Czym byłby słoneczny maj bez trzeciej już prezentacji zrestartowanego Saints Row. Tym razem Deep Silver Voiliton skupiło się na pokazaniu kilku zadań głównych i pobocznych, dających już solidny obraz na temat najnowszej gry producenta.
Walka z humorem
Od pierwszych fragmentów rozgrywki łatwo zauważyć, jak płynnie Saints Row będzie działać na platformach nowej generacji. Wybuchowe strzelaniny w mieście, hangarach czy też na pustkowiach pokazały, że na graczy czeka naprawdę solidny produkt.
Solidny, nie oznacza jednak wybitny. Przewijając fragmenty rozgrywki, dalej odnoszę wrażenie, że jest to nieoryginalna fuzja Fortnite oraz Just Cause, pobłogosławiona starą marką studia Deep Silver Voilition.
Celowo wspominam tutaj o Fortnite, ponieważ przesadnie pastelowa, kreskówkowa oprawa nijak się ma do brutalności, jaką prezentuje Saints Row. Wsadzanie granatów w odbyt jako egzekucja, czy obijanie zajętego ToiToia pokazują, że autorzy kładą nacisk raczej na niecodzienne wydarzenia, a fabuła ma być tylko pretekstem dla swobodnej rozwałki.
Tej ostatniej będzie mnóstwo, bo rozgrywka to nic innego jak GTA na kreskówkowych sterydach. Mamy więc w pełni otwarty świat, pełny głównych i pobocznych aktywności, mających zająć gracza na dziesiątki godzin. W to oczywiście wchodzi również szeroka personalizacja broni, postaci, samochodów oraz ubiorów, o której pisałem przy okazji kwietniowej prezentacji gry.
Odnoszę też wrażenie, że najważniejsze jest dla autorów to, jak w Saints Row będzie się przede wszystkim grać. Model strzelania wydaje się tutaj najbardziej obiecujący. Każdy wystrzał ma odpowiedni odrzut, areny są szybkie, pełne przeciwników czekających na własną porcję ołowiu. Strzelanie w materiały łatwopalne tworzy bardzo efektowne wybuchy, które chciałbym zobaczyć w akcji na żywo. W akcji pomoże też koło wyboru broni, zwalniające rozgrywkę na czas wyświetlania menu.
W szczególności spodobała mi się misja, gdzie wsiadaliśmy w bojowy helikopter i ostrzeliwaliśmy jeden z wrogich posterunków. Choć dalej jestem do gry nastawiony sceptycznie, to naprawdę wyglądało jak świetna zabawa. Zwłaszcza że w ramach postępów w grze, ta będzie odblokowywać kolejne ułatwienia, pozwalające szybciej przebijać się przez wrogów. Taki prosty system perków, które aktywujemy za walutę w grze.
Budowa własnego imperium
Wspomniana wcześniej misja z helikopterem dotyczyła jednej z dróg ekspansji, jaką Święci mogą obrać we własnych interesach. W tym przypadku mówimy o nielegalnym przemycaniu broni. Ostrzał miał jedynie zademonstrować ofertę, znacznie lepszą od tej konkurencyjnej. Takich pobocznych aktywności będzie znacznie więcej, co ucieszy fanów czyszczenia kropek z mapy.
Twórcy też nieustannie chwalą tym, jak łatwo przemieszczać się po Santo Ileso. Postać gracza w każdej chwili może wyciągnąć paralotnię, nawet katapultując się z samochodu. To znacznie szybszy środek transportu niż klasyczny dojazd autem. Jak już wspomniałem wcześniej, te również da się zmodyfikować wizytą u tunerów. Choć nie pokazano tego na prezentacji, nie potrafię sobie wyobrazić Saints Row bez prostych misji wyścigowych. W końcu nawet Cyberpunk 2077 je miał!
Ciekawym elementem rozgrywki będzie też sieciowa kooperacja. Gracze w każdej chwili będą mogli wskoczyć do zapisów znajomych, wspólnie przechodząc misje. Na pokazie działało to bardzo sprawnie, lecz pozostaje kwestia dzielenia nagród i postępów. Co się stanie, jeśli wejdę do kogoś na bardzo późnym etapie rozgrywki, podczas gdy ja ledwo co ukończyłem tutorial? Tutaj już musimy poczekać na pełną wersję gry.
Saints Row – z potencjałem, lecz bez szału
Ostatnia prezentacja sprawiła, że na Saints Row patrzę już nieco przychylniejszym okiem. To będzie duża, wybuchowa piaskownica, której główna kampania fabularna będzie jedynie pretekstem dla wielu misji pobocznych, szerokich opcji personalizacji oraz budowaniu imperium Świętych.
W szczególności do gry przykuje miasto pełne aktywności, a także obiecujące modele strzelania oraz jazdy. Widać, że te elementy są już bardzo dopracowane, a twórcy jedynie wprowadzają ostateczne szlify przed nadchodzącą premierą. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, ta nastąpi już 23 sierpnia 2022 roku. Będzie to kolejna pozycja międzygeneracyjna, co oznacza, iż posiadacze PlayStation 4 oraz Xbox One jeszcze nie zostali na lodzie.
Co mnie martwi najbardziej? Potencjalna powtarzalność misji pobocznych, dość mizerna jakość dialogów, wyjęta wręcz z młodzieżowego słownika dla wielkich korporacji oraz zbyt mocny nacisk na personalizację. Boję się, że tytuł nie dowiezie jakości, za jaką życzy sobie te 289 złotych w dniu premiery.
Miejmy więc nadzieję, że tylko przesadzam.