Klienci Apple często nazywani są stadem baranów, które ślepo podąża za producentem lub stadem owiec, dającym się przez niego strzyc. I chociaż (jak każda marka) ma on zagorzałych fanów (określanych mianem wyznawców), to w tym roku wyjątkowo widać, że najnowsze smartfony podzieliły użytkowników jak żadne inne w przeszłości.
Klienci Apple są inni od klientów konkurencji z Androidem
Apple nie od wczoraj zarzuca się, że nowa generacja smartfonów nie różni się znacząco od poprzedniej i producenci smartfonów z Androidem robią znacznie większy postęp. A przynajmniej robili, gdyż jest on coraz mniejszy, z uwagi na brak możliwości implementacji przełomowych technologii. Mimo wszystko nikt inny nie skąpi tak, jak gigant z Cupertino. I to jest fakt.
Jego klienci nie mają jednak z tym problemu, ponieważ duża część nie wymienia iPhone’a co rok czy dwa lata, tylko używa go dłużej. Dzięki temu, gdy w końcu zdecyduje się kupić najnowszy model, zauważy dużą różnicę pomiędzy nim, a dotychczas posiadanym. Do dłuższego użytkowania skłania nie tylko wysoka jakość wykonania (w większości przypadków), ale też bardzo długi okres wsparcia, znacznie dłuży niż w przypadku Androida (z wielu powodów – w skrócie: Apple ma łatwiej, bo ma pod kontrolą zarówno system, jak i hardware, podczas gdy w Androidzie łańcuch zależności jest większy i bardziej skomplikowany).
Oczywiście, Apple od dawna tworzy wokół siebie i swoich produktów otoczkę emejzingu – bardzo kreatywny marketing, w połączeniu z renomą marki, też sprawiają, że klienci są w stanie wiele jej wybaczyć, mimo że czasami zwyczajnie przesadza. Jak w tym roku – seria iPhone 14 jest niczym soczysty strzał otwartą ręką w policzek klienta. Na tyle solidny, że wielu z nich przejrzało na oczy.
Dla Apple 1+0=2, ale klienci nie są aż tak głupi, umieją liczyć
Premiera iPhone 14 mogłaby właściwie się nie odbyć, ponieważ smartfon jest odgrzanym kotletem, doprawionym tylko kilkoma nowymi dodatkami. Potwierdza to nawet sam producent, że iPhone 14 nie jest nowym modelem, tylko członkiem poprzedniej generacji. Wraz z nim zadebiutował nowy iPhone 14 Plus – w założeniach miał on być propozycją dla osób, które chcą mieć do dyspozycji większy ekran, ale nie chcą wydawać zbyt dużo pieniędzy, bo do tej pory taki wyświetlacz oferował tylko iPhone Pro Max.
Model z „Plus” w nazwie miał być też reakcją na porażkę iPhone’ów mini, lecz wszystko wskazuje na to, że producent zwyczajnie się przeliczył. Według najnowszego raportu DigiTimes, sprzedaż iPhone’ów 14 i 14 Plus została „przyćmiona” przez „entuzjastyczną” reakcję na iPhone’y 14 Pro i 14 Pro Max. To fakt – klienci dosłownie rzucili się na iPhone’a 14 Pro, podczas gdy pozostałe dwa urządzenia cieszyły się relatywnie przeciętnym zainteresowaniem.
Według źródeł, na które powołuje się DigiTimes, mimo że realny popyt na iPhone’y 14 i 14 Plus nie spełnił oczekiwań Apple, ogólny wolumen dostaw najnowszych iPhone’ów będzie podobny jak w przypadku serii iPhone 13 w drugiej połowie 2021 roku. Jednocześnie może wzrosnąć średnia cena sprzedaży iPhone’a z uwagi na dużą sprzedaż iPhone’ów 14 Pro i 14 Pro Max.
Jeżeli jednak popyt na iPhone’a 14 i 14 Plus w najbliższym czasie się nie zwiększy, Apple może zmniejszyć produkcję części do tych modeli już w drugiej połowie października 2022 roku. Jeśli to zrobi w większym stopniu niż się branża spodziewa, liczba dostarczonych na rynek smartfonów może być mniejsza niż iPhone’ów 13 w analogicznym okresie w 2021 roku.
Według DigiTimes, spodziewano się wyprodukowania 90 mln egzemplarzy iPhone’ów 14, ale jeśli iPhone 14 i iPhone 14 Plus nadal będą sprzedawać się tak słabo, to liczba może zmniejszyć się nawet do 80 mln, czyli o ponad 10% względem pierwotnie prognozowanej.
Dlaczego klienci nie kupują iPhone’a 14?
Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, lecz można wskazywać czynniki, które mają na to wpływ. Przede wszystkim sytuacja na świecie – inflacja nie oszczędza nikogo, choć jednym daje się we znaki bardziej, a innym mniej. Ludzie często muszą wstrzymać się z zakupem niekoniecznie potrzebnych „na już” produktów, a takim właśnie są smartfony i inna elektronika. Ewentualnie, z uwagi na ograniczony budżet, mogą kupić coś tańszego. A inflacja ma ogromny wpływ na ceny smartfonów z serii iPhone 14, aczkolwiek Polska jest jednym z trzech krajów, w których wzrosły one rok do roku w największym stopniu.
Obserwatorzy rynku są zgodni, że strategia Apple w 2022 roku zawiodła. Producent już przygotowuje się jednak do premiery serii iPhone 15 i wiele wskazuje na to, że może mieć wobec niej ogromne oczekiwania. I tym razem mogą zostać one spełnione, gdyż na rynku ma zadebiutować iPhone 15 Ultra. Do tego czasu sytuacja na świecie może się polepszyć – jeżeli tak będzie, to konsumenci znów będą chcieli/mogli wydawać swoje pieniądze na to, na co mają ochotę.