Horizon Zero Dawn to gra z 2017 roku, która ciągle prezentuje się dobrze na PlayStation 4, PlayStation 5 oraz komputerach PC. Dlaczego więc słyszymy plotki o planowanym odświeżeniu produkcji przez holenderskie Guerrilla Games? Przynajmniej w biznesowym ujęciu, jest kilka czynników przemawiających za taką decyzją.
Synergia wielu mediów
Jakiś czas temu, CD Projekt RED z dumą ogłosił, że sprzedaż Cyberpunk 2077 przekroczyła 20 mln egzemplarzy na wszystkich platformach. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wytężony wysiłek nad łataniem katastrofy z 2020 roku. Największą cegiełkę dołożyło tu jednak anime Cyberpunk: Edgerunners.
Przez wysoką jakość produkcyjną oraz fabularną, serial spotkał się z ogromną popularnością na serwisie Netflix, co z kolei przyniosło nową falę zainteresowania grą. Tylko w ostatni weekend, na pecetowym Steam po tytuł sięgnęło prawie 120 tysięcy ludzi jednocześnie (dane z 2 października, godzina 17:00).
Dlaczego o tym wspominam przy Horizon Zero Dawn? Podobnie jak w przypadku serii The Last of Us, uniwersum Aloy również wkrótce otrzyma serialową adaptację, która trafi w szpony Netflixa oraz ich widzów. Nic więc dziwnego, że na tą okazję, Sony chciałoby mieć już gotowy remaster bądź remake Horizon Zero Dawn. Tylko właśnie – jak taki projekt miałby wyglądać?
Jak będzie wyglądać odświeżenie Horizon Zero Dawn?
Obecne przecieki mówią o planie, który wskazuje na dostosowanie Horizon Zero Dawn do jakości, która przypominałaby tegoroczne Horizon Forbidden West. Nowa wersja miałaby zawierać usprawnioną grafikę, więcej opcji ułatwień dostępu dla graczy niepełnosprawnych, a także ogrom poprawek wpływających na standardową rozgrywkę.
Przy The Last of Us: Part I można to było jeszcze jakoś usprawiedliwić – w końcu mówimy o grze, która została pierwotnie wydana na PlayStation 3 w 2013 roku. Tutaj jednak, Horizon Zero Dawn ma zaledwie 5 lat, prezentując się znacznie lepiej niż takie najnowsze Saints Row. A możecie być też pewni, że takie odświeżone wydawnictwo na PlayStation 5 nie kosztowałoby graczy tylko 100 złotych, oj nie.
Jeżeli miałbym postawić pieniądze na którąkolwiek z opcji, wybrałbym rozwiązanie znane z Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei. Łatwo zapomnieć, że to wydanie również pojawiło się głównie ze względu na dość średni film z Tomem Hollandem. Niewiele w nim zmian – mamy proste podbicie rozdzielczości, wsparcie dla kontrolera Dual Sense, ułatwienia dostępu i opcjonalny tryb 120 Hz dla telewizorów obsługujących tę funkcję.
Będę bardzo zdziwiony, gdy w wypadku tytułu Guerrilla Games wydarzy się coś więcej. I tak, jest to dość kuriozalne, bo Horizon Zero Dawn już wspiera 60 kl/s na PlayStation 5, tak jak God of War, Days Gone czy The Last of Us: Part II. W ostatnich rewelacjach, VGC wspomina nawet o osobnym, sieciowym doświadczeniu w świecie przygód Aloy. Guerrilla Games ma doświadczenie w grach multiplayer (seria Killzone), więc taki projekt jest jak najbardziej możliwy. Nie zapominajmy też o osobnym Horizon Call of the Mountain, które nawiedzi PlayStation VR2.
Co, jeśli to będzie większy remake?
Z wszystkich informacji na temat projektu, denerwuje mnie tylko jedna: potencjalne wyrównanie jakości grafiki do Horizon Forbidden West. Jest to oczywiście możliwe, bo obydwie produkcje działają na fenomenalnym Decima Engine. Jednakże nie trudno zgadnąć, iż wiąże się to z dodatkowymi środkami i nakładami pracy, które mogłyby zostać przeznaczone na tworzenie zupełnie nowych gier, bądź przyspieszenie premier obecnie powstających tytułów.
Docieramy w tej chwili do końca drugiego roku życia PlayStation 5. Sony tak uwierzyło w nową generację, że otrzymaliśmy zaledwie dwie całkowicie nowe, wysokobudżetowe, ekskluzywne gry dla tej platformy. Były to Ratchet & Clank: Rift Apart oraz Returnal. Nie liczę oczywiście Demon’s Souls (remake z PS3) i Destruction All-Stars (mała gra do PlayStation Plus). Wszystkie pozostałe tytuły trafiają również na PS4 (Horizon Forbidden West, Sackboy: Wielka Przygoda, Gran Turismo 7) lub były odświeżeniem wydawnictw z PS4 (The Last of Us: Part I, Uncharted: Kolekcja Zaginione Dziedzictwo).
Szczerze mówiąc, męczy mnie już ten trend. Celowo też nie zaczynam dyskusji o innych markach Sony, które potrzebują odświeżenia bardziej niż Horizon Zero Dawn – nie tędy droga. Każdy chce dostać swój upragniony remake, ale zapominamy przez o tym, że to zupełnie nowe marki nas kiedyś ekscytowały najbardziej. Łatwo odnieść wrażenie, że tworzenie gier na takim poziomie stało się już tak drogie, że niemalże nieopłacalne. Po premierze God of War: Ragnarok – które także trafi na PlayStation 4 – wiemy jedynie o sieciowej grze w uniwersum The Last of Us, Marvel’s Spider-Man 2, no i bardzo daleko – Marvel’s Wolverine, także od Insomniac Games. To zdecydowanie za mało, by rozumieć wizję Jima Ryana.
A skoro już przy nim jesteśmy, warto przypomnieć sobie jego słowa z zeszłego roku. Jim Ryan pragnie, aby tytuły PlayStation Studios były wydarzeniem na miarę największych premier filmowych, wykraczając znacznie poza grupy zaangażowanych i niedzielnych graczy. Stąd więc starania, by marki również pojawiały się w innych sektorach branży rozrywkowej – filmy Uncharted, Gran Turismo, seriale The Last of Us czy Horizon – to już się dzieje naprawdę, a tworzone odświeżenia mają sprawić, że lud chętniej sięgnie po gry, już po obejrzeniu filmu lub serialu – tak jak w obserwowanym teraz przypadku Cyberpunk: Edgerunners.
Łaska graczy na pstrym koniu jedzie
Warto sobie przypomnieć w tej chwili wydarzenia z poprzedniej dekady, kiedy Xbox mierzył się z premierą Xbox One – wówczas nowej konsoli. Przyszłość nie mogła wyglądać lepiej. Xbox 360 wygrywał z PlayStation 3, a Microsoft miał silną pozycję w branży gier.
Niestety, firma też na wielu frontach zaczęła się odwracać od samych graczy. Przekierowanie skupienia na wydawnictwa pod sensor Kinect, fatalna pierwsza prezentacja Xbox One, na której pokazywano niemalże wyłącznie nowości związane z telewizją, a także późniejsze próby ograniczenia handlu używanymi grami, przez które Sony wygrało poprzednią generację sprzętu.
Microsoft do dzisiaj musi odbudowywać swoją pozycję w branży gier tylko dlatego, że mierząc znacznie wyżej, firma zapomniała o graczach, którzy doprowadzili markę Xbox do sukcesu przez zakup jej konsol, gier oraz powiązanych z nią produktów. Pozostaje mieć nadzieję, że w tym wyścigu o wzrost i rozwój PlayStation, Sony nie zapomni dostarczać nowych, emocjonujących gier dla ludzi, którzy w pierwszej kolejności sprawili, że obecnie Japończycy są jednym z liderów branży.
Jak pokazuje historia, kilka złych ruchów może doprowadzić do sytuacji, której skutki trzeba będzie odbudowywać przez lata. Miejmy nadzieję, że pościg Jima Ryana za Hollywood nie będzie jednym z nich. Odświeżenie Horizon Zero Dawn mógłoby być dobrym pomysłem, gdybyśmy też wiedzieli, że czeka nas chmara nowości od PlayStation Studios. A tak nie jest – stąd negatywne reakcje w środowisku graczy.