W każdej grupie użytkowników znajdzie się grupka naiwnych, ale tym razem ludzka głupota osiągnęła apogeum. Sprzeciwiam się nazywaniu jakiejkolwiek grupy osób „owcami”, ale w tym przypadku ręce po prostu opadają.
O co dokładnie chodzi? Wczoraj w Internecie zaczęła krążyć grafika, wskazująca, że aktualizacja urządzeń do iOS 8 wprowadza nową funkcję błyskawicznego ładowania iUrządzeń w mikrofalówce. Świadomi użytkownicy od początku zrozumieli, że to podstęp, ale część osób na Twitterze zaczęło alarmować innych, wspominając, że w ten sposób uszkodzili swoje tablety i smartfony. Brak podstawowej wiedzy o działaniu sprzętu elektronicznego i o tym, co można zaktualizować oprogramowaniem, a co nie jest przerażająca, ale w takim społeczeństwie przyszło nam współistnieć.
Nie można oczywiście uogólniać, że problem dotyczy tylko iUżytkowników, choć Ci dali się nabrać na podobny numer już drugi raz – poprzedni raz to wymazywanie zawartości dysku, pod pretekstem stworzenia maszyny do produkcji Bitcoinów. Podobnie jednak wkręcić dali się właściciele Samsungów Galaxy czy Xboxów. Wnioski? Nie wierz wszystkiemu, co czytasz w Internecie, a wszelkie nietypowe funkcje czy uaktualnienia sprawdzaj na stronie producenta – i niech nie zwiedzie Cię wąski krój czcionki Helvetica Neue i logo z nadgryzionym jabłkiem. Ale dotyczy to też doświadczonych blogerów technologicznych, którzy niedawno dali się nabrać na spreparowane zrzuty z ekranu Cortany, umieszczone na Twitterze przez Sylwestra Sałka. Powstało mnóstwo wpisów na ten temat, ale tylko nielicznym redakcjom wystarczyło odwagi do przyznania się do błędu i opublikowania dementi.
Wracając jednak do głównego tematu – co dokładnie wmówiono użytkownikom? 60 sekund w mikrofalówce nastawionej na moc 700W miało całkowicie naładować baterię urządzenia zaktualizowanego do iOS 8. Użyto technologii „synchronizacji częstotliwości mikrofal z anteną radiową” i użycie tego do gromadzenia ładunku. Brzmi wiarygodnie, prawda?