Już jutro prawdopodobnie najważniejsze tegoroczne wydarzenie dla fanów Apple, a także jedna z ważniejszych konferencji w branży. Firma Tima Cooka pokaże bowiem serię iPhone 14 oraz Apple Watcha series 8. Niewykluczone, że zobaczymy również nową generację podstawowego iPada oraz AirPods Pro 2.
iPhone 14 oraz iPhone 14 Plus
Opierając się na licznych rewelacjach śmiem twierdzić, że główną nowością w podstawowych modelach iPhone’ów 14 będzie wprowadzenie większego modelu, który dotychczas nie miał bezpośredniego poprzednika. Co prawda, względem zeszłorocznej, 6,1-calowej „Trzynastki” otrzyma on głównie większy ekran, a najpewniej również pojemniejszy akumulator, ale powinno to wystarczyć, aby z pomocą dobrego marketingu nakręcić świetną sprzedaż.
Warto zauważyć, że w zeszłym roku, a także w 2020, w portfolio firmy z Cupertino znajdowały się iPhone’y mini, oferujące świetną wydajność, przy zachowaniu kompaktowych wymiarów. Zostały one wyposażone w 5,4-calowe ekrany, co jest ewenementem na współczesnym rynku smartfonów, zdominowanym przez konstrukcje ponad 6-calowe. Nie sprzedawały się jednak na poziomie, który zadowoliłby Apple, więc finalnie zostały wykreślone z planów.
Jutro powinniśmy więc zobaczyć 6,1-calowy (2532×1170 pikseli) model iPhone 14, a także 6,7-calowego (2778×1284 pikseli) iPhone’a 14 Plus. Wypada wspomnieć, że wcześniej większy wariant w przeciekach określany był przydomkiem „Max”, ale ostatnie informacje wskazują, że bardziej prawdopodobną nazwą będzie „Plus”. Możliwe, że w ten sposób Apple chce nawiązać do jeszcze niedawno stosowanego nazewnictwa – większe iPhone’y miały właśnie „Plus” w nazwie.
Wróćmy teraz do kwestii, którą poruszyłem na samym początku. Najwidoczniej Apple stwierdziło, że wprowadzenie modelu iPhone 14 Plus, który będzie nowością w ofercie, jest już w zupełności wystarczające. Nie trzeba więc starać się bardziej, aby zachęcić klientów do sięgnięcia po portfele. Wiele nieoficjalnych informacji bowiem wskazuje, że oprócz tego nowości będzie nieprzyjemnie mało.
W obu podstawowych „Czternastkach” wciąż będziemy mieli do czynienia z notchem, czyli charakterystycznym wycięciem, które zadebiutowało w iPhone’ach w 2017 roku, wraz z jubileuszowym modelem X. Tak, firma Tima Cooka po raz piąty zastosuje prawie ten sam design.
Nie dość, że pod względem wzornictwa będzie nudno i powtarzalnie, to sercem urządzeń będzie zeszłoroczny procesor Apple A15 Bionic. Odblokowany zostanie jednak dodatkowy rdzeń GPU, choć zapewne dla znacznej większości użytkowników nie zrobi to żadnej różnicy. Do tego dojdzie 6 GB RAM i od 128 do 512 GB na dane. Mówi się jeszcze o przeprojektowanej konstrukcji wewnętrznej, która lepiej poradzi sobie z odprowadzaniem nadmiaru ciepła oraz nowym modemie komórkowym.
Jeśli chodzi o kamery, to niezależnie, czy wybierzmy iPhone’a 14 czy 14 Plus, otrzymamy ten sam zestaw. Mamy jednak dostać kilka ulepszeń względem „Trzynastki”, aczkolwiek nie będzie to duży skok do przodu. Z tyłu obudowy znajdzie się główny obiektyw 12 Mpix, a także obiektyw ultraszerokokątny 12 Mpix. Ten drugi ma mieć przysłonę f/1.8, która pojawiła się w iPhone’ach 13 Pro. Natomiast przednia kamerka ma mieć funkcję autofokusa, a także wykona lepsze zdjęcie w gorszych warunkach oświetleniowych m.in. za sprawą szerszej przysłony f/1.9.
Mniejszy model otrzyma akumulator 3279 mAh (iPhone 13 miał 3227 mAh), a 6,7-calowy iPhone 14 Plus zapewni 4325 mAh. Wersje kolorystyczne mają przedstawiać się następująco: zielona, niebieska, czarna (północ), biała (księżycowa poświata) i czerwona (Product RED).
Za iPhone’a 14 będziemy zapłacić 749 lub 799 dolarów. Natomiast wersja 14 Plus ma kosztować 849 lub 899 dolarów. Warto mieć na uwadze, że iPhone 13 w dniu premiery został wyceniony właśnie na 799 dolarów, a więc jego bezpośredni następca będzie kosztował tyle samo lub nawet mniej. Niestety, niekoniecznie w Polsce – słaba złotówka może sprawić, że zapłacimy więcej niż w zeszłym roku.
iPhone 14 Pro oraz iPhone 14 Pro Max
Znacznie ciekawiej, pod względem oferowanych nowości, ma być w droższych modelach z linii Pro. Jak wynika z licznych przecieków, często pochodzących od źródeł uznawanych za wysoce wiarygodne, notch wreszcie zostanie zastąpiony otworami w ekranie, na pokładzie znajdzie się nowy procesor. Do tego dojdzie jeszcze odczuwalnie ulepszony zestaw kamer.
Zacznijmy od ekranów. Tutaj rozmiary będą identyczne lub bardzo zbliżone do tego, co oferował iPhone 13 Pro i 13 Pro Max. Mniejszy model zapewni więc 6,1-calowy wyświetlacz (2532×1170 pikseli), a większy będzie miał przekątną 6,7 cala (2778×1284 pikseli). Do tego dojdzie technologia odświeżania 120 Hz ProMotion znana już z poprzedników i najpewniej wciąż zarezerwowana wyłącznie dla modeli „Pro”.
Nawet jeśli Apple nie wprowadzi żadnych zmian w ekranach, to biorąc nowe smartfony do dłoni od razu zauważymy jedną znaczącą zmianę. Otóż firma z Cupertino wreszcie ma pozbyć się charakterystycznego wycięcia. Zamiast notcha dostaniemy dwa otwory w ekranie – większy dla modułu Face ID i czujników oraz mniejszy przeznaczony na przedni aparat.
Co ciekawe, dwa oddzielne otwory mają być połączone programowo. Piksele pomiędzy nimi zostaną wyłączone, a więc przy aktywnym ekranie będziemy mieli efekt patrzenia na jedną rozciągniętą „pigułkę”. Dodatkowo przestrzeń pomiędzy ekranami może być wykorzystywana do wyświetlania wskaźników prywatności, informujących użytkownika o używaniu przez aplikacje mikrofonu i aparatu – w postaci pomarańczowej i zielonej kropki.
Na pokładzie znajdzie się nowy procesor Apple A16 Bionic, który ma składać się z sześciu rdzeni CPU, pięciu GPU i 16-rdzeniowego NPU. Należy tutaj oczekiwać zarówno ulepszeń pod względem wydajności, jak i energooszczędności. Użytkownik, tak samo jak w serii 13 Pro, nadal będzie miał do dyspozycji 6 GB RAM i od 256 GB do 1 TB pamięci na dane.
iPhone 14 Pro i 14 Pro Max doczekają się widocznych usprawnień w aparatach. Główny, umieszczony z tyłu obiektyw ma mieć 48 Mpix, ale dostarczy zdjęcia w rozdzielczości 12 Mpix (Apple wykorzysta technologię łączenia pikseli). Do tego dojdzie opcja rejestracji filmów w maksymalnej rozdzielczości 8K. Dodatkowo w obiektywie ultraszerokokątnym pojedyncze piksele mają mieć wielkość 1,4 mikrometra, a więc będziemy mieli do czynienia z 40% wzrostem względem linii 13 Pro. Natomiast przednia kamerka, tak samo jako w podstawowych iPhone’ach 14, ma mieć przysłonę f/1.9 i funkcję autofokusa. Nie zabraknie skanera LiDAR.
Mniejszy model otrzyma akumulator o pojemności 3200 mAh, a w większym Pro znajdzie się akumulator 4323 mAh. Możliwe, że wycofany zostanie kolor nazywany przez Apple górskim błękitem. Klienci będą mieli do wyboru wersję grafitową, srebrną, złotą, zieloną i nową fioletową. Nie będziecie chyba zaskoczeni, że etui z zeszłorocznych „Trzynastek” nie będą pasować – zgodnie z tradycją, niewielkie zmiany konstrukcyjne sprawią, że trzeba będzie kupić nowe etui.
Jeśli chodzi o ceny, to najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się być podwyżka – o 50 lub 100 dolarów względem poprzednich modeli. Dotyczy to zarówno wariantu iPhone 14 Pro, jak i 14 Pro Max.
Apple Watch series 8, SE i series 8 Pro
Jedne z pierwszych nieoficjalnych informacji wskazywały, że Apple Watch series 8 przyniesie większe zmiany w designie. Wzorem chociażby iPhone’ów miał otrzymać bardziej kanciaste boki. Jednak już według kolejnych informacji, firma z Cupertino postawi na wzornictwo znane z series 7, w którym to wprowadzono tylko niewielkie zmiany względem poprzedników.
Warto zauważyć, że jeszcze w zeszłym roku, przed premierą series 7, mogliśmy usłyszeć o bardziej kanciastych bokach. Jak wiemy, finalnie ten projekt nie został wprowadzony. Podobno miało być to spowodowane problemami produkcyjnymi, a docelowo nowy design miał zadebiutować z series 8. Cóż, najwidoczniej musimy poczekać jeszcze dłużej.
Apple Watch series 8, tak samo jak bezpośredni poprzednik, będzie dostępny w dwóch podstawowych wersjach różniących się rozmiarem koperty – 41 i 45 mm. Nowy model smartwatcha ma mieć kopertę z aluminium i ze stali nierdzewnej. W planach było wprowadzenie wersji tytanowej, ale ze względu na koszty, zrezygnowano z takiej opcji.
Jeśli pojawią się jakieś zmiany w wyglądzie, to raczej nie będą dostrzegalne na pierwszy rzut oka. Wyjątkiem może być tylko nowa wersja kolorystyczna. Byłoby całkiem ciekawie, gdyby pojawił się model fioletowy – tak jak w przypadku iPhone’ów 14. Nie jest to jednak zbyt pewne.
Na pokładzie znajdzie się nowy układ Apple S8. W kwestii czujników i zbierania informacji o zdrowiu użytkownika należy spodziewać się funkcji mierzenia temperatury ciała. Co więcej, pojawią się dodatki w postaci funkcji zdrowotnych dla kobiet i śledzenia cyklu menstruacyjnego. Niewykluczone, że zobaczymy usprawnienia w już wcześniej stosowanych czujnikach.
Zespół Tima Cooka ma również pokazać drugą generację Apple Watcha SE. Ma on wyglądać jak model z 2020 roku, aczkolwiek w środku znajdzie się chip Apple S8, a więc ten sam, co w series 8. Nie nastawiałbym się jednak na jakiekolwiek inne większe zmiany.
Główną nowością będzie natomiast Apple Watch Pro, czyli model przeznaczony dla najbardziej wymagających klientów, którzy będą w stanie zapłacić naprawdę sporo za smartwatcha. Mówi się, że cena ma wynosić od 900 do 1000 dolarów, a więc będzie zbliżona do iPhone’ów 14.
Apple Watch Pro otrzyma zmieniony design, a także będzie odczuwalnie większy od tańszych wariantów. Ma mieć on rozmiar 47 mm i zaoferuje ekran o przekątnej 1,99 cala. Chociaż niektóre źródła wskazują na aż 49 mm. Koronka, a także przycisk z prawej strony, zostaną umieszczone na wysepce i będą bardziej wystawać. Najpewniej ma to ułatwić dostęp do tych elementów sterujących. Warto mieć na uwadze, że Watch Pro ma być skierowany m.in. dla osób uprawiających bardziej ekstremalne sporty.
Co ciekawe, z lewej strony dodany zostanie dodatkowy przycisk. Ma on być programowany, co pozwoli użytkownikom na przypisanie jednej z funkcji – np. rozpoczęcia treningu. Tutaj także mamy do czynienia z rozwiązaniem, które po prostu ma ułatwić obsługę smartwatcha w sytuacjach, gdy niekoniecznie mamy możliwość i czas, aby szukać odpowiedniej opcji na dotykowym ekranie.
Nowy Apple Watch ma dodatkowo otrzymać tytanową obudowę, zapewniającą większą wytrzymałość niż konstrukcja series 8. Możliwe, że również ekran będzie chroniony warstwą lepiej znoszącą uszkodzenia. Sercem będzie układ Apple S8. Wśród funkcji znajdzie się specjalny tryb niskiego zużycia energii, ale może on pojawić się również w Apple Watchach series 8. Do tego dojdzie większy akumulator.
Nie tylko wysoka cena może nie spodobać się klientom. Nieoficjalne informacje sugerują, że paski z mniejszych modeli nie będą pasować i Watch Pro będzie wymagał kupowania oddzielnych pasków.
AirPods Pro 2
Prawie trzy lata temu zostały zaprezentowane słuchawki AirPods Pro. Najwyższy więc czas na wprowadzenie drugiej generacji, która przyniesie zestaw nowości i niewykluczone, że jeszcze bardziej napędzi sprzedaż słuchawek z Cupertino. Nowy model ma bowiem zostać pokazany już na jutrzejszej konferencji.
Jeśli potwierdzą się dotychczasowe informacje, to nowości będzie całkiem sporo. AirPods Pro 2 będą wyposażone w chip H2, który zapewni lepszą jakość dźwięku, a także dłuższą pracę na jednym ładowaniu. Mówi się jeszcze o lepszym dostosowywaniu emisji dźwięku do budowy ucha, a także możliwości śledzenia aktywności użytkownika, a nawet sprawdzania tętna. Czyżby namiastka funkcji znanych z Apple Watcha? Możliwe, że tak.
Nowe słuchawki mają obsługiwać specyfikację Bluetooth LE Audio, dodane zostanie wsparcie kodeka LC3 (Low Complexity Communication Codec) i niewykluczone, że pojawi się możliwość przesyłania dźwięku w bezstratnej jakości.
W kwestii wyglądu raczej nie zobaczymy dużych zmian. Natomiast etui z funkcją ładowania ma obsługiwać usługę Find My. Do ładowania nadal będzie wykorzystywane złącze Lightning, a za łączność z innymi urządzeniami będzie odpowiadał Bluetooth 5.2.
Jeśli cena nie uleganie zmianie, to zapłacimy 249 dolarów. Oczywiście dotyczy to rynku amerykańskiego. W złotówkach może być jednak drożej niż w przypadku pierwszej generacji.
iPad 10. generacji
Ostatnim produktem Apple, którego prezentację na jutrzejszej konferencji wymienia się jako wysoce prawdopodobną, jest podstawowy iPad 10. generacji. Co prawda, ma on zachować szerokie ramki i przycisk home pod ekranem, jako ostatni z tabletów Apple, ale dostaniemy kilka zmian w designie.
Rendery sugerują wprowadzenie bardziej kanciastych boków, tak jak w pozostałych iPadach. Przeprojektowany zostanie jeszcze wygląd tylnego aparatu, który znajdzie się na wysepce wizualnie zbliżonej do tych, które niedawno stosowane były w iPhone’ach.
Ekran będzie nieznacznie większy niż w poprzedniku – 10,5 cala względem 10,2 cala. Wciąż jednak będziemy mieli do czynienia z panelem LCD. Sercem iPada 10. generacji ma być procesor Apple A14 Bionic, wyciągnięty z iPhone’ów 12. Ponadto w wersjach z obsługą sieci komórkowej pojawi się wsparcie dla 5G. W przeciekach trudno znaleźć więcej szczegółów na tematach specyfikacji, które pochodziłyby z bardziej zaufanego źródła. Możliwe więc, że wciąż podstawowy iPad będzie oferował 3 GB RAM i 64 GB na dane w standardzie.
Ponadto mówi się, że firma z Cupertino wreszcie pozbędzie się złącza Lightning, które zostanie zastąpione przez USB typu C. Oznacza to, że od tego roku wszystkie oferowane tablety Apple będą już wyposażone w USB typu C. Zniknie jednak port słuchawkowy. Ciekawie, kiedy podobny ruch zostanie wykonany w przypadku iPhone’ów.
Konferencja Apple już jutro!
Przypominamy, że iPhone’y 14, Apple Watch series 8, a najpewniej również AirPods Pro 2 i iPad 10. generacji zostaną zaprezentowane już jutro. Konferencja Apple odbędzie się w środę, 7 września 2022 roku. Rozpocznie się o godzinie 19:00 czasu polskiego. Zapraszamy do wspólnego śledzenia najciekawszych nowości na Tabletowo.pl.