Huawei Watch GT to seria smartwatchy znana i lubiana w Polsce. Już pierwsze informacje na temat zbliżającej się premiery jej kolejnej generacji spotkały się z dużym zainteresowaniem z Waszej strony. A skoro tak, w dniu rynkowego debiutu nie mogę zostawić Was bez recenzji tych nowości. Razem z Kubą przetestowaliśmy dwie wersje – Huawei Watch GT 4 Elite (41 mm) i Huawei Watch GT 4 Green (46 mm). Zapraszam!
Zanim jednak o najnowszych smartwatchach, muszę przyznać, że bardzo podoba mi się kierunek, w którym podąża Huawei. Gdy na rynku smartfonów zrobiło się gorąco za sprawą bana z USA, firma przekierowała swoje środki w stronę laptopów i właśnie zegarków inteligentnych. I dobrze, bo te – zwłaszcza w Polsce – cieszą się ogromną popularnością.
Watch Buds to fajny przykład tego, jak połączyć bajer z funkcjonalnością. Watch Ultimate z kolei udowodnił, że odporny sprzęt nie musi wyglądać źle – wprost przeciwnie! Natomiast nowa seria Huawei Watch GT 4 ma pokazać, jak ważne w świecie zegarków jest wzornictwo. Zwłaszcza to klasyczne, eleganckie.
Wygląd ma znaczenie
Na rynku jest bardzo mało inteligentnych zegarków, zwłaszcza małych (utarło się je nazywać “damskimi”), które nie wyglądają typowo sportowo i nadają się do noszenia niezależnie od stylizacji. Znam co najmniej kilka osób, które w ciągu dnia żonglują klasycznym zegarkiem, który pasuje im do spotkań biznesowych, by wieczorem na trening założyć smartwatch.
Problem pojawia się, chcąc monitorować aktywność (przede wszystkim liczbę kroków) z całego dnia. Trudno to ze sobą pogodzić. Odpowiedzią na zapotrzebowanie na eleganckie, ale jednak smartwatche, ma być właśnie seria Huawei Watch GT 4 – nie tylko zresztą w wersji małej (41 mm), ale też większej (46 mm).
Każda jedna wygląda dobrze. Serio. Gdy miałam okazję zobaczyć je po raz pierwszy na zdjęciach prasowych (trochę wcześniej niż to wyciekło do internetu ;)) byłam przekonana, że będę zwolenniczką wersji Watch GT 4 Green. Jeszcze bowiem do tej pory nie było w ofercie Huawei smartwatcha, który wyglądałby tak ciekawie. A tutaj mamy połączenie srebrno-biało-zielonej koperty z fajnym, zielonym paskiem. No po prostu dobrze to wygląda.
Po czym zobaczyłam wszystkie modele z serii na żywo i wiecie co? Te “damskie” edycje, o których chwilę wcześniej mówiłam, że w ogóle nie przypadły mi do gustu, przekonały mnie do siebie. No dobra, nie wszystkie – konkretnie wersja Elite, którą zresztą miałam okazję dla Was testować.
Huawei Watch GT 4 Elite ma kopertę 41 mm wykonaną ze stali szlachetnej w kolorze srebrnym i stalową bransoletę, przy czym w oczy rzuca się sporo złotych akcentów: ramka, koronka, przycisk i elementy bransolety. Naprawdę dobrze to wygląda i, w mojej opinii, świetnie się go nosi na ręce.
Dobrze też prezentuje się mały detal, być może na pierwszy ogień niezauważalny, czyli to, jak pasek delikatnie zwęża się od teleskopów ku zapięciu. Dzięki temu niewielkiemu zabiegowi bransoleta wygląda bardziej delikatnie i lepiej prezentuje się na damskim nadgarstku.
Oczywiście długość bransolety jest regulowana – względem domyślnego rozmiaru usunęłam jeden panel, a i tak zegarek noszę dość luźno (ale to tak specjalnie – tak po prostu lubię). Co ważne, w tej wersji paski są łatwo wymienne – podobnie, jak Samsung w zegarkach Galaxy Watch 6, Huawei zdecydował się na zwykły mechanizm wpinania, dzięki czemu w mgnieniu oka możemy zmienić bransoletę na sportowy pasek i wyjść na trening.
Huawei Watch GT 4 Green z kolei ma kopertę w kolorze srebrnym z zielonymi wstawkami i kompozytowym paskiem w kolorze zielonym – ten od spodu jest gumowany, dzięki czemu bez problemu możemy uprawiać w nim różne aktywności. Tu też oczywiście można zmieniać paski, przy czym nie ma opcji ich wypinania – są standardowe teleskopy.
Na serię Huawei Watch GT 4 składają się trzy małe zegarki 41 mm: Classic (ze skórzanym paskiem), Elegant (ze stalową, złotą bransoletą milanese) i Elite (jej opis już znacie) oraz cztery większe zegarki 46 mm: Active (z fluoroelastomerowym paskiem), Classic (ze skórzanym, brązowym paskiem), Green (jak ten testowany) i Elite (ze stalową, srebrną bransoletą). W przypadku większych wersji koperta ma nieregularny, ośmiokątny kształt, a jeśli chodzi o kolory – czarna w opcji Active, natomiast w pozostałych – srebrna.
Ciekawa jestem, która podoba Wam się najbardziej – dajcie znać w komentarzach, a ja dodam jeszcze tylko, że wersja 46 mm ma wymiary 46 x 46 x 10,9 mm i waży 48 g bez paska, natomiast 41 mm – 41.3 x 41.3 x 9,8 mm i 37 g (też bez paska).
I ważna rzecz – każda wersja Huawei Watch GT 4 jest odporna na wodę (IP68 / 5 ATM). Oznacza to, że można z nim pływać w basenie czy brać prysznic.
Wyświetlacz
Zastosowany w Huawei Watch GT 4 41 mm wyświetlacz to jednostka AMOLED o przekątnej 1,32” i rozdzielczości 466 x 466 pikseli, natomiast w wersji 46 mm – 1,43” o rozdzielczości 466 x 466 pikseli. W obu przypadkach jest to ekran LTPO, co oznacza, że jest odświeżany od 1 Hz.
W ogólnym rozrachunku wyświetlacz jest doskonały. Co najważniejsze, jest czytelny niezależnie od warunków panujących na zewnątrz – nawet w pełnym słońcu. Do tego automatyczna regulacja jasności ekranu działa bezbłędnie, dostrajając odpowiednią jasność do potrzeby chwili.
Kąty widzenia są doskonałe, a i pod względem reakcji na dotyk nie mogę ekranowi nic zarzucić. Co też ważne, możemy korzystać z Always on Display (tu od razu zaznaczę, że rozwiązanie to – co raczej oczywiste – wpływa na szybszy drenaż baterii). W zależności od wybranej tarczy, AoD będzie wyglądało inaczej. Tak, oznacza to, że nie można wybrać domyślnej tarczy, która będzie wyświetlała się po wygaszeniu ekranu – to jest zależne od aktualnie ustawionej głównej tarczy.
Jakieś uwagi względem ekranu? Pierwsza rzecz mocno subiektywna, bo to albo będzie przeszkadzać, albo nie – wciąż dość szeroka przestrzeń między ekranem a kopertą. Czarna ramka ma niby tylko 2 mm, ale wygląda, jakby była szersza. W każdym razie jest łatwy sposób na pozbycie się tego problemu – włączenie tarczy z czarnym tłem ;) Ja jednak zdecydowałam się na tarczę z jasnym, przez co ta czarna przestrzeń notorycznie rzucała mi się w oczy. Pierdoła? Być może, ale raczej jest to bardziej problematyczne niż grubość ramek wokół ekranu w smartfonach ;)
Druga rzecz, zdecydowanie ważniejsza pod kątem wytrzymałości smartwatcha, to zabezpieczenie ekranu. W przeciwieństwie choćby do Huawei Watch GT 3 Pro, ekran Watcha GT 4 nie jest chroniony szafirowym szkłem. Jeśli zatem obawiacie się o jego wygląd po dłuższym czasie użytkowania, polecam od razu nakleić ochronną folię czy szkło.
Dodam jedynie w celu uzupełnienia informacji, że po dwóch tygodniach testów na ekranie nie pojawiła się żadna rysa.
Działanie
Pamiętacie jeszcze te czasy, w których smartwatche Huawei potrafiły lagować podczas przechodzenia pomiędzy poszczególnymi ekranami domowymi? Na szczęście już dawno odeszły w zapomnienie i Watch GT 4, bazujący na HarmonyOS 4.0, nie stanowi w tej kwestii niechlubnego wyjątku. Zegarek działa wydajnie i sprawnie, szybko reagując na każde wydane mu polecenie.
Co ważne, zegarki z serii Huawei Watch GT 4 działają zarówno ze smartfonami z Androidem, jak i iOS, z uzyciem modułu Bluetooth 5.2. W przypadku łączenia z telefonami innych marek niż Huawei, nie będziecie mogli skorzystać z asystenta głosowego Celia, jak również ze zdalnej migawki aparatu.
Watcha GT 4 Elite testowałam w połączeniu z T Phonem Pro 5G 2023, Motorolą Edge 40 Neo i z Huawei P60 Pro, natomiast Watcha GT 4 Green Kuba używał sparowanego z Samsungiem Galaxy S23 Ultra. W żadnym przypadku oba modele nie miały problemów z utrzymywaniem połączenia czy ogólnym funkcjonowaniem.
Trzeba jednak pamiętać, że aby zegarek wyświetlał powiadomienia, najpierw należy przyznać mu uprawnienia z poziomu telefonu, a następnie – w aplikacji Huawei Zdrowie – wybrać programy, z których powiadomienia mają być przesyłane na telefon. Te pojawiają się na smartfonie szybko i bez zbędnej zwłoki.
Na część wiadomości możemy odpisać szablonami (w tym również stworzonymi przez siebie), natomiast wciąż brakuje opcji szybkiego odpisania z użyciem klawiatury ekranowej czy dyktowania wiadomości. W dalszym ciągu też nie wyświetlają się zdjęcia otrzymywane od znajomych na komunikatorach typu Messenger czy Discord – dostajemy jedynie komunikat, że ktoś wysłał zdjęcie.
Dzięki temu, że Huawei Watch GT 4 został wyposażony zarówno w mikrofon, jak i głośnik, możemy za jego pomocą przeprowadzać rozmowy telefoniczne – o ile oczywiście mamy podłączony przez Bluetooth telefon. W przeciwnym razie to nie zadziała, bo Watch GT 4 nie jest dostępny w wersji z eSIM (a szkoda).
Co ważne, jakość rozmów jest w zupełności zadowalająca. Powiedziałabym nawet, że bardzo dobra. Do okazjonalnego, szybkiego odebrania ważnego połączenia, jak najbardziej się nadaje.
Oczywiście do naszej dyspozycji oddanych zostało sporo różnych tarcz (zarówno darmowych, jak i płatnych), spośród których część można spersonalizować. Tarcze, które domyślnie preinstalowane są na zegarku, pozwalają na zmianę domyślnie ulokowanych na nich informacji, jak liczba kroków, dzień tygodnia czy liczba spalonych kalorii na aktualną temperaturę czy UV, a do tego można też pokusić się o zmianę koloru tarczy. Takie opcje zawsze cieszą, przy czym zaznaczę raz jeszcze – nie są dostępne dla wszystkich tarczy, a jedynie wybranych.
Dodam jeszcze kilka słów na temat wibracji. Te są po prostu OK. Jasne, nie jest to poziom haptyki z Apple Watcha, ale nie są też w żaden sposób irytujące. Aczkolwiek… ze trzy razy w ciągu dwóch tygodni zdarzyło się, że po założeniu zegarka na rękę te wibracje były wyjątkowo toporne – jakby silniczek wibracyjny znajdował się zbyt blisko obudowy czy paska i to ze sobą rezonowało. Za każdym razem jednak pomagało zdjęcie zegarka i założenie ponownie.
Monitorowanie aktywności, zdrowia i snu
Z nowości warto odnotować, że Watch GT 4 wreszcie potrafi monitorować tak popularny (choć niecieszący się raczej zbyt dobrą sławą, zwłaszcza ostatnio) w Polsce sport jak piłka nożna. Jako ciekawostkę dodam, że jest też tryb monitorowania sportów elektronicznych (esport). Oczywiście nie zabrakło tak podstawowych, jak bieganie, jazda na rowerze czy pływanie. W sumie jest dostępnych ponad 100 trybów sportowych.
Obie wersje zegarka wspierają GPS, Glonass, Galileo, BeiDou i QZSS. To dobry moment, by odnotować, że Huawei Watch GT 4 46 mm ma mieć zwiększoną efektywność śledzenia trasy – mniej czułą na kąt, pod jakim zegarek ustawiony jest względem satelit. Czy rzeczywiście odnotowałam jakieś istotne różnice, porównując treningi w wersji 41 mm vs 46 mm?
W skrócie: tak. Nie tylko z potrzeby testów, ale też własnej ciekawości, zabrałam obie wersje zegarka na spacer. Założenie było proste: chodzę z Watchem GT 4 Elite 41 mm i Watchem GT 4 Green 46 mm i kończę trening, gdy odpalona na telefonie (w tym przypadku Motoroli Edge 40 Neo) pojawi się przebyty dystans 3 km. Przez praktycznie cały czas mniejszy smartwatch był o krok za apką na telefonie, z kolei większy – był w tyle o ok. 5 metrów. Ostatecznie, gdy Strava wyświetliła wreszcie 3 km, Watch GT 4 41 mm pokazał 2,99 km, a Watch GT 4 46 mm – 2,94 km.
O ile jednak mniejszy zegarek był bardziej zbliżony pod względem dystansu do wartości referencyjnej, tak muszę przyznać, że Huawei rzeczywiście zrobił postępy pod względem dokładności rejestrowania śladu na przebytej podczas treningu trasie. Wystarczy spojrzeć na załączone przeze mnie screeny, by dostrzec, że trasa z Watcha GT 4 46 mm Green jest bliższa prawdzie niż ta z Watcha GT 4 41 mm Elite.
Przechadzając się wąskimi uliczkami Barcelony wśród budynków, Huawei Watch GT 4 miał pewne problemy z utrzymaniem łączności z GPS – co jakiś czas odzywał się, że sygnał GPS jest słaby, przy czym nie ma w tym nic dziwnego. I tutaj już rozbieżność względem Stravy była sporo większa:
Oczywiście podczas treningu mierzony jest puls. Z tego, co odnotowałam, oba zegarki pokazują zbliżone pomiary. Co najważniejsze dla osób monitorujących puls na bieżąco, na ekranie wyświetlają się strefy, w której w danej chwili jesteśmy – rozgrzewka, spalanie tłuszczu, aerobowa, anaerobowa i ekstremalna. Zaznaczę też, że aby Pomiary dokonywane były dokładnie, warto, by zegarek nie był zapięty luźno, a przylegał do skóry.
Z pomiarów, dostępnych na Huawei Watch GT 4, trzeba wymienić również saturację krwi, poziom nasycenia krwi tlenem, stresu i temperatury skóry.
Jako pierwszy smartwatch w ofercie Huawei, Watch GT 4 pozwala nie tylko monitorować aktywność fizyczną, ale również śledzić deficyt kaloryczny, dzięki nowej funkcji „W formie”.
Dzięki niej, na bazie analizy codziennej aktywności i danych wprowadzanych przez użytkownika na temat liczby spożywanych kalorii na poszczególne posiłki, zegarek stara się pomóc jego właścicielowi utrzymać lub zrzucić wagę. Bezpośrednio na zegarku mamy podgląd na to, jak nam idzie na bieżąco z realizacją planu na każdy dzień. Fajne! I z pewnością dla części osób będzie rzeczywiście przydatną opcją w dbaniu o swoją wagę.
Mówiąc o nowych funkcjach, związanych ze zdrowiem, nie mogę też pominąć udoskonalonego śledzenia cyklu menstruacyjnego, bazującego na analizie parametrów zdrowotnych.
Oczywiście w Huawei Watch GT 4 nie moglo zabraknąć również monitorowania snu. Z moich obserwacji wynika, że poprawnie rozpoznaje rozpoznaje moment zaśnięcia i pobudki. Skutecznie też rozpoznaje drzemki – i tu warto wspomnieć, że jako drzemka traktowany jest każdy sen do trzech godzin, niezależnie od pory dnia czy nocy.
Nowością w przypadku monitorowania snu jest analiza oddechu. Za jej pomocą jesteśmy w stanie szybko wychwycić objawy bezdechu sennego.
Pozostałe funkcje zegarka
Huawei Watch GT 4 pozwala korzystać z trybu uśpienia, czyli czegoś na kształt trybu nie przeszkadzać, w którym to ekran nie podświetla się i powiadomienia nie wibrują – wibracje działają jedynie w przypadku budzika, który to z kolei jest fajną opcja, by nie budzić śpiącego obok partnera czy partnerki. Niestety, tryb nie przeszkadzać nie synchronizuje się z telefonem, co oznacza, że trzeba go włączyć osobno dla telefonu i zegarka, o czym warto pamiętać.
Huawei chwali się też niezależną nawigacją na zegarku, a to są sprawą aplikacji Petal Maps. By z niej korzystać, należy ją najpierw pobrać – przez proces przeprowadza nas kod QR, który trzeba zeskanować, by pobrać wspomnianą apkę. Po wykonaniu tego kroku możemy z poziomu Huawei Watch GT 4 np. wyznaczyć trasę do wybranego celu.
Oczywiście nie mogło zabraknąć też zarządzania odtwarzaczem muzycznym, kalendarza dostępnego z poziomu nadgarstka, stopera, minutnika, opcji szukania telefonu połączonego z zegarkiem czy wreszcie faz księżyca i zmiany pływów, jak również czasu wchodu i zachodu słońca. Mamy też dostęp do AppGallery, czyli sklepu z aplikacjami, ale tych wciąż jest niewiele. Osobiście brakuje mi Spotify z opcją pobierania playlist offline (można natomiast przesyłać muzykę z telefonu bezpośrednio do zegarka, co stanowi jednak marne pocieszenie).
W celu uzupełnienia informacji dodam jeszcze, że Watch GT 4 ma na pokładzie takie czujniki, jak: przyspieszenia, głębokości, temperatury, żyroskop, akcelerometr, barometr i oczywiście optyczny pomiar tętna.
Czas pracy Huawei Watch GT 4 41 mm i Watch GT 4 46 mm
Smartwatche Huawei znane są z długiego czasu działania na jednym ładowaniu. I nie inaczej jest w przypadku modeli z serii Watch GT 4. Producent deklaruje do 7 dni pracy w przypadku wersji 41 mm (dzięki akumulatorowi o pojemności 323 mAh) i do 14 dni w przypadku 46 mm (524 mAh). Po testach mogę potwierdzić, że osiągnięcie takich wyników jest jak najbardziej możliwe.
Huawei Watch GT 4 w opcji 41 mm, w moim przypadku Elite, bez włączonego Always on Display, ale z domyślnie włączonym ciągłym monitorowaniem serca, automatycznym pomiarem poziomu stresu i SpO2, TrueSleep i śledzeniem oddechu podczas snu, jak również oczywiście z szeregiem powiadomień w ciągu dnia, rozładował mi się dokładnie siódmego dnia testów.
Po włączeniu Always on Display, bez zmiany pozostałych parametrów, które wymieniłam wyżej, zegarek rozładował się po czterech pełnych dniach działania. To wciąż bardzo przyjemny wynik.
Oczywiście trzeba pamiętać, że czas pracy skróci się, gdy do swojej rutyny dodamy treningi. Ja jednak aktualnie nie jestem najlepszą osobą, by mówi o jakiejkolwiek aktywności. Chyba, że smartwatch liczyłby liczbę wprowadzanych na klawiaturze znaków albo zabawę z kotami… ;)
W przypadku Huawei Watch GT 46 mm, a konkretnie wersji Green, Kubie udało się uzyskać 10 dni pracy bez Always on Display. Z AoD czas ten powinien się skrócić do 7-8 dni.
Jeśli chodzi o ładowanie, do zestawu z zegarkiem dołączona jest dedykowana ładowarka indukcyjna. Tak, oznacza to również, że każdą z wersji Watcha GT 4 możemy naładować kładąc go na obudowie smartfona, obsługującego bezprzewodowe uzupełnianie energii. A to super opcja, gdy zapomnimy na jakiś wypad zabrać ze sobą ładowarki.
Sam proces ładowania trwa niecałe 1,5 godziny w obu wersjach rozmiarowych.
Zanim przejdziemy do podsumowania, oddaję głos Kubie, którego poprosiłam o podsumowanie jego dwóch tygodni z Huawei Watch GT 4 Green (46 mm).
Wiele zegarków na mej ręce było, to samo tyczy się smartwatchy – znane są mi i wady i zalety konstrukcji różnych producentów z przestrzeni ostatnich kilku lat. Jak na ich tle wypada Huawei Watch GT 4 w wersji Green?
Podstawowa zasada recenzenta jest taka, że “łatwo pisać negatywnie, szukanie pozytywów jest mozolne i mało apetyczne dla odbiorcy końcowego – to negatywne recenzje budują sensację i szum wokół produktu”. Posiłkując się tymi słowami, mam ogromny problem, bo Huawei Watch GT 4 jest dla mnie produktem bliskim ideału. Nie bardzo wiem, co negatywnego mogę o nim powiedzieć, więc zacznijmy od plusów, a może jakiś minus sam się znajdzie.
1. Czas pracy na baterii. W moim przypadku po włączeniu wszelkich pomiarów (temp. ciała, saturacja. kroki etc) czas pracy to 12 dni – jest to ogromny plus dla tego urządzenia, bo dostajemy pełnoprawny smartwatch, który działa dłużej niż 48 h… na tym zakończę, nie ma co kopać konkurencji.
2. Wykonanie – do mnie trafiła wersja “Green”. I to nie dlatego, że jest “eko” (chodź w jakimś sensie jest), ale elementy koperty, jak i pasek, są w w/w kolorze. Czy mi to pasuje? Na początku obawiałem się tego koloru, bo zielony nie jest mi bliski, ale po kilku dniach jakoś do mnie “przywarł”. Samo wykonanie i jakość materiałów stoi na wysokim poziomie. Tego właśnie oczekiwałem – w końcu co premium to premium.
3. Mnogość funkcji. Co roku w nowych odsłonach smartwatchy z serii Watch GT pojawiają się nowe funkcje, tegorocznym hitem jest tryb sportowy “esport” – grasz? to i ćwiczysz jednocześnie :D Niecierpliwie czekam aż producent doda strzelectwo sportowe – motywowałoby mnie to jeszcze bardziej do pobytu na strzelnicy.
4. Kompatybilność. Wiem, że pierwsze, co pomyślicie, to “Huawei, o nie! czy połącze go z moim telefonem?” A i owszem! Tutaj producent nie rzuca kłód pod nogi, aplikacja “Zdrowie” jest kompatybilna z telefonami działającymi na Androidzie i iOS, więc nie ma tematu. Działa? Jak najbardziej!
5. Kalorie!!! To jest funkcja, w której po prostu się zakochałem! Liczenie kalorii i tworzenie wykresu na podstawie naszej aktywności. Zegarek powie nam czy spożywamy zbyt wiele czy wręcz przeciwnie i pora na coś smakowitego…
6. Nagrody, które motywują do aktywności. Może nie jest to nowość, ale – nie powiem – działa to na mnie jak zapalnik na granat! Co rusz wyskakuje nowy “challenge”, a system nagradza nas medalami za aktywność czy specjalnymi nagrodami z limitowanej edycji (wyzwania okazjonalne).
Pora na minusy… wiecie co? Przypomniałem sobie o jednym, dość istotnym. Brak możliwość płacenia zbliżeniowo za pomocą zegarka… jest dość irytujący, w końcu skoro mam smartwatch na ręce, chciałbym nim po prostu machnąć… niestety, póki co, jest to po prostu niemożliwe (mam cichą nadzieję, że kiedyś to się zmieni).
Jak mogę podsumować Huawei Watch GT 4 Green (46 mm) ze swojej perspektywy? Kupiłbym!!! Tak, śmiało mogę powiedzieć, że jest to smartwatch, który skradł moje serce i z miłą chęcią bym po prostu go kupił! Szczególnie, że cena mocno zachęca i jest naprawdę konkurencyjna w stosunku do innych marek.
Podsumowanie
Huawei chwalił się ostatnio, że w ciągu dziesięciu lat obecności na polskim rynku wearable sprzedał już ponad 2,1 miliona egzemplarzy sprzętu tego typu. Jestem przekonana, że modele z serii Watch GT 4 pomogą mu jeszcze ten wynik podnieść, bo z całą pewnością będą się sprzedawać wręcz doskonale.
Jasne, smartwatche Huawei nie dla każdego będą najlepszym wyborem. Niektórzy stwierdzą, że bez opcji płatności zbliżeniowych (mimo NFC na pokładzie), obecności eSIM czy dużej liczby aplikacji dostępnych na zegarek modele Huawei to tylko wypasione opaski inteligentne w obudowie zegarka niż smartwatche sensu stricte. Ale z drugiej strony nie każdy potrzebuje takiego sprzętu.
Urządzenia z serii Huawei Watch GT 4 charakteryzują się doskonałym czasem pracy na jednym ładowaniu, pięknym designem (a dzięki dostępności w siedmiu różnych wersjach naprawdę każdy może znaleźć coś dla siebie) czy wreszcie perfekcyjnym ekranem (choć bez szkła szafirowego).
Ja zaliczam się do osób, które nie są sportowymi świrami. Potrzebuję niezawodnego kompana na co dzień, który będzie dobrze prezentował się niezależnie od sytuacji, będzie długo dotrzymywał mi kroku i pozwoli skutecznie odsiewać powiadomienia z telefonu. Huawei Watch GT 4 zdecydowanie spełnia każdy z tych warunków i aktualnie – w wersji Elite – stał się moim ulubionym smartwatchem.
Ceny poszczególnych wersji Huawei Watch GT 4 w dniu publikacji recenzji prezentują się następująco:
- Huawei Watch GT 4 (41 mm) Elite: 1699 złotych,
- Huawei Watch GT 4 (41 mm) Elegant: 1399 złotych,
- Huawei Watch GT 4 (41 mm) Classic: 1199 złotych,
- Huawei Watch GT 4 (46 mm) Elite: 1499 złotych,
- Huawei Watch GT 4 (46 mm) Green: 1199 złotych,
- Huawei Watch GT 4 (46 mm) Classic: 1099 złotych,
- Huawei Watch GT 4 (46 mm) Active: 1099 złotych.
Dodam na koniec, że do 15 października trwa obowiązuje oferta, w ramach której jako gratis otrzymacie słuchawki Huawei FreeBuds SE 2 o wartości 199 złotych.