Dla mnie Lexus RX w testowej wersji 350h jest samochodem trudnym w ocenie. Z jednej strony zapewnia szereg zalet i przyjemnych rozwiązań. Z drugiej jednak jeden z elementów układu, którego zadaniem jest przeniesie pracy silnika na koła, zdecydowanie zbyt często mnie irytował.
Lexus RX to atrakcyjny SUV
Samochody marki Lexus na polskich drogach nie są równie częstym widokiem, jak konkurencyjne modele BMW czy Mercedesa. Nie wynika to jednak z niższej jakości oferowanej przez Japończyków. Można to wytłumaczyć raczej preferencjami i gustem polskich klientów, którzy w przypadku marek premium wybierają głównie firmy z Niemiec. Najwidoczniej po prostu lubimy niemieckie auta.
Taki stan rzeczy może być jednak zaletą. W końcu wybierając Lexusa dostaniemy auto zauważalnie mniej powszechne, które będzie wyróżniać się na tle setek BMW czy Mercedesów. Tym bardziej, że Japończycy mają własny, wyjątkowy design, a także zdecydowanie potrafią robić atrakcyjne samochody.
Osoby, które poszukują dużego SUV-a, najpewniej w przypadku Lexusa spojrzą na model RX, czyli konkurencję dla BMW X5 czy Mercedesa GLE. Tak, konkurencję, aczkolwiek stworzoną w inny sposób. Znajdziemy cechy wspólne, ale łatwo jest zauważyć, że Lexus RX wyraźniej różni się od X5 czy GLE niż oba niemieckie auta różnią się między sobą. Śmiem nawet twierdzić, że Japończycy celują w trochę inną grupę klientów, którym podejście BMW czy Mercedesa do motoryzacji niekoniecznie odpowiada.
Nowy Lexus RX, którego otrzymałem do testów, to już 5. generacja tego SUV-a. Pierwsza zadebiutowała w 1998 roku, czyli rok przed BMW X5 i kilka lat przed Audi Q7. Porównując obecny model z protoplastą można odnieść wrażenie, że to zupełnie inne auta. Oba są SUV-ami, ale ten najnowszy ma w sobie znacznie więcej sportowego zacięcia, przynajmniej jeśli chodzi o design.
Podejrzewam, że jest on wybierany nie tylko przez praktyczność (spory bagażnik czy większy prześwit niż w typowym sedanie), ale również klienci kupują go ze względu na wygląd – prezentuje się bardzo przyjemnie. Natomiast pierwszą generację, nawet w dniu jej debiutu, nie uznałbym za naprawdę atrakcyjną.
RX w najnowszym wcieleniu ma 4,89 metra długości, czyli identycznie jak bezpośredni poprzednik. Jest jednak trochę szerszy – 1,92 metra, czyli +2,2 cm, a także niższy – 1,71 metra, czyli -1 cm. Zwiększony został rozstawy osi, który teraz jest równy 2,85 metra (+6 cm), co odbyło się kosztem zwisu tylnego (-6 cm). Rozstaw kół przednich też się zwiększył – 1,65 metra (+1,5 cm), a tylnych urósł o 5 cm i w nowej generacji wynosi on 1,675 metra. Bagażnik ma pojemność 612 litrów, a jego kształt sprawia, że bez problemów powinniśmy zabrać kilka walizek w dłuższą podróż.
Co znajdziemy pod maską?
Na polskim rynku Lexus RX dostępny jest w trzech wersjach – RX 350h, RX 450h+ i RX 500h. Niestety, żadna nie oferuje silnika 6-cylindrowego. Mamy do czynienia z dwoma 4-cylindrowymi, wolnossącymi jednostkami i jedną uturbioną.
Bardziej szczegółowe informacje przedstawiają się następująco:
- RX 350h – hybryda, silnik benzynowy, wolnossący 2,5 l, 250 KM, bezstopniowa przekładnia e-CVT, przyspieszenie 0-100 km/h w 7,9 sekundy, prędkość maksymalna 200 km/h,
- RX 450h+ – hybryda plug-in, silnik benzynowy, wolnossący 2,5 l, 309 KM, bezstopniowa przekładnia e-CVT, przyspieszenie 0-100 km/h w 6,5 sekundy, prędkość maksymalna 200 km/h,
- RX 500h – hybryda, silnik benzynowy, 2,4 l turbo, 371 KM, 6-stopniowa skrzynia automatyczna, przyspieszenie 0-100 km/h w 6,2 sekundy, prędkość maksymalna 210 km/h.
W moje ręce wpadła wersja 350h. Stwierdzenie, że jest to po prostu hybryda, byłoby strasznym niedomówieniem. Pozwolę więc sobie rozwinąć temat. Silnik spalinowy ma moc 190 KM, pierwszy silnik elektryczny, umieszczony z przodu, ma 182 KM, a drugi, zlokalizowany przy tylnej osi, oferuje 54 KM. Niewielki akumulator, który znalazł się na pokładzie, został wykonany w technologii niklowo-metalowo-wodorkowej, tak samo jak w RX 500h. Z kolei w wersji 450h+, czyli hybrydzie plug-in, znalazł się większy akumulator litowo-jonowy.
Podanych wartości w tym przypadku nie dodajemy, co oznacza, że łącznie do dyspozycji mamy 250 KM, a nie 426 KM. Moc przenoszona jest na wszystkie cztery koła z wykorzystaniem napędu E-Four, przy czym na tył trafia tylko 54 KM z drugiego silnika elektrycznego. Samochód ma więc charakterystykę bardziej przednionapędową, a przy dynamicznym wchodzeniu w zakrętu wyczuwalna jest podsterowność.
Lexus RX 350h przeznaczony jest do spokojnej jazdy
Nie chodzi wyłącznie o 7,9 sekundy do „setki”. Przede wszystkim do szybkiej i dynamicznej jazdy zniechęca charakterystyka pracy bezstopniowej przekładni e-CVT. Wystarczy trochę mocniej wcisnąć pedał przyspieszenia, aby dobrze zrozumieć, co mam na myśli. Otóż silnik ma tendencję do „wycia”, czyli wkręcania się na wyższe obroty. Dzieje się to nawet w sytuacji, gdy chcemy sprawniej przyspieszyć z 50 do 90 km/h.
Ponadto wyższe obroty utrzymywane są jeszcze kilka sekund po odpuszczeniu „gazu”. Nie jest to jednak takie wkręcanie silnika, jak w usportowionych samochodach. Porównałbym to raczej do niezbyt umiejętnego dobierania biegów w skrzyni manualnej, gdy kierowca wrzuca zbyt niski bieg, a silnik przez chwilę głośniej „krzyczy”, że niekoniecznie podoba mu się taki sposób zarządzania biegami.
Lexusem RX, ze względu na oferowany komfort i świetne fotele, postanowiłem wybrać się w dłuższą trasę – wyjazd z okolic Łodzi, miejsce docelowe Kraków. Po zjechaniu z drogi ekspresowej, gdy do celu musiałem pokonać jeszcze kilkadziesiąt kilometrów drogami z prędkościami do 90 km/h, na których nie brakowało terenów zabudowanych, dość często musiałem słuchać „wycia” silnika. Dodam, że jechałem spokojnie, tak jak większość kierowców.
Irytowało mnie to tym bardziej, że była to jedyna wada Lexusa RX podczas podróży. W końcu jest on komfortowy, chociaż samo zawieszenie jest czymś pomiędzy Mercedesem GLE a BMW X5 (Lexus jest sztywniejszy od Mercedesa). Do tego dochodzi dobre wyciszenie wnętrza, poprawna pozycja za kierownicą, a także fakt, że z całej trasy, mającej ponad 600 km (licząc również powrót), wysiadłem wypoczęty. Z pewnością wpływ na to miały również systemy asystujące – aktywny tempomat i funkcja utrzymania pasa ruchu działają bez żadnych zarzutów.
Oczywiście nie zawsze miałem powody do narzekania na skrzynię biegów. Przy stałych prędkościach, także tych autostradowych, Lexus RX pracuje cicho. W mieście z kolei, gdy nie przekraczamy tych 60-70 km/h, poruszamy się płynnie, prawie jak elektrykiem.
Dobra jakość wykonania i wreszcie nowy system infotainment
Docenić z pewnością należy jakość wykonania, a także użyte materiały. Musimy użyć większej siły, aby było słychać delikatne skrzypienie i to tylko w przypadku niektórych elementów. Owszem, mamy trochę piano black, ale nie brakuje wysokiej jakości, miękkich tworzyw sztucznych, a także naturalnej skóry.
Wnętrze zapewnia też sporo przestrzeni, zarówno dla kierowcy i pasażera siedzącego z tyłu, jak i dla osób znajdujących się z tyłu. Muszę zaznaczyć, że tylna kanapa jest jedną z najwygodniejszych, z jaką miałem styczność – naprawdę dobrze siedzi się z tyłu. Przednie fotele i kierownica są regulowane elektrycznie. Co ciekawe, elektrycznie są otwierane wszystkie drzwi – wystarczy nacisnąć niewielką klamkę. Nie zabrakło oczywiście możliwości ich mechanicznego otworzenia poprzez mocniejsze pociągnięcie klamki do siebie.
Zamiast dużego ekranu, który miałby pełnić rolę cyfrowych zegarów, mamy prosty ekran, połączony z fizycznymi elementami. Interfejs jest tutaj podany w czytelnej formie, a możliwości konfiguracji są uboższe niż w niemieckiej konkurencji. Niekoniecznie jest to wadą. Osoby, które preferują bardziej proste i klasyczne rozwiązania, powinny być zadowolone.
Na środku deski rozdzielczej znalazł się już spory, 14-calowy dotykowy ekran. Producent, względem poprzedniej generacji, zredukował liczbę fizycznych przycisków, aczkolwiek wciąż trochę ich zostało, a dodatkowo mamy efektowne pokrętła do zarządzania temperaturą klimatyzacji. Naprawdę dobrze to wygląda.
Nowy Lexus RX, podobnie jak inne modele japońskiego producenta, otrzymał długo wyczekiwane odświeżenie systemu infotainment. Wcześniej bowiem mieliśmy do czynienia z systemem, którego interfejs wyglądał, jakby powstał w czasach Playstation 2, a obsługa zdecydowanie nie należała do zbyt przyjemnych doświadczeń.
Jak najbardziej możemy uznać, że Lexus wykonał kilka kroków do przodu i wprowadził system, który wreszcie nie wygląda mizernie na tle niemieckiej konkurencji. Nadal jednak uważam, że BMW i Mercedes oferują lepsze oprogramowanie, ale różnica jest niewielka. Teraz obsługa oparta jest przede wszystkim na konieczności sięgania do dotykowego ekranu, ale poszczególne elementy interfejsu są sporych rozmiarów, więc nie jest to trudne i niewygodne.
System działa sprawnia, nie zacina się, a podczas testów nie sprawił mi żadnych problemów. Wymaga poświęcania chwili, aby się przyzwyczaić, ale dość łatwo jest zrozumieć filozofię, którą kierowali się projektanci. Mamy wsparcie dla Android Auto i Apple CarPlay, aczkolwiek oprogramowanie Google obsługiwane jest wyłącznie poprzez połączenie za pomocą kabla. CarPlay działa po kablu, ale też bezprzewodowo. Sprawdziłem obsługę rozwiązania Apple i nie znalazłem jakiekolwiek powodu, aby się doczepić. Lexus RX wyposażony jest w sześć portów USB – cztery z przodu (3 x USB-C i 1 x USB-A) i dwa z tyłu (2 x USB -C).
Na wpisanie na listę zalet zasługuje system audio, składający się z 12 głośników (subwoofer + wzmacniacz). Gra głośno, czysto i z wyczuwalnym basem. Świetnie sprawdza się zarówno w przypadku muzyki popularnej w radiu, jak i klasycznej. Tak, zrobił on na mnie spore wrażenie, a nie był to przecież topowy Mark Levinson, który – jak wynika z opinii wielu moich znajomych – jest jednym z lepszych lub nawet najlepszym rozwiązaniem na rynku. Niestety, nie miałem nigdy okazji go sprawdzić.
Ile benzyny zużywa hybrydowy Lexus RX 350h?
Lexus RX w testowanej wersji dwukrotnie mnie zaskoczył – raz pozytywnie, raz trochę negatywnie. W mieście, a także przy prędkościach do 90 km/h, oferuje niskie spalanie. Trochę mniej przyjemnie sytuacja wygląda na autostradach – oczekiwałem jednak o przynajmniej litr niższego zapotrzebowania na benzynę.
Podczas testów, tylko ze mną na pokładzie, otrzymałem następujące wyniki:
- spokojna jazda w mieście – 5,5 l na 100 km,
- jazda ze stałą prędkością 90 km/h – 5,1 l na 100 km,
- jazda ze stałą prędkością 120 km/h – 7,8 l na 100 km,
- jazda ze stałą prędkością 140 km/h – 9,8 l na 100 km.
Patrząc na powyższe dane, możemy stwierdzić, że zbiornik paliwa o pojemności 65 litrów zapewnia przyzwoite zasięgi. Bez obaw wybierzemy się w dłuższą podróż, nie marnując czasu na poszukiwanie stacji benzynowych i niepotrzebne postoje.
Lexus RX – podsumowanie i niestety drogie rozwiązanie największej wady
Nowy Lexus RX to jeden z ładniejszych SUV-ów, a do tego jest dobrze wykonany, wygodny, a także ma dobry system infotainment i naprawdę niezły system audio (podobno opcjonalny Mark Levinson jest genialny). Do tego dostajemy jeszcze godne pochwalenia systemy wsparcia kierowcy, obsługę Android Auto i Apple CarPlay oraz niskie zużycie w mieście i na drogach krajowych z prędkościami do 90 km/h.
Szkoda tylko, że napęd ma tendencję do „wycia”. Nigdy nie przepadałem za przekładniami bezstopniowymi i nie polubiłem też e-CVT, oferowanej przez Lexusa. Zbyt mocno i zbyt często irytowało mnie to rozwiązanie, abym mógł w dużym komforcie podróżować modelem RX 350h.
Wolałbym też lepsze osiągi, bowiem 7,9 sekundy do 100 km/h to średni wynik. Rozumiem jednak, że wartość może być wystarczająca dla osób, które preferują spokojną jazdę, a także akceptuję, że ktoś jednak nie będzie aż tak narzekał na e-CVT i jednak zdecyduje się na wersję RX 350h ze względu chociażby na niskie zużycie paliwa w mieście.
Okazuje się, że Lexus oferuje rozwiązanie mojego problemu. Nazywa się ono RX 500h, gdzie zastosowany został normalny automat. Tylko, że jest to rozwiązanie drogie. Ceny wersji 350h startują od 352,9 tys. złotych. Model testowy z wyposażeniem Prestige zaczyna się od 384,9 tys. złotych. Należy jednak pamiętać, że kilka opcjonalnych dodatków może podnieść cenę do blisko 400 tys. złotych. Ile natomiast trzeba zapłacić za wersję bez irytującego się „wycia”? Minium 470,9 tys. złotych.