Nie powiem, że nie. Trochę mnie dzisiaj rano zaskoczył widok czerwonych podkreśleń w Notatniku. Szybko dotarło do mnie jednak, że faktycznie się to stało – po ponad 40 latach od swojej premiery podstawowy edytor tekstu doczekał się rozszerzenia funkcjonalności o sprawdzanie pisowni i autokorektę.
Notatnik zyskał sprawdzanie pisowni i autokorektę
Notatnik to od kilku już dekad podstawowy edytor tekstu, będący jednym z podstawowych składników kolejnych systemów operacyjnych Microsoftu. W Dziesiątce amerykański gigant tchnął w swój program nowe życie, wzbogacając jego funkcjonalność o narzędzie „znajdź/zamień”, numerowanie wierszy czy cofanie o więcej kroków niż jeden.
Po premierze systemu Windows 11 w 2021 roku rozwijanie Notatnika doczekało się kontynuacji. Pojawił się ciemny motyw, wprowadzone zostały karty, a funkcja automatycznego zapisywania i przywracania sesji pozwoliły polegać na tym prostym programiku. Teraz nadszedł czas na kolejną dużą nowinkę, która aktywuje się automatycznie, ale w razie czego można ją wyłączyć.
Sprawdzanie pisowni i autokorekta to właściwie nie jedna, lecz dwie nowe funkcje. Pierwsza odpowiada za wykrywanie błędów – podkreśla je na czerwono, a po kliknięciu wątpliwego wyrazu pojawiają się proponowane zmiany. Kliknięcie prawym przyciskiem myszy pozwala zyskać dostęp do dodatkowych opcji. Zadaniem drugiej natomiast jest automatyczne naprawianie literówek.
Obie funkcje są już dostępne w Polsce
Obie funkcje trafiły już do programu w formie aktualizacji i są dostępne także dla języka polskiego. O ile jednak sprawdzanie pisowni działa właściwie bez zarzutu, to po kilku chwilach spędzonych z Notatnikiem zauważyłem, że autokorekta nie działa jeszcze tak jak powinna. Owszem, co nieco poprawia, ale niejednokrotnie ewidentne błędy pozostawia jedynie z podkreśleniem.
Te nowe funkcje może nie są rewolucyjnymi zmianami, ale jednak sprawiają, że Notatnik rzeczywiście staje się bardziej praktycznym narzędziem. Równocześnie nie obciążają go na tyle, by stracił swoją prostotę, będącą jego największym atutem.
Rozwijanie funkcjonalności tego programu nie może też dziwić w obliczu wycofania WordPada nowszych wersji systemu Windows 11. Wygląda na to, że Microsoft chce zadbać o odpowiednie zastępstwo.