Recenzja Lenovo Yoga AiO 7 27ACH6. AiO z obracanym ekranem

O ile przez wiele lat mojego świadomego, technologicznego życia, z AiO miałam styczność wyłącznie na jakichś prezentacjach i w sklepach, tak w ostatnich miesiącach sytuacja diametralnie uległa zmianie. Jakiś czas temu zrobiłam sobie mały wstęp do tego typu sprzętu, korzystając z relatywnie taniego modelu Acer Aspire C24. Dziś natomiast kilka słów na temat bardziej wypasionego AiO – Lenovo Yoga AiO 7 (27ACH6).

Specyfikacja Lenovo Yoga AiO 7:

  • matowy wyświetlacz IPS o przekątnej 27” o rozdzielczości 3840×2160 pikseli, 100% sRGB, jasności 350 nitów,
  • procesor AMD Ryzen 5 5600H z Radeon Graphics,
  • 16 GB RAM DDR4,
  • Windows 11 Home,
  • 512 GB pamięci,
  • WiFi 6 802.11 ax,
  • Bluetooth 5.0,
  • 2 głośniki stereo 5 W z certyfikatem JBL by Harman,
  • odłączana kamera na podczerwień 5 Mpix,
  • wymiary (wys. x szer. x głęb.): 61,4 x 46 x 10,8 cm,
  • waga: 11,64 kg.

Cena Lenovo Yoga AiO 7 27ACH6 w momencie publikacji recenzji: ok. 3999 złotych.

Ależ to cudo świetnie wygląda!

Należę do osób, które zwracają uwagę na to, jak sprzęt, którego używają na co dzień, wygląda. A gdy mowa jest o monitorze czy też komputerze, który towarzyszy mi praktycznie cały czas, gdy “siedzę w pracy”, stanowi to dla mnie jeszcze ważniejszy element układanki. 

Zwłaszcza, gdy jest mowa o urządzeniu, z którego korzystam w salonie, a nie w biurze. Bo o ile w biurze łatwo wtapia się w otoczenie, tak w salonie stoi na widoku. I super by było, gdyby prezentowało się co najmniej dobrze. W przypadku testowego AiO pod tym względem jest wręcz rewelacyjnie.

Serio, gdy wyjęłam Lenovo Yoga AiO 7 z pudełka (z małą pomocą Kuby, bo jednak komputer okazał się dość ciężki), byłam pod wrażeniem tego, z jaką dbałością o detale został stworzony. Wygląda doskonale zarówno patrząc na niego z tyłu, jak i z przodu. Zarówno połączenie aluminium z plastikiem, jak i kolorów białego i srebrnego, przypadło mi do gustu.

Konstrukcja zaskoczyła mnie trzema aspektami. Pierwsza rzecz to wyświetlacz, którego można używać zarówno w poziomie (chciałoby się rzecz: standardowo) oraz w pionie – wystarczy obrócić ekran, by wyświetlane treści automatycznie dostosowały się do widoku innego o 90 stopni. Bajer! Co ważne, zawias nie stawia oporu, a zmiana płaszczyzny odbywa się płynnie.

Lenovo Yoga AiO 7 27ACH6

Druga rzecz to sprytnie wbudowane głośniki. Te znajdują się pod ekranem, a dzięki swoim całkiem sporym wymiarom, sugerują, że są w stanie zapewnić dużo lepszą jakość niż standardowe głośniczki o niewielkiej mocy wbudowane w monitory. Przy czym okazuje się, że ich parametry wcale nie są nad wyraz rewelacyjne – to tylko dwa głośniki stereo o mocy 5 W, ale z certyfikatem JBL by Harman. To chyba dobry moment, by je od razu ocenić. To co, oddajemy głos Kubie?

Kopara mi opadła. Szok. Wstrząs. Niedowierzanie. Taka była moja reakcja po tym, jak usłyszałem dźwięk wydobywający się z testowanego AiO. Niestety, w negatywnym sensie.

Musimy zacząć od tego, że wbudowany zestaw głośników prezentuje się schludnie i fenomenalnie. Idealnie wkomponowany „soundbar” wygląda jak marzenie każdego pracownika biurowego :) A jest to tak naprawdę ładne okrycie dwóch 5-watowych głośników. 

Lenovo Yoga AiO 7 27ACH6

Zastanawiacie się, co to oznacza? Oznacza to tyle, że gra jak praktycznie każdy monitor, który ma wbudowane dwa 5-watowe głośniki, ale nie z tyłu, a z przodu. W skrócie – fajnie, że jest, ale wygląda lepiej niż gra.

Wracamy do Kasi.

Wspominałam o trzech aspektach, a wymieniłam dwa. Trzeci to podstawka, która nie dość, że nie szpeci biurka, to jeszcze sprytnie komponuje się z całością. Jasne, może i jest sporych rozmiarów, ale dzięki temu mam pewność, że jest solidna i rzeczywiście zapewnia dobrą pozycję komputera na biurku.

Jakieś wady konstrukcji? Tak, jedna, ale zasadnicza. Bo o ile ekran można obracać o 90 stopni, jak również zmieniać kąt jego pochylenia, tak nie można… zmieniać wysokości i obracać całości prawo-lewo. I choć osobiście nie odczułam tego braku to jednak zdaję sobie sprawę, że dla wielu może to być uciążliwe.

To też dobry moment, by wymienić porty i złącza, jakie mamy obecne w Yoga AiO 7. Z tyłu umieszczone są: 2x USB-A 2.0, 2x USB-A 3.1 Gen 2, wejście zasilania (w zestawie jest 150-watowy zasilacz) i RJ-45. Z boku natomiast mamy USB-C 3.2 Gen 2, 2x USB-A 3.2 Gen 2. oraz gniazdo Jack 3.5 mm.

Można się lekko zdziwić, bo zarówno po lewej stronie urządzenia, jak i po prawej, znajdują się przyciski, aczkolwiek inaczej wyglądające. Ten po lewej służy do zmiany trybu pracy, ten po prawej z kolei to włącznik. Można się nieźle zakręcić, zwłaszcza na początku przygody z tym sprzętem i wcisnąć guzik nie po tej stronie, co trzeba. Oczywiście tylko robiąc to po omacku – patrząc na nie nie sposób ich pomylić.

A co z kamerą internetową? 

Ramki z trzech stron ekranu (po obu bokach i nad nim) są dość wąskie, przez co umieszczenie kamery w standardowym miejscu nie było możliwe. Lenovo znalazło na to jednak sposób i takową można zamontować magnetycznie.

Kamera ma rozdzielczość 5 Mpix i jest zgodna z Windows Hello. Oznacza to, że bez problemu możemy ją wykorzystywać jako sposób logowania do systemu z użyciem rozpoznawania twarzy. Działa bezproblemowo i w naprawdę różnych warunkach oświetleniowych.

W standardowych zastosowaniach kamera sprawdza się OK. Można ją oczywiście wykorzystać we wszystkich programach do połączeń wideo. Jaką zapewnia jakość? Zupełnie niezłą, choć nie ukrywam, że spodziewałam się większych fajerwerków.

Poniżej możecie zobaczyć screen z rozmowy wideo na Messengerze i zdjęcie zrobione z wykorzystaniem kamery chwilę później:

Wyświetlacz

Poprzednio miałam do czynienia z AiO z 23,8-calowym ekranem Full HD (1920×1080 pikseli), tymczasem teraz przeskakujemy o półkę wyżej – mamy tu 27-calowy wyświetlacz 4K, czyli 3840×2160 pikseli. Wciąż jednak mówimy o standardowej częstotliwości odświeżania – 60 Hz. 

Lenovo chwali się 99-procentowym pokryciem palety barw sRGB. Z kolei fakt, że matryca jest matowa sprawia, że dużo przyjemniej się z niej korzysta niż w przypadku błyszczącej.

Zdaje się, że to dość oczywiste, ale zaznaczę, że wyświetlacz nie jest dotykowy. Jeśli zatem chcemy z niego korzystać, nieoceniona okaże się pomoc myszki i klawiatury (oba akcesoria peryferyjne są częścią zestawu sprzedażowego – piszę o tym w dalszej części niniejszej recenzji).

Lenovo Yoga AiO 7 27ACH6

Praca i codzienne użytkowanie

Do testów otrzymałam Lenovo Yoga AiO 7 w wersji z Ryzenem 5 5600H i 16 GB RAM, tymczasem w sklepach dostępne są również wyższe wersje – z Ryzenem 7 4800H i 32 GB RAM, o czym warto wiedzieć. 

Patrząc na zastosowane podzespoły zdaje się jasne, że Yoga AiO 7 przeznaczona jest głównie do biur. To właśnie w pracy biurowej sprawdzi się najlepiej. Przeglądarka internetowa z otwartymi co najmniej kilkoma kartami i praca z przełączaniem się pomiędzy nimi, obróbka zdjęć czy tworzenie arkuszy kalkulacyjnych, a może prezentacji – to główne zastosowania, w których sprawdzi się ten sprzęt.

Pod względem kultury pracy jest nieźle. Zdarzają się momenty, w których odpalają się wentylatory i słychać delikatny szum (zwłaszcza podczas wgrywania większej liczby zdjęć do programu graficznego), ale podczas pracy biurowej jest o to raczej trudno.

Zastosowany dysk to NVMe produkcji Western Digital, a konkretnie SN530 o pojemności 512 GB. Deklarowana prędkość odczytu sekwencyjnego to 2,4 GB/s, a zapisu – 0,95 GB/s. Testy wykazały, że jest nieco lepiej w drugim przypadku. Wyniki to, odpowiednio, 2,32 GB/s i 1,50 GB/s.

Oczywiście można próbować też grać na tym AiO, przy czym bardziej w gry w chmurze niż lokalnie – brak dedykowanej karty graficznej nie wróży niczego dobrego. Zresztą, Kuba sprawdził ten sprzęt i ma Wam do powiedzenia kilka słów na ten temat.

Zaznaczmy na początku, że nie jest to w żadnym wypadku sprzęt przeznaczony dla graczy. Dość słaby, kilkuletni procesor, brak dedykowanej karty graficznej oraz zabójcza rozdzielczość – te czynniki powodują, że na tym sprzęcie nie uruchomimy najnowszych gier, ale też nie oznacza, że w nic nie zagramy.

Na pewno możemy cieszyć się starszymi produkcjami (Heroes III, Baldur’s Gate II czy Fallout II). Żeby to zobrazować wykorzystałem tytuł CS:GO – wpierw na natywnej rozdzielczości, czyli 4K. Rezultat? Między 18 a 23 FPS, co powoduje, że tytuł jest całkowicie niegrywalny, biorąc pod uwagę to, że jest to gra online, gdzie liczy się czas reakcji i liczba klatek.

Jeśli zmniejszymy rozdzielczość do Full HD, jesteśmy w stanie uzyskać między 30 a 60 FPS, co czyni tytuł grywalnym, ale dalej trudno uznać, by rozgrywka była przyjemna.

Znając ograniczenia, wrócę do tego, co napisałem na początku – spokojnie zagramy w starsze tytuły, jak również ogramy najnowsze gry, ale te w chmurze – dzięki wykorzystaniu chociażby GeForce Now.

Lenovo Yoga AiO 7 27ACH6

AiO może być też, po prostu, monitorem

Lenovo Yoga AiO może służyć nie tylko jako komputer sam w sobie. Możemy go również wykorzystać po prostu jako monitor – można do niego np. bezprzewodowo podpiąć telefon. Nawet jest do tego przygotowanie ułatwienie w postaci aplikacji Lenovo Screen Share. Na ekranie pojawia się kod QR, prowadzący do tej apki, ale sęk w tym, że… nie jest już dostępna do pobrania. Co więcej, nie da się jej też pobrać przez apk – a przynajmniej takowej w ogóle nie znalazłam.

Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystać połączenie z użyciem WiFi Direct lub czegoś na kształt DeX czy Ready For, jeśli nasz smartfon takowe rozwiązanie obsługuje.

Oprócz tego do monitora można podłączyć laptopa za sprawą obecnego po lewej stronie obudowy złącza Thunderbolt. Dzięki temu możemy albo rozszerzyć widok z laptopa o dodatkowy monitor, albo po prostu przerzucić widok z małego ekranu na duży, co sporo osób robi w pracy.

Pomiędzy trybami można się przełączać z użyciem przycisku, który umieszczony jest na lewej krawędzi urządzenia. Fajne i proste rozwiązanie.

Peryferia

W zestawie z AiO otrzymujemy akcesoria peryferyjne w postaci bezprzewodowej myszki i klawiatury. Nie są to w żaden sposób zaawansowane sprzęty – myszka należy do tych typowo podstawowych, bez klawiszy o cichym skoku. Jest niewielka (zwłaszcza dla osoby, która na co dzień użytkuje Logitech MX Master 3S), ale szybko można się do niej przyzwyczaić. Myszka zasilana jest jedną baterią AA, natomiast klawiatura ma akumulator ładowany z użyciem USB typu C.

No właśnie – klawiatura. Ta jest zaskakująco wygodna. Zresztą, gdyby doprowadzała mnie do furii, szybko podpięłabym do AiO swój zestaw Logitecha i z głowy. Tymczasem, jasne, w pierwszej chwili pomyślałam, żeby to zrobić, ale ostatecznie dałam szansę peryferiom z zestawu. Bo przecież to nie jest tak, że każdy, kto kupi AiO, ma swoją ulubioną myszkę i klawiaturę. Warto zatem sprawdzić jak spisują się te domyślne.

Do klawiatury mam właściwie głównie dwa zastrzeżenia. Pierwsze to brak jakichkolwiek nóżek, które umożliwiłyby regulację kąta podparcia, przez co ta leży całkowicie na płasko. Osobiście nie lubię takiego ułożenia, przez co początkowo trudno mi było to znieść.

Druga rzecz natomiast to świszczące niektóre klawisze podczas pisania – zwłaszcza Backspace. Być może to kwestia testowego egzemplarza, który przeszedł już przez wiele testowych rąk i klawisze po prostu się wyrobiły, ale odnotowuję to z dziennikarskiego obowiązku.

Dodam też, choć to być może kwestia moich przyzwyczajeń do innego skoku klawisza, ale dość często zdarzało mi się nie wcisnąć któregoś z nich, z jakiegoś powodu najczęściej było to “i”, “c”/”ć” oraz “e”/”ę”. Trudno jednak stwierdzić czy osoby korzystające z AiO będą mieć podobną przypadłość.

Aaa, i ważna rzecz – klawiatura nie jest podświetlana. W zestawie nie ma też żadnej podpórki pod nadgarstki, ale to już raczej zwykłe czepialstwo z mojej strony – jest to rzadki dodatek do laptopów (nie kojarzę, kiedy ostatni raz takowy widziałam), a co dopiero do AiO.

Lenovo Yoga AiO 7 27ACH6

Podsumowanie

Nie ukrywam – rynek komputerów typu All-in-One jest dla mnie czymś nowym. Nie chciałabym zatem odpowiadać na pytanie czy warto kupić Lenovo Yoga AiO 7, bo nie siedzę w AiO na tyle, by wypowiadać się na jego temat na tle konkurencji.

Szybki rzut oka na oferty sklepów pozwolił mi jednak sprawdzić, że ten sprzęt nie jest najtańszym z takimi samymi parametrami, ale nie przeszkadza mu to w byciu jednym z najpopularniejszych w swojej kategorii. I raczej nie bez powodu tak jest.

Lenovo Yoga AiO doskonale wygląda i ma obracany o 90 stopni ekran. Do tego dochodzi to, co najważniejsze, czyli bardzo dobry, matowy wyświetlacz 4K, bezproblemowa praca biurowa i całkiem wygodna klawiatura, choć mająca swoje przywary. Nie bez znaczenia są również trzy tryby pracy.

Nie obyło się jednak bez wad, wśród których trzeba wymienić przede wszystkim brak możliwości regulacji wysokości ekranu i obrotu prawo-lewo czy dość kiepską jakość głośników, po których można spodziewać się sporo więcej.

Recenzja Lenovo Yoga AiO 7 27ACH6. AiO z obracanym ekranem
Zalety
świetny matowy ekran 4K
obracanie ekranu o 90 stopni
eleganckie wzornictwo
świetna jakość wykonania
odpinana kamera niezłej jakości
niezawodność w pracy biurowej
trzy tryby pracy
peryferia w zestawie
Wady
brak regulacji wysokości i obrotu prawo-lewo
głośniki lepiej wyglądają niż grają
częstotliwość odświeżania ekranu tylko 60 Hz
cena względem konkurencji
8
Ocena