Świetne pierwsze wrażenie, jakie zrobił na mnie Amazfit Cheetah Pro, pozostało ze mną niemal przez cały czas trwania testów tego zegarka. Chociaż to smartwatch, który oferuje funkcje dedykowane biegaczom, to jednak z powodzeniem może służyć fanom innych sportów, a także „zwyczajnym” użytkownikom. Zapraszam na recenzję, która wyjaśni Wam, dlaczego warto zainteresować się tym sprzętem.
Specyfikacja Amazfit Cheetah Pro:
- wyświetlacz AMOLED 1,45 cala, 480 x 480 pikseli, 1000 nitów, Corning Gorilla Glass 3,
- wodoodporność 5 ATM,
- pierścień wykonany ze stopu tytanu,
- nylonowy pasek,
- wbudowany mikrofon i głośnik,
- Wi-Fi,
- Bluetooth,
- GPS,
- akumulator 440 mAh,
- wymiary: 47 × 47 × 11,8 mm,
- waga: 34 g,
- kompatybilność: Android 7.0 i wyższy lub iOS 12 wyższy,
- czujniki: akcelerometr, pulsoksymetr, pulsometr, żyroskop, magnetometr, czujnik światła, wysokościomierz barometryczny,
- monitorowanie aktywności: BioTracker 3.0 PPG.
W momencie publikacji recenzji Amazfit Cheetah Pro kosztuje 299 euro, czyli ~1330 złotych.
Co w pudełku oraz pierwsze wrażenia
Aby tradycji stało się zadość. Tak samo, jak w przypadku każdego testowanego przeze mnie smartwatcha na łamach Tabletowo i tę recenzję rozpoczniemy od sprawdzenia tego, co znajduje się na pudełku oraz w zestawie sprzedażowym. Jeśli wcześniej nie trafiliście na żadną z moich recenzji, to szybko wyjaśniam. Zazwyczaj rozpoczynam analizę testowanych przez siebie urządzeń od chwili skupienia się na tym, co zostało umieszczone w opakowaniu, oraz na tym, co można z niego wywnioskować.
Mimo że może to być nieoczywiste, producenci często prezentują na nich atrybuty lub funkcje produktu, które chcą podkreślić. Równocześnie są to elementy, na które warto zwrócić szczególną uwagę podczas oceny takiego sprzętu.
Pierwsze, zewnętrzne pudełko, wygląda niemal tak samo, jak w przypadku większości Amazfitów. Na froncie znalazła się grafika przedstawiająca urządzenie, a także logo producenta i nazwa modelu zegarka. Na bokach opakowania jest umieszczony napis „BREAKING LIMITS”.
Tak samo jak w przypadku innych urządzeń z portfolio, producent wyróżnił kilka cech zegarka i umieścił je na tylnej ścianie pudełka. Pierwszą z nich jest 6 systemów monitorowania satelitarnego. Następnie wymienione zostały: zaawansowane tryby biegowe, wsparcie trenera AI, długi czas pracy na baterii oraz sportowy design premium. Wszystkim tym aspektom dokładnie przyjrzymy się w niniejszej recenzji, a temu ostatniemu, czyli designowi, już za moment.
Wewnątrz opisanego przeze mnie powyżej opakowania znalazło się kolejne, tym razem białe pudełko. Z zewnątrz wygląda ono dokładnie tak samo, jak to, w które zapakowany był testowany przeze mnie niedawno Amazfit T-Rex Ultra. Na górnej części białego opakowania, które ma przywoływać w nas uczucia korzystania ze sprzętu klasy premium, widnieje jedynie wytłoczone logo producenta. Wewnątrz, oprócz samego zegarka, znajdziemy instrukcję parowania i obsługi urządzenia w kilku językach oraz kabel, za pomocą którego naładujemy Amazfit Chetaah Pro.
Jakie były moje pierwsze wrażenia po wyjęciu smartwatcha z opakowania? Mogę powiedzieć, że naprawdę pozytywne. Na grafikach zegarek wyglądał na zdecydowanie grubszy i cięższy niż jest w rzeczywistości. Dodatkowo od razu po założeniu na nadgarstek nylonowego paska pomyślałem sobie, że to prawdopodobnie najwygodniej leżący na ręce smartwatch Amazfit, jaki miałem okazje testować. Dodatkowym atutem jest z pewnością jego niewielka waga oraz to, że zastosowany przez producenta design naprawdę może się podobać.
Design i jakość wykonania
Prawdą jest, że o gustach się nie dyskutuje i zdaję sobie sprawę, że do pewnej grupy osób design tego sprzętu może nie przemawiać. Jednak w moim przypadku było zupełnie na odwrót. Jak do każdego testowanego smartwatcha, również do Amazfita Cheetah Pro byłem nastawiony neutralnie, jednak zaraz po założeniu go na nadgarstek stwierdziłem, że to design, który zdecydowanie trafia w moje gusta. Jest jednocześnie sportowy i elegancki. Można go założyć w zasadzie w każdej sytuacji.
Model, na którym dzisiaj się skupiamy, ma zupełnie inną budowę niż inne zegarki tego producenta, które nastawione są na funkcje sportowe. Mam na myśli przede wszystkim modele z serii Amazfit T-Rex, które cechowały się naprawdę „mocarnym” designem. Także w przypadku Cheetah Pro nie powinno być żadnych problemów z jego wytrzymałością, ponieważ ramka wokół wyświetlacza została wykonana z wytrzymałego stopu tytanu. Z kolei środkowa rama i tylny panel to stop polimerów. Do tego konstrukcja może pochwalić się klasą wodoodporności na poziomie 5 ATM i naprawdę niewielką wagą – urządzenie bez nylonowego paska (który ma za zadanie również odprowadzać pot podczas intensywnych ćwiczeń fizycznych) waży zaledwie 34 g.
Po prawej stronie ramki znajdziemy dwa przyciski. Górny to koronka, która jednocześnie pełni funkcję „wybierz”, a dolny guzik służy do cofania. Oba fizyczne przyciski zostały podpisane na złotawej ramce zegarka odpowiednio jako „SELECT” oraz „BACK”.
Na brzegach koperty można znaleźć jeszcze głośnik oraz mikrofon, które zdecydowanie rozszerzają możliwości smart tego sprzętu, o tym jednak w dalszej części recenzji. Na spodzie zegarka znajdują się sensory odpowiedzialne za pomiar naszego stanu zdrowia oraz aktywności fizycznej, a także złącze służące do ładowania zegarka, dokładnie takie samo, jak w przypadku większości urządzeń tego producenta.
Jeszcze na moment zatrzymam się przy pasku. Oczywiście, można go bardzo łatwo wymienić, ale to nie jedyny plus tej konstrukcji. Muszę przyznać, że pierwszy raz zetknąłem się z nylonową opaską w przypadku testowanych przeze mnie Amazfitów i jestem pozytywnie zaskoczony. W moim odczuciu jest to dużo wygodniejsza opcja niż standardowe, silikonowe paski. Podczas gdy nosimy zegarek niemal przez cały czas i wykonujemy w nim ćwiczenia fizyczne, to jest naprawdę niewielkie prawdopodobieństwo, że nylonowa opaska otrze nasz nadgarstek lub na skórze wystąpi jakaś reakcja alergiczna, co nie jest już tak oczywiste w przypadku zastosowania sylikonowego wariantu.
Do jego designu i jakości wykonania trudno się przyczepić, chociaż zdaję sobie sprawę, że nie do wszystkich użytkowników może on przemawiać tak samo jak do mnie. Jak sami możecie przeczytać powyżej, moje pierwsze wrażenia były mocno pozytywne. Tutaj trzeba też wspomnieć, że nie miałem żadnych problemów ze sparowaniem urządzenia ze smartfonem, wszystkie jego funkcje działają poprawnie, a sam zegarek pracuje płynnie.
Wyświetlacz, na który chce się patrzeć
Amazfit Cheetah Pro oferuje swoim użytkownikom wykonany w technologii AMOLED, sporych rozmiarów jak na smartwatch, bo 1,45-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 480 x 480 pikseli, co przekłada się na 331 ppi. To jednak nie koniec plusów. Ekran oferuje maksymalną jasność na poziomie 1000 nitów, a dodatkowo jest pokryty szkłem chroniącym Corning Gorilla Glass 3 ze specjalną powłoką zapobiegającą zostawaniu odcisków palców. Wyświetlacz to zdecydowanie mocny punkt tego sprzętu i każdy, kto zdecyduje się na jego zakup, z pewnością to doceni.
Dane mówią same za siebie, to po prostu nie może być wyświetlacz, który źle sprawuje się w codziennym użytkowaniu. Mamy tutaj do czynienia z ekranem AMOLED, którego cechują przede wszystkim doskonałe kąty widzenia, świetny kontrast i odwzorowanie czerni. To, w połączeniu z wysokim poziomem maksymalnej jasności sprawia, że wyświetlane na nim treści są wyraźne i nie ma problemu z ich czytelnością, nawet w pełnym słońcu.
Przyczynia się do tego również sprawnie działające automatyczne dostosowywanie jasności. Tutaj jednak muszę na moment się zatrzymać i przyznać, że o ile w słońcu radzi sobie ono naprawdę bez zarzutów, to kilka razy zdarzyło mi się, że po zmroku ta funkcja nie zadziałała zbyt dobrze i Amazfit oślepił mnie swoim blaskiem.
W urządzeniach typu wearable bardzo ważnym aspektem jest dla mnie również możliwość personalizacji, jaką daje użytkownikom producent. Co możemy znaleźć w ustawieniach tego zegarka w kontekście wyświetlacza?
W karcie „ekran” w ustawieniach mamy m.in. możliwość włączenia lub wyłączenia automatycznego ustawiania jasności, ustawienia czasu wygaszania ekranu na 5, 10, 15, 20, 25 oraz 30 sekund, aktywowania funkcji AoD, ukrytej tutaj pod nazwą „ekran zawsze aktywny”. Tak samo jak w przypadku wszystkim Amazfitów, oferujących tę funkcję, można włączyć ją na stałe lub według harmonogramu (np. codziennie od 8:00 do 22:00).
Styl Always on Display możemy wybrać sposób kilku tarcz lub ustawić, by dostosowywał się on do aktualnie wybranej tarczy zegara. Ponadto użytkownik może zdecydować, czy wyświetlacz będzie podświetlać się po podniesieniu nadgarstka lub otrzymaniu powiadomienia oraz podczas włączenia trybu treningowego. Dodatkowo producent pozwala na wybór stylu elementów i kolorów spośród standardowego, biznesowego oraz jaskrawego.
To bardzo dobry wyświetlacz, do którego naprawdę trudno się przyczepić. Zastrzeżenia można mieć jedynie co do działania powłoki, która ma przeciwdziałać powstawaniu odcisków palców na ekranie zegarka. Szczerze mówiąc nie widzę specjalnej różnicy pomiędzy sprzętami, które ją oferują, a tymi, które nie mogą pochwalić się takim rozwiązaniem. To pięta achillesowa niemal wszystkich ekranów w smartwatach, że bardzo dobrze zbierają one odciski palców oraz smugi powstające po przesuwaniu po nich palcem.
Działanie i najważniejsze funkcje. Jak w codziennym użytkowaniu sprawdza się Amazfit Cheetah Pro?
Jak już wspomniałem wcześniej, korzystanie z tego zegarka to czysta przyjemność. Duża zasługa w tym przypadku ekranu, który nie tylko cechuje się jasnością i czytelnością, ale także doskonale reaguje na dotyk. Ale zanim zaczniemy cieszyć się wszystkimi funkcjami zegarka, musimy go połączyć z aplikacją Zepp. Proces ten jest niezwykle intuicyjny i nawet osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tego typu urządzeniami, powinny poradzić sobie bez problemu. Aplikacja Zepp krok po kroku prowadzi nas przez cały proces, co sprawia, że jest on prosty.
Amazfit Cheetah Pro został wyposażony w funkcję automatycznego podświetlania ekranu po podniesieniu ręki – oczywiście, o ile nie zdecydujemy się wyłączyć tej opcji w ustawieniach. Dzięki temu, na ekranie natychmiast pojawia się tarcza zegara. Identyczny efekt uzyskamy naciskając dowolny fizyczny przycisk umieszczony po prawej stronie koperty.
Co do samej tarczy zegara, mamy możliwość jej zmiany w dowolnym momencie. Wystarczy przytrzymać palec na ekranie startowym, by następnie wyświetliły się zarówno tarcze zegara wbudowane domyślnie w urządzenie, jak i te, które dodaliśmy za pomocą aplikacji. Warto też wspomnieć, że niektóre tarcze można dodatkowo personalizować i ustalać jakie dane chcemy zobaczyć na tarczy zegara.
Interakcja z tym urządzeniem jest podobna do większości smartwatchy na rynku. Przesuwając palcem od góry ekranu, wywołamy pasek zadań, gdzie znajdziemy skróty do różnych funkcji, takich jak: latarka, tryb nie przeszkadzać, kalendarz, głośność, tryb oszczędzania baterii, ustawienia automatycznego podświetlenia ekranu, ustawień, Wi-Fi, Bluetooth itd. Dokładnie tak sam efekt uzyskamy obracając koronką w lewo. Z kolei przesunięcie palcem od dołu ekranu, bądź przekręcenie koronki w prawo spowoduje wyświetlenie karty skrótów. To bardzo praktyczne rozwiązanie, ponieważ zegarek pozwala na pełną personalizację tego, co znajduje się na liście, a także kolejności, w jakiej są ułożone widgety.
Na lewo od tarczy zegara mamy dostęp do szuflady z powiadomieniami. Do dokładnego opisu ich działania przejdziemy jednak w kolejnej części recenzji. Przesuwając palcem w prawo od ekranu głównego będziemy mogli przejść menu głównego, tak samo przy pomocy wciśnięcia koronki. Naciśniecie drugiego fizycznego przycisku domyślnie przenosi nas do listy trybów treningowych.
Bez wątpienia na naprawdę duży plus jest tutaj możliwość wykorzystania obracanej koronki do obsługi zegarka. Zdecydowanie przyspiesza, a zarazem ułatwia ona przewijanie treści np. w przypadku, gdy przyjdzie do nas wiadomość e-mail i chcemy odczytać ją z poziomu zegarka. W odróżnieniu od standardowych smartwatchy koronka nie pełni tutaj roli klawisza home, ale select. Dzięki temu możliwa jest obsługa zegarka niemal bez konieczności korzystania z dotykowego ekranu.
Z pewnością docenią to wszystkie osoby, które będą wykorzystywać Amazfit Cheetah Pro podczas treningu. Jednak takie rozwiązanie ma też swoje minusy. Muszę przyznać, że na początku korzystania mocno zirytowałem się na ten zegarek, ponieważ kiedy nosiłem go pod bluzą kilka razy zdarzyło mi się, że przez przypadek wciskałem koronkę, a tym samym odpowiadałem na wiadomości teksami typu „Nie mogę teraz rozmawiać. Proszę o telefon później”. Okazało się jednak, że tę sytuację można bardzo łatwo rozwiązać. Wystarczy w ustawieniach wyłączyć „tryb przycisków”.
Z ciekawszych funkcji tego smartwatcha na pewno uwagę przyciąga możliwość wgrania do niego własnej muzyki – przeznaczono na to 2 GB pamięci wewnętrznej. Do zegarka możemy także podłączyć słuchawki Bluetooth. Dlatego, jeśli lubicie słuchać muzyki podczas biegania, a niekoniecznie lubicie zabierać ze sobą smartfon, to w tym aspekcie nowy Amazfit może Wam go spokojnie zastąpić.
Amazfit Cheetah Pro pracuje pod kontrolą systemu Zepp OS, z którym (jak zawsze) nigdy nie miałem żadnych większych problemów. Kulturę pracy tego sprzętu oceniam jak najbardziej pozytywnie. Trudno jest się tutaj do czegoś przeczepić. Podczas korzystania z tego zegarka nie zdarzyło się, żeby złapał jakąś zamułę lub zwyczajnie się zaciął. Wszystkie operacje wykonywał w mgnieniu oka. Warto dodać, że do zegarka możemy bez problemu doinstalować programy i gry z poziomu aplikacji Zepp. Oczywiście wśród nich znajdziemy te bardziej i mniej przydatne, jednak wybór jest spory.
Przy okazji omawiania funkcji warto wspomnieć, że na pokładzie nie znajdziemy modułu NFC, który pozwoliłby na dokonywanie za jego pomocą płatności. Nie mamy też tutaj co liczyć na eSIM – rozmowy można przeprowadzać z wykorzystaniem połączenia Bluetooth. W tym zegarku jednak na pierwszy plan wysuwają się zupełnie inne funkcje.
Ile „smart” jest w tym smartwatchu, czyli interakcja z powiadomieniami i połączeniami
Funkcja odbierania powiadomień to już standard, nawet w urządzeniach z dużo niższej półki cenowej, więc nie powinno dziwić, że Amazfit Cheetah Pro również nam to oferuje. Przydatna jest na pewno znana z Amazfitów możliwość wyboru aplikacji, z których powiadomienia mają być wyświetlane na zegarku. Dłuższe wiadomości nie są wyświetlane w całości, ale wyświetla się ich naprawdę spora część. Dlatego właśnie przydatne będzie wykorzystanie koronki, żeby łatwo przewinąć dość długą treść na wyświetlaczu.
Gdy otrzymamy wiadomość, niezależnie czy jest to SMS, czy komunikat z innej aplikacji, takiej jak Messenger czy WhatsApp, mamy możliwość odpowiedzenia na nią za pomocą gotowych odpowiedzi lub emotikon. Choć to rozwiązanie nie jest może rewolucyjne, to z pewnością dodaje dodatkowej funkcjonalności zegarkowi. Oczywiście, byłoby idealnie, gdybyśmy mieli możliwość odpowiedzenia innym tekstem np. za pomocą pisania głosowego. Z tego typu rozwiązaniem nie spotykamy się jednak jeszcze w tej półce cenowej.
Tak jak już wspominałem, w smartwatchu znalazł się wbudowany głośnik oraz mikrofon, który umożliwi nam przeprowadzenie rozmów głosowych za pomocą urządzenia połączonego oczywiście ze smartfonem. Sama jakość połączenia jest zadowalająca. Wbudowany głośnik mógłby wykrzesać z siebie kilka decybeli więcej, bo w niektórych sytuacjach jest zbyt cichy, podobny zarzut mam co do wbudowanego w urządzenie mikrofonu, jednak na ogół można bez większych problemów przeprowadzić rozmowę głosową za pomocą tego zegarka.
Istnieje również inna możliwość rozwiązania tego problemu, czyli rozmowa przez słuchawki połączone z zegarkiem, to jednak jest już dla mnie nieco przekombinowany sposób, bo równie dobrze te słuchawki mogłyby być połączone z naszym smartfonem, skoro i tak musimy mieć go ze sobą.
Połączenia nie tylko możemy odbierać, ale także inicjować z poziomu zegarka. Możliwe jest wybranie numeru ręcznie poprzez wstukanie go na ekranie Cheetah Pro, skorzystanie z listy ostatnich połączeń, bądź wgarnie do aplikacji Zeep naszych ulubionych kontaktów i wybór spośród nich, do kogo chcemy zatelefonować.
Czy jest to więc smartwatch? Oczywiście, jak w przypadku większości takich urządzeń znajdzie się spora grupa użytkowników, dla których nie będzie to smartwatch, ponieważ nie zapewnia od swoim użytkownikom całkowitej niezależności od smartfona i nazwą go nieco bardziej rozbudowaną smart-opaską. Moim zdaniem możemy spokojnie nazwać ten zegarek smartwatchem, ponieważ w wielu kwestiach i sytuacjach może nam zastąpić smartfon, którego, chociaż musimy mieć przy sobie, to nie zawsze mamy konieczność wyciągać z kieszeni.
Czas pracy na baterii
Amazfit Cheetah Pro jest wyposażony w akumulator o pojemności 440 mAh. Producent zapewnia na opakowaniu o długim czasie pracy na jednym ładowaniu. Na oficjalnej stronie internetowej widnieje informacja, że może on wynieść nawet 14 dni. Trzeba przyznać, że urządzenie naprawdę dobrze radzi sobie w zarządzaniu energią, co przekłada się na imponujące wyniki czasu pracy na jednym ładowaniu.
Aby sprawdzić wydajność baterii pod dużym obciążeniem, aktywowałem tryb Always on Display, ustawienia pomiaru pulsu co minutę, automatyczne pomiary stresu oraz poziomu natlenienia krwi (SpO2). Dodatkowo, smartwatch był cały czas połączony ze smartfonem, co oznacza, że odbierałem na nim powiadomienia o wiadomościach i połączeniach. Przy tak intensywnym użytkowaniu, ubywało z niego w ciągu doby od 13%-17% akumulatora. Ostatecznie przełożyło się to na dokładnie na 6 dni i 8 godzin użytkowania.
Po wyłączeniu trybu „Ekran zawsze aktywny”, automatycznego pomiaru poziomu tlenu we krwi, ale pozostawieniu częstotliwości pomiaru pulsu co minutę, czas pracy na jednym ładowaniu wydłużył się aż do 11 dni i 6 godzin. Trzeba przyznać, że to naprawdę niezły wynik, biorąc pod uwagę fakt, że niemal codziennie zegarek pracował przez 30 – 60 minut w trybie treningowym z włączonym GPS-em.
Jestem przekonany, że ograniczenie liczby aplikacji wysyłających powiadomienia oraz zmniejszenie częstotliwości pomiarów pulsu do na przykład 5 lub 10 minut i mniejsza częstotliwość korzystania z trybów treningowych, które uruchamiają GPS, pozwoliłoby na korzystanie z zegarka przez pełne dwa tygodnie, a nawet dłużej.
Naładowanie zegarka od 0 do 100% zajęło mi około 2 godziny, korzystając z 33 W ładowarki Xiaomi.
Monitorowanie aktywności i zdrowia. Jak działa trener AI?
Amazfit Cheetah Pro jest wyposażony w BioTracker 3.0 PPG, czyli do dyspozycji oddany został szereg czujników i modułów, które mogą okazać się niezwykle przydatne w monitorowaniu naszego zdrowia oraz postępów treningowych.
Na czele listy znajdują się pulsometr i pulsoksymetr. Ale to nie wszystko, bo urządzenie oferuje także takie funkcje, jak: akcelerometr, barometr, magnetometr, żyroskop, czujnik oświetlenia oraz moduły Bluetooth, Wi-Fi oraz dwuzakresową antenę GPS z kołową polaryzacją, obsługującą sygnały satelitarne L1 i L5. Amazfit podaje, że zegarki Cheetah osiągały dokładność geolokalizacji na poziomie 99,5%.
Standardowo chciałbym przypomnieć, że pomimo że Amazfit oferuje szeroki zakres pomiarów, nie traktowałbym ich jako ostatecznych, ale raczej jako dodatkowe wsparcie. Wyniki uzyskane z zegarka porównywałem z pulsoksymetrem medycznym. Pomiar pulsu w spoczynku to w 7 na 10 przypadków dokładnie taki sam wynik, a w pozostałych różnica uderzeń na minutę nie przekroczyła 5. Jest więc naprawdę dobrze.
W przypadku pomiaru natleniania krwi było tylko trochę gorzej, bo z 10 pomiarów, 5 wskazało tę samą wartość, co pulsoksymetr. Jak widać urządzenie działa więc naprawdę precyzyjnie, a to może okazać się dla wielu użytkowników kluczowe, na przykład podczas analizowania treningu.
Amazfit pozwala na dostosowanie częstotliwości automatycznego pomiaru pulsu do naszych potrzeb, oferując opcje co minutę, co 5, 10 lub 30 minut. W ustawieniach znajdziemy także możliwość włączenia automatycznego monitorowania stresu oraz poziomu tlenu we krwi.
Przejdźmy jednak do trybów treningowych, ponieważ tutaj wybór jest naprawdę spory. Trybów sportowych mamy do wyboru ponad 150, a dodatkowo możemy także w ustawieniach wybrać, które z nich zegarek ma automatycznie wykryć. Treningi zostały podzielone na 13 kategorii: bieg i chód, jazda na rowerze, pływanie, treningi na zewnątrz, treningi w pomieszczeniu, taniec, boks, sporty piłkarskie, sporty wodne, sporty na lodzie i śniegu, sporty rekreacyjne, gry planszowe i karciane.
Chociaż przyznaję, że żadny ze mnie biegacz, ani tym bardziej „sportowy świr”, to jednak w sprawdziłem Amazfit Cheetah Pro zarówno na basenie, siłowni, jak i podczas biegania i jazdy rowerem. Chociaż w sieci często podnoszony jest temat problemów z działaniem GPS w urządzeniach Amazfit, to ja nie spotkałem się z nim, chociaż na mój nadgarstek trafiło już ich kilka.
Nie inaczej jest też w przypadku zegarka o tym dzisiaj mowa. Zazwyczaj już po kilku sekundach łapie „fixa” i jest gotowy do pracy. Kilka razy zdarzyło mi się, że trwało to trochę dłużej, jednak za każdym razem nie był to czas przekraczający minutę.
Producent chwalił się bardzo precyzyjnym działaniem moduły GPS i trudno mu się dziwić, ponieważ działa on naprawdę dobrze. Jako przykład przeanalizowałem trasę swoje przejazdu rowerem i w większości niej ślad zaznaczony przez GPS idealnie pokrywa się ze stanem faktycznym, a zdarzające się niewielkie odstępstwa nie przekraczają 50 cm. Trzeba przyznać, że działanie tego modułu jest naprawdę wartę uwagi. Oczywiście, warto zaznaczyć, że podczas testów tryb pracy GPS ustawiony miałem na „precyzyjny”.
Z pewnością wielu biegaczom amatorom, ale również osobom lubiącym jeździć rowerem, spodoba się fakt, że możemy wgrać własne trasy, a dzięki obsłudze przez zegarek map w trybie offline będziemy dokładnie prowadzeni przez urządzenie podczas trwania naszego treningu. Wystarczy, że przed jego rozpoczęciem z poziomu smartwatcha wybierzemy jedną z wgranych tras. Po zakończonym treningu przebytą przez nas trasę możemy także wyeksportować w formacie GPX.
Jeśli już o treningu mowa, to dzięki Bluetooth mamy możliwość podłączenia do zegarka nie tylko słuchawek, o czym już wspomniałem, ale też innych akcesoriów sportowych, np. opasek pomiarowych. Producent daje również użytkownikom sporą możliwość personalizacji z poziomu aplikacji Zepp. Poświęcając trochę czasu możemy stworzyć własne schematy treningu, w których możemy dostosować niemal wszystko, nawet zakresy tętna.
Ponadto użytkowników wspiera oparty na sztucznej inteligencji Trener Zepp. To program, który ułoży spersonalizowany plan treningowy oparty o nasze odpowiedzi. Konfiguracja nie jest trudna, a wirtualny trener sam prowadzi nas przez ten proces. Nowością, jaka pojawiła się wraz z prowadzeniem Amazfit Cheetah Pro na rynek, jest możliwość czatowania ze swoim wirtualnym trenerem. Nie działa on jeszcze najlepiej, ponieważ jego odpowiedzi są raczej na poziomie wyszukiwania w Google, jednak to całkiem ciekawy bajer.
Bezpośrednio po zakończeniu treningu mamy możliwość przejrzenia niektórych danych na urządzeniu, jednak po resztę zwizualizowaną dodatkowo wykresami musimy już sięgnąć do aplikacji Zepp. Z jej poziomu swoje osiągnięcia treningowe możemy bez problemu wyeksportować także do zewnętrznych aplikacji, takich jak: adidas Running, Strava, Komoot, Relive, Google Fit oraz Apple Health.
Podsumowanie. Dla kogo jest Amazfit Cheetah Pro?
Amazfit Cheetah Pro to zegarek reklamowany jako przeznaczony dla biegaczy. Dodałbym, że dla biegaczy amatorów, ponieważ osoby, które zajmują się uprawianiem tego sportu dłużej, nie będą zapewne usatysfakcjowane i powinny celować raczej w droższe konstrukcje np. Garmina. Dla kogo jest więc ten smartwatch?
Według mnie dla każdego. To dość standardowa konstrukcja z przyjemnym designem, który może się podobać. Jednocześnie mamy tutaj nieco mocnej rozbudowane tryby sportowe i bardzo dokładny GPS. Idealnym użytkownikiem dla takiego sprzętu będzie więc ktoś, kto amatorsko lubi sobie pobiegać czy pojeździć rowerem po pracy, a podczas dnia może spokojnie odbierać powiadomienia i telefony za pomocą zegarka.
Oczywiście sporo tutaj brakuje, by ten smartwatch stał się jeszcze bardziej smart. Mam na myśli przede wszystkim moduły NFC i e-SIM. Szkoda, że nie ma ich na pokładzie, jednak warto spojrzeć na półkę cenową w jakiej znajduje się ten zegarek. Gdyby znalazły się w nim te układy, jego cena zapewne mogłaby wzrosnąć nawet dwukrotnie.
Podsumowując, to sprzęt, który działa naprawdę dobrze, a korzystanie z niego jest przyjemne. Jeśli zastanawiacie się nad wyborem smartwatcha, który będzie spełniał właśnie takie funkcje, o których wspomniałem powyżej, a do tego nie chcecie wydać „milionów monet”, to Amazfit Cheetah Pro będzie dobrym wyborem.
Muszę przyznać, że przez czas testów korzystało mi się z niego naprawdę przyjemnie, a nylonowa opaska sprawiała, że ani razu nie czułem się z nim źle na nadgarstku.