Wpływ TikToka na najpopularniejsze serwisy social media jest bezdyskusyjny. Instagram jeszcze bardziej upodobni się do tej platformy, wyświetlając zdjęcia w nowym formacie.
Instagram ponownie kopiuje TikToka
Być może pamiętamy początki Instagrama – serwisu, w którym najważniejsze było to, by zdjęcia publikowane były w formacie 1:1 i zawierały odpowiednio grubą warstwę nałożonych nań filtrów. Instagram z 2022 roku to całkiem inne zwierzę. Na dolnej belce ze skrótami centralne miejsce zajmują Rolki, a publikacja fotek zeszła na dalszy plan. Przycisk Utwórz został przeniesiony… do prawego górnego rogu interfejsu.
Taki kierunek działania ukazuje, czym aktualnie żyją użytkownicy Instagrama. Najważniejsze są dla nich Stories i treści wideo – tradycyjne siatki ze zdjęciami to już poboczna rzecz. Najnowsze zmiany, ogłoszone przez serwis, ponownie nawiązują do stylu spopularyzowanego przez TikToka – zdjęcia będą prezentowane w formie pełnoekranowej.
Taki sposób prezentacji materiałów testowany był już od maja. Proporcje wyświetlania 9:16 nie spodobały się „tradycjonalistom”, którzy kręcili już nosem na poprzednie zmiany. Postępu – a raczej dalszego zbliżania się do stylu TikToka – nie da się zatrzymać. Mało tego, nowy rodzaj postów będzie promowany przez Instagrama.
Mark Zuckerberg tłumaczy i objaśnia
Profesjonalni twórcy i reklamodawcy cieszą się z zapowiadanych zmian. Materiały kręcone w pionie będzie można teraz swobodnie wykorzystywać nie tylko na TikToku, ale też bezproblemowo publikować na Instagramie. Algorytmy serwisu będą je częściej polecać nowym użytkownikom, więc trzeba będzie przyzwyczaić się do tego rodzaju mediów.
Planowane testy dla większej liczby użytkowników ogłosił dyrektor generalny Meta, Mark Zuckerberg. Stwierdził on, że „zdjęcia nadal są ważną częścią Instagrama”, ale decyzje podejmowane przez właścicieli platformy pokazują wyraźnie, że nie jest to już zbyt duża część.
Tym samym Instagram powoli, acz skutecznie zaczyna być przede wszystkim serwisem społecznościowym operującym na tkance filmowej, a ze zdjęciami mieć tyle wspólnego, a może nawet mniej, niż… Facebook.