21 marca swoją premierę miało Call of Duty: Warzone Mobile, czyli długo wyczekiwany przeze mnie Battle Royale na smartfony. Osobiście liczyłem na coś przełomowego i przyjemniejszą do grania produkcję niż desktopowa wersja. Muszę jednak uczciwie stwierdzić, że chyba miałem wygórowane oczekiwania względem Activision…
Call of Duty się stacza
W latach 2020-2022 Call of Duty: Warzone podbiło serca milionów graczy, którzy po prostu pokochali taki pomysł na serię Call of Duty. Jednak im dalej w las, tym było coraz gorzej.
Activision nie potrafiło sobie poradzić z oszustami, kolejne wersje map były źle projektowane, a różnego rodzaju eventy i karnety sezonowe nie wynagradzały graczy w odpowiedni sposób. U mnie czarę goryczy przelały kolejne części Call of Duty, gdzie do w miarę realistycznej produkcji o konfliktach zbrojnych, nagle dodano różowe skórki, przebrania w królika czy inne anime. Skutecznie zabiło to cały klimat.
Dzisiaj jednak nie będziemy dywagować nad tym, dlaczego Call of Duty sobie źle radzi ostatnimi czasy (jak prawie każda marka Activision, przypadek?). Za to omówimy jak na starcie poradziło sobie najnowsze dziecko tej korporacji, czyli mobilna wersja Warzone.
Jeszcze przed premierą wstępnej rejestracji dokonało ponad 50 milionów graczy, w tym oczywiście ja. Z mobilnych gier, Warzone był najbardziej wyczekiwanym przeze mnie tytułem.
Brzydko, źle, masa błędów
W tym tekście chciałem głównie zestawić mobilną wersję z gry z tą tradycyjną na komputery i konsole, ale stan Warzone mobile jest tak fatalny, że tutaj zbytnio nie ma czego porównywać. Prawie w każdym wypadku desktopowa wersja będzie lepsza.
Call of Duty: Warzone Mobile nie jest udanym portem. Tak po prostu. Activision zmarnowało masę czasu na wypuszczenie niedopracowanej wersji gry. Po pierwsze, graficznie totalnie leży i wygląda jak tytuł na telefony z 2018, a nie 2024 roku. Nie tylko zbliżenia na twarze są brzydkie, ale praktycznie wszystkie elementy otoczenia, odbicia światła, a o chmurze gazu, która zmniejsza krąg, już z litości dla Activision po prostu nie wspomnę (ostatni screen w poniższej galerii).
Tę fatalną grafikę na pewno można by było przeboleć, gdyby gameplay był fenomenalny, bez błędów, a gra dostarczała nam ciągłą rozrywkę, wymiany ognia i pościgi. Zamiast tego mamy nudę i festiwal bugów. Mapa w Warzone Mobile jest przeniesiona z klasycznej wersji gry, co jest całkiem fajne. Niestety, deweloperzy źle ja zeskalowali, przez co przeciwnika spotkamy może raz na 4-5 minut gry.
Jakby tego było mało, Warzone Mobile charakteryzuje się OGROMNĄ ilością błędów. Zapadające się tekstury, brak możliwości podniesienia nowej broni, zadania czy apteczki (pomimo braku zapasowej w ekwipunku), to tylko część wad. Czarę goryczy przelała sytuacja, gdy goniła mnie chmura gazu, a moja postać zablokowała się o murek i nie mogła przeskoczyć – w efekcie zginąłem. O zgrozo, pomimo spędzenia setek godzin w klasycznym Warzone, tam nigdy nie spotkała mnie taka sytuacja.
Duży problem jest także z oddawaniem strzałów w trybie automatycznym. Po najechaniu celownikiem na rywala broń zaczyna strzelać często po 2-3 sekundach (niezależnie od tego, jaki karabinek mamy pod ręką). Nie dziwię się więc, że Warzone Mobile miało kilka razy przekładaną premierę, skoro nawet teraz to wygląda tak źle.
Jedyne, do czego nie mogę mieć zarzutów, to płynność rozgrywki. Tytuł ogrywałem na Samsung Galaxy S23+ i ani razu nie doświadczyłem spadku klatek – to jedna z niewielu zalet tej miernej gry.
Chyba jedyna rzecz, która mi się bardzo podoba w mobilnej wersji, to sterowanie. To jest proste, intuicyjne, a na początku gry mamy krótki, 5-minutowy samouczek, gdzie wszystko jest wytłumaczone. Warto nadmienić, że jeżeli ktoś grał w zwykłe Call of Duty Mobile, to będzie przyzwyczajony do tego sterowania.
Wspólne elementy
Warzone Mobile i klasyczny Warzone mają jednak wbrew pozorom trochę wspólnych elementów, które zostały wiernie przeniesione do mobilnej wersji. Po pierwsze dwie mapy, czyli Verdansk i Rebirth Island. Osobiście wolę rozgrywkę w trybie klasycznym, czyli na Verdansku, za ciągłym odradzaniem się na wyspie nie przepadam. Do tego mamy zestaw trzech szybkich trybów na mapach: Shipment, Shoot House i Scrapyard.
Pomimo tego, że Verdansk jest źle zeskalowany i za duży dla mobilnego grania, to i tak bawiłem się na nim najlepiej. Miał też najmniej błędów z wszystkich map. Sam format rozgrywki nie różni się od tego, znanego nam z normalnej wersji gry, a nawet uzbrojenie, z którego możemy korzystać, zostało przeniesione z desktopowej wersji. Na pochwałę zasługuję zespół odpowiedzialny za wyważenie broni. Nawet na telefonie czuć różnicę w używaniu M4 i półautomatycznych snajperek.
Warzone Mobile będzie dzielił jeszcze kilka cech z Modern Warfare II oraz klasycznym Warzone. Mowa mianowicie o postępach we wbijaniu poziomów na broniach czy innych rzeczach, które przenoszą się pomiędzy wersjami. To jest akurat dobre rozwiązanie, za które należy pochwalić Activision.
Na potrzeby tego tekstu powróciłem też do Call of Duty: Warzone, żeby sprawdzić, jak gra wygląda w 2024 roku. W końcu dobrze byłoby zestawić fatalną wersję na smartfony i tablety, z tą na komputery i konsole. Graficznie jest przepaść, co raczej nikogo nie dziwi, ale pozostałe elementy są… niemal identyczne.
Niestety, nowa wersja Warzone dzieli z klasykiem także głupie pomysły ze sklepu. I tak oto, na mobilnym Verdansku może mnie wyeliminować z rozgrywki gracz biegający w przebraniu różowego kota czy też Paul Atryda lub Feyd-Rautha z Diuny. No nie jest to coś, czego oczekuję po tej grze i zabija mi to całą frajdę z rozgrywki, skutecznie psując klimat.
Warzone Mobile gorsze od Call of Duty Mobile
Mobilna wersja Warzone nie dorasta do pięt zwykłemu Call of Duty Mobile. Starcia w CoD są krótkie, dynamiczne, ciągle coś się dzieje i jest to świetna gra, żeby umilić sobie czas w podróży czy w kolejce do lekarza. Jeżeli mam wybierać, chętniej sięgnę właśnie po CoD-a, a nie Warzone. Pomimo tego, że deweloperzy mieli masę czasu na przygotowanie angażującej rozgrywki, po prostu przekopiowali rozwiązania z desktopa na smartfony, 1:1, a teraz pewnie się dziwią, że dostają negatywne oceny.
Jest jednak jedna rzecz, która tak samo nie podoba mi się w Warzone, jak i zwykłym CoD. Gracze, którzy grają w tradycyjny sposób na smartfonach lub tabletach, mają o wiele mniejsze szanse na zwycięstwo od tych, którzy mają podłączone pady. Na kontrolerach o wiele prościej jest kontrolować odrzut broni, robić wślizgi czy odpowiednio się ustawiać. Oczywiście korzystanie z takich urządzeń to nie jest oszustwo, ale walka z takimi przeciwnikami jest niesamowicie trudna.
Czy będę grał w Warzone Mobile?
Będąc szczerym, w obecnym stadium rozwoju Warzone Mobile nie widzę sensu grania w tę produkcję. Jeżeli już najdzie mnie ochota na Warzone’a, sięgnę po wersję na komputer. Jeżeli mam chwilę i ochotę, żeby pograć na telefonie, to wybiorę zupełnie inny typ gry, np. Diablo: Immortal. Activision totalnie popsuło potencjał, jaki miał ich najnowszy tytuł i trudno się dziwić ludziom, którzy masowo teraz wystawiają negatywne oceny za problemy, z jakimi mierzy się ta gra.
Jeżeli Warzone na desktopie lub konsoli Ci zbrzydł, to też nie masz po co sięgać po mobilną wersję, bo w gruncie rzeczy, to ona się niewiele różni. Na ten moment ma po prostu o wiele brzydszą grafikę, trudniejsze sterowanie i mniej trybów. Zapewne z czasem dojdą kolejne formaty rozgrywki i być może polepszona zostanie szata graficzna, ale cudów bym nie oczekiwał.