W technologii nuda nie zawsze musi oznaczać coś złego. Niech za przykład posłuży chociażby seria opasek Xiaomi Smart Band, która od kilku już lat spokojnie ewoluuje, stawiając na małe zmiany, jednocześnie czyniąc te inteligentne opaski jednymi z najlepszych na rynku w swojej cenie. Niestety, czasem nuda w technologii to też taka zła nuda, która skazuje urządzenia na porażkę – tu, mam wrażenie, przykładów ostatnimi laty jest jeszcze więcej. A jaka nuda towarzyszy Samsungowi Galaxy A34 5G?
Samsung Galaxy A34 5G a obecny rynek smartfonów
Bartosz w swojej recenzji Galaxy A54 5G świetnie nakreślił, jak fatalnie przemyślane jest tegoroczne portfolio smartfonów Samsunga. Ceny wszystkich urządzeń koreańskiego producenta poszły w górę – zarówno nowe smartfony (względem swoich poprzedników), jak i modele z 2022 roku. Co gorsza, między poszczególnymi smartfonami robią się również coraz to większe „luki cenowe”, przez co do lepszych modeli musimy dopłacać coraz więcej. Podwyżki niestety nie ominęły również popularnej serii A3X – spójrzmy, jak wygląda to na przykładzie ostatnich lat.
Model z 2021 roku, Samsung Galaxy A32 5G (który miałem okazję nawet recenzować), kosztował premierowo 1249 złotych. Model z 2022 roku, Galaxy A33 5G, kosztował już na start 1749 złotych, choć tak naprawdę cena ta bardzo szybko spadła do okolic 1500 złotych, a w premierowej promocji urządzenie mogliśmy kupić już za zaledwie 1299 złotych. Niestety, tegoroczny model Galaxy A34 5G nie doczekał się jak dotąd żadnej promocji (nie licząc gratisowych słuchawek na start) i za smartfon ten zapłacić musimy aż 1899 złotych – dość sporo, tym bardziej, że mówimy o tym „tańszym średniaku”.
Jak więc widać, ceny zauważalnie rosną rok do roku, przez co seria „Galaxy A” Samsunga powoli wspina się coraz wyżej, nad czym trochę ubolewam. Jak do tej pory była to bowiem dobra propozycja dla osób z budżetem na telefon do około 1300 złotych, która królowała chociażby w ofertach abonamentowych u operatorów i w sumie nie bez powodu.
Samsungi te oferowały bowiem dobrą ogólną jakość do swojej ceny i stanowiły sensowną alternatywę dla często wydajniejszych, ale nie tak dopracowanych pod względem oprogramowania czy jakości wykonania chińskich smartfonów – i pod tym względem Galaxy A34 5G ciągle daje radę, choć sama cena jest mniej kusząca niż poprzednio.
Specyfikacja i pudełko
Zgodnie z ostatnio obowiązującymi trendami, pudełko Samsunga Galaxy A34 5G stara się nie przekraczać 3 centymetrów grubości, oferując w środku sam smartfon, dwustronny kabel USB-C, igiełkę do tacki na karty SIM i/lub microSD, a także trochę makulatury.
Specyfikacja
Model | Samsung Galaxy A34 5G |
Ekran | 6,6 cala, Super AMOLED, Full HD+ (2340 x 1080), 120 Hz |
CPU | MediaTek Dimensity 1080 |
RAM | 6 GB |
Pamięć wewnętrzna | 128 GB |
System operacyjny | Android 13 z nakładką One UI 5.1 |
Aparaty z tyłu | główny: 48 Mpix, f/1.8; ultraszerokokątny: 8 Mpix, f/2.2,; makro: 5 Mpix, f/2.4 |
Aparat z przodu | 13 Mpix, f/2.2 |
Bateria | 5000 mAh, ładowanie przewodowe max. 25 W |
5G | tak |
NFC | tak |
Bluetooth | tak |
Wi-Fi | Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac/6 |
Gniazdo ładowania | USB Typ-C, 2.0 z OTG |
microSD | tak |
DualSIM | tak |
3,5 mm jack audio | nie |
Głośniki | stereo |
Wodoszczelność | IP67 |
Waga | 199 g |
Wymiary | 161 x 78 x 8,2 mm |
Sugerowana cena detaliczna | 1899 złotych |
Wzornictwo i jakość wykonania
Pierwsze wrażenie jest świetne. Limonkowy kolor Galaxy A34 5G przyciąga uwagę, tym bardziej, że tafla plecków potrafi się również efektownie błyszczeć pod różnymi kątami. Nie licząc koloru, smartfon ten można pomylić z Samsungiem Galaxy S23+, który ma bardzo podobne do niego wymiary i praktycznie bliźniaczy design, co niektórzy mogą uznać za zaletę. Mnie nieszczególnie ta kalka z droższego flagowca się podoba, ponieważ dotyczy ona głównie samego wyglądu, a nie wykonania, o czym za chwilę.
Z przodu znajdziemy, bo jakby inaczej, 6,6-calowy ekran w technologii Super AMOLED, w którym umieszczono małą łezkę z przednią kamerką. Osobiście wolałbym tu dziurkę w ekranie zamiast wspomnianej łezki, ale w tej półce cenowej jest to jeszcze w mojej opinii dopuszczalne. Gorzej z samymi ramkami wokół ekranu, które oczywiście na górze i po bokach są symetryczne, a na dole już nie, co strasznie mnie irytuje w każdym smartfonie.
Na zaoblonych krawędziach znajdziemy: po prawej przycisk do wybudzania i klawisze głośności, u góry jeden z mikrofonów i tackę na karty SIM, a na dole głośnik i port USB-C. Na tyle znalazło się miejsce na 3 aparaty i diodę doświetlającą, ale – pomimo braku wyspy – obiektywy i tak wystają poza bryłę urządzenia.
Najgorzej wypada tu jednak jakość wykonania, która trochę już nie przystaje moim zdaniem do urządzenia za prawie 2000 złotych. Nie znajdziemy tu bowiem ani szkła na pleckach, ani nawet aluminiowej ramki, bo wszędzie zastosowano tworzywo sztuczne. Trochę ma się więc wrażenie trzymania w rękach budżetowca, a nie średniaka, tym bardziej, że sam plastik nie jest zbyt przyjemny w dotyku.
Przede wszystkim smartfon jest okropnie wręcz śliski i przez pierwszych parę dni musiałem uważać, by urządzenia nie wypuścić omyłkowo z rąk podczas wyciągania z kieszeni. Co gorsza, tył Galaxy A34 5G próbuje imitować szkło, przez co całość okropnie się palcuje.
Mnie więc nie przypadł do gustu ani mało odkrywczy design recenzowanego tu smartfona, ani jego jakość wykonania. I o ile to pierwsze to kwestia w pełni subiektywna, tak to drugie trudno już w jakikolwiek sposób bronić – w tej cenie raczej oczekujemy już nieco więcej.
Wartym odnotowania jest również podstawowa pyłoszczelność i wodoszczelność (IP67).
Wyświetlacz
Z pewnością mniej do narzekania mam w kwestii ekranu. Ze świecą szukać w ostatnich latach modelu smartfona Samsunga, w którym wyświetlacz nie byłby co najmniej dobry i nie inaczej jest tutaj.
Duży, 6,6-calowy ekran w technologii Super AMOLED mógłby gościć nawet w niejednym flagowcu, co jest zasługą nie tylko jego wymiarów, ale także parametrów. Nie znajdziemy tu co prawda rozdzielczości 4K, a „tylko” 2340 x 1080 pikseli, ale moim zdaniem natężenie na poziomie 390 PPI jest więcej niż wystarczające.
Jak to w AMOLED bywa, wyświetlacz Galaxy A34 5G prezentuje fantastyczne odwzorowanie kolorów, bardzo szerokie kąty widzenia i niezłą jasność maksymalną. Tak na dobrą sprawę tylko to ostatnie pozostawia jakieś tam pole do poprawy, ale dość niewielkie, bo nawet podczas bardzo słonecznych dni nie miałem problemu z czytelnością ekranu. Oczywiście znajdziemy tu też wsparcie dla technologii Always on Display.
Jedyne, co nie podoba mi się w tym wyświetlaczu, to częstotliwość odświeżania na poziomie 120 Hz. Pewnie jestem tutaj w mniejszości, ale uważam, że umieszczanie takich matryc w smartfonach jest pewnym przejawem przerostu formy nad treścią, tym bardziej w średniaku, który nie oferuje tak wysokiej wydajności, jak flagowce. Dla mnie zupełnie wystarczające jest 90 Hz, które zapewnia bardzo zbliżoną płynność obrazu do tych szybszych ekranów, przy okazji mniej drenując baterię i wydajność urządzenia.
Działanie i oprogramowanie
Dla jakiejkolwiek osoby chociaż trochę zaznajomionej z One UI autorstwa Samsunga, użytkowanie Galaxy A34 5G nie będzie niczym nowym. Smartfon ten nie może się pochwalić żadnymi ekskluzywnymi dla siebie funkcjami, tak więc korzysta się z niego dokładnie tak samo, jak z pozostałych urządzeń tego producenta.
Znajdziemy tu więc wszystkie najpotrzebniejsze opcje, takie jak dzielenie ekranu na pół i korzystanie z dwóch aplikacji jednocześnie, podręczne menu z najczęściej używanymi apkami czy wygodne (a także dość rozbudowane) menu wykonywania zrzutów ekranu.
Jest tu nawet całkiem sporo opcji personalizacji systemu z bogatymi możliwościami dostosowania głównego ekranu i blokady pod własne preferencje. Z radością przywitałem też w pełni spolszczone teksty w całym systemie – jest to całkiem miła odmiana po przygodach z chińskim realme czy Blackview ;).
Wydajnościowo smartfon nie rozczarowuje. Liczby w benchmarkach są całkiem imponujące, co przekłada się na dobrą płynność w codziennym użytkowaniu (nie zanotowałem żadnych znaczących przycięć animacji), jak i w popularnych grach (również tych 3D).
Procesor MediaTek Dimensity 1080 wydaje się również dobrym wyborem pod względem kultury pracy, bo nawet przy długotrwałej wymagającej pracy (np. stress teście w 3DMarku) urządzenie prawie w ogóle się nie nagrzewa. Także 6 GB pamięci RAM nie powinno być dla nikogo problemem, bo smartfon całkiem długo utrzymuje aplikacje w tle „przy życiu”.
Benchmarki:
GeekBench 6:
- single core: 734
- multi core: 2034
3DMark – Wild Life: 2308
Szybkość pamięci przetestowana w aplikacji Androbench:
- szybkość ciągłego odczytu danych: 880,96 MB/s
- szybkość ciągłego zapisu danych: 500,78 MB/s
- szybkość losowego odczytu danych: 206,77 MB/s
- szybkość losowego zapisu danych: 195,11 MB/s
Żeby jednak w każdej części tej recenzji chociaż trochę ponarzekać, muszę wspomnieć o tym, że One UI nie jest w mojej opinii idealną nakładką na Androida (#TylkoCzystyAndroid ;)). Jest tu parę dziwnych niedoróbek czy – w mojej opinii – błędnych decyzji projektantów systemu. Żeby daleko nie szukać, podam dwie rzeczy, które najbardziej mnie irytowały podczas tych testów.
Pierwszą jest brak różnych ikon baterii, dla trybu zwykłego i oszczędzania energii. W większości nakładek systemowych (jak i np. w iOS) po włączeniu trybu oszczędzania energii, ikona baterii zmienia kolor, co w prosty sposób sygnalizuje, który tryb jest włączony. W One UI zamiast tego pojawia się na pasku ikon kolejna mała grafika, która jednak nie jest widoczna cały czas, kiedy innych ikon mamy dużo – ja przy włączonym Wi-Fi Calling, budziku i Bluetooth nie widziałem tej ikony, przez co często okazywało się, że niepotrzebnie mam cały czas włączony tryb oszczędzania energii. Jest to dla mnie kompletnie niezrozumiała decyzja designerska, na którą branża technologiczna od dawna zna lepsze rozwiązanie.
Drugą rzeczą jest wspomniany już tryb edycji ekranu blokady, który ciągle omyłkowo włączałem, kiedy nie trafiałem w skaner odcisku palca (by wejść w tryb edycji, wystarczy przytrzymać dłużej palec gdziekolwiek na ekranie blokady). Moim zdaniem dawanie takiego skrótu jest po prostu bez sensu, bo mało kto potrzebuje szybkiego dostępu do edycji ekranu blokady, którego zbyt często raczej nie używamy – wystarczyłaby po prostu sama odpowiednia zakładka w ustawieniach smartfona. I może i bym tego detalu tak się nie czepiał, gdyby nie to, że system strasznie spowalnia po wchodzeniu i wychodzeniu w tryb edycji ekranu blokady, co jeszcze bardziej wydłużało odblokowywanie urządzenia po błędnym przyłożeniu palca do czytnika.
Jak widać, moje zażalenia do systemu to jednak w większości drobiazgi, które świadczą o tym, że żadne większe niedociągnięcia nie mają tu miejsca. I jestem tym dość zaskoczony, bo jeszcze parę lat temu nigdy bym nie pomyślał, że mogę tak chwalić nakładkę Samsunga, z którą „miałem na pieńku” jeszcze od stareńkiego TouchWiza.
Co dla niektórych może być ważne, Samsung deklaruje również wsparcie systemowe dla urządzenia poprzez 4 duże aktualizacje od premiery.
Zaplecze komunikacyjne i audio
Jak sama nazwa wskazuje, recenzowany tu smartfon obsługuje sieć 5G, co zresztą staje się powoli standardem u Samsunga – i bardzo dobrze, bo niektóre inne duże marki mogłyby się pod tym względem uczyć od koreańskiego producenta. Z łącznością komórkową nie miałem problemów i ta pokrywała się mniej więcej z tym, co spotkać mogłem również w swoim prywatnym smartfonie. Tacka na karty SIM jest hybrydowa, tak więc włożymy tu albo kartę microSD i jedną kartę SIM, albo dwie karty SIM.
Również odbiornik Wi-Fi i Bluetooth nie zrywały jakoś nadzwyczajnie połączenia i ich zasięg obejmował bez problemu moje mieszkanie czy biuro. Gdybym już musiał się do czegoś przyczepić, to czasami zdarzało się, że urządzenie po powrocie do domu nie łączyło się od razu z Wi-Fi, tylko dopiero po ok. 15 minutach – dosyć dziwna sytuacja, której nie napotkałem w żadnym innym smartfonie czy tablecie, ale też nie jakoś szczególnie uporczywa.
W kwestii audio Samsung Galaxy A34 5G prezentuje się całkiem nieźle. Oczywiście nie znajdziemy tu jacka 3,5 mm, jak na obecne trendy przystało, ale sama jakość dźwięku na słuchawkach Bluetooth jest jak najbardziej zadowalająca. Zaskakująco nieźle radzą sobie również wbudowane głośniki stereo, które dostarczają donośniej i całkiem niezłej pod względem jakości muzyki.
Narzekać mogę tylko na mikrofon do rozmów głośnomówiących, na który skarżył mi się prawie każdy rozmówca podczas testów.
Zabezpieczenia biometryczne
Dostęp do telefonu zabezpieczyć możemy na kilka sposobów. Tym najbardziej rekomendowanym przez Samsunga jest odcisk palca, który – przyznam się szczerze – trochę mnie irytował. Sam skaner jest dość szybki i dokładny, ale niestety obszar skanowania jest dość mały, przez co trudno mi się w niego celowało – a co za tym idzie, telefon często prosił mnie o ponowne przykładanie palca i to nawet po kilka razy z rzędu. Niestety, nawet po dwóch tygodniach użytkowania nie byłem w stanie za każdym razem trafić w odpowiednie miejsce na ekranie.
Z racji tej problematyczności skanera odcisków palców, skonfigurowałem również jednoczesne odblokowywanie urządzenia przy pomocy twarzy. To odbywa się oczywiście nie poprzez żadne skanery, a po prostu przednią kamerkę – ale na całe szczęście sposób ten działa dość sprawnie i gdy odcisk palca u mnie nie przeszedł, to skan twarzy pomagał mi odblokować telefon.
Nie licząc oczywiście ciemnych scenerii, w których wykazać mógł się znów albo skaner linii papilarnych, albo moja pamięć w zapamiętywaniu wzoru lub hasła.
Czas pracy
W Samsungu Galaxy A34 5G znajdziemy ogniwo o pojemności 5000 mAh, które obsługuje szybkie ładowanie o mocy 25 W – choć nieco bardziej zgryźliwi mogą powiedzieć, że używanie tu słów „szybkie ładowanie” jest tu trochę na wyrost. Akumulator naładujemy do pełna w ok. 90 minut, co jest wynikiem dość przeciętnym.
Niestety, nie ma tu też mowy o ładowaniu indukcyjnym. Nikogo o wyższe bicie serca nie przyprawi również sam czas pracy na baterii, który jest zaskakująco nierówny.
Najszybciej udało mi się rozładować smartfon w 2 godziny i 49 minut (mowa tu oczywiście o czasie włączonego ekranu – SoT), gdzie najbardziej energożernymi procesami było Always On Display i Spotify. Trzeba też odnotować, że praktycznie przez cały czas smartfon miał włączone dane mobilne i często używana była nawigacja.
Innym razem, kiedy z urządzenia korzystałem znacznie bardziej intensywnie, bateria wystarczyła mi już na ponad 3 godziny (przy podobnej jasności ekranu, bez włączonego tryb oszczędzania energii i również z włączonym komórkowym transferem danych).
Najdłużej smartfon działał mi z dala od ładowarki ok. 5 godzin, kiedy najwięcej korzystałem z internetu poprzez Wi-Fi i kiedy ekran nie musiał automatycznie ustawiać wysokiej jasności, ponieważ urządzenie było użytkowane w pomieszczeniach, a nie na zewnątrz.
Po wyłączeniu AoD, zmniejszeniu częstotliwości odświeżania ekranu i włączeniu oszczędzania baterii, powinniście bez problemu dobić do nawet 6 godzin na jednym cyklu ładowania.
Aparaty
Samsung od dawna kojarzy mi się z dobrymi aparatami w smartfonach. Nawet te tańsze modele miały na tyle dobre matryce, że w słoneczny dzień robiły bardzo przyzwoite zdjęcia, zaś w fotografii nocnej potrafiły wykonać zaszumione, ale chociaż jasne zdjęcia. Jak jest z Samsungiem Galaxy A34 5G?
Aparat główny
Główne oczko aparatu to 48-megapikselowa matryca, która w automacie wykonuje 12-megapikselowe zdjęcia. Oceniłbym je jako przyzwoite, ale mam wrażenie, że względem swojego poprzednika, Galaxy A33 5G, nie zaszło tu zbyt wiele poprawek, czego raczej by wszyscy oczekiwali po nowym modelu z serii. Samsung zrezygnował też z „atrapo-obiektywu” do wyłapywania głębi – cieszy mnie, że ta walka na liczbę oczek aparatów w smartfonach chociaż trochę ustaje.
Przechodząc do samych zdjęć: kolory są naturalne, bez zbędnych przejaskrawień obrazu, a szumów – w pogodny oczywiście dzień – raczej nie uświadczymy zbyt dużo. Sprawa nieco się komplikuje w mniej oświetlonych pomieszczeniach czy po zmroku, kiedy smartfon ma tendencję do wykonywania lekko zmazanych fotografii z ręki.
W nocnych zdjęciach jest oczywiście najwięcej niedociągnięć, ale chociaż są one całkiem jasne, co w przypadku fotografii mobilnej jest chyba najważniejsze.
Aplikacja aparatu to oczywiście standardowe oprogramowanie Samsunga, które pozwoli nam na wykonywanie zdjęć w ruchu (średnio udana próba skopiowania Live Photos z iPhone’a), szybki retusz przy pomocy AI czy automatyczne przerzucenie się na tryb nocny, kiedy aparat wykryje taką scenerię. Dla chętnych znajdzie się również dość zaawansowany tryb Pro.
Finalnie zdjęcia z głównego aparatu Samsunga Galaxy A34 5G oceniam jako dość przeciętne, których bardziej spodziewałbym się po dobrym smartfonie za 1000 złotych, a nie po urządzeniu za prawie dwukrotność tej kwoty. Choć może jest to też kwestia moich wysokich oczekiwań względem Samsunga w tematach fotografii.
Aparat ultraszerokokątny (i cyfrowy zoom)
Drugie oczko aparatu to matryca ultraszerokokątna, która w słoneczny dzień wykonuje dość przyzwoite zdjęcia, które pod względem kolorów nie odbiegają jakoś szczególnie od głównego obiektywu, jeśli chodzi chociażby o kolory.
Co ważne, wykonywane ultraszerokokątnym obiektywem fotografie nie są tu jakoś szczególnie zniekształcone na bokach, tak więc ujęcia np. budynków wyglądają dość naturalnie. Nie zachwyca za to szczegółowość fotografii, która nie jest najlepsza, ale i tak najgorzej aparat ten radzi sobie po zmroku, kiedy zdjęcia wychodzą po prostu zbyt ciemne, nawet z trybem nocnym.
Jeśli zaś chodzi o zoom, to w Galaxy A34 5G znajdziemy tylko i wyłącznie cyfrowe przybliżenie, bazujące na 48-megapikselowej matrycy głównej, która próbuje wspomagać się oprogramowaniem. Wyniki są mocno przeciętne i o ile podwójne przybliżenie ma jeszcze jakiś tam sens, tak większe zbliżenia kompletnie rozmywają już obraz. Podobne efekty do robienia fotografii z przybliżeniem, osiągniemy robiąc zdjęcie podstawowym obiektywem i przycinając potem zdjęcia we wbudowanym programie do edycji fotografii.
Aparat makro
Ostatnim oczkiem aparatu jest kamerka do zdjęć makro. W dobrych warunkach oświetleniowych ta 5-megapikselowa matryca sprawdza się całkiem dobrze w swojej kategorii, choć nadal nie jest to coś, czego bym jakoś szczególnie często używał. Z dużo większą radością wymieniłbym ten aparat na teleobiektyw, którego trochę mi tu brakuje.
Przedni aparat
Przednia kamerka oferuje już bardziej adekwatną jakość zdjęć, patrząc na cenę Samusnga Galaxy A34 5G. Szczegółowość wykonywanych zdjęć stoi na zadowalającym poziomie, tak samo jak kolory, które w podstawowym trybie aparatu wychodzą naturalnie żywe.
Nawet w ciemniejszych sceneriach kamerka do selfie potrafi uchwycić wyraźne i jasne zdjęcie – choć oczywiście pojawia się tu już delikatny szum i nieco blade kolory. Nie pogardziłbym jedynie nieco większym FOV w „szerokich” zdjęciach, bo te raczej nie uchwycą większej paczki znajomych w jednym kadrze.
Wideo
Możliwości wideo prezentują się ciut lepiej od tych fotograficznych, choć nadal nie są one dla mnie w pełni satysfakcjonujące w tej półce cenowej. Filmy przy pomocy głównej kamery nagrywać możemy w maksymalnej rozdzielczości 4K w 30 klatkach na sekundę lub w 1080p przy 60 FPS. Co ciekawe, jeśli chcemy przełączyć się na ultraszeroki kąt, to musimy obniżyć jakość kręcenia do Full HD w 30 klatkach. Gdy już to zrobimy, to podczas nagrywania wideo możemy przełączać się pomiędzy dwoma tylnymi obiektywami, ale efekt ten jest bardzo skokowy i finalne bardzo źle wygląda.
Sama jakość wideo (i audio) nada się przy nagrywaniu krótkich filmów z wakacji, ale do nieco bardziej zaawansowanych formatów raczej się nie sprawdzi. Sytuację co prawda ratuje bardzo dobra stabilizacja wideo, ale tą możemy włączyć tylko w jakości 1080p30. Szkoda też, że przedni aparat nie potrafi nagrywać w 60 klatkach na sekundę – ani w jakości 4K, ani nawet w 1080p czy 720p.
Podsumowanie
Tegoroczny „tańszy średniak” Samsunga to w mojej opinii bardzo nudne i niewyróżniające się urządzenie, któremu trudno będzie się odnaleźć na obecnym rynku smartfonów. W okolicach 1899 złotych znajdziemy wiele innych ciekawych urządzeń – w tym droższego o zaledwie 200 złotych Galaxy S20 FE, który „zjada” recenzowany tu smartfon praktycznie pod każdym względem i, gdybym ja miał się zdecydować na któregoś Samsunga w tym budżecie, to bez wahania wybrałbym właśnie Galaxy S20 FE. To jednak nie tak, że zakup Samsunga Galaxy A34 5G kompletnie odradzam – może być to dobry wybór w abonamencie (jeśli ktoś taki rodzaj zakupu urządzenia preferuje) lub w jakiejś dużej promocji jakiś czas po premierze.
Zostawiając jednak kwestie cenowe na bok, muszę też ponarzekać na kilka innych elementów tego smartfona. Najbardziej rozczarowuje aparat, który robi co najwyżej przyzwoite zdjęcia. Od telefonu za prawie 2000 złotych oczekiwałbym już znacznie wyższego poziomu fotografii, tym bardziej, że w tej kwestii Samsung zawsze błyszczał, nawet w budżetowych urządzeniach.
Nie podoba mi się również jakość wykonania i brak własnego stylu Galaxy A34 5G, który w mojej opinii niepotrzebnie próbuje naśladować dużo droższego Galaxy S23+ – z dość, niestety, mizernym skutkiem, jeśli chodzi chociażby o jakość wykonania.
Cała reszta smartfona stoi już na akceptowalnym poziomie i trudno mi tu doszukiwać się jakichś innych dyskredytujących wad, ale i kluczowych zalet. To smartfon w większości bezproblemowy w użytkowaniu, ale i nudny, który nie wzbudził we mnie praktycznie żadnych emocji (zarówno pozytywnych, jak i negatywnych) przez te ponad dwa tygodnie testów, a to zdarza mi się naprawdę rzadko.
Czy to dobrze, czy to źle? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie indywidualnie, według własnych potrzeb.