Tani iPhone SE z gorszą specyfikacją i za ułamek ceny „tego prawdziwego”, od lat traktowany jest jako jedna z kontrowersyjnych decyzji Apple. Niewykluczone jednak, że nadchodzą zmiany, które mogą nie spodobać się fanom smartfonów z dopiskiem „SE”.
iPhone SE – liczy się cena
Mniej niż 2500 złotych za nowego iPhone’a? To nie 2012 rok, a seria urządzeń opatrzona dopiskiem SE. Apple od lat forsuje pomysł wydawania smartfonów w bardziej budżetowym wydaniu.
Ostatni iPhone SE 3. generacji (lub jak kto woli, model SE 2022) wyszedł 9 miesięcy temu i do momentu premiery recenzji na łamach Tabletowo.pl pozostawał kontrowersyjnym urządzaniem (i pewnie pozostaje nim do dziś). Możliwe jednak, że nie będzie nam dane przekonać się, czy iPhone SE 4. generacji byłby równie kontrowersyjny.
Ming-Chi Kuo, analityk TF International Securities a przy okazji jeden z informatorów skupiających się na poczynaniach Apple, przeprowadził ostatnio badanie do celów własnych. Nie znamy jego wyników, natomiast możemy przeczytać wpis Kuo na Twitterze, w którym sugeruje on, że produkcja iPhone’a SE 4 może zostać odłożona w terminie lub całkowicie porzucona.
Dlaczego następny tani smartfon od Apple miałby w ogóle nie powstać? Powodów jest kilka.
Nikt nie chce „iPhone’a za pół ceny”
Głównym powodem, jaki wymienia Ming-Chi Kuo, jest stała liczba dostarczanych do klientów smartfonów ze średniej oraz budżetowej półki (jak na standardy Apple oczywiście). Wśród ich przedstawicieli Kuo wymienia m.in. iPhone’a SE 3, 13 mini, czy 14 Plus. Sprzedaż telefonów z tej kategorii cenowej jest stale poniżej oczekiwań firmy, więc niewykluczone, że Apple nie chce poświęcać mocy przerobowych fabryk na coś, co nie spełnia pokładanych w nim nadziei.
Innym argumentem jest obawa firmy, że wprowadzenie większego ekranu w modelu SE 2024 wygenerowałoby o wiele wyższy koszt produkcji. W efekcie klienci napotkaliby wyższą cenę w sklepie i u operatora, i niewykluczone, że nie byłaby ona taka konkurencyjna, jakby się mogło wydawać.
We wpisie Ming-Chi Kuo pada również sugestia, że Apple może ograniczyć wydatki na rozwój nowych produktów, co pomoże firmie poradzić sobie w czasie ewentualnych problemów gospodarczych na świecie w 2023 roku.
Jednym słowem, w biurach giganta z Cupertino może nie być ostatnio zbyt wesoło i niewykluczone, że pokłosiem szukania oszczędności w Apple będzie położenie głowy taniego iPhone’a pod topór.
Do premiery smartfona mamy jeszcze jednak trochę czasu, więc wszystko jest możliwe. Ponadto doniesienia z profilu Ming-Chi Kuo to nadal plotki i domysły, które nie musza okazać się trafne.