Galaxy S20 FE w swoim czasie był prawdziwym hitem – sprzedawał się jak ciepłe bułeczki. Na fali tej popularności Samsung postanowił stopniowo rozbudowywać serię produktów z tej serii Galaxy FE. Na Tabletowo mogliście już przeczytać recenzję tabletu Galaxy Tab S9 FE i słuchawek Galaxy Buds FE – teraz kolej na smartfon, czyli jakby nie patrzeć trzon tej linii. Mowa oczywiście o Samsungu Galaxy S23 FE.
Samsung Galaxy S23 FE był dość mocno wyczekiwany, bowiem zarówno wspomniany Galaxy S20 FE, jak i Galaxy S21 FE, pozytywnie zapisały się w pamięci klientów. Niestety, za sprawą wyceny, nowy Galaxy S23 FE nie ma zbyt łatwej drogi na starcie, bo w podobnej kwocie można kupić bardziej flagowego Galaxy S23, który przez ogrom osób uważany jest za lepszy wybór.
Ale może jednak najnowszy model w ofercie Samsunga jest w stanie się obronić?
Specyfikacja techniczna Samsung Galaxy S23 FE:
- wyświetlacz Dynamic AMOLED 2X o przekątnej 6,4 cala, rozdzielczości 2340 x 1080 pikseli, częstotliwości odświeżania 120 Hz, jasności do 1450 nitów i obsłudze HDR10+,
- ośmiordzeniowy procesor Samsung Exynos 2200 z GPU Xclipse 920,
- 8 GB RAM LPDDR5,
- 128 GB pamięci wewnętrznej UFS 3.1,
- system Android 14 z One UI 6,
- aparat główny 50 Mpix (f/1.8, 24 mm, OIS) + ultraszerokokątny 12 Mpix (f/2.2, 123°) + teleobiektyw 8 Mpix (3x zbliżenie optyczne, f/2.4, 75 mm, OIS),
- przedni aparat do selfie 10 Mpix (f/2.4),
- WiFi 6e (802.11a/b/g/n/ac/ax), pasma 2,4 + 5 + 6 GHz,
- 5G sub-6 GHz, LTE-A, 3G, 2G; VoLTE i VoWiFi,
- dualSIM (2x nanoSIM/nanoSIM + eSIM),
- eSIM,
- Bluetooth 5.3 z kodekami SBC, AAC, SSC, aptX i LDAC,
- NFC i Google Pay,
- GPS, Glonass, Beidou, Galileo, QZSS,
- optyczny czytnik linii papilarnych w ekranie,
- USB-C 3.2 Gen 1,
- akumulator o pojemności 4500 mAh, ładowanie przewodowe 25 W + indukcyjne 15 W + zwrotne,
- wymiary: 158 x 76,5 x 8,2 mm,
- waga: 209 g,
- IP68.
Cena w momencie publikacji recenzji wynosi 3199 złotych za wersję 8/128 GB i 3499 złotych za 8/256 GB.
Samsung Galaxy S23 FE dostępny jest w sześciu wariantach kolorystycznych. Cztery z nich – miętowy, purpurowy, beżowy oraz czarny – są dostępne u wszystkich sprzedawców. Z kolei kolory niebieski i pomarańczowy możemy kupić ekskluzywnie wyłącznie na stronie Samsunga.
Zawartość zestawu
W przypadku smartfonów Samsunga już od jakiegoś czasu raczej nie jest zaskoczeniem, że w zestawie z żadnym modelem nie uświadczymy już ładowarki. Galaxy S23 FE dociera więc do nas w bardzo smukłym pudełeczku. Wewnątrz znalazł się jedynie przewód obustronnie zakończony złączem USB typu C, szpilka do wyjmowania tacki na karty SIM oraz skrócona dokumentacja.
Zatem, aby nasz nowy Galaxy S23 FE ładował się z pełną szybkością, musimy zaopatrzyć się w ładowarkę w standardzie Power Delivery (PD) z portem USB-C, o mocy wynoszącej wspomniane minimum 25 W.
Konstrukcja i wzornictwo
Poprzednie dwa modele z dopiskiem FE były wykonane nieco „po taniości”, z użyciem tworzyw sztucznych na pleckach. Galaxy S23 FE zrywa z tym i od początku do końca zbudowany jest tak, jak w pełni flagowe smartfony. Mamy tu zatem do czynienia z dwoma taflami szkła przedzielonymi aluminiową, matową ramką.
W zasadzie jedyną różnicą, jaką możemy dostrzec tu względem modeli Galaxy S23 bez dopisku jest fakt, że plecki nie są matowe, a błyszczące, ale na przekór zmatowiono ramkę. Z całej gamy kolorów do testów przypadł mi chyba jeden z ciekawszych – miętowy. Uważam jednak, że praktycznie wszystkie z dostępnych kolorów są nieco zbyt blade. Być może jednak właśnie taki był zamysł, by kolorystyka była ciekawa, acz stonowana.
Wracając jednak do samego tylnego panelu, całościowo nie da się nie dostrzec tutaj podobieństwa z Galaxy S23 i Galaxy S23 Plus – trzy obiektywy jeden pod drugim otoczone metalowymi ringami bez dodatkowej wyspy, subtelne logo Samsung na dole i nieco mniej subtelne oznaczenia towarowe pod nim. Tyle. Prosto, ale bardzo schludnie i elegancko. Z racji zastosowania błyszczącej tafli szkła nie da się uniknąć tu pojawiania odcisków palców i smug. Na szczęście, na tym jasnym kolorze są one bardzo mało widoczne.
Aluminiowa ramka ma jasnosrebrny kolor i – jak już wspomniałem – w pełni matowe wykończenie. Lewa krawędź jest pusta, na prawej zaś znalazł się podwójny klawisz regulacji głośności, a tuż pod nim przycisk zasilania, tudzież wybudzania urządzenia. Co do ich spasowania i kliku nie mam żadnych zastrzeżeń.
Na górze znalazł się slot na dwie karty nanoSIM (microSD oczywiście niestety brak) i jeden z mikrofonów. U dołu z kolei klasycznie możemy dostrzec złącze USB typu C, jeden z głośników – drugi umieszczono na krawędzi ekranu – oraz mikrofony. A skoro już mimochodem wspomniałem o ekranie…
Wyświetlacz jest całkowicie płaski, co w dużym stopniu sprzyja dopasowaniu folii lub szkła ochronnego. Zastanawiam się jednak, co tutaj się wydarzyło, jeśli chodzi o ramki ekranu, które wyglądają wprost tragicznie – są bardzo grube, w szczególności ta na dole.
Wiem, że być może wiele osób nie zwraca uwagi na ten aspekt, ale mnie to zwyczajnie kłuje w oczy. Nie tak powinien wyglądać front smartfona aspirującego do wyższej półki, zwłaszcza gdy widzę jak wąziutkie ramki ma Galaxy S23. Ba, nawet tańsze smartfony potrafią wyglądać pod tym względem lepiej.
Piekło estetów.
Wyświetlacz
Skoro poznęcałem się już nad aspektem grubych ramek, możemy przejść stricte do samego ekranu. Na froncie znalazł się panel Dynamic AMOLED 2X o przekątnej 6,4 cala i rozdzielczości Full HD+, a dokładniej 2340 x 1080 pikseli. Nie mogło zabraknąć tutaj również adaptacyjnego odświeżania 120 Hz, natomiast szczytowa jasność wyświetlacza wynosi 1450 nitów.
Pod kątem technicznym i ogólnych wrażeń wizualnych, ekran w Samsungu Galaxy S23 FE spisuje się wprost świetnie, jest niemal tak dobrej jakości, jak ten w serii Galaxy S23. Wyświetlana kolorystyka – jak na panel AMOLED przystało – jest żywa, czerń prawdziwie czarna i głęboka, a jasność, zarówno ta minimalna, jak i maksymalna, nie dawały mi powodów do narzekania w codziennym użytkowaniu. Kąty widzenia w zupełności satysfakcjonują, ekran jedynie odrobinę przygasza się pod dużymi kątami.
Jeśli prezentowane przez ekran barwy w jakimś stopniu by nam nie odpowiadały, w ustawieniach możemy przełączyć się między trybem naturalnym i żywym, zmienić balans bieli lub bardziej precyzyjnie dostosować wyświetlanie kolorów RGB. W przypadku częstotliwości odświeżania możemy wybrać dynamiczną, czyli płynnie przełączającą się w zakresie 1-120 Hz (zależnie od tego, co dzieje się na ekranie) i standardową, zatem klasyczne 60 Hz.
Jak przystało na Samsunga, nie mogło tu zabraknąć także doskonale znanej użytkownikom funkcji Always On Display. Możemy ustawić wyświetlanie tylko 10 sekund po dotknięciu ekranu, przez cały czas albo ustalając własny harmonogram godzinowy, co jest w moim odczuciu najlepszą opcją.
Dostępnych jest całkiem spora ilość stylów zegara, a także możliwość stworzenia własnego z grafiką i napisem lub pobrania z aplikacji Motywy. Jeśli chodzi o zużycie energii przez AoD, to w całym cyklu baterii przy włączeniu od 7 do 24 wynosi ono około 5-7%.
Wydajność i kultura pracy
Samsung Galaxy S23 FE napędzany jest przez układ Exynos 2200. Można więc powiedzieć, że producent postanowił zrobić tu mały recykling, bowiem to dokładnie ta sama jednostka, która była sercem modeli z rodziny Galaxy S22, zaprezentowanej w lutym 2022 roku. Z owym procesorem współpracuje 8 GB RAM LPDDR5 oraz 128 lub 256 GB pamięci wewnętrznej UFS 3.1 – mój egzemplarz to ta pierwsza wersja.
Procesory Exynos Samsunga od pewnego czasu są owiane niezbyt dobrą renomą, choć Koreańczycy próbują odwrócić tą złą passę. W serii Galaxy S23 producent zastosował układy Qualcomma we wszystkich wersjach (a nie tylko w tych na USA, jak wcześniej) i zbierał same pochwały. Snapdragon 8 Gen 2 for Galaxy zapewniał kapitalną wydajność i dobre zarządzanie energią, jednocześnie nie przegrzewając się nadto. No dobrze, a jak spisuje się układ Samsung Exynos 2200 w Galaxy S23 FE?
Z pewnością lepiej, niż się spodziewałem. Generalnie smartfon działa naprawdę bardzo płynnie, przez co zapewnia w pełni komfortowe użytkowanie. Uruchamianie aplikacji odbywa się szybko, bez większych zawahań, choć odnotowuję, że sporadycznie zdarzają się widoczne spowolnienia i chrupnięcia animacji, co w Galaxy S23 ze Snapdragonem praktycznie nie ma miejsca. Bynajmniej nie jest to jednak nic, co powodowałoby, że ze smartfona korzysta się źle – wręcz przeciwnie, przez większość czasu spisuje się on zadowalająco.
Nie mam żadnych zastrzeżeń, jeśli chodzi o zarządzanie pamięcią RAM. Apki pozostają w tle na długo, wiele z nich po długich godzinach od uruchomienia wciąż zostaje w tym miejscu, w którym je zostawiono.
To teraz chyba ta kwestia, która dla wielu będzie najciekawsza – kultura pracy, czyli czy Samsung Galaxy S23 FE z Exynosem się przegrzewa. Odpowiedź brzmi: nie aż tak, ale jednocześnie termika urządzenia nie była idealna przez cały czas. Kilkukrotnie zdarzyło mi się, że telefon potrafił dość odczuwalnie zrobić się mocniej ciepły podczas zupełnie normalnego użytkowania, pokroju przeglądania internetu, mediów społecznościowych czy oglądania filmów.
Nie były to temperatury, które powodowałyby ogromny dyskomfort podczas trzymania urządzenia w dłoni, ale wystarczające, by odczuć, że telefon bez większego powodu nagrzał się w zasadzie od niczego. Gdy na Galaxy S23 FE wykonujemy bardziej wymagające zadania, jak chociażby granie czy robienie serii zdjęć, telefon ma tendencję do łapania wyższych temperatur i minimalnych – ale już widocznych – spadków płynności. Jednak tu również nie są to temperatury powodujące uczucie parzenia w ręce.
Konkludując, odnoszę wrażenie graniczące z pewnością, że Exynos 2200 w Galaxy S23 FE został lepiej zoptymalizowany, ale to wciąż nie jest poziom tak dobry, jak kultura pracy Snapdragona 8 Gen 2 w serii Galaxy S23.
System i oprogramowanie
W teorii, Samsung Galaxy S23 FE zadebiutował na rynku z systemem Android 13 i nakładką One UI 5.1, ale z możliwością natychmiastowej aktualizacji do Androida 14 z One UI 6. Jednak mój (zresztą, nie tylko mój, bowiem kontaktowałem się z kolegami z branży) egzemplarz testerski już po wyjęciu z pudełka miał zainstalowanego Androida 14.
Wspominam o tym, bo Samsung twierdzi, że egzemplarze sprzedażowe na dzień dobry dostarczane są z Androidem 13. Oznacza to, że licząc z aktualizacją do czternastki, Galaxy S23 FE otrzyma łącznie cztery nowe wersje systemu i łącznie 5 lat poprawek zabezpieczeń.
Pod kątem wizualnym, interfejs One UI 6 nie przynosi drastycznych zmian względem poprzedniej wersji, zatem użytkownicy nie powinni się tutaj pogubić. Odświeżono nieco szatę graficzną, wygląd ikon w ustawieniach i w centrum sterowania. Już od jakiegoś czasu nakładka Samsunga jest w moim odczuciu bardzo miła dla oka i ma dużą ilość przydatnych funkcji, przez co ogólnie jest jedną z lepszych nakładek na rynku androidowych smartfonów.
Jest tu także sporo opcji ekosystemowych, pozwalających na łączenie smartfona z innymi urządzeniami marki Samsung, przede wszystkim tabletami, słuchawkami i laptopami. Należą do nich wspólny schowek, przekazywanie połączeń oraz wiadomości z telefonu na tablet lub inne smartfony czy automatyczne przełączanie słuchawek Galaxy Buds.
Głośniki i haptyka
Nie jest zaskoczeniem, że Samsung zastosował tu dwa głośniki stereo – jeden na dolnej ramce, drugi na krawędzi nad wyświetlaczem. Jak jest z ich brzmieniem? Więcej niż dobrze, nawet bardzo dobrze i zdecydowanie zadowalająco.
Przede wszystkim grają one bardzo donośnie i zachowują dużą czystość nawet przy wysokich poziomach głośności, choć na najwyższym da się wychwycić delikatną sykliwość sopranów. Oba głośniki – górny i dolny – grają na równej głośności. Słychać przede wszystkim średnie i wysokie tony, bas może czasem sprawiać wrażenie nieco chudego, ale mimo wszystko jest obecny w bardzo przyzwoitych ilościach.
To nie jest poziom iPhone’ów, ale wstydu nie ma i, wbrew pozorom, głośniki Galaxy S23 FE nie grają gorzej od tych w modelach Galaxy S23 czy Galaxy S22 Ultra, z którymi miałem możliwość je bezpośrednio obok siebie porównać.
Zaimplementowano także Dolby Atmos, pozwalające uzyskać bardziej przestrzenny dźwięk. Atmos działa w czterech trybach, automatycznym, a także film, muzyka i głos. Nie zabrakło również korektora graficznego z suwakami do dostosowania brzmienia, zatem pod kątem ustawień znalazło się tu w zasadzie wszystko, czego potrzeba.
Krótko o haptyce – Samsung Galaxy S23 FE został wyposażony w silniczek wibracyjny naprawdę bardzo dobrej jakości. Widać, że Samsung nie ciął bezsensownie kosztów. W efekcie, wibracje generowane przez urządzenie są przyjemne i nie sprawiają wrażenia tandetnych, są zróżnicowane i zaszyte w wielu miejscach interfejsu. To zdecydowanie tak samo dobry poziom, jak w rodzinie Galaxy S23.
Zabezpieczenia biometryczne
Tutaj już poczyniono pewne cięcia kosztów. Samsung w testowym urządzeniu zaimplementował optyczny czytnik linii papilarnych, a nie ultradźwiękowy, jak ma to miejsce w modelach z krwi i kości flagowych. I to dość widocznie przełożyło się na sprawność rozpoznawania naszych odcisków palców,
Oczywiście nie oznacza to, że skaner działa zupełnie źle – w większości przypadków proces skanowania linii papilarnych odbywa się szybko i bezproblemowo, ale nie aż tak szybko i precyzyjnie, jak w przypadku czytników ultradźwiękowych. Nie mam jednak żadnych większych zastrzeżeń. Sporadycznie zdarzało się, że czytnik z jakiegoś powodu nie chciał rozpoznać palca lub wymagał przytrzymania opuszka dłużej niż zwykle, ale były to napradę rzadkie przypadki.
Raz zdarzyło mi się, że w ogóle nie chciał się on aktywować, jednak po uśpieniu i ponowym wybudzeniu urządzenia działanie biometrii wróciło do normy.
Alternatywnie Samsung zastosował rozpoznawanie twarzy realizowane za pośrednictwem samej przedniej kamerki, zatem bez skanowania 3D. Nie należy ono do rozwiązań tak samo bezpiecznych, jak linie papilarne, ale jest całkiem szybkie – pod warunkiem, że w naszym otoczeniu jest wystarczająco jasno.
Zaplecze komunikacyjne
Szybki rzut oka w specyfikację urządzenia od razu ujawnia nam, że pod kątem obecnych na pokładzie modułów łączności Galaxy S23 FE nie brakuje absolutnie niczego. Znalazły się tu trzyzakresowe WiFi 6E, Bluetooth 5.3, NFC oraz sieć 5G z obsługą wszystkich używanych w Polsce pasm (także tych, które pojawią się w przyszłości).
W kwestii sieci
Przez cały okres testów nie miałem literalnie żadnych problemów z działaniem któregokolwiek z modułów komunikacji. Zasięg sieci komórkowej odbierany był w pełni poprawnie, a jakość rozmów telefonicznych nie odstawała od innych urządzeń. Prędkości internetu – te na 5G, ale także i WiFi – w pełni pokrywają się z tymi, które uzyskiwałem na innych sprzętach.
Akumulator i czas pracy
Smartfon zasilany jest przez akumulator o pojemności 4500 mAh, co stanowi całkiem optymalną wielkość ogniwa. Jak więc wypadają uzyskiwane wyniki w codziennym użytkowaniu? Powiedziałbym, że po prostu dobrze, acz bez ogromnej rewelacji.
W cyklu mieszanym, gdy użytkowałem smartfona zarówno na WiFi, jak i sieci komórkowej, czas na włączonym ekranie (Screen on Time) wynosił około 5 godzin, natomiast jeśli w grę wchodziło większe użycie WiFi, wyniki rosły do 6-6,5 h. Jak zawsze, użytkowanie
Sumarycznie, jeśli intensywnie używamy telefonu, najpewniej rozładuje się nam on przed końcem dnia. Przy mniej intensywnym użytkowaniu pełna doba jest jak najbardziej w zasięgu.
Tutaj mała uwaga – wykresy użycia baterii, które możecie zobaczyć powyżej, obejmują tylko SoT uzyskany w ciągu doby od północy do północy, a nie w pełnym cyklu baterii. To zmiana, która nastąpiła w One UI 6, niestety niekoniecznie na plus.
Galaxy S23 FE naładujemy przewodowo z maksymalną mocą 25 W. Używając takiego adaptera pełne naładowanie zajmuje nieco ponad półtorej godziny, więc nie jest to piekielnie szybkie ładowanie.
Nie zabrakło
Aparat – jakie zdjęcia robi Samsung Galaxy S23 FE?
Samsung Galaxy S23 FE został wyposażony w trzy obiektywy. Wypadają one trochę podobnie, jak w modelach Galaxy S23 i Galaxy S23+. Mamy tu zatem główną matrycę 50 Mpix z optyczną stabilizacją, ultraszeroki kąt 12 Mpix z kątem widzenia 123 stopnie i teleobiektyw 8 Mpix z OIS,, umożliwiający nam trzykrotne zbliżenie optyczne.
Zdjęcia z głównego obiektywu domyślnie wykonywane są w standardowej rozdzielczości wynoszącej 12 Mpix, ale bez problemu możemy włączyć pełną rozdzielczość, czyli 50 Mpix.
Pora przejść do najważniejszego, czyli samej jakości zdjęć. Całościowo to naprawdę bardzo dobry poziom, choć uważam, że trochę niższy od wielokrotnie przywoływanego tutaj Galaxy S23 (z którym porównanie pojawi się w nabliższym czasie na Tabletowo – już je dla Was przygotowuję!).
Jak przystało na Samsunga, fotki cechują się mocno nasyconymi barwami, co zdecydowanie może się podobać i cieszyć oko wielu użytkowników.
Pozostając przy głównym obiektywie, jego szczegółowość jest na bardzo zadowalającym poziomie, a rozpiętość tonalna wypada po prostu bardzo dobrze. HDR w zdecydowanej większości przypadków jest skuteczny i spełnia swoje zadanie. Na pochwałę zasługuje także wysoka spójność kolorystyczna zdjęć ze wszystkich trzech ogniskowych.
Ultraszeroki kąt na tle obiektywu głównego prezentuje mniejszą szczegółowość, ale wciąż nie jest ona zła i nie psuje ogólnego odbioru zdjęcia. Bardziej widoczne staje się to dopiero przy przybliżaniu gotowej fotki. Mam też wrażenie, że na krawędziach zdjęć widać lekką nieostrość, choć nie w każdym przypadku. Generalnie jednak większych zarzutów nie mam.
Teleobiektyw oferuje nam bezstratne, 3-krotne optyczne zbliżenie. Jakościowo wypada ono w zupełności zadowalająco, po prostu dobrze. Maksymalne przybliżenie, jakie możemy uzyskać to 30x, choć jak nietrudno się domyślić, nie wygląda ono nazbyt dobrze.
Widać tu po prostu dużo szumów i znaczną utratę szczegółowości, jednak do 10-krotnego włącznie przy sprzyjających warunkach oświetleniowych możemy uzyskać przybliżenie o całkiem przyzwoitej jakości.
Jest tu również dedykowany tryb nocny. Włącza się on automatyczne, gdy oprogramowanie uzna, że jest to konieczne, ale oczywiście możemy uruchomić go ręcznie i dostosować czas naświetlania, albo przeciwnie – wyłączyć całkowicie.
Jakość fotek po zmroku wypada zdecydowanie dobrze. Nie są one nadmiernie prześwietlone, przez co nie sprawiają wrażenia zbyt sztucznych, są wystarczająco doświetlone. Nocne kadry zdecydowanie najlepiej wyglądają ustrzelone głównym obiektywem. Widać bowiem, że zarówno ultraszeroki, jak i teleobiektyw wychwytują mniej światła, co powoduje szumy – może nie jest ich zatrważająco dużo, ale da się je dostrzec.
Przedni aparat do selfie ma rozdzielczość 10 Mpix, a same zdjęcia nim wykonywane wyglądają bardzo dobrze. Selfiaki są ostre, kolorystyka wygląda przyjemnie, a nasze otoczenie, w tym niebo, nie jest przepalane. Nie zabrakło też trybu portretowego. Podobnie, jak w innych Samsungach, w interfejsie mamy do wyboru węższe i szersze pole widzenia.
Na koniec zostało nam wideo. Przedni aparat umożliwia nagrywanie wideo selfie maksymalnie w 4K przy 60 klatkach na sekundę. Tylny z kolei, przy użyciu głównego obiektywu, pozwala na użycie maksymalnie 8K 24 kl./s. Przy rozdzielczości 4K 30 kl./s mamy możliwość przełączania się między obiektywami. Z kolei, gdy przełączymy się na 60 klatek, do dyspozycji jest tylko główny – również w Full HD. Trochę szkoda.
Jeśli chodzi o samą jakość nagrywanych filmów, nie mam tutaj większych zastrzeżeń. Stabilizacja obrazu działa bardzo dobrze, ostrość łapana jest szybko i celnie, a kolorystyka wideo wygląda ładnie – podobnie, jak w przypadku zdjęć, jest ona dość żywa i nasycona. Poza standardową stabilizacją OIS, jest również dodatkowy tryb dużej stabilności, jednak ogranicza się on tylko do Full HD.
Czy Samsung Galaxy S23 FE jest wart zakupu?
Po około trzech tygodniach testów nie mam wątpliwości, że Samsung Galaxy S23 FE to bardzo solidny smartfon. Zresztą, raczej nie spodziewałem się tutaj czegoś zgoła odmiennego. Jego zalety znacznie przewyższają pomniejsze braki i wady, przez co sumarycznie uzyskujemy urządzenie, które faktycznie ma w sobie sporo flagowca, choć nie w każdym aspekcie.
Zacznijmy od dobrych cech i mocnych stron. Wbrew wątpliwościom wielu osób, w tym trochę i moim, Exynos w Galaxy S23 FE spisuje się naprawdę dobrze. W efekcie, smartfon zapewnia wydajność na więcej niż zadowalającym poziomie do codziennego użytkowania. Mamy tu także do czynienia z nienagannej jakości ekranem oraz bardzo dobrymi głośnikami.
I, generalnie, wszystko stoi tutaj bardzo dobrym, bądź dobrym poziomie. Aparat robi bardzo dobre zdjęcia, choć nadal uważam, że trochę gorsze od modeli Galaxy S23. Bateria pozwala nam na użytkowanie telefonu co najmniej przez cały dzień od rana do wieczora. Zaplecze komunikacyjne jest kompletne, a jakość wykonania wysoka.
Przechodząc do wad, trudno nie powiedzieć o ramkach ekranu. Niesamowicie psują one estetykę całości urządzenia i wyglądają gorzej niż w niejednym konkurencyjnym smartfonie. Muszę też wypunktować, że mimo bardzo dobrej ogólnej wydajności, smartfonowi zdarzają się sporadyczne przycięcia i delikatne nagrzewanie. Sama szybkość ładowania zdecydowanie nie powala, ale do tego już nas raczej Samsung przyzwyczaił.
No i ta cena. Jeśli bierzemy pod uwagę tą regularną, wynoszącą 3199 złotych, Samsung Galaxy S23 FE jest całkiem dobrym, ale nie doskonałym wyborem, bowiem znacznie lepszym może okazać się jego brat, czyli mały Galaxy S23. Jednak, gdy cena Galaxy S23 FE zacznie sukcesywnie spadać, a to niemal pewne, będzie on znacznie lepszą propozycją. I myślę, że wówczas spokojnie ma on szansę stać się hitem sprzedaży na miarę swoich poprzedników – zarówno Galaxy S20 FE, jak i Galaxy S21 FE.
Póki co, uważam, że Samsung Galaxy S23 FE to dobry smartfon, ale nie stanowi on jedynego słusznego wyboru, właśnie z uwagi na to, jak niebezpiecznie blisko jesteśmy tu pułapu cenowego małego Galaxy S23.