Elon Musk formalnie nie jest już prezesem firmy sprawującej opiekę nad serwisem X, ale wciąż zajmuje na tyle ważne stanowisko, by móc… dalej psuć działanie tej sieci społecznościowej.
X zmienia widoczność polubionych postów
Elon Musk pełni obecnie w X Corp. funkcje Chief Technology Officer (CTO) oraz jest przewodniczącym rady nadzorczej w firmie. Zatem choć oddał fotel prezesa Lindzie Yaccarino, wciąż ma ogromny wpływ na funkcje i działanie platformy X. Widać to po ostatnich ogłoszeniach na koncie „byłego Twittera”.
Otóż inżynierowie X potwierdzili, że wkrótce historia wszystkich polubień każdego z użytkowników będzie domyślnie ukryta. Komunikat ten jest potwierdzeniem niedawnych odkryć współpracownika serwisu MacRumors, który zauważył dodatkową funkcję w aplikacji X na iOS. Do tej pory możliwość ukrycia zakładki Polubienia ze swojego publicznego profilu mogli usunąć tylko subskrybenci płatnej wersji X Premium.
Po co takie zmiany w serwisie? Jak tłumaczą deweloperzy, publicznie widoczne polubienia zaburzają proces polecania nowych treści. Ten opiera się między innymi na analizie przez algorytmy tego, co lajkujemy. A część użytkowników, wiedząc, że lista polubień jest publiczna, wstrzymuje się przed pozostawieniem lajka postom, które mogłyby być uznane za kontrowersyjne. Dotyczy to zwłaszcza osób publicznych, przeciwko którym można byłoby łatwo to wykorzystać. No i tutaj dochodzimy do roli Elona Muska w całym tym mikrozamieszaniu.
Elon Musk lajkuje nie to, co trzeba
Kwestia tego, czy wyzerowanie widoczności polubionych wpisów na X jest pomysłem Elona Muska zapewne nigdy nie będzie potwierdzona. Jednak tajemnicą nie jest, że Muskowi na ręce właściwie od zawsze chętnie patrzyli użytkownicy Twittera – i to jeszcze zanim wykupił on tę platformę i zmienił branding marki na X.
Internauci w reakcji na wieści o ukryciu sekcji polubień w aplikacji X, z entuzjazmem dzielą się zrzutami ekranu apki, na których wśród zalajkowanych postów Elona Muska znajdują się grafiki przedstawiające rysunki kobiet utrzymane w stylu mangi – nieczęsto ubranych bardzo niekompletnie.
Musk może sobie lajkować dowolne posty – jasne. Kwestia posiadania ogromnego majątku nie czyni z niego też żadnego autorytetu w kwestii moralności czy nawet nie stawia w pozycji znawcy mangi (choć o zamiłowaniu do anime już nieraz wspominał). Nie o to chodzi.
Jako szef wszystkich szefów już dawno mógłby wyłączyć widoczność zalajkowanych publikacji i tym samym usunąć pożywkę dla trolli, żartownisiów i wielce oburzonych wrażliwców. Nie sposób jednak nie łączyć sposobu dobierania przez niego treści z ogłoszonymi właśnie zmianami. Rozdzielanie tych dwóch rzeczy pozbawiłoby sprawy bekowego potencjału. A to jest już coś, z czego zrezygnować nie mogę ;P