Apple zaprezentowało nowe komputery z procesorami M3. Wraz z nimi zniknął ostatni MacBook z funkcją, która od dłuższego czasu powoli umierała. Firma ma jednak problem, aby rozstać się z innym autorskim rozwiązaniem.
Ostatni taki MacBook zniknął z oferty
Na październikowej konferencji pokazane zostały nowe MacBooki Pro, odświeżone 24-calowe komputery Mac, a także zaprezentowano możliwości procesorów z rodzinny Apple M3. To jednak tylko część nowości, które przyszykował zespół Tima Cooka.
Tuż po wydarzeniu okazało się, że firma z Cupertino wprowadziła większe zmiany w oficjalnym sklepie. Otóż z oferty został wycofany ostatni MacBook z paskiem Touch Bar. Warto tutaj podkreślić, że mamy do czynienia z funkcją, która zadebiutowała w 2016 roku wraz z laptopami z linii Pro. Zamiast zestawu fizycznych, funkcyjnych klawiszy na górze klawiatury znalazł się dotykowy ekran, który w założeniach miał zwiększyć możliwości dotychczasowych klawiszy.
Pasek Touch Bar przez wielu użytkowników został doceniony, ale nie brakowało też skarg niezadowolonych osób, które wskazywały, że to mały koszmarek pod względem prostoty obsługi. Najwidoczniej druga grupa była liczniejsza, ponieważ Apple finalnie wycofało się z tego pomysłu, ale dopiero w 2021 roku, gdy zobaczyliśmy kolejną, znacząco przeprojektowaną generację MacBooków Pro. Mogliśmy wówczas usłyszeć, że nowe laptopy powstały po wysłuchaniu opinii klientów i faktycznie są urządzeniami dla profesjonalistów.
W 2021 roku jasne stało się, że finalnie pasek Touch Bar zniknie z całej linii Pro. Jednak w ofercie wciąż pozostawał 13-calowy MacBook Pro, w którym pojawił się autorski procesor ARM, ale omawiany pasek nadal był dostępny. Natomiast teraz, po październikowej konferencji, ten laptop zniknął ze strony Apple, a wraz z nim pasek Touch Bar.
Niewykluczone jednak, że w przyszłości zobaczymy podobne rozwiązanie. Niekoniecznie w MacBookach Pro, ale w linii Air, która nie jest przeznaczona dla profesjonalistów. Tutaj pasek Touch Bar może spotkać się z cieplejszym przyjęciem, bowiem grupa docelowa nie potrzebuje rozbudowanego zestawu fizycznych, funkcyjnych przycisków, które przydają się w bardziej profesjonalnych narzędziach.
Złącze Lightning w nowych akcesoriach Apple
Jeszcze przed konferencją mogliśmy spotkać się z nieoficjalnymi informacjami, które wskazywały na porzucenie złącza Lightning i zastąpienie go USB-C w wybranych akcesoriach. Przecieki wydawały się wysoce prawdopodobne – w końcu złącze Lightning zniknęło już z iPadów, iPhone’ów, a nawet z nowych słuchawek AirPods i rysika Apple Pencil.
Cóż, Apple chyba ma problem z zakończeniem tego związku. Do nowych, 24-calowych iMaców dodawane są akcesoria (mysz i klawiatura), które nadal ładowane są z wykorzystaniem Lightning. Nie dość, że trudno zrozumieć taką decyzję Apple, to dodatkowo kłóci się ona z hasłami dumnie wypowiadanymi na ostatnich konferencjach, podczas których możemy usłyszeć o ekologicznej polityce. Natomiast zamiast ekologii otrzymujemy teraz akcesoria, które wymagają innego kabla niż nowe MacBooki, iPhone’y czy iPady.
Owszem. Lightning pozostał jeszcze w iPhonie SE czy wybranych modelach słuchawek AirPods, ale niebawem również tutaj zostanie wycofane. Tymczasem akcesoria do zupełnie nowych komputerów wciąż wymagają złącza, które powoli znika z oferty firmy. Strasznie niekonsekwentne podejście.