Od czasu przejęcia Twittera przez Elona Muska w serwisie zaszło wiele zmian – jedne na lepsze, a inne na gorsze. Dotychczasowi użytkownicy śmiali się z płatnej wersji platformy, a także pobocznych drobiazgów, ale przez cały ten czas tożsamość portalu w postaci niebieskiego wróbla w logo była nietykalna. Do dziś.
Coś z iksem
Choć Elon Musk nie jest już prezesem Twittera, wciąż robi wokół niego duże zamieszanie. Jego pomysł, by uczynić z aplikacji serwisu program do wszystkiego, zaczyna nabierać bardziej realnych kształtów, bo oto Musk postanowił, że jego platforma społecznościowa musi nazywać się inaczej.
To o tyle niezwykłe, że Twitter jest marką samą w sobie. Logo niebieskiego ptaszka rozpoznają wszyscy obyci w internecie ludzie, na równi z widzami wieczornych wydań serwisów informacyjnych, które z tej platformy czerpią pełnymi garściami.
Do tej pory zwykliśmy „ćwierkać” czy „tweetować” (albo: „twittować”) i wszystko było OK. Ale nie dla Elona Muska. Teraz, jeśli otworzymy przeglądarkową wersję serwisu, zobaczymy, że w lewym górnym rogu nie znajdziemy już symbolu niebieskiego wróbla. Mamy za to stylizowaną literkę „X”. To właśnie tak ma się nazywać platforma mikroblogowa, którą znaliśmy przez ostatnie lata jako Twitter.
Już w tym momencie strona X.com przenosi nas do webowej wersji Twittera. Przez ostatnie godziny Elon Musk na swoim nie-do-końca-twitterowym profilu nawiązywał do tej sporej zmiany. Wtórowała my przy tym obecna prezeska firmy, Linda Yaccarino, również publikując nowe logo platformy.
Nie chodzi tylko o logo, bo w wewnętrznej korespondencji firmowej Musk przekazał swoim pracownikom, że ostatni raz posługuje się adresem mailowym w domenie Twitter.com. Następne będą do nich kierowane z X.com. Nazwę zmienia więc cała korporacja.
Ponieważ Elon i jego ekipa wydają się nas nie wkręcać, a zmiana wydaje się być „na poważnie”, pozostaje tylko zapłakać nad marką, jaką pozostawia rzuca za siebie Musk. W zamian za to, dostajemy kompletnie nowy brand, który choć jest tylko nową szatą dla Twittera, to na pewno nie będzie już wzbudzał tak pozytywnych skojarzeń, jak sympatyczny, kwilący ptaszek. Z kolei jasny „X” na czarnym tle wygląda, jakby logo zaprojektowała sztuczna inteligencja w 30 sekund.
Żegnamy Twittera, jakim był
„Niebieski ptaszek” był oficjalnie obecny w logotypie Twittera od 2010 roku, a niebieska kolorystyka charakteryzowała platformę już od 2006. Tak mocne odejście od korzeni na pewno nie będzie komfortowe dla osób, które przez lata były przyzwyczajone do takiego stylu.
Za całym tym bałaganem idą też konsekwencje językowe. Teraz nie przyjdzie już nam „tweetować”, a będziemy jedynie „puszczać iksy” albo „iksować”. Założymy konto na „Iksie”. Serwis zaproponuje nam subskrypcję „X Blue”. A od czasu do czasu Elon Musk opublikuje jakiś x-post, przez który akcje Tesli znów polecą na łeb, na szyję. Domorośli znawcy języka polskiego i słowotwórczy influencerzy będą mieli używanie.
Wygląda na to, że kończy się pewne era w historii internetu. Jak na ironię, nowy „X” może stać się symbolem zamykania się ludzi na social media oparte na tekście. To kiedyś musiało nastąpić, a Musk, który utopił w Twitterze 44 miliardy dolarów, zdaje się zdawać sobie z tego sprawę lepiej niż ktokolwiek inny.