facepalm
fot. karatara | Pexels

Google powinno spalić się ze wstydu. Nowy smartfon myli dane ze skanera odcisków palców

Najnowszy smartfon od Google ma problem, który nie powinien występować w urządzeniach średniej klasy. Właściwie nie powinien występować w urządzeniach nawet najniższej klasy.

Pixel 6a nie potrafi poprawnie rozpoznać odcisku palca

Czytnik linii papilarnych. Element smartfona, który stał się praktycznie niezbywalnym elementem współczesnych telefonów z Androidem, po prostu musi działać dobrze. Za jego pomocą odblokowujemy ekran, potwierdzamy płatności, logujemy się do aplikacji bankowych. A teraz wyobraźcie sobie, że właściwie każdy może odblokować Wasz smartfon własnym odciskiem palca. W takim scenariuszu „chronienie” go za pomocą skanera linii papilarnych byłoby bez sensu. Właśnie taka sytuacja występuje w niektórych sztukach nowego Google Pixel 6a.

smartfon Google Pixel 6a smartphone
Google Pixel 6a (źródło: Google)

W sieci pojawia się coraz więcej recenzji nowego modelu smartfona, tańszego od flagowego Pixela 6. I pojawiają się kolejne sygnały, że w zastosowanym przez Google podzespole lub zarządzającym nim oprogramowaniu tkwi poważny problem.

Otóż smartfon pozwala na odblokowanie ekranu za pomocą niezarejstrowanego wzoru linii papilarnych. Na przykład tester Beebom posłużył się kciukami dwóch członków jego zespołu i w każdym przypadku smartfon odczytał ich odciski palców, i odblokował dostęp do urządzenia – mimo że ich linie papilarne nie zostały wcześniej zarejestrowane. Innymi słowy, skaner nie działa, jak należy. Taki sam eksperyment z podobnym wynikiem przeprowadzili też inni testerzy.

Wstyd i żenada, Google

Nie ma opcji, żebym zaufał urządzeniu, które nie potrafi poprawnie odróżnić moich odcisków palców od cudzych. Choćby nie wiem jak Google zapewniało, że usterka, która nie pojawia się ponoć we wszystkich egzemplarzach Pixela 6a, zostanie szybko naprawiona, niesmak pozostanie do samego końca.

Gdy czytam o kolejnych przebojach użytkowników smartfonów Google, mam flashbacki z Wietnamu, gdy byłem właścicielem Pixela 3a. Genialny smartfonik ze wspaniałym aparatem, ale jednocześnie z tak irytującymi wadami w oprogramowaniu, że zmusiły mnie do zmiany urządzenia. Mogę się tylko domyślać, jak zawiedzeni będą posiadacze nowego Pixela 6a, jeśli powyższa wada się utrzyma.

Google jest w stanie uniknąć konsekwencji wizerunkowych, jeśli tylko zareaguje wystarczająco szybko. Szczęście w nieszczęściu, problem nie jest wynikiem nieprawidłowej konstrukcji. Najwyraźniej rzecz da się wyprostować odpowiednią korektą w oprogramowaniu. To nie samozapalające się Galaxy Note 7, z których branża mobilna po dziś dzień drze łacha z Samsunga.