Ten tablet ma coś, co chciałabym mieć w każdym sprzęcie

Artykuł sponsorowany

Ależ się Huawei wstrzelił czasowo z premierą tego sprzętu! Coraz więcej z nas wykorzystuje piękną pogodę do pracy w terenie, a – po niej – chillowania w ogródku, na tarasie czy balkonie. A, przyznacie chyba, że nic tak nie denerwuje, jak odbijające się nasze odbicie w ekranie czy wszelkiego rodzaju refleksy. W tablecie Huawei MatePad 11.5”S producent zastosował drugą generację matowego ekranu, który wprowadza przełomową zmianę i… zapobiega naszej irytacji.

Coraz lepsze ekrany cieszą moje oczy!

Jeśli miałabym wskazać aktualny aspekt technologii w urządzeniach codziennego użytku, którego rozwój podoba mi się najbardziej, bez wątpienia wskazałabym to, co dzieje się na rynku ekranów w tabletach i laptopach. I nie mam tu na myśli wyłącznie matowych wyświetlaczy, ale także technologie, odpowiadające za zmniejszanie refleksów i odbić światła również w błyszczących ekranach laptopów.

Mam okazję korzystać z najnowszego laptopa Huawei – Matebook X Pro 2024 – który, choć ma błyszczącą matrycę, w ogóle jako taka się nie zachowuje. Pracuję na nim w różnych warunkach i, przyznaję, jestem niesamowicie zaskoczona, w jak dobrym kierunku idzie Huawei w rozwoju swoich sprzętów.

Na ręce mam z kolei smartwatch Huawei Watch Fit 3 – jeden z najbardziej popularnych aktualnie modeli zegarków inteligentnych na polskim rynku. I tu również aspekt ekranu jest niesamowicie istotny – jest tak jasny (1500 nitów), że nawet w pełnym słońcu nie ma najmniejszego problemu, by dojrzeć wyświetlane na nim treści.

Dochodzimy wreszcie do bohatera niniejszego tekstu, tabletu Huawei MatePad 11.5”S. Matowy ekran dopiero co był w MatePad 11.5” PaperMatte Edition – powiecie. I macie rację. Ale model z dopiskiem S został ulepszony – właśnie pod kątem matowego wyświetlacza.

Pozwólcie, że opowiem Wam na ten temat nieco więcej.

Matowy ekran matowemu nierówny

Gdy pierwszy raz usłyszałam, że Huawei zamierza zaprezentować ulepszoną wersję MatePad 11.5” PaperMatte Edition, pomyślałam „co tak szybko”. Po czym uświadomiłam sobie, że globalna premiera tego tabletu miała miejsce w zeszłym roku – do Polski trafił z zaskakująco sporym, jak na Huawei, poślizgiem, dopiero w lutym. Na szczęście na nowy model długo czekać nie będzie trzeba, bo już go można kupić (do tego jednak zaraz wrócę).

I o ile MatePad 11.5” PaperMatte Edition zmieniał zasady gry (jak to stwierdził testujący go Kordas), tak MatePad 11.5”S jest… jeszcze lepszy. Największa zmiana względem poprzedniego modelu to właśnie przejście na kolejną generację ekranu PaperMatte 2.0, który nie dość, że został poprawiony pod względem matowości, to jeszcze ma wyższą rozdzielczość (2800 x 1840 pikseli), częstotliwość odświeżania ekranu (144 Hz) i jasność (500 nitów).

PaperMatte pierwszej generacji ma tę cechę, że znacznie odbiega kolorystycznie od błyszczących ekranów – o ile, biorąc pod uwagę pozostałe zalety, można przymknąć na to oko – to jednak chciałoby się, by wyglądało to sporo lepiej. I wiecie co? Teraz już wygląda. PaperMatte 2.0 pod względem odwzorowania kolorów radzi sobie o wiele lepiej. Porównując z błyszczącym ekranem, ta różnica nie rzuca się już tak znacznie w oczy jak w przypadku MatePad 11.5” PaperMatte Edition.

Ale, żeby nie było, nie jest to jedyna zmiana na plus. Huawei ulepszył też parametr eliminowania odbić światła oraz redukcji refleksów. Teoria teorią, a co na to praktyka?

Tak się składa, że akurat miałam okazję zabrać najnowszy tablet Huawei na Teneryfę, gdzie raczej rzadko jest zła pogoda. A, jeśli jest, wystarczy przejechać kawałek wyspy dalej, by odnaleźć słońce. W takich warunkach ekran MatePad 11.5”S sprawdza się doskonale.

Dodatkowo można go wykorzystać jako drugi monitor – praca w hotelowym lobby, mając drugi ekran w postaci tabletu? Da się? Da! I jest to naprawdę fajne rozwiązanie, nie mając pod ręką większego monitora, choćby właśnie na wyjeździe.

Co jeszcze trzeba wiedzieć o Huawei MatePad 11.5”S?

Specyfikację już znacie, więc nie będę przynudzać. Wspomnę natomiast o dwóch rzeczach, które moim zdaniem są super: Huawei Notes (program do notatek, który rozwija się o kolejne funkcje w zawrotnie szybkim tempie) i GoPaint (zaawansowany program do rysowania, obsługujący masę przydatnych gestów). Co też ważne, rysik najnowszej generacji magnetycznie trzyma się obudowy urządzenia, z czym nie mieliśmy do czynienia w przypadku modelu wprowadzonego na rynek kilka miesięcy temu.

Niemniej ważny jest też fakt rozwijania przez Huawei sklepu AppGallery, który pozwala zainstalować tysiące przydatnych aplikacji. W tym również tych autorstwa Google – tak, już nie trzeba kombinować, by zainstalować Dokumenty czy choćby Gmaila; można to zrobić przez AppGallery w szybki i łatwy sposób.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że tablet wyposażony jest w akumulator o pojemności 8800 mAh, a ma zaledwie 6,2 mm grubości. Waży też niewiele, bo 510 g (oczywiście z klawiaturą nieco więcej). A sama obecność dedykowanej klawiatury bardzo mnie cieszy, bo już ta z MatePad 11.5” PaperMatte Edition była bardzo wygodna.

Zmian jest zatem sporo i, co istotne, nie są to pomniejsze czy wręcz pomijalne rzeczy, a takie, które realnie mają wpływ na komfort użytkowania. Do takich niewątpliwie trzeba zaliczyć nową generację matowego ekranu czy magnetycznie montowany rysik (w dodatku oparty o NearLink, a nie Bluetooth).

Huawei MatePad 11.5”S – oferta premierowa

Tablet Huawei MatePad 11.5”S trafił do sprzedaży w Polsce tylko w jednej wersji pamięciowej – 8 GB RAM i 256 GB pamięci wewnętrznej. Sprzedaż premierowa potrwa do 7 lipca 2024.

Urządzenie można kupić m.in. na huawei.pl bez klawiatury za 1899 złotych, ale w okresie promocji za 1699 złotych plus rysik Huawei M-Pencil trzeciej generacji gratis, co stanowi naprawdę fajną ofertę. Szkoda jedynie, że w tej opcji będzie tylko wariant szary.

Bardziej wymagający użytkownicy będą mogli sięgnąć po wariant z klawiaturą, który będzie kosztował 2199 złotych, w okresie promocyjnym – 1999 złotych plus rysik gratis. Tu już dostępne będą dwie wersje kolorystyczne do wyboru: szara i, moim zdaniem ciekawsza, fioletowa.

Materiał powstał na zlecenie Huawei Polska