Recenzja Huawei MatePad 11.5″ PaperMatte Edition. Zmienia zasady gry

Gdy we wrześniu ubiegłego roku testowałem tablet Huawei MatePad 11.5″, okazał się być on dla mnie miłym zaskoczeniem, bowiem w relatywnie atrakcyjnej cenie oferował naprawdę sporo. Nowy MatePad 11.5″ PaperMatte Edition to w teorii dokładnie te same podzespoły, co w standardowej wersji, jednak z jedną zmianą. Ta pozornie mała zmiana w postaci zastosowania matowego ekranu wnosi jednak wiele. Znacznie więcej, niż sam się spodziewałem, rozpoczynając testy.

Specyfikacja techniczna Huawei MatePad 11.5″ PaperMatte Edition:

  • wyświetlacz IPS o przekątnej 11,5 cala, rozdzielczości 2200 × 1440 pikseli (2.2K) i częstotliwości odświeżania 120 Hz, matowa powłoka Huawei PaperMatte,
  • ośmiordzeniowy procesor Snapdragon 7 Gen 1 z GPU Adreno 644,
  • 8 GB RAM,
  • 256 GB pamięci wewnętrznej,
  • system HarmonyOS 3.1,
  • WiFi 6 (802.11 a/b/g/n/ac/ax) 2,4 & 5 GHz,
  • Bluetooth 5.2 z kodekami SBC, AAC, LDAC, 
  • rozpoznawanie twarzy 2D,
  • cztery głośniki,
  • obsługa aktywnego rysika M-Pencil 2. generacji,
  • aparat główny 13 Mpix, f/1.8, AF,
  • aparat przedni 8 Mpix, f/2.2, 105°,
  • akumulator o pojemności 7700 mAh, ładowanie przewodowe SuperCharge 22,5 W,
  • USB typu C 2.0,
  • wymiary: 260,88 x 176,82 x 6,85 mm,
  • waga: 499 g.

Cena Huawei MatePad 11.5″ PaperMatte Edition w momencie publikacji recenzji wynosi 1399 złotych za wersję 8/256 GB – jedyną dostępną na rynku. Tablet dostępny jest w oficjalnym sklepie huawei.pl oraz w sieciach Media Expert, RTV Euro AGD i x-kom (to linki afiliacyjne, korzystając z nich wspieracie naszą działalność – dziękujemy!).

Kupując tablet w ofercie premierowej na wolnym rynku, począwszy od 8 kwietnia 2024 do wyczerpania zapasów, rysik Huawei M-Pencil 2 dołączany jest w prezencie.

W oficjalnym sklepie huawei.pl, poza gratisowym rysikiem, można dokupić w promocyjnych cenach m.in. mysz Bluetooth, etui folio cover, klawiaturę Huawei Smart Magnetic Keyboard czy przedłużenie gwarancji. Ta promocja trwa od 8 kwietnia do 31 maja.

Huawei matepad 11.5 papermatte

W pudełku jest wszystko, czego potrzeba

Huawei jest jedną z tych firm, które pamiętają, co powinno znajdować się w pudełku ze sprzedawanym sprzętem.

W przypadku MatePada 11.5″ PaperMatte, otwierając opakowanie, możemy liczyć na obecność przewodu zakończonego wtyczkami USB-A i USB-C, a także ładowarki o mocy 22,5 W.

Miłym dodatkiem jest również szara, kwadratowa ściereczka z mikrofibry. Została ona wykonana z drobnego, gęstego włókna i – co muszę oddać – wzorowo spisuje się do czyszczenia ekranu bez pozostawiania smug i drobinek kurzu.

Konstrukcja i wzornictwo

Z góry muszę Was uprzedzić, że w tym materiale znajdzie się mnóstwo odwołań do recenzji poprzedniej, standardowej wersji MatePada 11.5″. I raczej nie ma w tym nic dziwnego, bowiem pod wieloma względami urządzenia są ze sobą zbieżne lub po prostu takie same.

Tak jest już w przypadku konstrukcji i wyglądu. Huawei MatePad 11.5″ PaperMatte, identycznie jak jego protoplasta, jest bardzo dobrze wykonanym tabletem, a wręcz wzorowo, gdy weźmiemy pod uwagę cenę. Korpus urządzenia – zarówno tył, jak i rama – został odlany w całości z matowego, ciemnoszarego aluminium. Całość wygląda minimalistycznie, ale zdecydowanie może się podobać, również właśnie za tą prostotę.

Na środku plecków umieszczono logo Huawei, a w prawym górnym rogu malutką, dwustopniową wysepkę, która mieści w sobie pojedynczy aparat o rozdzielczości 13 Mpix. I to tyle, jeśli chodzi o tylny panel.

Przechodząc do krawędzi. Z perspektywy trzymania tabletu w poziomie, na górze, bliżej lewego boku, znalazł się podwójny przycisk regulacji głośności, zaś na przeciwległym boku magnetyczne piny pogo do podłączania klawiatury. Po lewo odnajdziemy klawisz zasilania, a pod nim dwa głośniki. Z prawej strony ulokowano kolejne dwa głośniki, a między nimi złącze USB typu C.

Został nam jeszcze front. Zanim przejdę do najważniejszego, czyli do samego panelu i wrażeń wizualnych, dodam tylko, że ramki dookoła niego są relatywnie cienkie – wedle danych Huawei, stosunek powierzchni ekranu do całego przedniego panelu wynosi 86%.

Wyświetlacz, który zmienia wszystko

Pod kątem stricte technicznym, mamy tu do czynienia z identycznym wyświetlaczem, jak w pierwotnej wersji MatePada 11.5″. Jak sama nazwa wskazuje, ma on przekątną 11,5″. Jest to panel IPS o rozdzielczości 2.2K, czyli 2200 x 1440 pikseli (proporcje 3:2), zaś częstotliwość odświeżania wynosi 120 Hz. I, w zasadzie, na tym podobieństwa w kwestii ekranu się kończą.

Tym, czego w standardowej odmianie tego modelu nie ma, a tu stanowi sztandarowe rozwiązanie, jest matowa powłoka wyświetlacza nazwana PaperMatte. Będąc szczerym, kompletnie nie spodziewałem się, że to rozwiązanie zrobi na mnie aż takie wrażenie. A zrobiło, i to wręcz piorunujące wrażenie. Serio.

Sam ekran jest po prostu dobry. Kolorystyka jest wystarczająco nasycona i prezentuje się naprawdę przyjemnie dla oka. Jasność minimalna schodzi nisko i pozwala na przyjemne, wieczorne oglądanie filmów w łóżku, a maksymalna całkiem dobrze spisuje się w słoneczne dni, choć trudno nie dostrzec, że ekran świeci trochę ciemniej względem MatePada 11.5″ z błyszczącym szkłem. Koniec końców jednak, trudno mieć tu jakieś większe zarzuty patrząc na cenę tabletu.

W bezpośrednim porównaniu obu modeli, różnica jest wręcz miażdżąca na korzyść wersji PaperMatte. Serio. Praktycznie każda czynność, jaką wykonujemy, dzięki temu ekranowi jest znacznie, ale to znacznie przyjemniejsza. Już same odczucia obcowania z tą powłoką są bardzo pozytywne – ślizg palca po ekranie jest bardziej precyzyjny, sama struktura gromadzi też mniej odcisków palców względem błyszczącego szkła.

Ale zdecydowanie najważniejszym aspektem jest tutaj eliminacja odbić światła. Niezależnie od tego, co robimy – oglądamy filmy, przeglądamy internet, wykonujemy pracę biurową albo czytamy e-booki (jest też do tego specjalny tryb), wszystko wygląda wprost świetnie. Od ekranu odbija się dosłownie minimalna ilość światła i w żadnym wypadku nie zachowuje się on niczym lustro, tak, jak ma to miejsce przy klasycznych ekranach.

Testy tego modelu natchnęły mnie do poczynienia felietonu poświęconego właśnie matowym wyświetlaczom w smartfonach oraz tabletach, a przede wszystkim temu, jaki wpływ mają one na wrażenia użytkowe – zachęcam Was do jego przeczytania.

Kąty widzenia są fenomenalne. Prosty przykład – MatePad 11.5″ PaperMatte pozwalał mi swobodnie oglądać filmy i czytać artykuły na tablecie leżącym na płasko, nawet kawałek ode mnie, gdy siedziałem przy biurku. O ile w przypadku klasycznego wyświetlacza, w takim scenariuszu na tafli odbijałoby się dużo światła i wszystko dookoła nas, tutaj nie ma choćby najmniejszego odbicia.

Uważam, że zastosowanie matowej powłoki ekranu wnosi komfort użytkowania na znacznie wyższy poziom. Dużą różnicę miedzy matowym, a błyszczącym ekranem, da się też odczuć podczas korzystania z rysika. Matowa, przypominająca nieco papier struktura powoduje, że rysik przesuwa się po ekranie nieporównywalnie bardziej precyzyjnie niż po błyszczącej tafli i wydaje nawet przy tym lekki szmer, niczym podczas pisania na papierze.

A skoro już mowa o rysiku. MatePad 11.5″ PaperMatte obsługuje aktywny rysik Huawei M-Pencil 2. generacji. Oferuje on wykrywanie do 4096 poziomów nacisku, co pozwala na precyzyjne pisanie i rysowanie. Opóźnienia między prowadzeniem rysika, a pojawianiem się linii na ekranie są marginalne i, co najważniejsze, nie pogarszają przez to wrażeń z użytkowania.

Parowanie i późniejsze ładowanie M-Pencila odbywa się za pomocą dołączonego, krótkiego przewodu USB-C. Trochę szkoda, że tablet nie ma żadnego dedykowanego pola magnetycznego np. na bocznej krawędzi.

Na koniec kwestia zabezpieczeń biometrycznych. Tutaj krótko, bo względem zwykłego MatePada 11.5″ nie doszło do żadnych zmian. Do blokady ekranu możemy użyć rozpoznawania twarzy 2D, realizowanego za pośrednictwem przedniej kamery. Bywa ono niestety kapryśne – by zadziałało sprawnie, wokół nas musi być dużo światła. W przeciwnym wypadku odblokowanie często nie dochodzi do skutku i musimy wprowadzić hasło blokady ekranu.

Wydajność i kultura pracy

Sercem MatePada 11.5″ PaperMatte jest procesor Snapdragon 7 Gen 1. Kooperuje z nim 8 GB RAM, zaś na pliki użytkownika przeznaczono 256 GB pamięci masowej. I to jest pewna zmiana względem standardowej wersji tego modelu, która była dostępna w wariantach 6/128 GB i 8/128 GB.

Sama płynność działania jest dokładnie taka sama, jak w zwykłym MatePadzie 11.5″, zatem stoi ona w moim odczuciu na naprawdę dobrym poziomie. Aplikacje z reguły uruchamiają się szybko i bez większej zwłoki, a sam interfejs pozostaje przez większość czasu bardzo responsywny i płynny.

Oczywiście, idealnie też nie jest – czasem potrafią zdarzać się chrupnięcia animacji i widoczne spowolnienia, ale najczęściej ma to miejsce, gdy już faktycznie mocniej obciążymy urządzenie mocno wymagającymi aplikacjami, albo odpalaniem dużej ilości apek jedną po drugiej.

Pochwalić muszę zarządzanie pamięcią RAM. Programy w większości przypadków pozostają uruchomione w tle relatywnie długo, dzięki czemu nie muszą za każdym razem włączać się od zera. A to duże usprawnienie podczas codziennego użytkowania.

Na koniec kultura pracy, która również stoi na naprawdę dobrym poziomie. Oczywiście, można by tu żartować, że skoro procesor nie jest demonem wydajności, to i nie ma się tu co nagrzewać. Prawda jest jednak taka, że rzeczywiście nie mogę mu nic zarzucić – przez zdecydowaną większość czasu tablet pozostaje całkowicie chłodny.

Realne wydzielanie ciepła odczuwałem tylko w momencie robienia benchmarków, zaś w codziennym użytkowaniu, był on co najwyżej letni.

Huawei matepad 11.5 papermatte

System, oprogramowanie

Nad całością czuwa autorski system HarmonyOS 3.1. Bazuje on na AOSP 12, dzięki czemu mamy pełną zgodność z aplikacjami, które są dostępne na Androida. Wizualnie, interfejs wygląda wręcz identycznie, co androidowa nakładka Huawei na smartfony, czyli EMUI.

W efekcie, HarmonyOS jest przyjemny w obsłudze i nie brakuje mu przydatnych opcji. Znalazły się tutaj również rozwiązania ekosystemowe, dzięki czemu w połączeniu ze smartfonami i laptopami Huawei, nasz MatePad potrafi więcej. Nie zabrakło także łatwego dzielenia ekranu na dwie aplikacje oraz otwierania ich w postaci mniejszych okienek na pulpicie.

Niestety, tak jak w innych smartfonach i tabletach Huawei, nie mamy dostępu do usług Google, zatem nie uświadczymy tu przede wszystkim oficjalnego Sklepu Play. Huawei przygotowało swój własny sklep z aplikacjami AppGallery, którego oferta jest coraz większa, możemy też wgrywać apki poprzez pliki pobrane z internetu.

Jest też jeszcze jedna, w moim odczuciu znacznie lepsza i wygodniejsza opcja – dwie aplikacje o nazwach GBox i GSpace, które pełnią funkcję emulatora Sklepu Play, a co za tym idzie – pozwalają instalować z niego dowolne wybrane przez nas.

Całą kwestię braku GMS (Google Mobile Services) szerzej omawiałem w recenzji MatePada 11.5″ i podtrzymuję to, co tam padło. Uważam, że brak usług Google na tablecie boli zdecydowanie mniej, aniżeli w przypadku smartfonów i nie powoduje aż takich utrudnień w użytkowaniu.

Dodać jednak muszę, że od tamtej pory zaszła jedna, dość istotna zmiana. Teraz już bez trudu możemy zalogować się na nasze konto Google w przeglądarce Microsoft Edge pobranej na tablet, zatem nie tracimy już synchronizacji. Jeszcze do niedawna nie było to możliwe.

Głośniki

Gdy spojrzymy, że mamy do czynienia z tabletem za mniej niż 1500 złotych, miłym zaskoczeniem okazuje się fakt obecności na pokładzie aż czterech głośników. Niestety, tak, jak w zwykłej wersji MatePada 11.5″, i w MatePadzie Pro 13.2″, nie mamy Dolby Atmos czy DTS:X. Zabrakło też korektora dźwięku.

Samo brzmienie – bez zaskoczenia – jest dokładnie takie samo, jak w protoplaście, zatem nie jest wybitne, ale stoi na dobrym poziomie. Zdecydowanie najlepiej głośniki sprawdzają się podczas oglądania filmów i seriali, gdzie przede wszystkim skupiamy się na czystych i wyraźnych dialogach.

Całość jest dość ciepła w barwie, słychać nawet nieco basu, co w tym wypadku odbywa się trochę kosztem bliskości średnich tonów – szkoda. Bardzo do przodu wysuwają się za to tony wysokie.

Huawei matepad 11.5 papermatte
opcjonalne etui z klawiaturą

Zaplecze komunikacyjne

Na pokładzie MatePada 11.5″ PaperMatte znalazło się dwuzakresowe WiFi 6, a także interfejs Bluetooth 5.2 z obsługą kodeków SBC, AAC, LDAC i L2HC. Co do działania obu modułów nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. WiFi działało stabilnie i osiągało w mojej sieci domowej bardzo dobre prędkości, a Bluetooth bezproblemowo łączył się z każdymi słuchawkami i akcesoriami.

Tak jak w standardowej wersji, tu również brakuje choćby opcjonalnej wersji z łącznością komórkową LTE lub 5G, zatem w przypadku korzystania z tabletu poza domem musimy posiłkować się niestety hotspotem z naszego telefonu. Trochę nad tym ubolewam i uznaję za pewien widoczny minus.

Brak też slotu na kartę microSD, choć akurat w tym konkretnym przypadku, sytuację ratuje fakt, że wersja PaperMatte ma dwa razy więcej pamięci (256 vs 128 GB) względem wariantu błyszczącego.

Akumulator i czas pracy

Huawei MatePad 11.5″ PaperMatte, dokładnie tak, jak jego protoplasta, (cóż za zaskoczenie) został wyposażony w akumulator o identycznej pojemności, wynoszącej 7700 mAh. Może i nie wydaje się to być szalenie ogromna bateria, jednak optymalizacja stoi na tak dobrym poziomie, że efekty końcowe są w pełni zadowalające.

Podczas testów, MatePad 11.5″ PaperMatte, podobnie jak każdy inny tablet, który recenzuję, miał za zadanie w dużej mierze zastępować mi komputer. Używałem go więc zarówno do oglądania filmów, surfowania po internecie, korzystania z Discorda, pisania tekstów w Dokumentach Google, jak i czytania e-booków. Częstotliwość odświeżania ekranu była zaś ustawiona na stałe 120 Hz.

HarmonyOS, podobnie jak niestety większość nakładek systemowych, nie ułatwia liczenia czasu na włączonym ekranie, bowiem licznik resetuje się o północy, a nie po pełnym cyklu baterii. Niemniej jednak, uzyskanie SoT na poziomie minimum 8 godzin nie stanowi najmniejszego problemu, a czasem byłem w stanie przebić barierę 10 godzin SoT na jednym naładowaniu.

W efekcie, zależnie od tego, jak intensywnie korzystamy z tabletu, Huawei MatePad 11.5″ PaperMatte dotrzyma nam kroku przez przynajmniej dwa dni użytkowania, a – jeśli będziemy korzystać z niego mniej – to 3-4 dni z dala od ładowarki jest w zasięgu.

Gdy już przychodzi pora na ładowanie, możemy się odrobinę rozczarować. Huawei zastosował ładowanie o maksymalnej mocy 22,5 W. Przy użyciu dołączonego adaptera, czas pełnego ładowania od 1 do 100% w moich testach wyniósł około 2,5 h, zatem niespecjalnie szybko. Warto więc uzbroić się w cierpliwość.

Aparat

Dla przypomnienia napomknę, że MatePad 11.5″ PaperMatte został wyposażony łącznie w dwa aparaty. Z tyłu został umieszczony pojedynczy moduł o rozdzielczości 13 Mpix z przysłoną f/1.8 i autofocusem. Na frocie zaś znajdziemy oczko 8 Mpix z szerokim polem widzenia wynoszącym 105°. Znalazła się tu też funkcja Follow Cam, która ma za zadanie śledzić nasz ruch podczas np. rozmowy wideo i utrzymywać nas w środku kadru.

Robienie zdjęć tabletem jest raczej kwestią… mocno dyskusyjną. Skoro już jednak takowe urządzenie zostało wyposażone w aparat, warto chociaż sprawdzić jego możliwości.

Tak, jak w przypadku zwykłego Huawei MatePad 11.5″, tak i tutaj jakość zdjęć jest po prostu przyzwoita i w zupełności wystarczy do chociażby szybkiego zrobienia zdjęcia dokumentom czy ich zeskanowania. Zresztą, sądzę, że przede wszystkim do tego ten aparat został stworzony.

Podsumowanie – jaki jest MatePad 11.5″ PaperMatte?

Huawei MatePad 11.5″ był w momencie swojej premiery tabletem ze świetnym stosunkiem ceny do jakości. Wersja PaperMatte kontynuuje tradycję i, pokuszę się o stwierdzenie, że wypada nawet jeszcze lepiej.

Za 1399 złotych otrzymujemy tablet cechujący się dobrą wydajnością, czterema całkiem dobrymi głośnikami, świetną baterią i wysoką jakością wykonania. Nie brak mu też obsługi aktywnego rysika, który może sprawić, że tablet stanie się dla nas elektronicznym notesem, a gdy jeszcze pokusimy się o dokupienie klawiatury, poradzi sobie także z podstawowymi zadaniami biurowymi.

No i ten matowy ekran – to prawdziwy czarny koń tego urządzenia. Mimo że początkowo kompletnie się tego nie spodziewałem, jest on absolutnie fantastycznym rozwiązaniem, które sprawia, że korzystanie z tabletu wchodzi na znacznie przyjemniejszy poziom, a każdy inny sprzęt z błyszczącym wyświetlaczem wydaje się wręcz wybrakowany.

To właśnie dzięki temu ekranowi tak mocno polubiłem się z tym tabletem i będę go oddawać po testach z nieukrywanym żalem.

Do pełni szczęścia ponownie brakuje mi opcjonalnego wariantu z łącznością komórkową, slotu na karty microSD, pozwalającego rozszerzyć pamięć o dodatkowe gigabajty, no i oficjalnych usług Google. Mimo że w przypadku tabletu ten brak naprawdę nie jest aż tak opłakany w skutkach i da się go bardzo łatwo obejść, to jednak dobrze by było mieć pełnoprawny dostęp do GMS.

MatePad 11.5″ PaperMatte startuje z ceną 1399 złotych, a kupując go w ramach promocji premierowej zyskamy jeszcze aktywny, naprawdę bardzo dobrej jakości rysik M-Pencil 2. W tej cenie i z tym gratisem zdecydowanie warto rozważyć zakup tego tabletu. Ba, w moim odczuciu, z uwagi na dobry stosunek ceny do jakości i ten doskonały matowy ekran, może on być jednym z najlepszych tabletów w swoim segmencie cenowym.

Recenzja Huawei MatePad 11.5″ PaperMatte Edition. Zmienia zasady gry
Zalety
świetny matowy ekran
dobra wydajność i kultura pracy
świetna bateria
solidna konstrukcja
cztery, całkiem dobre głośniki
obsługa aktywnego rysika
Wady / braki
brak wersji z 5G lub LTE
brak usług Google
brak slotu kart pamięci
dość wolne ładowanie
8
Ocena