vivo V23 5G wszedł do sprzedaży w Polsce w kwietniu. Mamy drugą połowę czerwca i już można zauważyć, że po premierowej cenie, wynoszącej 2499 złotych, pozostało tylko wspomnienie. Aktualnie model ten kosztuje ok. 2199 złotych, co uważam za uczciwą wycenę względem tego, co oferuje.
Mały offtop na początek. Wiem, wiem, dopiero co była premiera vivo X80 Pro, a ja Wam tu wyskakuję z recenzją vivo V23 5G. Prawda jest jednak taka, że jeszcze za krótko korzystam z najnowszego flagowca firmy, by móc się z Wami podzielić finalną opinią na jego temat. A test średniaka wiszę Wam już od jakiegoś czasu, więc… wreszcie nadeszła ta chwila, by to nadrobić.
Parametry techniczne vivo V23 5G:
- płaski wyświetlacz AMOLED o przekątnej 6,44” i rozdzielczości 2400×1080 pikseli (Full HD+), 90 Hz, HDR10+,
- procesor MediaTek Dimensity 920,
- 12 GB RAM,
- 256 GB pamięci wewnętrznej UFS 3.1,
- Android 12 z FunTouch OS 12,
- aparat 64 Mpix f/1.89 + ultraszerokokątny 8 Mpix f/2.2 + makro 2 Mpix f/2.4,
- aparat przedni 50 Mpix f/2.0 + ultraszerokokątny 8 Mpix 105 st f/2.28, dwie diody LED,
- Bluetooth 5.2,
- WiFi 6,
- 5G,
- dual SIM,
- NFC,
- GPS, BEIDOU, GLONASS, GALILEO, QZSS,
- USB typu C,
- akumulator o pojemności 4200 mAh, ładowanie 44 W,
- wymiary: 157,2×72,42×7,55 mm,
- waga: 181 g.
Cena vivo V23 5G w momencie publikacji recenzji: ok. 2199 złotych. W sprzedaży dostępne są dwie wersje kolorystyczne: czarna – Stardust Black i złota – Sunshine Gold.
Zestaw sprzedażowy jest zaskakująco rozbudowany. W pudełku ze smartfonem otrzymujemy ładowarkę 44 W, przewód USB A – USB C, etui, igiełkę oraz, co jest bardzo miłym dodatkiem, słuchawki oraz przejściówkę z 3.5 mm jacka audio na USB typu C.
Wzornictwo, jakość wykonania
vivo V23 5G jest jednym z najbardziej oryginalnych smartfonów pod względem ich wzornictwa, czego… nie widać na pierwszy rzut oka. „Jak to?” – zapytacie. Wszystko za sprawą tego, że obudowa testowanego dziś urządzenia jest światłoczuła. Wystarczy na chwilę wystawić ją na promieniowanie ultrafioletowe (czyli, po ludzku rzecz ujmując – na słońce lub pod latarkę UV), by ze złotego koloru, obudowa zmieniła kolor na niebieski.
Jasne, jest to tylko chwilowe (efekt utrzymuje się przez dłuższą chwilę – do kilku minut), ale jest to zdecydowanie fajny bajer – zwłaszcza, że mając jakiś szablon i przykładając go do obudowy, można stworzyć plecki telefonu jedyne w swoim rodzaju. Na chwilę oczywiście, ale to i tak super sprawa. I choć tylko w ramach bajeru można ją traktować, to moim zdaniem zasługuje na pochwałę.
Sam vivo V23 5G wykonany został z aluminium – na krawędziach oraz szkła – z tyłu, choć pod palcami sprawia wrażenie zmatowionego i aksamitnego tworzywa sztucznego. Na pierwszy rzut oka smartfon może przywoływać iPhone’a 13 Pro – wszystko za sprawą błyszczących, płaskich krawędzi (dodatkowo ściętych ku przodowi i tyłowi), dość rzadko spotykanych w smartfonach z Androidem.
Krawędzie lubią zbierać odciski palców jak oszalałe, przez co trudno jest je utrzymać w czystości na dłużej. Dość łatwo też zbierają mikrorysy przy szlifach. Tył natomiast pokryty jest powłoką antyrefleksyjną, która w fajny sposób matowi obudowę i sprawia, że trudno jest ją jakkolwiek zabrudzić.
Sam design vivo V23 5G mógłby mi się podobać, gdyby nie… wyspa z aparatami. Nie do końca rozumiem zamysł projektantów, którzy stworzyli sporych rozmiarów wyspę, z której zagospodarowali zaledwie połowę. Trzy obiektywy umieszczone pionowo, jeden pod drugim, i niewielka ramka wokół nich plus obok podwójna dioda doświetlająca i, moim zdaniem, wyglądałoby to o wiele lepiej niż teraz – no nie wiem, po prostu mi się to wizualnie nie klei.
Z przodu natomiast sprzęt vivo wywołuje we mnie już wyłącznie pozytywne emocje. Ramki wokół ekranu są smukłe, podbródek nieszczególnie duży, a i ekran – płaski i już na pierwszy rzut oka bardzo fajny jakościowo. Nad nim umieszczone jest coś, co wyróżnia vivo V23 5G na tle konkurencji – dwa aparaty przednie oraz dwie diody doświetlające LED. Tuż nad nimi jest też głośnik, ale służący jedynie do rozmów telefonicznych.
A skoro o głośniku mowa, głośnik multimedialny (mono) znajduje się na dolnej krawędzi – obok niego jest USB typu C, mikrofon i tacka, na której możemy umieścić dwie karty nanoSIM (i żadnej microSD, niestety). Na prawym boku mamy przyciski regulacji głośności i włącznik, natomiast lewy bok pozostał pusty – nie licząc oczywiście pasków antenowych.
Niestety, vivo V23 5G nie może się pochwalić żadną normą odporności. Sam slot nanoSIM jest jednak uszczelniany.
Wyświetlacz
Płaski wyświetlacz, technologia AMOLED, częstotliwość odświeżania wyższa niż standardowe 60 Hz i zdaje się, że mamy przepis na ekran, który sprosta wymaganiom większości użytkowników. A właśnie z takim panelem mamy do czynienia w vivo V23 5G. Przekątna 6,44”, rozdzielczość 2400×1080 pikseli, 90 Hz, HDR10+. Czy trzeba czegoś więcej?
Nie, jeśli tylko wyświetlacz oferuje przyjemność z użytkowania, a dokładnie tak jest w tym przypadku. Kąty widzenia są doskonałe, jasność – zarówno maksymalna, jak i minimalna – odpowiednie do okoliczności, ślizg palca bezproblemowy. Wszystko tak, jak być powinno.
W ustawieniach ekranu ustawimy ochronę wzroku (filtr światła niebieskiego, zapobiegający zmęczeniu wzroku), tryb ciemny, kolory ekranu (standardowy, profesjonalny, jasny; z opcją dostosowania temperatury barwowej) oraz częstotliwość odświeżania ekranu – może być na sztywno jedna z opcji (60 lub 90 Hz) lub inteligentne przełączanie.
Always on Display znajdziemy nie w zakładce “Wyświetlacz i jasność”, a w “Ekran blokady i tapeta” – szukajcie opcji “Zawsze aktywny wyświetlacz”. To właśnie tutaj ustawimy działanie AoD – może być stale aktywne, wyświetlane według harmonogramu lub wyłącznie przez chwilę przez przesunięcie (szturchnięcie) telefonu. Do wyboru mamy kilkanaście stylu Always on Display, z opcją zmiany stylu zegara, koloru i tła.
AoD wyświetla aktualną godzinę, datę, dzień tygodnia oraz ikony aplikacji, z których mamy oczekujące powiadomienia. Co ważne jednak, jednocześnie możemy mieć włączone powiadomienia z czterech aplikacji – wybrać należy w ustawieniach AoD.
Telefon w sumie w moich rękach gościł przez kilka tygodni, przez co mogę stwierdzić, że po takim czasie zaczynają się pojawiać na tafli ekranu pomniejsze ryski. Niestety, mam też jedną głębszą, tuż przy dolnej krawędzi ekranu, zrobioną zębem lub pazurem którejś z kotek – niestety, nie przyłapałam na gorącym uczynku.
Działanie, oprogramowanie
Powiedzmy to sobie wprost: vivo V23 5G nie jest flagowcem, więc nie możemy od niego wymagać najwyższej wydajności. Przy czym nie jest też tak, że jest to smartfon wolny, nad którego działaniem można załamywać ręce – co to, to nie. Działa porządnie i, przede wszystkim, stabilnie i powtarzalnie.
Za jego pracę odpowiada procesor MediaTek Dimensity 920, który jest średniopółkową jednostką. Trudno jest mieć jednak do niej większe zastrzeżenia – działa tak, jak na sprzęt za dwa tysiące złotych przystało. Nie zacina się, nie zamyśla czy nie laguje – a o to przecież właśnie chodzi.
Zainteresowanych wynikami otrzymanymi w testach syntetycznych odsyłam poniżej:
- GeekBench 5:
- single core: 731
- multi core: 2103
- 3DMark:
- Sling Shot: 5283
- Sling Shot Extreme: 4200
- Wild Life: 2311
- Wild Life Extreme: 646
Takie wyniki pozwalają oczywiście pograć w gry. W samych testach obciążeniowych smartfon wypada bardzo dobrze, zapewniając stabilność wyników na poziomie aż 99,4% (pierwsza pętla 2312 punktów, dwudziesta – 2299 punktów).
O ile jednak sama szybkość działania nie pozostawia wiele do życzenia, tak chciałabym zwrócić Waszą uwagę na kilka rzeczy w interfejsie. A zacznę od kwestii, która akurat bardzo mi się podoba i jest podobna zresztą, jak w Motorolach – po włączeniu trybu nie przeszkadzać nie pojawiają się informacje o nowych powiadomieniach do momentu wyłączenia go. Nie jest to wcale takie oczywiste – w większości przypadków nie jesteśmy powiadamiani o nowych zdarzeniach, ale ikony i tak się pojawiają. Tu tego nie ma, co – według mnie – jest super.
Inna rzecz, tym razem, która jednak mi się nie podoba, to brak gestu przełączania się pomiędzy aplikacjami przesunięciem palca przy dolnej krawędzi ekranu. Jest to coś, czego vivo najwyraźniej nie lubi w średniakach czy niższej półce, bo już we flagowym X80 Pro działa bez problemu.
Ciekawą rzecz zauważyłam też w działaniu Google Drive – a może raczej kiepskim działaniu. Gdy próbowałam dodać pliki zaznaczając je w galerii i udostępniając na dysk, rozpoczynało się przesyłanie i… proces niby trwał, ale nigdy się nie kończył, tak samo, jak zdjęcia nigdy nie lądowały na dysku. Na szczęście jednak można to obejść – należy otworzyć Google Drive i z jego poziomu wybierać pliki do przesłania – takie rozwiązanie działa bezproblemowo.
Zaplecze komunikacyjne obejmuje wszystkie niezbędne moduły: 5G, WiFi 6 (na Gigabitowym łączu wyciągał do 800 Mb/s), Bluetooth 5.2, NFC oraz GPS. Podczas testów nie spotkałam się z żadnymi problemami z którymkolwiek z nich. Sama jakość rozmów telefonicznych również bez zastrzeżeń.
Smartfon jest wyposażony w 256 GB pamięci wewnętrznej. Test CPDT wskazuje następujące wyniki szybkości:
- szybkość ciągłego zapisu danych: 457,68 MB/s,
- szybkość ciągłego odczytu danych: 634,13 MB/s,
- szybkość losowego zapisu danych: 25,29 MB/s,
- szybkość losowego odczytu danych: 18,94 MB/s
- kopiowanie pamięci: 5,78 GB/s.
Niestety, jak już wiecie, pamięci wewnętrznej nie da się powiększyć z wykorzystaniem kart pamięci microSD – na szczęście jest jej sporo, dzięki czemu nie musimy się martwić o turbo szybkie jej zapełnienie.
Audio
Powiem krótko: głośnik w vivo V23 5G to największe rozczarowanie. Jest jeden i oferuje strasznie słabą jakość. Brak tu jakichkolwiek emocji w dźwiękach wydobywających się z urządzenia. Wszystko płaskie, tony wysokie są, bo są, tonów średnich brakuje albo przeplatają się pomiędzy sobą, co powoduje istny chaos, a o basie nie ma nawet co wspominać, bo po prostu go nie ma.
Po przesłuchaniu kilku utworów na tym smartfonie, odnoszę wrażenie, że ten system audio walczy sam ze sobą…
Zabezpieczenia biometryczne
Rozpoznawanie twarzy i czytnik linii papilarnych to dwa najpopularniejsze zabezpieczenia biometryczne, z jakimi mamy do czynienia w smartfonach – tutaj również ich nie zabrakło. I, co najważniejsze, działają poprawnie, choć niekoniecznie najszybciej.
Skaner odcisków palców umieszczony został w ekranie i jest aktywny, co oznacza, że aby z niego skorzystać, nie trzeba podświetlać ekranu. Znajduje się tuż nad dolną krawędzią ekranu, co – według mnie – jest odpowiednim miejscem, by wygodnie z niego korzystać. Nie jest to jednak czytnik, który reaguje na lekkie dotknięcie palca – wymaga dość dokładnego przyłożenia opuszka. Gdy ten warunek zostanie spełniony, działa bezproblemowo.
Rozpoznawanie twarzy realizowane jest wyłącznie z użyciem przedniego aparatu, co oznacza mniejsze bezpieczeństwo niż w przypadku skanu przestrzennego. Muszę jednak podkreślić, że nie udało mi się go oszukać zdjęciem wyświetlanym na ekranie drugiego telefonu, a samo jego działanie jest poprawne – sprawne i szybkie.
Czas pracy
Mimo, że vivo V23 5G nie ma wcale najbardziej pojemnego akumulatora spośród smartfonów dostępnych na rynku, to jednak muszę powiedzieć, że nie pamiętam sytuacji, w której udałoby mi się rozładować go w ciągu jednego dnia po prostu z niego korzystając (a nie katując specjalnie na potrzeby testów).
Akumulator o pojemności 4200 mAh w vivo V23 5G w moich rękach pozwalał na bezproblemową pracę przez cały dzień, mając wieczorem jeszcze solidny zapas energii, w postaci ok. 30-50%, w zależności od dnia.
Maksymalny SoT, czyli czas na ekranie, jaki udało mi się uzyskać, to 9 godzin na WiFi (w ciągu 1,5 doby – telefon rozładował się drugiego dnia o 15ej). Na LTE SoT był zawsze sporo niższy, przy czym wynosił ok. 3,5-4 godziny i można było wyciągnąć z niego jeszcze więcej (zobaczcie po screenach, że zawsze była jeszcze spora rezerwa).
Smartfon wspiera 44-Watowe ładowanie, a stosowna ładowarka znajduje się w zestawie sprzedażowym. W pierwsze 30 minut telefon naładujemy do 63%, natomiast pełny proces ładowania trwa równą godzinę.
Dla porządku dodam, że urządzenie nie oferuje obsługi ładowania indukcyjnego.
Aparat
vivo V23 5G ma na pokładzie trzy aparaty: główny 64 Mpix f/1.89, ultraszerokokątny 8 Mpix f/2.2 i makro 2 Mpix f/2.4, przy czym jak dla mnie tylko pierwsze dwa mogłyby tu być rzeczywiście obecne (makro? meh).
Ogólnie jakość głównego aparatu można określić mianem “w porządku”, choć pod pewnymi warunkami. Jak się pewnie domyślacie, są nimi warunki oświetleniowe – im więcej światła, najchętniej naturalnego, tym telefon radzi sobie lepiej. Ogólnie tworzy przyjemne dla oka obrazki, w dodatku dość szczegółowe. Ale, niestety, nie jest do końca tak różowo.
HDR działa nierówno – momentami aż za bardzo ingeruje w zdjęcia, by za chwilę nie zrobić tego prawie wcale. To, czego mi tu brakuje, to większa rozpiętość tonalna i nieco wyższa szczegółowość. Z drugiej jednak strony trzeba mieć na uwadze, że to smartfon za nieco ponad dwa tysiące złotych, a nie dwukrotność tej kwoty, więc pewne kwestie można mu wybaczyć.
Akurat okres testów vivo V23 5G przypadł na moment, kiedy to do domu wprowadzałam drugiego kota, co oznaczało chęć utrwalenia masy wspomnień z pierwszych dni w pamięci smartfona. To też pozwoliło mi dostrzec, że przy ruchomych obiektach (czyli ogólnie zwierzętach czy też dzieciach) aparat ten sprawdza się nieszczególnie – zdecydowanie za często nie trafia z ostrością, gdy obiekt w kadrze się rusza.
Ultraszerokokątny aparat za dnia radzi sobie zupełnie nieźle (choć widoczny jest mocny rozjazd w balansie bieli względem aparatu głównego), ale w nocy – bez zaskoczenia – sporo słabiej. Na szczęście również dla niego dostępny jest tryb nocny, który stara się ratować zdjęcia robione po zmroku, ale z różnym skutkiem (najczęściej marnym).
Aplikacja aparatu zachęca użytkownika do robienia zdjęć z 0,6x, 1x, 2x, 5x i maksymalnie 20x zoomem. O ile jeszcze to dwukrotne zoomowanie nie odbija się aż tak negatywnie na jakości zdjęć, tak im większy zoom, tym szczegółowość blednie.
Aparaty makro nigdy nie były moimi ulubionymi i przy okazji testów średniaka vivo się to nie zmieniło. Nie uważam, by dodatek w postaci obiektywu makro był potrzebny, tak samo, jak nie sądzę, byście często po niego sięgali. Zwłaszcza, że 2 Mpix już na papierze nie wróży niczego dobrego – i rzeczywistość idealnie to weryfikuje.
Przednia kamerka w prosty i szybki sposób jest w stanie nas odchudzić o kilka kilogramów – domyślnie z twarzy automatycznie znikają krągłości (hah, żeby to było takie proste!). Oczywiście wszelkie upiększanie twarzy można wyłączyć i zostawić siebie w jak najbardziej naturalnej odsłonie, ale można też wykorzystać mnóstwo filtrów, które przygotował dla nas producent.
Jest też oczywiście tryb portretowy, który można wykorzystać zarówno w podstawowym przednim aparacie, jak i w ultraszerokim kącie. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że tam radzi sobie bardzo kiepsko – o ile w głównym aparacie przednim nieźle odcina fotografowaną postać od drugiego planu (choć czasem nieidealnie), tak w ultraszerokim kącie zdecydowanie ma wielki problem z włosami.
Co ważne, z przodu znajdziemy dwie diody doświetlające, dzięki którym możemy doświetlić kadr, gdy tego potrzebujemy. Żeby tego było mało, do wyboru mamy barwę ciepłą, zimną lub domyślną – dla osób, które lubią się fotografować w różnych miejscach, bardzo fajna sprawa.
Wideo nagramy maksymalnie w 4K 30 fps – zarówno głównym, jak i przednim aparatem. Nagrywając wideo vivo V23 5G warto pamiętać, że:
- maksymalny zoom, dostępny niezależnie od jakości, to 10x,
- nie ma możliwości nagrywania ultaraszerokim kątem w 4K 30 fps,
- ultraszeroki kąt jest dostępny maksymalnie w Full HD 30 fps,
- podczas nagrywania nie ma możliwości przełączania się pomiędzy głównym aparatem a ultraszerokokątnym,
- tryb ultrastabilizacji dostępny jest w Full HD 60 fps, nie jest tu dostępna opcja żadnego zoomowania,
- możemy jednocześnie nagrywać z dwóch kamer – przedniej i tylnej, przy czym maksymalna dostępna jakość to Full HD 30 fps,
- dostępny jest tryb spowolnienia i tryb poklatkowy (hyperlapse).
Ogólna jakość wideo, oferowana przez vivo V23 5G, jest zupełnie poprawna, przy czym zasada jest jedna – im więcej światła, tym wyższa szczegółowość i lepsze odwzorowanie kolorów. Gdy światła zaczyna brakować, barwy stają się bardziej wyprane, ilość detali maleje i całość staje się dużo gorsza w odbiorze. Fokus jest dość szybko łapany na obiektach pojawiających się w kadrze, a stabilizacja jest OK.
Podsumowanie
Tak się złożyło, że chwilę po sobie miałam w testach dwa smartfony z podobnej półki cenowej – iPhone’a SE 2020 za ok. 2299 złotych i vivo V23 5G za ok. 2199 złotych. Wiecie już do czego zmierzam? ;)
Ano właśnie – do tego, że vivo V23 5G jest idealnym przykładem smartfona pod praktycznie każdym względem lepszego od iPhone’a, który – paradoksalnie – jest naprawdę fajnym smartfonem. Tyle że zbyt wysoko wycenionym i ograniczonym pod względem odświeżania ekranu, szybkości ładowania czy wreszcie aparatu (jeden, w dodatku bez trybu nocnego).
No, ale odstawiając iPhone’owe dygresje na bok, vivo V23 5G to bardzo fajny smartfon, z którego korzysta się przyjemnie. Użytkując go kilka tygodni właściwie nie znalazłam aspektów, które w moich oczach przekreślałyby ten model, poza… tragicznym głośnikiem mono.
Poza nim sporo rzeczy mi się w tym smartfonie podoba. To fajny sprzęt niekoniecznie dla młodych.