Elektromobilność to nie tylko samochody osobowe, ale również dostawcze. Tę drugą kategorię reprezentuje Nissan Townstar EV, który może okazać się dobrym wyborem dla wielu firm.
Elektryczny Nissan Townstar występuje w różnych wersjach
W wielu scenariuszach, w przypadku samochodów dostawczych lub po prostu takich, które codziennie pokonują długie dystanse na drogach szybkiego ruchu, wciąż najlepszym i najwygodniejszym wyborem będzie silnik spalinowy. Nie brakuje jednak zadań, gdzie lepiej sprawdzi się auto elektryczne. Dotyczy to chociażby „dostaw ostatniej mili”, poruszania się po mieście czy pokonywania mniejszych dystansów. Nie dość, że takiego elektryka będziemy mogli naładować w domu, to zyskamy jeszcze kilka przywilejów, a dodatkowo koszt jego eksploatacji powinien okazać się odczuwalnie niższy.
Dodam, że elektryczne samochody dostawcze, zarówno te większe, jak i te do 3,5 tony, to nie melodia przyszłości, ale teraźniejszość. Podejrzewam, że wielu z Was kojarzy modele Nissan e-NV200 należące do floty InPostu. Wypada tutaj zaznaczyć, że widok właśnie takich aut z zielonymi tablicami będzie coraz częstszy, a Nissan zamierza tutaj zgarnąć spory kawałek toru. Pomóc w tym ma model Townstar EV.
Należy nadmienić, że Nissan Townstar sprzedawany jest również w wersji spalinowej, aczkolwiek my skupimy się przede wszystkim na elektrycznym wariancie. Warto jeszcze wspomnieć, że elektryk dostępny jest w kilku różniących się od siebie wersjach. Modele towarowe to odpowiednio Van L1 i Van L2, do tego dochodzi jeszcze wariant osobowo-towarowy, czyli Crew Van L2 i osobowy Combi L1. Na odmiany VAN L1 i L2 zamówienia są już otwarte, a na pozostałe wersje wystartują w maju.
Townstar EV Van w liczbach
W związku z tym, że podczas jazd zorganizowanych przez Nissana miałem okazję poznać warianty towarowe, to głównie im poświęcimy uwagę. Zacznijmy od przedstawienia poszczególnych wersji:
- Townstar EV Van L1 – wersja towarowa z krótszy rozstawem osi, długość 4,486 m, liczba miejsc 2 lub 3, maksymalna długość przestrzeni ładunkowej 1,806 m i szerokość 1,57 m, pojemność 3,3 m², maksymalna ładowność 612 kg (2pl) lub 608 kg (3pl),
- Townstar EV Van L2 – wersja towarowa z dłuższym rozstawem osi, długość 4,91 m, liczba miejsc 2 lub 3, maksymalna długość przestrzeni ładunkowej 2,23 m i szerokość 1,57 m, pojemność 4,3 m², maksymalna ładowność 800 kg.
Niezależnie od wersji, na pokładzie znajduje się silnik elektryczny o mocy 90 kW (122 KM) i momencie obrotowym 245 Nm. Do tego dochodzi akumulator o pojemności 44 kWh (netto), który ma zapewniać zasięg nawet do 301 km. Oczywiście należy nastawić się, że realny zasięg będzie niższy, ale przy odpowiednim użytkowaniu powinien spokojnie przekroczyć 200 km.
Owszem, ponad 200 km realnego zasięgu nie wydaje się zbyt dużą wartością, ale w przypadku Townstar EV Van powinno okazać się w zupełności wystarczające. W końcu nie mówimy o samochodzie dostawczym, który w założeniach ma pokonywać naprawdę długie trasy, ale o elektryku przeznaczonym do miasta lub na krótsze trasy.
Jeśli chodzi o maksymalną moc ładowania, to robi się trochę skomplikowanie, ale postaram się to wyjaśnić. Zacznijmy od tego, że Nissan Townstar EV Van L1/L2 dostępny jest w czterech wersjach wyposażenia – Visia, Business, N-Connecta i najwyższej Tekna. W podstawowej mamy tylko opcję ładowania złączem Type 2 z mocą 11 kW. Natomiast w wyższych dostajemy już ładowarkę podkładową 22 kW (złącze Type 2), a także złącze CCS o mocy do 80 kW, które w wersji Business jest opcjonalne, a w N-Connecta i Tekna już w standardzie.
Przy ładowaniu z mocą 11 kW uzupełnienie energii od 10 do 100% potrwa około 7 godzin, a przy ładowarce 22 kW już 2 godziny i 25 minut. Z kolei na szybkiej ładowarce, uzupełnienie energii od 15 do 80% zajmie 37 minut w optymalnych warunkach. Przyznam, że sporo tych liczb podaje Nissan, ale podejrzewam, że wielu użytkowników zdecyduje się wyłącznie na ładowanie z domowego gniazdka (około 15 godzin) lub z również w domu, ale z wallboxa 11/22 kW.
Co znajdziemy we wnętrzu?
Nie będzie chyba żadnym zaskoczeniem, gdy napiszę, że sporo zależy od wybranej wersji wyposażenia. Nissan Townstar EV może oferować zarówno system kamer 360 stopni, dwa większe ekrany, obsługę Android Auto i Apple CarPlay (tu i tu tylko połączenie przewodowe) czy wbudowaną nawigację, ale również możemy dostać „golasa”, w którym nie posłuchamy nawet muzyki.
W podstawie za kierownicą mamy zestaw analogowych zegarów z niewielkim, 4,2-calowym ekranem TFT. Dopiero w wyższych wersjach możemy liczyć na 10-calowy ekran z cyfrowymi zegarami. Myślę jednak, że wielu odbiorcom elektrycznego samochodu dostawczego, który będzie wykorzystywany w pracy do przewożenia towarów, niekoniecznie będzie zależało na wyświetlaczu znajdującym się za kierownicą. Tutaj ważniejszy może okazać się dostęp do Android Auto lub Apple CarPlay, czyli możliwość korzystania z Map Google (lub innej nawigacji) na centralnym ekranie – taką opcję mamy we wszystkich wersjach oprócz najniższej Visia.
Oczywiście przed chwilą wymienione dwie funkcje to tylko jedne z wielu elementów wyposażenia, które może być dla nas przydatne lub też niekoniecznie. Nie ma większego sensu, abym teraz przedstawiał każdą pozycję z dość długiej listy, ale wszystkich zainteresowanych odsyłam do cennika udostępnionego przez Nissana, w którym wymienione są wszystkie opcje wyposażenia.
Wrażenia po pierwszym spotkaniu
Jak już wcześniej wspomniałem, w moje ręce wpadł Nissan Townstar EV Van w krótszej wersji. Był on wyposażony w analogowe zegary, a na środku deski rozdzielczej znalazł się 8-calowy ekran dotykowy. Co prawda samochód nie dostał fabrycznej nawigacji, ale na szczęście nie zabrakło Apple CarPlay. Mogłem więc podłączyć iPhone’a z wykorzystaniem kabla.
We wnętrzu mamy naprawdę sporej przestrzeni, zarówno dla kierowcy, jak i pasażera siedzącego z boku. Nie zabrakło też kilku schowków, więc pod względem praktyczności jest naprawdę nieźle. Sterowanie poszczególnymi funkcjami, a także systemem infotainment, nie powinno nikomu sprawić żadnych kłopotów – jest intuicyjnie i mamy tylko najpotrzebniejsze funkcje.
Pod względem właściwości jezdnych uwagę zwraca szybka reakcja na wciśnięcie pedału przyspieszenia, która – jak to w autach elektrycznych – jest niemal natychmiastowa. Umożliwia to sprawne poruszanie się w mieście, co szczególnie przydaje się podczas zmiany pasa lub włączania się do ruchu. Nissan Townstar EV nie zapewnia jednak żadnych większych emocji z jazdy, ale sądzę, że nikt tego nie oczekuje. W takich autach chodzi przede wszystkim o akceptowalnie wygodne przemieszczenie się z punktu A do B, a bohater tego tekstu sprawdza się w takiej roli bardzo dobrze.
Trudno zarzucić elektrycznemu Nissanowi jakiekolwiek większe niedociągnięcia. Nie udało mi się znaleźć poważniejszych wad podczas pierwszego, niestety dość krótkiego spotkania.
Mniej przyjemnie robi się jednak, gdy spojrzymy na ceny, które wynoszą od 147000 do 182000 złotych netto w przypadku wersji krótszej i 153000 do 186000 złotych dla wariantu przedłużonego. Oznacza to, że względem wersji spalinowej, zależnie od wariantu wyposażenia, musimy dopłacić około 50-70 tys. złotych.
To naprawdę duża różnica, ale elektryk pozwala na otrzymanie dopłaty w wysokości 30% jego ceny w ramach programu „Mój elektryk”, a dodatkowo koszty eksploatacji mogą być odczuwalnie niższe. W dłużej perspektywie zakup elektrycznego Townstara może więc okazać się bardziej opłacalny. Owszem może, ale nie musi – warto wszystko sobie policzyć i dopiero wówczas wybrać wersję elektryczną lub spalinową.