nintendo switch nos aplikacja grafika
Źródło: RedDeer Games (YouTube)

Nintendo pobije rekord wszechczasów?

Nintendo Switch okazało się ogromnym fenomenem gamingowego świata. Czy to możliwe, że hybrydowa konstrukcja sięgnie po tytuł najbardziej rozchwytywanej konsoli wszechczasów?

Odrobina prywaty

Mój Switch towarzyszy mi już od 2018 roku. Choć ostatnio częściej wybieram graficzne majstersztyki na PlayStation 5, to „pstryczek” pozostaje moją ulubioną konsolą. Pomimo jego wad, takich jak dryfujące Joy-Cony, nienajlepszy czas pracy na baterii w wersji V1 czy kontrowersyjne podejście do oferty subskrypcyjnej w Nintendo Switch Online, to opcja ogrywania Wiedźmina 3 czy Gothica 2 na 6,2-calowym ekranie wciąż sprawia mi ogromną radość.

Nintendo Switch tło
W 2022 roku Switch przebił sprzedażowo pierwsze PlayStation (fot. Bartosz Kaja / Tabletowo.pl)

Nie dziwi mnie zatem, że Switch sprzedaje się tak dobrze i wciąż warto go kupić, najlepiej w wersji OLED. Nintendo opublikowało właśnie wyniki sprzedaży za ostatni kwartał 2023 roku. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że po niemal siedmiu latach stażu, w świat wypuszczono 139,36 mln konsol. Porażająca jest również kwestia sprzedanych gier – 1,2 mld kopii oznacza, że gracze kupili prawie tyle samo tytułów na pstryczka, co na na Wii i 3DS-a razem wziętych (~1,3 mld gier). Patrząc na łączne wyniki sprzedaży Switcha na tym etapie, możemy zadać sobie arcyciekawe pytanie:

Czy hybryda Nintendo zostanie najpopularniejszą konsolą wszechczasów?

Na początek spójrzmy nieco szerszej na rynek handheldów w 2024 roku. Popularność Steam Decka pokazała, że granie w autobusie lub poczekalni nie oznacza wyłącznie sięgania po smartfon czy Switcha. Można stworzyć sprzęt, który udźwignie nowsze tytuły, choć nie na najwyższych ustawieniach graficznych. Szybko pojawiła się konkurencja – ASUS ROG Ally, Lenovo Legion GO czy MSI Claw. Na ich tle konsola Nintendo nie wygrywa może najpiękniejszymi tytułami, ale wciąż pozostaje poręcznym sprzętem z biblioteką pełną genialnych gier na wyłączność, jak The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom czy Metroid Dread.

Dlatego właśnie zrozumiałe jest, że w okresie od października do grudnia 2023 roku sprzedano kolejne 6,9 mln egzemplarzy konsoli. W ujęciu rocznym widać jednak tendencję spadkową – po rekordowym 2021 roku, kiedy to ~28 mln nowych Switchy znalazło swoich nabywców, sprzedaż w 2023 roku spadła do „tylko” 17,9 mln sprzedanych egzemplarzy całym świecie. Wyniki kwartalne pokazują natomiast, że hybryda Nintendo najlepiej radziła sobie w ostatnich trzech miesiącach 2023 roku. Wiadomo, święta, prezenty dla dzieci, te sprawy.

Jeżeli w tym roku faktycznie zobaczymy następcę Switcha, wszelkie prognozy sprzedaży wciąż panującego sprzętu będą bardzo trudne do przewidzenia. Aby objąć koronę najlepszej konsoli wszechczasów, Nintendo brakuje 15,64 mln sprzedażnych pstryczków – czyli wystarczyłby wynik nieco niższy niż w 2019 roku. Czy to w ogóle możliwe? Moim zdaniem tak.

Pierwsza kwestia, która może wpłynąć na sprzedaż Switcha, to ewentualne obniżki związane z nadejściem następcy. Jeżeli nowa konsola będzie kosztować, powiedzmy, 2000 złotych, to osoby chętne na spróbowanie „magii Nintendo” mogą zdecydować się na Switcha OLED, którego już teraz można kupić za ~1400 złotych, a przecież jeszcze mamy tańszego, choć niehybrydowego, Lite’a. Niewykluczone, że dobre promocje na całym świecie zapewniłyby Switchowi ostateczną dominację nad PlayStation 2.

Nintendo Switch OLED biały
Nintendo Switch OLED – (prawie) idealny przykład, jak powinno wyglądać odświeżenie konsoli (źródło: Nintendo)

Druga sprawa, to fakt, że Nintendo bardzo lubi edycje specjalne. Switch OLED w wersji Tears of the Kingdom to białe cudo, które aż chce się wyeksponować w gamingowym salonie, a fani czegoś bardziej przenośnego mogli zamówić Lite’a w wersji Dialga & Palkia. Pożegnalna wersja Switcha mogłaby zachęcić fanów producenta (lub podatnych na FOMO) do zakupu jeszcze jednego egzemplarza konsoli. Wątpię, aby były to liczby liczone w milionach, ale zawsze to sposób na podbicie sprzedaży w (być może) ostatnich latach życia sprzętu.

Ostatnim argumentem jest „zazębianie się” sprzedaży. To nie jest tak, że jak tylko pojawi się następca, to sprzedaż Switcha poleci na łeb na szyję. Przykładów warto szukać u konkurencji. Od września 2019 roku do listopadowej premiery PlayStation 5 na rynek trafiło jeszcze 14 mln PS4, a od momentu debiutu PS5 do września 2023 roku, Sony sprzedało jeszcze 3 mln „Czwórek”. Łącznie jest to liczba, jakiej mniej więcej brakuje Nintendo do pobicia rekordu.

To może się udać

Oczywiście dla korporacji wyścig o koronę najpopularniejszej konsoli wszechczasów to tylko miły dodatek do rosnących przychodów firmy. Co by się zresztą nie wydarzyło – PlayStation 2 i dwie konsole Nintendo jeszcze przez długi okres będą okupować podium. Co więcej, już teraz sprzedaż Switcha to idealny przykład, że oferowanie świetnych gier jest równie ważne, jeśli nie ważniejsze, niż fotorealistyczna grafika.

A teraz dawać mi tu następcę pstryczka!