Wiele osób kupuje samochody elektryczne licząc na bezawaryjną jazdę. Okazuje się jednak, że elektryki wcale nie są mniej problematyczne niż spalinowa alternatywa. Powód większości awarii może być dla wielu osób zaskakujący.
Auta elektryczne i awaryjność
Porównując auta spalinowe do elektryków trudno nie odnieść wrażenia, że kopciuchy mają więcej pomysłów na zepsucie się. Tłoki, sprzęgła, uszczelki pod głowicą i paski rozrządu – każdy z tych elementów może odmówić posłuszeństwa, czy to ze starości, czy przez niewłaściwe traktowanie. Do tego trzeba dorzucić czynności serwisowe w postaci filtrów i olejów, które także wpływają na żywotność naszej maszyny.
Auta elektryczne wydają się być na pierwszy rzut oka rajem dla ceniących sobie bezawaryjność – mało ruchomych części i mniej płynów, które trzeba wymieniać, brzmi jak przepis na odwiedzanie swojego mechanika od święta. Prawda jest jednak taka, że elektryki i hybrydy plug-in wcale nie są tak bezproblemowe, jak nam się wydaje.
Co się psuje w elektrykach?
JD Power, amerykańska firma, zajmująca się analizą danych, w tym tych z rynku samochodów osobowych, opublikowała właśnie raport dotyczący jakość aut spalinowych i elektrycznych. Okazuje się, że podobnie jak w poprzednich latach, pojazdy hybrydowe i elektryki wcale nie są mniej problemowe od aut, w których jedynym źródłem mocy jest ropa, benzyna lub gaz.
Według ankiety, osoby które posiadają spalinówki, zgłaszały około 180 problemów na 100 pojazdów – dla właścicieli elektryków ten współczynnik wynosi 266 awarii na 100 pojazdów.
Dlaczego maszyna, które na papierze powinna być bezproblemowa, wcale taka nie jest? Okazuje się, że wcale nie chodzi o ogniwa trakcyjne czy silniki. Najwięcej zgłoszeń dotyczy elektroniki, choć oficjalny raport wskazuje na jeszcze jeden ciekawy problem, niezwiązany z technologią. Jakie są zatem kluczowe wnioski JD Power?
Przede wszystkim, właściciele aut nie znoszą sygnałów ostrzegawczych. Wkurza ich, że system przypominający o niezapiętych pasach z tyłu uruchamia się nawet, jeżeli nikogo tam nie ma. Zaawansowane asysty, takie jak ostrzeżenie o ruchu poprzecznym z tyłu czy automatyczne awaryjne hamowania przy cofaniu, również nie zyskały aprobaty kierowców.
Osoby kierujące samochodami mają także dość problemów z Android Auto i Apple CarPlay. Ponad 50% właścicieli iPhone’ów i 42% użytkowników smartfonów Samsunga przepytanych w ankiecie korzysta z opcji łączenia urządzenia z samochodem za każdym razem, kiedy wsiada za kółko. Nic dziwnego, że oczekują, że bezprzewodowa integracja nie powinna mieć problemów z łączeniem się z telefonem za każdym razem, a aplikacje powinny działać bezbłędnie.
Drugą najbardziej problematyczną kategorią w badaniu, wskazaną przez kierowców, były dodatkowe funkcje, kontrolki i wyświetlacze. To właśnie w tej kwestii liczba zgłoszeń na 100 pojazdów jest o 30% wyższa w przypadku aut elektrycznych niż przy pojazdach spalinowych. Sytuację pogorszyła niedawno Tesla, która pomyślała, że przeniesienie klaksonu i kierunkowskazów na guziki umieszczone w kierownicy to dobry pomysł. Właściciele takich egzemplarzy uważają inaczej.
Ostatni problem, wskazany przez JD Power, wiąże się z… zapachem aut. Okazuje się, że od 2023 roku problem nasilił się i u większości producentów pojawiło się więcej zgłoszeń związanych z nieprzyjemnym aromatem w środku. Według właścicieli, woń wydobywa się głównie z systemów ogrzewania, wentylacji czy klimatyzacji.
Wyniki raportu nie zaskakują
Wyniki raportu dla kogoś interesującego się współczesną motoryzacją nie powinny być zaskoczeniem. Samochody to dziś komputery na kołach i – skoro wypełniono je po brzegi elektroniką – to nic dziwnego, że czasami jakiś moduł lub urządzenie nim sterujące może nawalić lub irytować właściciela. Dorzucając do tego cięcia kosztów w kwestii jakości materiałów wykończeniowych, mamy wzór nowego auta w 2024 roku – może i jest elektryczne i częściej się psuje, ale za to integracja ze smartfonem sprawia problemy, a w środku śmierdzi ;)
Z pewnością w przyszłości liczba awarii ulegnie zmniejszeniu. Producenci aut okiełznają problemy związane z elektroniką, a Android Auto nie będzie sypać miesiąc w miesiąc błędami. Pytanie tylko, czy zmianę zobaczymy za pięć, czy za dziesięć lat. A może jestem pesymistą i stanie się to o wiele szybciej?