłoby się tego spodziewać po cyfrowych wizualizacjach i filmach w sieci. W rzeczywistości produkt ten nie najgorzej wypada również pod względem designu, na materiałach marketingowych wygląd tego urządzenia wydawał mi się dość „odpustowy”, ale na żywo kompletnie nie miałem takiego wrażenia.

Recenzowany sprzęt fantastycznie leży w rękach, chyba nawet lepiej od Steam Decka, co jest dla mnie gigantycznym zaskoczeniem. Piszę tu oczywiście o swoich odczuciach, bo wiem, że nie każdy za kształtem i wagą produktu Valve przepada, ale w przypadku moich dość dużych dłoni, Steam Deck leży w nich wręcz idealnie.

Sprzęt Asusa jest świetnie wyważony, a także fenomenalnie sprofilowany. Przez to wygodnie mieści się on w rękach, nie męcząc ich tak szybko, jak w przypadku nieco lżejszego (o jakieś 9 gramów) Steam Decka LCD. Oczywiście waga w postaci 678 gramów nadal dla niektórych na dłuższą metę może być nie do przełknięcia, ale tak wysoka wydajność schowana w tak małej obudowie niesie z sobą pewne konsekwencje.

Na obudowie znajdziemy kilka LED-owych akcentów kolorystycznych, a także inne ozdobniki, takie jak futurystyczne żłobienia, wypustki czy kratownice w kształcie logo producenta. Z tymi elementami nie mam żadnego problemu, nie rzucają się one za bardzo w oczy, a często pełnią one też funkcję praktyczną, jak chociażby miejsca wylotu ciepłego powietrza z chłodzenia.

Chyba jedyną rzeczą, która nie pasuje mi w tym sprzęcie, jeśli chodzi o wizualia, to różnokolorowe przyciski “A”, “B”, “X” i “Y”, które najchętniej widziałbym w czarno-białej stylistyce, tak samo, jak w Nintendo Switch i innych konsolach.

Nic złego powiedzieć nie mogę też o jakości wykonania, która stoi na bardzo wysokim poziomie. Nie ma tu co prawda mowy o żadnych metalowych akcentach, co jest zrozumiałe, patrząc na i tak sporą dla wielu wagę urządzenia, ale tworzywo sztuczne, z którego wykonany został Asus ROG Ally X, nie zawodzi.

Zastosowany plastik sprawia solidne wrażenie, nic nie trzeszczy i cała bryła jest dobrze spasowana. Spora część obudowy jest w jakiś sposób „chropowata”, co jednak jest przyjemne dla dłoni, a także zapewnia lepszy chwyt „konsoli”. Mógłbym nawet zaryzykować stwierdzeniem, że mając „Rogalika” w rękach, ma się trochę wrażenie obcowania z produktem premium, czego nigdy bym nie stwierdził, po samych wizualizacjach tego sprzętu w sieci.

Wyświetlacz Asusa ROG Ally X

Asus nie postawił praktycznie na żadne zmiany w kwestii zastosowanego w ROG Ally X wyświetlacza. Tak naprawdę jedyne, czym producent się chwali, to delikatnie zmniejszona temperatura ekranu podczas wymagającej rozgrywki, ale to bardziej kwestia poprawionego chłodzenia niż samego panelu.

Mamy tu więc do czynienia tak samo, jak w przypadku poprzednika, z 7-calowym wyświetlaczem o rozdzielczości 1920 × 1080 pikseli, renderującym obraz w aż 120 Hz. Jasność maksymalna to 500 nitów, a sam ekran wspiera VRR – przydatną w grach technologię zmiennej częstotliwości odświeżania.

Matryca to niestety ciągle LCD, dobrej jakości, ale jednak LCD. Trudno przejść obojętnie obok faktu, że zarówno Nintendo Switch, jak i Steam Deck, z czasem doczekali się odświeżonych wariantów, w których pierwsze skrzypce grały właśnie ekrany OLED zamiast LCD.

Spoglądając więc na tę konkurencję, niektórzy mogliby się spodziewać podobnego kroku w przypadku Asus ROG Ally X – niestety, tak się nie stało, choć ekran w „Rogaliku” ciągle można lubić. Jego podstawowe parametry trzymają wysoki poziom, odwzorowanie barw jest przyjemne dla oka, a jasność maksymalna wystarczająca, choć oczywiście w pełni słoneczny dzień mogą pojawić się problemy z czytelnością.

Asus ROG Ally X recenzja
Ekran Asus ROG Ally X w mocnym słońcu, jak widać, wyświetlacz bardzo szybko zbiera zabrudzenia – fot. Konrad Pisula

To, co najbardziej dziwiło mnie „na papierze” w przypadku ekranu Asus ROG Ally X przed wzięciem sprzętu do rąk, to postawienie na tak wysoką rozdzielczość w tak małym wyświetlaczu, a także wsparcie dla aż 120 Hz – trochę wartości te wydają się na wyrost, patrząc na surową moc tego urządzenia.

Rozdzielczość w okolicy „zwykłego” HD i 60 Hz w Steam Decku i Nintendo Switch wydają mi się jak najbardziej wystarczające i większe wartości wydają się tu bezsensowne lub nawet ryzykowne – co bowiem chociażby z pracą na baterii? Po czasie przekonałem się jednak do tej decyzji Asusa, ale o tym w dalszej części tej recenzji, gdy skupimy się na samych grach.

Gdybym więc już musiał się tak naprawdę do czegoś przyczepić w wyświetlaczu tego urządzenia, to do stosunkowo grubych ramek wokół ekranu – rzecz niby normalna w przenośnych konsolach, ale tu – podobnie jak w przypadku panelu OLED w Steam Deck i Nintendo Switch – odświeżone warianty konkurentów również poprawiały konstrukcje tych sprzętów w tej kwestii.

Asus ROG Ally X recenzja
Asus ROG Ally X – fot. Konrad Pisula

Trochę się to rozumie samo przez się, ponieważ technologia OLED pozwala zmniejszać ramki wokół ekranu, ale jednak nawet w przypadku LCD, Asus ROG Ally X ma sporo miejsca do poprawy. Jest to też o tyle zauważalne, że – jak wspomniałem w poprzedniej części recenzji – wykonanie tego sprzętu stoi na bardzo wysokim poziomie, przez co łatwiej dostrzega się takie rzeczy, jak te gigantyczne pasy startowe wokół ekranu – nie uważam jednak, by była to jakaś gigantyczna wada w przypadku tej kategorii urządzeń.

Kontrolery

Ustaliliśmy już, że sprzęt ten trzyma się świetnie, a jak się na nim „klika”? Równie dobrze. Przyciski A, B, X i Y nie pozostawiają żadnego pola do narzekania, ich wielkość jest idealna, tak samo, jak głębokość i szybkość reakcji. Początkowo obawiałem się dość małych przycisków funkcyjnych z przodu urządzenia, standardowego „Back” i „Start”, a także dwóch przycisków dedykowanych oprogramowaniu Asusa, służących do odpalenia podręcznego menu, jak i całej aplikacji ROG. Przełączniki te działają jednak jak najbardziej poprawnie i nie miałem żadnych problemów z ich obsługą.

Lewa i prawa gałka w grach działają bardzo dobrze, choć nieco gorzej sprawdzają się w przypadku emulowania myszki w systemie Windows, odwzorowując dość kanciasto i nieprecyzyjnie nasze ruchy.

Asus chwali się też zwiększoną wytrzymałością joysticków. Jeśli chodzi o liczbę obrotów, spodziewać się tu możemy aż 5 milionów „młynków” – jak pewnie się domyślacie, nie miałem czasu tego sprawdzić ;). Analogi nie każdemu muszą się podobać zaraz po wyjęciu z pudełka, ze względu na pstrokatą kolorystykę LED wokół nich, którą oczywiście możemy wyłączyć w ustawieniach sprzętu. Spusty stawiają łagodny opór i wciska się je z przyjemnością, są też delikatnie chropowate, co zapewnia pewny „chwyt”.

Asus ROG Ally X recenzja
Asus ROG Ally X – fot. Konrad Pisula

Na górnej krawędzi znajdziemy dwa dość małe i płytkie przyciski „-” i „+”, które nawet po dłuższym czasie użytkowania trudno było mi znaleźć za pierwszym razem – przez to też dość szybko przestawiłem się na ich cyfrowe odpowiedniki w menu podręcznym urządzenia.

Najbardziej kontrowersyjne mogą tu być przyciski „LB” i „RB”, które są dość płytkie, co nie każdemu może przypaść do gustu – ja akurat ten typ zachowania przycisków preferuję. Największą zmianą względem poprzednika jest delikatnie przemodelowany krzyżak, który w aktualnej formie powinien zadowolić nawet wymagających fanów bijatyk. W niektórych grach, takich jak chociażby strategie, dobrym pomysłem może być używanie dotykowego ekranu, który też nie sprawia żadnych większych problemów.

Do kwestii sterowania mam tylko dwie dość duże uwagi. Po pierwsze: bardzo brakuje mi tych dotykowych paneli ze Steam Decka, które w niektórych grach PC są wręcz na wagę złota. Tym bardziej, że „touchpad” ten byłby również niezwykle przydatny w desktopowym używaniu Windowsa 11. Brak byłby też dużo mniej bolesny, gdyby nie fakt, że w podobnej formie panele te pojawiły się również w Lenovo Legion GO, kolejnym znaczącym konkurencie Asusa ROG Ally X.

Drugą bolączką są dla mnie dwa tylne przyciski funkcyjne, do których możemy przypisać dodatkowe interakcje lub makra – są one bardzo niewygodne. Przyciski te są małe, ich umiejscowienie w moim odczuciu jest nietrafione, a i nawet ich klik jest bardzo płytki i niesatysfakcjonujący.

Gdyby tego było mało, to jest ich o połowę mniej, niż w przypadku wspomnianego już Steam Decka i Lenovo Legion GO, w których to tak na marginesie, przyciski te są znacznie większe i przyjemniejsze w obsłudze. Dla mnie to jedna z największych wad Asus ROG Ally X ze względu na moje przyzwyczajenia z „konsolki” Valve, a także padów Turtle Beach i Nitro Decka, z których korzystam na co dzień.

Granie na Asus ROG Ally X

Testowanie tego sprzętu z myślą o tej części recenzji, było niezłą frajdą, ponieważ Asus ROG Ally X to fenomenalny sprzęt do grania.

Nie znalazłem w swojej bibliotece gier tytułu, który zdołałby pokonać „Rogalika”. A, uwierzcie mi, nie traktowałem tego sprzętu ulgowo, sprawdzając nawet takie produkcje, jak Hellblade II, które potrafią wycisnąć ostatnie poty nawet z najwydajniejszych PC-tów, nie wspominając nawet o Steam Decku, na którym tytuł ten praktycznie w ogóle nie pozwala na komfortową rozgrywkę.

Jasne, rzadko kiedy odpalałem tu jakość ultra, często musiałem korzystać z FSR, ale koniec końców każda odpalana gra działała w zadowalającej jakości.

Zwiększenie pamięci RAM względem poprzednika nie odbiło się jakoś szczególnie na wydajności urządzenia, choć na pewno wpływa pozytywnie na liczbę klatek na sekundę w grach, które stawiają na VRAM, który jest współdzielony właśnie z 24 GB pamięci RAM ROG Ally X.

Asus ROG Ally X recenzja
Asus ROG Ally X – fot. Konrad Pisula

Początkowo, jak wspominałem wcześniej, nie byłem przekonany do parametrów ekranu „Rogalika”, rozdzielczość 1080p i aż 120 Hz wydawały mi się mocno przesadzone. Po pierwsze, taki duet potrafi szybko rozładowywać baterię, a po drugie, pomimo wysokiej wydajności tego sprzętu, mało która bardziej skomplikowana gra 3D, byłaby w stanie w ogóle odpalić się w takiej jakości. Zwrotem klucz jest tu jednak „skomplikowana gra 3D”, bo raczej nikt w Asusie nie podejmował decyzji o parametrach tego ekranu, z myślą o Cyberpunku 2077 w Full HD i 120 klatkach na sekundę.

Co innego, jeśli chodzi o gry 2D lub starsze tytuły 3D. Taki chociażby Hades w natywnym 1080p i 120 FPS wygląda fenomenalnie na Asus ROG Ally X i tu wykorzystanie takiego ekranu w pełni ma sens. W przypadku bardziej wymagających tytułów, jak chociażby Wiedźmin 3 lub Resident Evil 4, bez dłuższego zastanowienia, przełączałem się już na duet 900p i 60 Hz, a nawet 45 Hz, który dodatkowo wydłuża czas pracy na baterii, ale nadal oferuje płynniejszą rozgrywkę niż 30 FPS. 

Warto pamiętać, że w przypadku tych nowszych gier, mamy często możliwość włączenia w nich skalowania rozdzielczości, takiego jak wspomniany już FSR od AMD, co dodatkowo podbija jakość i płynność obrazu, dzięki czemu granie w niższej rozdzielczości na tym sprzęcie ciągle ma sens.

Z ciekawości (raczej nie sądziłem, że coś z tego będzie), sprawdziłem tu również gry VR. I, o dziwo, Asus ROG Ally X nie ma większych problemów z obsługą oprogramowania SteamVR, przez co odpaliłem tu również kilka tytułów z wirtualnej rzeczywistości poprzez Steam Link na Meta Quest 2.

Tu już widać wyraźniej ograniczenia specyfikacji „Rogalika”, ale nadal duża część gier odpali się tu w sensownej liczbie klatek na sekundę, choć raczej mowa o najniższych detalach w takich grach, jak Arizona Sunshine czy Half-Life: Alyx. I raczej nie ma mowy o graniu bez zewnętrznego zasilania i połączenia sieciowego na kablu – a i tak, traktowałbym tę formę grania tylko jako ciekawostkę.

Można więc powiedzieć, że granie na Asus ROG Ally X to swoistego rodzaju sztuka wyboru i, przełączając się między grami, warto pomyśleć o dostosowaniu sprzętu pod konkretny tytuł. Dzięki temu liczyć możemy nie tylko na dobrej jakości rozgrywkę, ale i na długą pracę na baterii, co w przypadku sprzętu przenośnego jest równie ważne, o ile nawet nie najważniejsze.

Przykładowa wydajność w wybranych grach w różnych konfiguracjach:

  • Kingdom Come: Deliverance:
    • 1280×720 – Ultrawysokie – 30-60 FPS (bardzo niestabilna gra)
  • Wiedźmin 3: Dziki Gon:
    • 1280×720 – Steam Deck – FSR 2 (Wydajność) – 70-90 FPS
    • 1600×900 – Uber – FSR 2 (Wydajność) – 45-50 FPS
  • Senua’s Saga: Hellblade II:
    • 1280×720 – Niskie – FSR 3 (Jakość) – 40-45 FPS
  • Resident Evil 4 Remake:
    • 1600×900 – Niskie – FSR 2 (Wydajność) – 55-70 FPS
  • Hades:
    • 1920×1080 – 120 FPS
  • Baldurs Gate 3:
    • 1280×720 – Ultra – FSR 2.2 (Jakość Ultra) – 45-60 FPS
  • Hitman: World of Assassination:
    • 1600×900 – Wysokie – FSR 2 (Jakość) – 45-60 FPS
  • Forza Horizon 5:
    • 1600×900 – Średnie – FSR 2 (Ultrawydajność) – 87 FPS
    • 1920×1080 – Niskie – FSR 2 (Jakość) – 80 FPS
  • Gears 5:
    • 1600×900 – Średnie – 65 FPS
    • 1920×1080 – Niskie – 73 FPS
    • 1280×720 – Ultra – 58 FPS
    • 1920×1080 – Ultra – 44 FPS

Do powyższych wyników doliczyć możecie ok. 20% zwiększenie klatek na sekundę w każdej grze, gdy zdecydujecie się na podpięcie Asusa do zewnętrznego zasilania dedykowanym zasilaczem 65 W. Wtedy moc urządzenia zwiększana jest z 25 W na 30 W, co daje zauważalnego kopa – zarówno odpalonej grze, jak i wentylatorom “Rogalika”.

Jest to miły dodatek, który w niektórych grach naprawdę imponuje, choć przyznam, że sam zbyt często z tego nie korzystałem – nie po to gram na urządzeniu mobilnym, by być i tak ciągle podpiętym kablem do gniazdka czy powerbanku.

System operacyjny

Dla wielu osób brak systemu Windows na Steam Deck, jest jedną z największych wad tego urządzenia. I konkurencja nie śpi, tak więc, jak grzyby po deszczu zaczęły mnożyć się alternatywy dla sprzętu Valve, właśnie z systemem Microsoftu, co – na papierze – jest świetnym pomysłem: prawie każdy system ten zna, duża część lubi, a co najważniejsze dla graczy, daje on dostęp do obszernej biblioteki gier z Microsoft Store, co jest kluczowe dla graczy, opłacających abonament Xbox Game Pass PC i Ultimate.

Na ROG Ally X znajdziemy więc standardowego Windowsa 11, tego samego (nie licząc kilku dodatkowych aplikacji Asusa) co na Waszych PC i laptopach. Nic nie stoi więc na przeszkodzie, by np. podłączyć do tego sprzętu klawiaturę i myszkę, może nawet zewnętrzny monitor, po czym używać go jak tradycyjny komputer.

I to jest świetne, otwiera mnóstwo dodatkowych możliwości, również w „normalnym” dla tego sprzętu trybie użytkowania przy pomocy dotykowego ekranu i emulacji myszki na gałce. Możecie zainstalować tu praktycznie każdą aplikację, jak chociażby emulatory, niedostępne na innych systemach (lub dostępne, ale ich konfiguracja jest utrudniona) i cieszyć się gigantycznymi możliwościami, jakie daje ten sprzęt i system.

Windows 11 (a także 10) ma jednak pewne problemy na sprzętach typu „przenośna konsola do grania”. Tym głównym jest wspomniane sterowanie: na małym ekranie dotykowym niekiedy dość trudno w cokolwiek trafić palcem (Microsoft proponuje co prawda powiększanie niektórych elementów interfejsu czy gesty, ale efekt jest w mojej opinii mizerny).

Sterowanie przy pomocy pada też nie należy do najłatwiejszych, tym bardziej że sam Windows natywnie go nie wspiera i zadbać o to muszą sami producenci sprzętu, co Asus oczywiście zrobił.

Moją ulubioną historią związaną z Asus ROG Ally X i Windows 11 (którą wspominać będę jeszcze długo) jest sytuacja z błędem 0x803f8001. Gdy wyciągnąłem urządzenie z pudełka i je skonfigurowałem na start, od razu zacząłem instalować gry ze sklepu Microsoftu, by te pobierały się w tle, podczas dalszej konfiguracji. Gdy zainstalowałem już kilka tytułów, postanowiłem odpalić któryś na próbę, żeby na szybko zapoznać się z mocą urządzenia – niestety, moim oczom ukazał się wtedy wspomniany błąd.

Postanowiłem nie googlować jeszcze tego problemu, machnąłem ręką i stwierdziłem, że to albo chwilowy problem serwerów Microsoftu, albo samej gry – wrócę do tego później. No i wróciłem, parę godzin później, kiedy byłem już po wstępnej rozgrywce w kilku grach na Steam i chciałem sprawdzić coś naprawdę wymagającego, czyli jeszcze świeżutkie Senua’s Saga: Hellblade II.

Odpalam, a raczej próbuję odpalić ten tytuł i… znów ten sam błąd. Sprawdzam kolejną grę – to samo. Zacząłem więc sprawdzać wspomniany kod błędu w sieci, forum Microsoftu okazało się średnio przydatne, tak więc stwierdziłem, że do problemu wrócę jutro, z racji późnej godziny.

Kolejnego dnia z samego rana wznowiłem poszukiwania. Miły pan na YouTube z hinduskim akcentem przeprowadził mnie przez skomplikowane komendy w CMD i inne sztuczki, które resetowały sklep Microsoft, czyściły jego lokalną pamięć, a także prawdopodobnie wzywały duchy przodków, żeby jakoś zadziałać na mój problem. Nic nie pomagało, zacząłem więc szukać jeszcze głębiej i natrafiłem na podejrzanie wyglądające forum, na którym jeden z użytkowników ponoć znalazł rozwiązanie: wyłączenie funkcji lokalizacji sprzętu podczas konfigurowania startowego Windowsa, powoduje ten problem.

Mówię: „nie wierzę, przecież gdyby rozwiązanie było tak banalne, na pewno strona Microsoftu by to zasugerowała, po wpisaniu tego kodu błędu w sieć”. Stwierdziłem jednak: „a co mi tam szkodzi” – włączyłem usługi lokalizacyjne w ustawieniach systemu, zresetowałem ROG Ally X, spróbowałem odpalić grę ze sklepu Windows – działa. Musiałem to rozejść spacerem w parku na świeżym powietrzu.

Myślę, że to dobry moment, by przypomnieć, że w pudełku z „Rogalikiem” znajdziemy 3-miesięczny dostęp do abonamentu Xbox Game Pass Ultimate, z którego przez wspomniany błąd nie mogłem korzystać na testowanym urządzeniu. Trochę to kuriozalne. I, wiem, pewnie jestem tym przypadkiem jednym na milion, któremu akurat ten błąd się przydarzył, ale to nie wszystko, o czym zaraz się przekonacie.

Muszę jednak już teraz wylać swoje żale i zrobić coś, czego pewnie nie muszę, bo wszyscy o tym wiedzą i już dawno się z tym pogodzili – ale jednak to robię i przypominam: Sklep Microsoftu to najgorsza platforma do grania na PC i nie znam ani jednej osoby, która by z aplikacji tej korzystała dłużej i nie narzekała na jeden z tysiąca problemów, jakie oprogramowanie to ze sobą niesie. Dziękuje za uwagę, wracamy do recenzji.

Miłym dodatkiem do urządzenia jest czytnik linii papilarnych na górnej części obudowy „Rogalika”, zaszyty w przycisku blokady. Sam w sobie działa dobrze, szybko i bezbłędnie odczytuje nasz palec i przez większość czasu nie miałem do niego żadnych zastrzeżeń… ale nawet tu działanie systemu Windows postanowiło mi uprzykrzyć życie.

Kilka dni po rozpakowaniu sprzętu i jego użytkowaniu, czytnik linii papilarnych przestał działać, a – co najlepsze – urządzenia nie mogłem nawet odblokować przy pomocy PIN-u i musiałem przywracać go poprzez sieć i logowanie się do konta Microsoft. Tym razem był to problem sygnowany kodem: 0x80284001, który również uwieczniłem na zdjęciu.

Na ratunek temu wszystkiemu stara się przyjść sam Asus, który oczywiście ma niewielki wpływ na bezpośrednie działanie Windowsa, ale który robi, co może, żeby przy pomocy zewnętrznego oprogramowania zmniejszyć irytację użytkownika natywnym Windowsem.

Na start mamy tu więc preinstalowaną aplikację Armoury Crate, która – gdy tylko na to pozwolimy – będzie się odpalać wraz ze startem systemu. Jest to coś, co mógłbym nazwać nakładką gamingową na system Windows, którą w każdym momencie możemy wyłączyć lub zminimalizować – trochę taki Steam Big Picture. Oprogramowanie to doczekało się nawet swojego dedykowanego przycisku na „Rogaliku”, dzięki czemu mamy do niego szybki dostęp.

Do aplikacji tej nie mam zbyt wielu zastrzeżeń i całkiem się z nią polubiłem, przez co przez większość czasu starałem się korzystać właśnie z niej lub ze wspomnianego właśnie trybu Big Picture od Valve.

Oprogramowanie ROG podzielone jest na kilka głównych zakładek. Pierwszą z nich jest lista zainstalowanych na sprzęcie gier z przeróżnych platform, takich jak Steam, Xbox, Epic czy GOG. Z jej poziomu możemy same gry odpalić, ale także oznaczyć je jako nasze ulubione, żeby mieć do nich szybszy dostęp.

Kolejną zakładką są szeroko rozumiane ustawienia, w których możemy skonfigurować przyciski gamepada, kalibrować oświetlenie, dostosować pod siebie audio czy edytować skróty dostępne w Centrum Sterowania – jest to specjalny panel wysuwany z lewej strony ekranu, z takimi funkcjami, jak zmiana trybu pracy, wyświetlenie FPS, zmiana rozdzielczości ekranu czy liczby Hz wyświetlacza. Warto spędzić tu trochę czasu, bo z panelu tego włączyć możemy wiele przydatnych funkcji lub wyłączyć te, które nas irytują.

Trzecią zakładką jest spam centrum informacji Asusa odnośnie urządzenia, a także aktualnych informacji. Przechodząc dalej, znajdziemy się w galerii naszych zrzutów ekranu i materiałów wideo, z poziomu którego możemy treści te przeglądać, a także usuwać.

Sama aplikacja działa dość responsywnie, jest przemyślana, teksty w większości przetłumaczone są na język polski prawidłowo, ale przyznać muszę, że po dwóch tygodniach użytkowania tego sprzętu, nadal preferuję Steama ze swoim Big Picture, ale może być to kwestia zakorzenionych przez lata przyzwyczajeń ze Steam Decka.

Kultura pracy Asusa ROG Ally X

Asus ROG Ally X to względnie kompaktowe urządzenie, jak na tak wysoką wydajność, a to rodzi oczywiście pytanie: jak sprzęt ten radzi sobie z odprowadzaniem ciepła? Całkiem nieźle, czym chwali się oczywiście sam producent, podkreślając w materiałach marketingowych podkręcenie nieco chłodzenia testowanej tu „konsolki” względem poprzednika.

I przyznać Asusowi trzeba, że efekt tych działań jest więcej niż satysfakcjonujący i urządzenie mało kiedy nagrzewa się do jakiś wysokich temperatur, a przynajmniej takich, które przeszkadzałyby użytkownikowi. Jest to też zasługa przemyślanych wyjść dla ciepłego powietrza, które w „normalnym” użytkowaniu nie buchają w gracza gorącem.

„Rogalik” z pewnością nie jest bezgłośny w swojej pracy i gdy włączymy jakąkolwiek bardziej wymagającą grę, a także zdecydujemy się na odpalanie trybu wydajności lub turbo, to sprzęt staje się „słyszalny”. I nie jest to dziwne, tak wydajne chłodzenie musi bowiem w jakiś sposób pozbywać się ciepła z wnętrza obudowy, nie powiedziałbym jednak, żeby szum wentylatorów był tu jakoś bardzo uciążliwy.

Co oczywiste, głośność chłodzenie zwiększa się jeszcze bardziej, gdy podłączymy urządzenie do zewnętrznego zasilania, co nie powinno dziwić, patrząc na ten wspomniany tymczasowy wzrost wydajności.

W przypadku rozgrywki w trybie cichym, przez większość czasu trudno usłyszeć jakiekolwiek dźwięki wentylatorów, no chyba, że przyłożymy sprzęt blisko ucha, odpalimy coś bardziej wymagającego i wyciszymy kompletnie głośniki. W takim scenariuszu wiatraczki będą trochę słyszalne, ale gdy zwiększymy głośność dźwięków do poziomu około 50%, to bez problemu zagłuszymy ten szum, również w bardziej wymagających trybach.

W mojej opinii kultura pracy ROG Ally X jest jak najbardziej satysfakcjonująca i nie miałem problemów ani z wyższymi temperaturami urządzenia, ani z jego głośnością pracy. Muszę jednak zaznaczyć, że nie jestem jakoś szczególnie wyczulony na głośną pracę jakiegokolwiek sprzętu i potrafię sobie wyobrazić, że bardziej czułym w tym temacie osobom, mogłoby to już przeszkadzać.

Audio

Na samym przodzie urządzenia, zaraz po krzyżakiem i prawym analogiem, znajdziemy dość sporo otworów, pod którymi kryją się głośniki ROG Ally X. I to nie byle jakie głośniki.

Mamy tu bowiem do czynienia z prawdopodobnie najlepszymi głośnikami, jakie kiedykolwiek pojawiły się w jakiejkolwiek konsoli przenośnej. ”Brzęczki” te są co prawda „tylko” dwa, ale ze wsparciem dla Dolby Atmos i grają na tyle dobrze, że mogłyby stanąć w szranki nawet z testowanym ostatnio przeze mnie tabletem Lenovo z ośmioma głośnikami JBL. A, kto wie, czy nawet nie wyszłyby z tego starcia zwycięsko.

Pierwsze słowa pochwały lecą w stronę maksymalnej głośności – sprzęt ten potrafi być naprawdę głośny, a – co ciekawe – nawet przy tych najwyższych wartościach, jakość dźwięków ciągle jest w pełni zadowalająca. Fenomenalnie prezentują się tu wysokie tony, a bas jest naprawdę głęboki i świetnie spisuje się w grach akcji. Separacja instrumentów stoi na najwyższym możliwym poziomie – jak na audio stereo – a dialogi są perfekcyjnie czyste. To, co zdziwiło mnie jednak najbardziej, to przestrzenność tych głośników.

Nie mam pojęcia jak producent to osiągnął, ale scena dźwiękowa w tym sprzęcie wręcz zwala z nóg. Po odpaleniu takiego Hellblade II – Senua’s Saga zbierałem szczękę z podłogi i miałem wrażenie, że nawet moje słuchawki SteelSeries z dość wysokiej półki, mogą czyścić „Rogalikowi” buty.

Koniec końców ani razu nie sięgnąłem po słuchawki podczas testów tego urządzenia, co jest ogromnym komplementem jeśli chodzi o audio. Asus dostaje tu ode mnie najwyższą możliwą notę i pozostaje niedoścignionym liderem w tej kwestii w przenośnych urządzeniach do grania.

Bateria, czyli czas pracy Asusa ROG Ally X

Najlepsze, w kontekście porównania z poprzednikiem, zostawiłem na koniec. O zeszłorocznym Asus ROG Ally można było powiedzieć wiele dobrego, ale lwia część recenzentów i użytkowników narzekało na jeden aspekt: baterię. I schemat zdaje się być podobny jak w przypadku innych urządzeń. Spójrzcie chociażby na Nintendo Switch czy Steam Decka w wersji LCD – po czasie pojawiły się odświeżone wersje tych sprzętów, które skupiały się na wydłużeniu czasu pracy na jednym akumulatorze.

I z Asusem jest tak samo. Mija mniej więcej rok od wydania „podstawowego” ROG Ally, a tu już pojawia się wersja „X” ze znacząco ulepszoną baterią. Ogniwo, jak już wspomniałem we wstępie, powiększyło się dwukrotnie, co – zgodnie z oczekiwaniami – niespełna podwoiło czas pracy na jednym ładowaniu w niektórych scenariuszach.

Nie we wszystkich w równym stopniu, ale można bezpiecznie założyć, że w większości przypadków, gdy gdzieś „Rogalik” wytrzymywał np. 2 godziny, to teraz wytrzyma 3,5-4 godziny w podobnych warunkach.

Asus ROG Ally X recenzja
Asus ROG Ally X – fot. Konrad Pisula

Nadal co prawda nie nazwałbym sprzętu tego „długodystansowcem”, ale na tle swoich konkurentów, Asus w końcu nie wypada tak blado, jak w przypadku poprzedniego modelu. Naładowanie akumulatora od zera do pełna przy pomocy dedykowanej ładowarki 65 W, zajmuje mniej więcej 3 godziny.

Najgorzej wypada pobór mocy podczas uśpienia, co ponownie zwalam na barki Windowsa 11, który – nie jest tajemnicą – ma z tym problem w każdym sprzęcie. ”Rogalik” z uśpioną grą Hitman World of Assassintation w tle, w ciągu 10 godzin „zgubił” około 11% baterii. Z

alecam więc pełne wyłączanie urządzenia, gdy wiemy, że nie będziemy z niego korzystać przez dłuższy czas. Tym bardziej że często „konsola” ta „ubijała” włączoną grę podczas uśpienia, na co kompletnie nie potrafiłem znaleźć żadnej reguły – czasem działo się to z każdym tytułem, a czasem tylko z wybranymi.

Przykładowe czasy pracy w wybranych grach przy najwyższej jasności ekranu:

  • Wiedźmin 3: Dziki Gon – Tryb Turbo (25W) – 720p (natywna rozdzielczość) – 90Hz – Ustawienia graficzne: Steam Deck – około 2 godziny rozgrywki
  • Hades – Tryb Cichy (13W) – 1080p (natywna rozdzielczość) – 120Hz – prawie 4 godziny rozgrywki
  • Hitman World of Assassination – Tryb Turbo (25 W) – 900p (FSR 2 – Jakość) – 60Hz – Ustawienia graficzne: bardzo wysokie – półtorej godziny rozgrywki
  • Gears 5 – Tryb Turbo (25W) – 900p (natywna rozdzielczość – 60 Hz – Ustawienia graficzne: ultra – 2,5 godziny rozgrywki
  • Resident Evil 4: Remake – Tryb Turbo (25W) – 720p (FSR 2 – Jakość) – 40Hz – Ustawienia: średnie – prawie 3 godziny rozgrywki

Podsumowanie – jaki jest Asus ROG Ally X?

Gdybym oceniał same starania producenta i efekt jego pracy, finalna nota Asusa ROG Ally X byłaby naprawdę wysoka. Niestety jednak, skupić się muszę na całym urządzeniu, również na tych aspektach, na które Asus nie do końca ma wpływ, jak chociażby działanie systemu Windows na tego typu sprzęcie, co leży już po stronie Microsoftu.

Z tego też powodu nie mogę zakrzyknąć, że mamy do czynienia z najlepszą mobilną platformą do grania, ale daleko byłoby mi do odradzania zakupu tego sprzętu – trzeba tylko wiedzieć wcześniej, na co się piszemy.

Nowy „Rogalik” to wręcz podręcznikowy przykład dobrego odświeżenia jakiegoś urządzenia. Widać, że firma przyjrzała się opiniom użytkowników poprzednika, wyciągnęła z tego wnioski, dodała parę rzeczy od siebie i w ten oto sposób stworzono fantastycznego następcę.

Sprzęt ten nadal nie zawodzi, jeśli chodzi o swoje możliwości, zagramy tu praktycznie w każdy dostępny tytuł na rynku, nie zawsze w natywnej rozdzielczości, ale dzięki wsparciu takich technologii skalowania obrazu, jak FidelityFX Super Resolution, zawsze powinna być to komfortowa rozgrywka.

Największa wada w postaci krótkiego czasu na baterii również została naprawiona i to z nawiązką! Rzadko bowiem się zdarza, żeby pomiędzy jednym modelem urządzenia a drugim, nastąpiło dosłowne podwojenie pojemności akumulatora.

Asus ROG Ally X recenzja
Asus ROG Ally X – fot. Konrad Pisula

Narzekać mogę tylko na tego nieszczęsnego Windowsa, do którego nic nie mam na „tradycyjnych” PC i laptopach, ale na urządzeniach pokroju Lenovo Legion GO i właśnie Asus ROG Ally X, potrafi mocno namieszać. I pomimo tego, że Asus robi, co może przy pomocy dodatkowego oprogramowania, to nie mogę z czystym sumieniem polecić tego sprzętu każdemu – to nie jest bezproblemowa maszyna, która od startu wywołuje tylko uśmiech na twarzy. ”Rogalik” potrafi miejscami zirytować, jeśli chodzi o swoje oprogramowanie, dużo rzeczy jesteśmy zmuszeni robić na około i miejscami trzeba wykazać się tu sporą wyrozumiałością.

Jeśli jednak takie rzeczy Was nie odstraszają, ROG Ally X może być dla Was najlepszą możliwą platformą do grania. A przynajmniej w trybie przenośnym.

Ostatnią kwestią, którą wypada poruszyć, jest cena. Za „Rogalika” w wersji X przyjdzie nam zapłacić niespełna 4000 złotych. I, patrząc na konkurentów, jest to dość sporo: Steam Deck, który jest oczywiście mniej wydajny od recenzowanego tu sprzętu, jest znacząco tańszy i nadrabia takimi rzeczami jak – moim zdaniem – mniej problemowe oprogramowanie, lepszy ekran (w wersji OLED) czy bogatszy zestaw sprzedażowy. Również Lenovo Legion GO jest zauważalnie tańszy, a oferuje zbliżone parametry do ROG Ally X, a także pochwalić się może takimi bajerami, jak odłączane kontrolery, które dla niektórych mogą być cennym dodatkiem.

Jednak pomimo tego wszystkiego, Asus ROG Ally X nadal jest w moim odczuciu godnym polecenia urządzeniem do grania. Może kilka razy zirytował mnie system operacyjny, może i cena nie jest najbardziej atrakcyjna spośród wszystkich konkurentów, ale koniec końców, mając „Rogalika” w ręce, trudno nie docenić jego indywidualnych zalet, takich jak fenomenalne audio, bardzo wysoka wydajność czy świetna jakość wykonania.

Jest to po prostu sprzęt warty tych pieniędzy, jeśli jesteście wymagającymi graczami i często bywacie w podróży.

Asus ROG Ally X recenzja
Asus ROG Ally X
Asus ROG Ally X...
...zapada w pamięć dzięki fenomenalnemu audio, wysokiej wydajności i świetnej jakości wykonania. Jest to idealny dla wymagających graczy w podróży.
JAKOŚĆ WYKONANIA
9.5
DESIGN
9
EKRAN
7.5
WYDAJNOŚĆ
9
BATERIA
8
SYSTEM OPERACYJNY
6.5
AUDIO
10
Zalety
Bardzo wysoka wydajność w grach (+ tryb turbo)
Wygoda użytkowania
Dwa razy większa bateria względem poprzednika
Fenomenalne audio
Świetna jakość wykonania
Wysoka kultura pracy
Przydatna aplikacja Armoury Crate od ROG
Niezły ekran w rozdzielczości FullHD i 120 Hz...
Wady
...ale bez OLED
Miejscami problematyczny Windows 11
Brak etui w zestawie
Względem konkurentów - dość wysoka cena
Zbyt małe dodatkowe przyciski funkcyjne z tyłu obudowy
8.5
Ocena