Klawiatura, myszka i podkładka w zestawie za 119 złotych? To nie mogło się przecież udać. A jednak – prostota pomysłu Aldi przypomina, jak niewiele czasem potrzeba do szczęścia. Dawno już nie spotkałem się z peryferiami, które tak zaskakiwałyby w stosunku ceny do jakości.
Czym jest zestaw dla graczy Aldi Gaming?
Technologia potrafi rozpieszczać tych, którzy mają do niej największy dostęp. Kiedy nagle zakup droższych gadżetów nie jest problemem, marki takie jak A4Tech czy Manta pozostają jedynie marnym wspomnieniem nastoletnich czasów. Takich, gdzie działania gry określało się nie pod kątem liczby wyświetlanych klatek na sekundę, a czynnikiem decyzyjnym było samo jej uruchomienie.
Zestaw komputerowy dla gracza z Aldi zdecydowanie uderza w te nostalgiczne nuty, i to w dość pozytywny sposób. Za 119 złotych otrzymujemy pełnoprawną klawiaturę i myszkę – obie podłączane przewodem USB – oraz antypoślizgową podkładkę, gwarantującą komfort rozgrywki w najpopularniejszych grach. Co jednak najważniejsze, każde z akcesoriów nie jest na szczęście tak podstawowe, jak mogłoby to się wydawać.
Klawiatura, czyli francuski numer
Jeżeli przypatrzyliście się już zdjęciom, to najpewniej zauważyliście, że z klawiaturą coś jest nie tak. Cóż – z bliżej niewyjaśnionego powodu, trafiło do mnie francuskie wydanie zestawu. To oczywiście niesie za sobą również francuski układ klawiszy, który jednak nie sprawił tylu problemów, żeby angażować się w proces wymiany na polski zestaw. Pamięć mięśniowa działa znacznie lepiej, niż można to sobie wyobrazić.
Wróćmy jednak do naszej gwiazdy. Klawiatura Aldi chwali się przede wszystkim wielką, metalową obudową oraz podświetleniem RGB. Jest to również typowa klawiatura membranowa – może oczywistość w tej cenie, lecz zdecydowanie warto to nadmienić. O czym warto też rozmawiać, to jej objętość. Metalowa obudowa definitywnie zajmuje za dużo miejsca, a co za tym idzie – sama klawiatura. Wymiary 464 x 194 x 37 mm mówią tu niestety same za siebie.
Problemem jest też samo podświetlenie, a szczególnie odpowiedzialny za nie przycisk. Ten zastępuje prawy Windows, przez co nawet pisząc ten tekst, zdarza mi się wyłączyć kolorową poświatę podczas wciskania kolejnych przecinków. Ta z kolei jest stała, a użytkownik nie ma możliwości zmiany jej wzorów, zarówno z poziomu klawiatury, jak i oprogramowania – to zwyczajnie nie istnieje.
Jak na klawiaturę do gier przystało, znajdziemy w niej również szereg funkcji powiązanych z klawiszem Fn. Szczerze mówiąc – nic odkrywczego. Ot przyciski do manipulacji muzyką, otwierania poczty, kalkulatora. Bardzo mnie ucieszyła za to funkcja całkowitego zablokowania klawiatury. Nawet ta w moim laptopie MSI nie może się tym pochwalić, a jest to całkiem przydatne – szczególnie, gdy chcemy ją na szybko przeczyścić.
Co jednak warto wspomnieć, klawiatura Aldi jest całkiem głośna. Nie tak głośna, jak HyperX Alloy Origins 65, lecz dalej generuje spore ilości hałasu. Warto ją przeznaczyć więc do pokoi, które rzeczywiście są świątyniami grania. W ten sposób nie będziemy przeszkadzać innym domownikom. Posłuchajcie tylko nagrania, które ilustruje dźwięki generowane przez użytkowanie klawiatury.
Poza tymi drobnymi przytykami, klawiatura gamingowa Aldi to dość przyjemne urządzenie. Trudno się spodziewać czegoś więcej po cenie zestawu, choć jako pierwsza klawiatura do nowego komputera lub coś na przeczekanie, zanim kupimy droższy sprzęt – pasuje jak ulał. Jeżeli jednak zależy Wam na cichej klawiaturze do pisania, to zdecydowanie nie jest ten adres. Nie będzie więc zaskoczeniem, jeśli powiem, że to myszka zrobiła na mnie znacznie większe wrażenie.
Myszka znacznie lepsza!
W codziennym użytkowaniu, zwykłem korzystać z myszki Logitech G305. Dlatego też zdziwiłem się, jak łatwo myszka Aldi zastąpiła ten – jakby nie patrzeć – produkt z nieco wyższej półki. Szczególnie przypadła mi do gustu jej masywność. 123 gramy to już trochę cięższa myszka, a waga wcale nie ogranicza jej ruchów.
Choć uwiązana przewodem USB 2.0., myszka Aldi to znacznie więcej niż dwa przyciski i rolka. To również wbudowany przełącznik rozdzielczości, decydujący o szybkości kursora na ekranie. Ten działa w sześciu różnych trybach – 1200, 1800, 2400, 3600, 4800, a nawet 6400 DPI. To całkiem niezłe możliwości, jak na tak tani sprzęt.
Gdyby tego było mało, po lewej stronie myszki znajdziemy dwa przyciski boczne, które można sobie dodatkowo skonfigurować w grach. Myszka również wspiera oświetlenie RGB, płynnie wymieniając kolory w pojedynczych sekundach.
Po bokach znajdziemy też chropowatą nawierzchnię, służącą do podtrzymania ergonomii. Przyjemna w dotyku, choć zbyt plastikowa, by emulować jakikolwiek skórzany efekt. Warto też zaznaczyć, że producent ocenił wytrzymałość myszy na 3 miliony kliknięć. Podejrzewam jednak, że potrafi przetrwać znacznie więcej!
Nie zapominajmy też o ostatniej części zestawu – podkładce na mysz. Przyznam się bez bicia, w ostatnich latach zrezygnowałem z tego konceptu, głównie ze względu na częste podróże z komputerem. Dlatego też między innymi, tą konkretną podkładkę uznaję za bardzo miłą odmianę dla szurania po gołym stoliku.
Materiał ma przyjemną w dotyku fakturę, a mysz nie ześlizguje się w żaden nieprzyjemny sposób. Podkładka jest też stworzona w taki sposób, aby łatwo przylepiała się do powierzchni, na której ją położymy – co tu dużo mówić, działa to zaskakująco dobrze.
Dla kogo jest zestaw z Aldi?
Kiedy rozpakowywałem ten zestaw, miałem w głowie pewną wizję. Załóżmy, że dziecku zepsuła się klawiatura lub mysz. A może wszystko działa, tylko elementy zestawu są już stare i najpewniej zepsują się lada dzień. Jeżeli taki młody gracz nie ma profesjonalnych ambicji, trudno wyobrazić mi sobie lepszy zestaw – mówię to dość poważnie.
Pisałem na początku o rozpieszczaniu przez technologię. Zestaw Aldi przypomina, że niewielkim kosztem, można uzyskać sprawne akcesoria, które będą przy okazji ładnie wyglądać. Jasne, to nie jest topowy sprzęt. Pamiętajcie jednak, że w cenie 119 złotych, uzyskujemy fajną klawiaturę, mysz i podkładkę. Spodziewałem się, że będzie naprawdę sporo gorzej.
A tymczasem, trudno mi pomyśleć o zestawie urządzeń, który byłby tak kompetentny w tej półce cenowej. Półce, która myślałem, że zwyczajnie nie istnieje. Na pewno przypomnę o tym zestawie przy grudniowych prezentach – jako gadżet dla młodego komputerowca, idealna paczka last-minute.
PS. Pamiętajcie też, że ostatnio recenzowaliśmy dla Was inny fajny zestaw tanich peryferiów – KFA2 za niecałe dwie stówki.