Nie było to moje pierwsze spotkanie z najnowszą generacją modelu Nissan Qashqai, ale zdecydowanie było tym najlepszym i najciekawszych. Pozytywnie zaskoczył mnie przede wszystkim zastosowany napęd, nazwany przez producenta e-Power.
Napęd e-Power – co otrzymujemy?
Nissana Qashqai chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Mamy do czynienia z jednym z popularniejszych kompaktowych SUV-ów, a także z popularyzatorem tego segmentu. Wypada dodać, że trafił on do milionów klientów na całym świecie. Obecnie na rynku dostępna jest już trzecia generacja, która – co raczej nie będzie dużym zaskoczeniem – przynosi widoczną komputeryzację i elektryfikację napędów.
Miałem już przyjemność jeździć tym samochodem w zeszłym roku, ale teraz w moje ręce wpadła jego najbardziej wyjątkowa wersja – Nissan Qashqai e-Power. Wyróżnia ją zastosowany napęd. Owszem, to hybryda, ale taka, w której silnik spalinowy pełni wyłącznie rolę generatora prądu, a koła napędzane są przez silnik elektryczny.
Napęd e-Power jest jak najbardziej innowacyjny, ale sama koncepcja ma już ponad 100 lat. Otóż Ferdinand Porsche, znany ze swojego zamiłowania do silników elektrycznych, już w 1900 roku skonstruował pojazd Lohner-Porsche Semper Vivus, który to właśnie był napędzany z wykorzystaniem silnika elektrycznego, a spalinowa jednostka odpowiadała za produkcję prądu. Co prawda w motoryzacji hybryda szeregowa, a taką jest również Nissan Qashqai e-Power, nie przyjęła się na naprawdę dużą skalę, ale znalazła powszechniejsze zastosowanie chociażby w lokomotywach.
Warto podkreślić, że Nissan Qashqai e-Power w każdym scenariuszu wykorzystuje silnik elektryczny do napędzania kół – dokładnie tych przednich. Nie dochodzi do sytuacji, aby moc silnika spalinowego trafiała prawie bezpośrednio na koła.
Co ciekawe, silnik spalinowy nie musi być uruchomiony, aby samochód mógł jechać. Na pokładzie znalazł się bowiem niewielki akumulator o pojemności 2,1 kWh (1,97 kWh netto), którego energia pozwala na przejechanie kilku kilometrów wyłącznie na prądzie. Oczywiście, gdy jego naładowanie spadnie poniżej określonego poziomu lub jeśli potrzebujemy więcej mocy, aby sprawnie przyspieszyć, do pracy wkracza jednostka spalinowa.
Nissan Qashqai e-Power wyposażony jest w dwa silniki
Zacznijmy od silnika spalinowego, który jak najbardziej zasługuje na krótkie omówienie. Japończycy nie postawili na bardzo małą jednostkę, której charakterystyka pracy byłaby uciążliwa dla kierowcy. Nissan Qashqai e-Power ogólnie jest dobrze wyciszony, ale o tym w dalszej części. Wracając do jednostki spalinowej, jest to 3-cylindrowy i 1,5-litrowy silnik.
Generuje on 158 KM i może pochwalić się technologią zaczerpniętą z Infinity – marki premium należącej do Nissana. Zastosowano w nich technologię zmiennego stopnia sprężania, która umożliwia zmianę skoku tłoka w cylindrze, co z kolei przekłada się chociażby na zmniejszenie zużycia paliwa. Sama zmiana skoku tłoka jest niewielka, ale faktycznie robi to różnicę.
Jeśli chodzi o moc samochodu, to jednak nie należy patrzeć na silnik spalinowy, a na elektryczny. Możemy więc stwierdzić, że na koła trafia 190 KM i 330 Nm momentu obrotowego, który dostępny jest niemal od „zera”. Czy to oznacza, że otrzymujemy charakterystykę jazdy identyczną jak w typowym elektryku? Niekoniecznie, ale jest zbliżona.
Warto odnotować, że silnik spalinowy rzadko kiedy uruchamia się na wysokich obrotach – do takich sytuacji dochodzi tylko, gdy wciśniemy pedał przyspieszenia do końca. Podczas normalnej jazdy pracuje on na niskich obrotach, a więc wciąż jest cicho w środku i – pod względem akustycznym – mamy wrażenie zbliżone do jazdy samochodem z klasycznym napędem spalinowym.
Nissan Qashqai e-Power jeździ naprawdę przyjemnie
Jak już przed chwilą wspomniałem, nie mamy typowego dla elektryka przyspieszenia i mocniejszego uderzenia przy starcie, gdy do końca wciśniemy pedał „gazu”. Prędkość rośnie bardziej łagodnie, podobnie jak w autach spalinowych. Wynika to z faktu, że silnik spalinowy musi wkręcić się na obroty, aby dostarczyć maksymalną moc do jednostki elektrycznej.
Nie można jednak powiedzieć, że Nissan Qashqai e-Power jest samochodem wolnym. Według danych producenta, sprint od 0 do 100 km/h zajmuje 7,9 sekundy, co jest wartością wystarczającą do normalnej jazdy. Co więcej, śmiem twierdzić, że grupa docelowa tego auta raczej nie poszukuje typowo sportowych wrażeń, a raczej wygodnego auta do podróżowania z rodziną.
W związku z tym, że wariant e-Power waży więcej od zwykłego Qashqai – masa własna, zależnie od wyposażenia, wynosi 1612–1728 kg – wprowadzono zmiany w zawieszeniu. Podczas jazd testowych odniosłem wrażenie, że ten wariant jest sztywniejszy. Nadal jest komfortowy i dobrze radzi sobie z nierównościami na drodze, ale teraz lepiej sprawuje się w zakrętach.
Hybrydowego Nissana miałem okazję sprawdzić w okolicach Szklarskiej Poręby, często na dość krętych drogach i przyznam, że pokonywanie kolejnych zakrętów było całkiem przyjemnym doświadczeniem. Nie był to poziom sportowego coupe, ale otrzymałem zdecydowanie więcej niż oczekiwałem.
Na pokładzie znalazła się funkcja e-Pedal Step, która pozwala na jazdę z użyciem tylko pedału przyspieszenia w wielu scenariuszach. Działa ona podobnie do systemu rekuperacji w samochodach elektrycznych – odpuszczamy „gaz” i Nissan odczuwalnie zwalnia. Nie jest jednak w stanie zatrzymać się do „zera”, a tylko do „prędkości pełzania”. Oznacza to, że przykładowo w celu pełnego zatrzymania się na światłach musimy już użyć hamulca.
Będziecie zadowoleni z niskiego spalania
Z całej trasy, mającej ponad 100 km, średnie spalanie miałem dokładnie 5,1 litra. W związku z tym, że jeździłem w okolicach polskich gór, to po drodze było sporo wzniesień i spadków, a dodam, że w ogóle nie starałem się jechać na wynik. Powiedziałbym, że przez sporą część trasy moja jazda była całkiem dynamiczna. Można więc uznać wspomniane przed chwilą średnie spalanie za co najmniej bardzo dobre.
Bak paliwa, w przeciwieństwie do chociażby wielu hybryd plug-in, jest całkiem spory. Pomieści on 55 litrów paliwa, co oznacza, że przy moim stylu jazdy Nissan Qashqai e-Power przejedzie ponad 1000 km na pełnym baku. Trzeba przyznać, że rewelacyjny zasięg.
Oczywiście na drogach szybkiego ruchu, gdy będziemy poruszać się z prędkością 120-140 km/h, zużycie paliwa wzrośnie. Niestety, na jazdach testowych nie miałem okazji sprawdzić Nissana w takich warunkach, ale na autostradach najpewniej trzeba będzie liczyć na około 8 litrów na 100 km, ale to wciąż około 600 km zasięgu.
Energia zgromadzona w akumulatorze może być często wykorzystywana do ruszania, co oznacza niskie spalanie w mieście. Widziałem, że komuś udało się osiągnąć nawet 4 litry na 100 km, ale bez żadnych wyrzeczeń wynik na poziomie 5-6 litrów jest jak najbardziej do osiągnięcia w mieście.
Nissan Qashqai e-Power powinien więc być dobrym wyborem zarówno do miasta, jak i podczas dłuższych podróży. Patrząc na wysokie ceny paliwa na stacjach, można stwierdzić, że mamy do czynienia z receptą na obecne, wysokie koszta jazdy samochodem. Owszem, nie jest to recepta idealna, ale jak najbardziej pozwalająca odczuwalnie zmniejszyć wydatki.
Podczas jazdy spodoba nam się nie tylko niskie spalanie
Zaletą tej wersji Qashqaia zdecydowanie jest dobre wyciszenie. Pod tym względem wyraźnie zbliża się do samochodów marek premium, takich jak Mercedes klasy C czy BMW serii 3/4. Dotyczy to również jazdy z włączonym silnikiem spalinowym.
Silnik spalinowy, przy normalnej jeździe, nie uruchamia się na wysokich obrotach, aby szybko dostarczyć energii i następnie się wyłączyć. Pracuje on na niskich obrotach, stopniowo uzupełniając energię w akumulatorze lub przenosząc ją prawie od razu do silnika elektrycznego. Dzięki temu nie spotykamy się z nieprzyjemnym wyciem.
Na nasze odczucia wpływa nie tylko charakterystyka pracy jednostki spalinowej, ale również ogólne dobre wyciszenie wnętrza. W środku przyjemnie cicho jest w mieście, a także na drogach pozamiejskich do 90 km/h. Nie wiem jednak, jak wygląda to przy większych prędkościach, bowiem nie miałem okazji jeszcze tego sprawdzić. Obiecuję jednak, że nadrobię to podczas dłuższego testu.
Do tego dochodzi funkcja Noise Cancelling, której zadanie sprowadza się do analizowania dźwięków zewnętrznych i emitowania dźwięków przeciwnych z wykorzystaniem wbudowanych głośników. Muszę przyznać, że to naprawdę działa i chociażby nic nie stoi na przeszkodzie, aby przy 90 km/h lub w mieście przy większych hałasie otoczenia, móc prowadzić rozmowę w środku bez jakiegokolwiek podnoszenia głosu.
System infotainment z ważnymi uprawnieniami
Nissan Qashqai e-Power, którym jeździłem, otrzymał już aktualizację wnętrza, która przynosi zestaw wyczekiwanych ulepszeń. Centralnie umieszczony ekran, który dotychczas miał nieco ponad 9 cali, teraz jest już 12,3-calowy. Natomiast cyfrowe zegary, pod względem wymiarów, pozostały takie same, czyli wciąż mają 12,3 cala.
Skupmy się więc na centralnym ekranie. Nie tylko jest teraz większy, ale również – przynajmniej takie odniosłem wrażenie – jaśniejszy i dostarcza obraz w lepszej jakości.
W zeszłym roku, gdy jeździłem nowym Qashqaiem, narzekałem na system infotainment – przestarzały wygląd oprogramowania i szybkość reakcji na polecenia użytkownika. Na szczęście, Nissan zdecydował się poprawić oba elementy w aktualizacji wnętrza.
Po pierwsze, teraz system infotainment prezentuje się odczuwalnie lepiej i nie mamy wrażenia, że nie pasuje do współczesnych standardów. Po drugie, całość pracuje odczuwalnie szybciej i delikatne zwolnienia zauważyłem tylko podczas przełączania się na ekran nawigacji. W innych przypadkach reakcja była sprawna i szybko mogłem dostać się do interesującej mnie funkcji.
Nissan Qashqai e-Power – najlepsza wersja, jaką możemy kupić
Jeśli miałbym określić pozycję Qashqaia e-Power w ofercie Nissana, to nazwałbym go Qashqaiem+. Względem wersji, z którą miałem styczność w zeszłym roku, prowadzi się lepiej, jest lepiej wyciszony, ma lepsze zawieszenie, więcej mocy i szybciej osiąga pierwszą „setkę”.
Nissan Qashqai e-Power spodobał mi się również pod względem średniego spalania paliwa na 100 km – wynik na poziomie 5,1 litra jest po prostu świetny. Oznacza to, że na pełnym baku przejdziemy ponad 1000 km. Na listę zalet należy jeszcze wpisać odświeżony i usprawniony system infotainment.
Do pełni szczęścia zabrakło mi tylko sprawniejszej reakcji na wciśnięcie pedału przyspieszenia, takiej jak w typowym elektryku – jest dobrze, ale mogłoby być lepiej. Szkoda też, że wersji e-Power nie możemy kupić z napędem na wszystkie koła. Innych wad nie jestem w stanie wymienić po pierwszym spotkaniu – pamiętajcie bowiem, że nie jest to test, a jedynie pierwsze wrażenia.
Nie będzie chyba żadnym zaskoczeniem, że Nissan Qashqai e-Power jest tym najdroższym w ofercie. Jego ceny startują od: 176200 złotych za wersję wyposażenia N-Connecta, 192950 złotych za Tekna i 200750 złotych za Tekna+. Tanio nie jest, ale obecnie wszystkie samochody są drogie i nic nie zapowiada, aby w najbliższym czasie miało się to zmienić.