“No nie wiem” – pomyślałam sobie, gdy poznałam pełną specyfikację i cenę Motoroli Edge 50 Pro w Polsce. Smartfon za trzy tysiące złotych (no dobra, bez złotówki) z pamięcią UFS 2.2 i Snapdragonem 7 Gen 3? Nic to, nie lubię oceniać sprzętu wyłącznie przez pryzmat tego, co widzę na papierze. Testowa sztuka trafiła w moje ręce, by utwierdzić mnie w przekonaniu, że na rynku jest sporo lepszych alternatyw. A może jednak, by mnie z tego przeświadczenia wybić?
Czy aby nie jest za drogo?
Rynek smartfonów do 3000 złotych jest mocno nasycony. W tej półce cenowej można kupić gros modeli ze Snapdragonem 8+ Gen 1, a i nawet Snapdragon 8 Gen 2 się trafi. 12 GB RAM to standard (zdarza się i 16 GB), a pamięć – waha się między 256 a 512 GB, przy czym mowa jest o UFS 3.1. Sporo sprzętów ma też pojemniejsze akumulatory – okolice 5000 mAh to widok, który nikogo nie dziwi.
Mam tu na myśli oczywiście takie telefony, jak Nothing Phone (2), Asus Rog Phone 6, OnePlus 12R, Poco F5 Pro, Pixel 7 Pro czy nawet… Motorola Edge 30 Ultra. Na domiar złego część z nich kosztuje mniej, bo ok. 2599 złotych. Trudno zatem nie stwierdzić, że nowa Motka stoi przed ogromnym wyzwaniem, by zainteresować sobą potencjalnych klientów.
Czy ma ku temu argumenty, sprawdzi dla Was Kordas w recenzji, która pojawi się pewnie jakoś na początku maja. Ja tymczasem korzystałam z telefonu przez kilka dni, by osoby, zainteresowane całkiem niezłą ofertą premierową, trwającą do 30 kwietnia (gwarantowane 300 złotych w ramach Trade In. Trade Up oraz słuchawki Moto Buds+ gratis o wartości 599 złotych), nie kupowały kota w worku.
Perłowa obudowa? Ładna, ale gdzieś to już widziałam
Motorola Edge 50 Pro dostępna jest w kilku wersjach kolorystycznych, których oficjalne nazwy to: Black Beauty, Luxe Lavender, Vanilla Cream i Moonlight Pearl. Jak łatwo wywnioskować, testowy egzemplarz dostaliśmy w tej ostatniej opcji. Pierwotnie przywołuje na myśl perłowego Huawei P60 Pro, przy czym skojarzenie to nie jest do końca odpowiednie.
Wszystko za sprawą tego, że obudowa Huawei P60 Pro wykonana jest z masy perłowej, która w każdym egzemplarzu wygląda nieco inaczej (nie ma dwóch identycznych telefonów) i zdecydowanie nie można odmówić jej ani elegancji, ani flagowości. Tymczasem perła w Edge 50 Pro sprawia o wiele gorsze wrażenie – wizualnie może się podobać, ale w rękach sprawia wrażenie plastikowatości (to chyba najlepsze określenie tego odczucia).
Motorola zaznacza, że perłowa wersja wykorzystuje polimerowe wykończenie (podobno ręcznie wykonane), które – podobnie jak w przypadku przywołanego modelu konkurencji – jest wyjątkowe dla każdego egzemplarza. Za projekt odpowiada włoski Mazzucchelli 1849.
Pozostając w temacie konstrukcji, nie sposób nie pochwalić Motki za zachowanie względnie niewielkich wymiarów telefonu jak na 6,7-calowy ekran (161,23 x 72,4 x 8,19 mm) i wagi nieprzekraczającej 200 g (konkretnie 186 g). Warto też podkreślić aluminiowe krawędzie i obecność IP68.
Z racji tego, że mamy tu zakrzywiony wyświetlacz, co nie każdemu przypadnie do gustu, telefon jest odpowiednio zaoblony, dzięki czemu bardzo dobrze leży w dłoni. Wersja perłowa nie jest też śliska, dzięki czemu nie zdarzyło mi się, by próbowała zjeżdżać ze stołu czy kanapy.
Działanie?
Qualcomm Snapdragon 7 Gen 3, 12 GB LPDDR4X, 512 GB UFS 2.2, Android 14 – takie połączenie odpowiada za działanie Motoroli Edge 50 Pro. W smartfonie za trzy tysiące złotych chciałoby się ósemkę zamiast siódemki i jednak szybszą pamięć wewnętrzną, bo to ona daje obawy o to, jak telefon będzie działał w kolejnych latach eksploatacji.
A skoro już o kolejnych latach mowa, telefon ma dostać trzy duże aktualizacje Androida i być wspierany miesięcznymi aktualizacjami bezpieczeństwa przez cztery lata. W momencie publikacji tego tekstu łatki pochodzą z 1 marca, choć telefon miał premierę w kwietniu :) Czepiam się? Trochę tak, ale uważam, że zasadnie.
Korzystam z Motoroli Edge 50 Pro dosłownie kilka dni i przez ten czas telefon nie dał mi powodów do narzekania. Jasne, nie zapewnia może flagowej wydajności, ale jest szybki i responsywny, nie zacina się, ani nie zamula. Aktualnie naprawdę nie mogę się do tego aspektu przyczepić.
Pierwsze wyniki benchmarków przedstawiają się następująco:
Czas pracy i pierwsze zdjęcia
Trochę obawiałam się o czas pracy, oferowany przez akumulator o pojemności 4500 mAh, ale – mając świadomość, jak dobrze Motorola potrafi optymalizować swoje telefony – miałam nadzieję, że i tutaj udało się tej sztuki dokonać. Czy tak rzeczywiście jest? Pierwsze cykle baterii są obiecujące, choć niekoniecznie na samym 5G – tu może być zaledwie jako-tako.
Cieszy obecność ładowania TurboPower 125 W, dzięki któremu jesteśmy w stanie naładować smartfon w zaledwie pół godziny, jak również możliwość ładowania indukcyjnego i to z mocą 50 W. Jako gratis dostajemy też ładowanie zwrotne 10 W, które może się przydać w najmniej spodziewanym momencie, więc cieszy, że jest.
Zdjęcia zrobimy z użyciem głównego aparatu 50 Mpix f/1.4 z OIS, ultraszerokiego kąta 13 Mpix f/2.2 (120”) i teleobiektywu 10 Mpix f/2.0 z OIS (z 3-krotnym zoomem optycznym). Z przodu natomiast mamy kamerkę 50 Mpix f/1.9. Na temat możliwości fotograficznych nie będę się rozwodzić, wrzucam Wam jednak trochę zdjęć zrobionych w różnych warunkach, byście mogli zobaczyć, co sobą reprezentuje:
Co jeszcze warto wiedzieć?
Wyświetlacz pOLED jest zakrzywiony, jego przekątna to 6,7 cala, rozdzielczość 2712×1220 pikseli, odświeżanie 144 Hz, a jasność – 2000 nitów. Póki co sprawdza się doskonale, zapewniając bezproblemowe korzystanie z telefonu niezależnie od oświetlenia. Wciąż jednak Motorola nie potrafi w Always on Display.
Na pokładzie mamy oczywiście głośniki stereo z Dolby Atmos. Nie zabrakło też 5G, NFC, Bluetooth 5.4 czy obsługi eSIM (nie ma jednak tradycyjnego dual SIM). Rozpoznawanie twarzy oparte jest wyłącznie o przednią kamerkę (jest szybkie i skuteczne), natomiast ekranowy czytnik linii papilarnych umieszczony jest na odpowiedniej wysokości i poprawnie odczytuje odcisk palca.
Konkludując: nie wiem, co myśleć
Motorola Moto Edge 50 Pro to smartfon, który sprawia świetne wrażenie – zarówno pod względem wizualnym, jak i użytecznym. Jego problemem jest jednak konkurencja, która w tej samej cenie oferuje więcej. Ten sprzęt niewątpliwie ratuje oferta przedsprzedażowa, zwłaszcza, jeśli macie jakiś stary telefon do oddania – wtedy skuszenie się na niego ma spory sens. W innym wypadku – no nie wiem, pierwszy raz od dawna jestem naprawdę rozdarta.
Smartfon kupicie w sklepach: Avans, Electro.pl, Media Expert, Media Markt, Sferis, x-kom, Neo24.pl, a także w Orange oraz Plusie.
Wpis zawiera linki afiliacyjne. Korzystając z nich wspieracie naszą działalność. Dziękujemy!