Miesiąc – tyle w moich rękach spędził najnowszy, najwydajniejszy, największy i najdroższy tablet z aktualnej oferty Samsunga. Cena Galaxy Tab S8 Ultra, bo o nim mowa, zaczyna się od 4799 złotych, a kończy na 7399 złotych, w zależności od konfiguracji. Patrząc na cenę – mamy do czynienia z tabletem najwyższych lotów. A jak jest w rzeczywistości?
Nie wiem czy pamiętacie, ale swego czasu (no dobra, na pewno nie pamiętacie, bo to było w 2015!) Samsung miał w ofercie produkt o nazwie Galaxy View, którego ekran miał aż 18,4”. Aktualnie tak duże tablety nie istnieją. W ofercie firmy Apple, będącej największą konkurencją Samsunga, największym modelem jest aktualnie 12,9-calowy iPad Pro. Samsung nie mógł pozostać dłużny, przez co w jego portfolio pojawił się nie tylko 11-calowy Galaxy Tab S8 i 12,4-calowy model Galaxy Tab S8+, ale też jeszcze większy sprzęt – 14,6-calowy Galaxy Tab S8 Ultra.
Temu ostatniemu czas przyjrzeć się bliżej.
Specyfikacja Samsunga Galaxy Tab S8 Ultra:
- wyświetlacz Super AMOLED 14,6” 2960×1848 pikseli (WQXGA+, 240 ppi), 120 Hz,
- procesor Snapdragon 8 Gen 1 z grafiką Adreno 730,
- 512 GB pamięci wewnętrznej,
- 16 GB RAM,
- Android 12 z One UI 4.1,
- aparat główny 13 Mpix + ultraszerokokątny 6 Mpix z diodą doświetlającą,
- aparat przedni 12 Mpix + ultraszerokokątny 12 Mpix,
- GNSS, GPS+Glonass, Beidou, Galileo,
- Bluetooth 5.2,
- WiFi 6E,
- czytnik linii papilarnych w ekranie,
- cztery głośniki AKG i Dolby Atmos,
- slot kart microSD,
- USB typu C,
- akumulator o pojemności 11200 mAh, ładowanie 45 W,
- wymiary: 326,4×208,6×5,5 mm,
- waga: 726 g.
Cena Samsunga Galaxy Tab S8 Ultra w testowej wersji (16 GB RAM / 512 GB pamięci) w momencie publikacji recenzji: 6699 złotych
Ważne: kupując tablet do 8 maja można otrzymać etui z klawiaturą za darmo – sprawdź warunki promocji.
Wzornictwo, jakość wykonania
Pierwsze, co rzuca się w oczy, po wyjęciu tabletu z pudełka: jaki on jest cienki! Jego grubość (czy też cienkość – chciałoby się powiedzieć) wynosi zaledwie 5,5 mm. Na żywo naprawdę robi to świetne wrażenie. Ale przywołanej sytuacji towarzyszy jeszcze jedno wrażenie: jaki ten sprzęt jest ciężki! 726 g to sporo, zwłaszcza chcąc korzystać z tabletu, trzymając go w jednej dłoni – na dłuższą metę to wręcz niemożliwe.
Galaxy Tab S8 Ultra został stworzony do użytkowania w poziomie, co sugeruje umieszczenie przednich aparatów przy dłuższej krawędzi. Rzeczywiście – ma to największy sens, biorąc pod uwagę jego multimedialny potencjał. Oglądanie filmów, granie w gry czy tworzenie notatek – to wszystko staje się dużo bardziej komfortowe w poziomie niż w pionie.
Przeglądając poszczególne krawędzie szybko możemy dojrzeć cechę charakterystyczną urządzenia – po dwa głośniki na krótszych bokach. Już teraz mogę zajawić, że grają rewelacyjnie i dużo lepiej, niż się spodziewałam. Oprócz tego na górnej krawędzi mamy jeszcze – przy lewym boku włącznik i regulację głośności, a przy prawym – slot kart microSD (w wersji z łącznością komórkową, a konkretniej 5G, jest tu również slot kart nanoSIM; niestety, testowana wersja to opcja tylko z WiFi).
Na obudowie łącznie są trzy mikrofony, które świetnie sprawdzają się podczas przeprowadzania rozmów przez wszelkiego typu komunikatory podczas home office czy nauki zdalnej. Widać, że Samsung to dobrze przemyślał.
Wokół ekranu są wąskie ramki, dzięki czemu – mimo naprawdę ogromnej przekątnej – wymiary fizyczne urządzenia nie są przesadzone. Obudowa tabletu jest aluminiowa i matowa, co bardzo przypadło mi do gustu. W sprzedaży w Polsce dostępna jest tylko jedna wersja kolorystyczna, grafitowa. Jest elegancka i sprawia, że można się z tabletem pokazać niezależnie od okoliczności. Fajnym dodatkiem na obudowie jest błyszczący, magnetyczny pasek, który wskazuje miejsce ładowania rysika S Pen (o czym nieco dalej).
Wzornictwo moim zdaniem zdecydowanie na plus. Szkoda, że w Polsce dostępna jest tylko jedna wersja kolorystyczna, ale widocznie decyzja była czysto biznesowa i pozostałe dwie by się w przypadku tak nietypowego sprzętu mogły nie sprzedawać – grafitowy spośród wszystkich jest najbezpieczniejszą opcją.
Jeśli obawiacie się o jego odporność – Samsung zaznacza, ze niepotrzebnie. Co prawda nie było mi na szczęście dane sprawdzić, jak jest w rzeczywistości, ale producent chwali się podniesioną odpornością urządzenia. Zaznacza, że obudowa została stworzona ze zbrojonego aluminium, które chroni sprzęt przed uderzeniami i upadkiem. Oczywiście nie dotyczy to ekranu – nie myślcie, że jest inaczej.
Wyświetlacz
Wyświetlacz Samsunga Galaxy Tab S8 Ultra ma przekątną 14,6” i rozdzielczość 2960×1848 pikseli, co daje zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 240 punktów. Nie jest to najwyższa gęstość pikseli, ale z drugiej strony – nie ma to właściwie żadnego znaczenia, biorąc pod uwagę fakt, że na ekran tak dużego tabletu nie będziemy patrzeć z bliskiej odległości.
Matryca to oczywiście Super AMOLED, dzięki czemu nie musimy się obawiać odwzorowania czerni, kąty widzenia czy jasność maksymalną. Reakcja na dotyk jest prawidłowa, a czujnik światła działa tak, jak powinien – bez sztucznego podbijania jasności, gdy nie powinien tego robić. Częstotliwość odświeżania ekranu, jak przystało na flagowy tablet, to 120 Hz.
Oczywiście ekran jest błyszczący, co oznacza, że musimy pogodzić się z wszelkimi refleksami i odbiciami. Co jednak najbardziej irytuje na początku przygody z tym tabletem, to… obecność notcha. Na szczęście szybko można się do niego przyzwyczaić – do tego stopnia, że przestałam zwracać na niego uwagę.
W ustawieniach ekranu znajdziemy opcje dotyczące trybu ciemnego (może działać stale, od zachodu do wschodu słońca lub według ustawionego harmonogramu), jasność adaptacyjną, częstotliwość odświeżania ekranu wysoka – 120 Hz lub standardowa – 60 Hz), ochrona wzroku (tryb światła niebieskiego), tryb ekranu (naturalny lub żywy – ten drugi z opcją zmiany balansu bieli) oraz panele przy krawędzi.
Panele przy krawędzi to nic innego, jak skróty do najważniejszych aplikacji, wiadomości odręcznych, kontaktów, pogody, narzędzi, etc. – dosłownie wszystkiego, co chcemy mieć pod ręką. Panele domyślnie są włączone podczas pierwszej konfiguracji, ale oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by je wyłączyć w każdej chwili.
W Galaxy Tab S8 Ultra nie uświadczymy Always on Display. W sumie nie kojarzę, żeby AoD było w jakimś tablecie, ale dla zasady wspominam, że go tutaj nie ma – w żadnej formie.
Rysik S Pen
Do tabletu dołączony jest rysik S Pen, który – co ważne – odziedziczył wszystkie funkcje po S Penie z Galaxy S22 Ultra. To oznacza, że mamy tutaj opcję tworzenia notatek na wygaszonym ekranie, korzystania z Air view, wpisywania odręcznego tekstu, który konwertowany jest na tekst cyfrowy również w polach wyszukiwania, paskach adresu, etc., jak również korzystania z akcji gestem.
Obsługa tabletu bez konieczności dotykania ekranu – wstecz, home, ostatnie aplikacje, pisanie po ekranie – wszystko to załatwiamy gestami rysika. Podobnie zresztą, jak obsługę multimediów (ciszej, głośniej, następny / poprzedni utwór) czy robienie zdjęć (wyzwalanie migawki) – rysik okazuje się niezastąpiony.
Oczywiście nic też nie stoi na przeszkodzie, by na tablecie rysować, wprowadzać odręczne notatki czy podpisywać mniej istotne dokumenty, które nie wymagają podpisu kwalifikowanego.
Rysik ładuje się magnetycznie – wystarczy umieścić go z tyłu tabletu w wyznaczonym obok aparatu miejscu. Ładowanie jest szybkie i trwa zaledwie niecały kwadrans (13 minut).
Działanie, oprogramowanie
Samsung Galaxy Tab S8 Ultra jest pierwszym tabletem ze Snapdragonem 8 Gen 1, jaki przechodzi przez moje ręce, więc teoretycznie nie do końca wiem, czego mogę się spodziewać. W teorii – wysoka wydajność, fajna grafika (za którą odpowiada Adreno 730), płynne działanie (co dodatkowo podbija ekran 120 Hz) i sprawne trzymanie programów w pamięci podręcznej (za sprawą 16 GB RAM), ale i grzanie się obudowy. I faktycznie – wszystko to potwierdziło się podczas testów.
Korzystanie z Galaxy Tab S8 Ultra to czysta przyjemność, gdy się już wypracuje pewien schemat trzymania urządzenia – to, jak już doskonale wiecie, jest duże i ciężkie, przez co trzymanie jedną ręką przez długi czas odpada. Jakkolwiek – gdy już odkryjecie, jak używa Wam się go najlepiej, będziecie z niego bardzo zadowoleni.
A co na to benchmarki?
- Geekbench 5
- single core: 1216
- multi core: 3273
- 3DMark:
- Sling Shot: max
- Sling Shot Extreme: max
- Wild Life: 8402
- Wild Life Extreme: 2123
- PCMark Work 3.0 performance: 13997
Podczas większego obciążenia, tablet nagrzewa się w okolicy obiektywów aparatu. Ma to o tyle znaczenie, że – trzymając tablet poziomo – nie dotykamy go w tym miejscu, bo nawet nie sięgają tam nasze dłonie. Sprytnie, sprytnie.
Jeśli natomiast chodzi o kwestię długotrwałej wydajności, stress test z 3DMarka pokazał stabilność wyników na poziomie 65,9%, przy czym najwyższy wynik to 2259, a najniższy – wciąż bardzo dobry 1488. Ciekawostką niech będzie fakt, że są to wyniki odrobinę lepsze od Samsunga Galaxy S22 Ultra (odpowiednio: 64,6%, 2193 i 1419).
Mnie osobiście cieszy, że oprogramowanie One UI 4.1 na Galaxy Tab S8 Ultra zostało przystosowane do tabletu, a nie jest to jedynie kalka 1:1 ze smartfona. Widać to przede wszystkim po detalach, które sprawiają, że korzystanie z urządzenia jest rzeczywiście wygodne.
Prosty przykład – chcąc usunąć zdjęcie, komunikat potwierdzający nie pojawia się na środku ekranu, a na wyciągnięcie palca. To samo ściągając belkę systemową z góry – robiąc to po prawej stronie, belka pojawia się po prawej, a nie po lewej. Niby małe rzeczy, ale w ogólnej ocenie pozytywnie zapisują się w pamięci.
Fajne jest też to, że mając smartfon Samsunga, można skorzystać z Quick Share w celu przesyłania zdjęć i filmów z jednego sprzętu na drugi (działa to w obie strony). Jest to dość szybkie rozwiązanie, a z całą pewnością szybsze od przesyłania multimediów przez Bluetooth.
14,6-calowy wyświetlacz daje ogromne możliwości pod względem zastosowania. Możemy na nim oglądać filmy, słuchać muzyki, korzystać z kilku aplikacji jednocześnie na podzielonym ekranie, grać – również w bardziej zaawansowane tytuły prosto z chmury (jak choćby GeForce Now czy Google Stadia) z podłączonym kontrolerem.
Nic też nie stoi na przeszkodzie, by do tabletu podłączyć Book Cover Keyboard, czyli dedykowane etui z klawiaturą, i tworzyć treści korzystając z takiego zestawu. Niestety, do testów nie otrzymałam etui, więc nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć na jego temat, jak również nic o samej klawiaturze. Żeby nie było wątpliwości – takie etui trzeba dokupić osobno.
Podłączyłam do tabletu klawiaturę i myszkę bezprzewodową, by zobaczyć, jak taki zestaw sprawdzi się w pracy biurowej. Co do tego, że wydajnościowo Galaxy Tab S8 Ultra to udźwignie, nie miałam żadnych wątpliwości – zastanawiałam się raczej czy tablet z Androidem jest w stanie faktycznie zastąpić laptopa. I wiecie co? Jest – jak najbardziej.
Myszka podłączona przez Bluetooth działa idealnie, klawiatura zresztą też. Jedyne co, to irytuje mnie fakt, że znaki diakrytyczne nie chcą działać w Google Docs, a to właśnie z tych dokumentów korzystam najczęściej. Na potrzeby niniejszej recenzji musiałam się przenieść do Worda, gdzie wprowadzanie polskich znaków nie sprawiało żadnych trudności. Wygląda zatem na to, że Google przez lata nie poradziło sobie z polskimi znakami i współpracą z zewnętrznymi klawiaturami z Dokumentami – aż dziw bierze, że tak jest.
O ile jednak na komputerze czy laptopie korzystam w większości z przeglądarki, tak na Androidzie aż się prosi, by przeskakiwać pomiędzy aplikacjami, które działają naprawdę dobrze. Jedyne zastrzeżenia mam do Facebooka, którego wygląd na tablecie pozostawia wiele do życzenia – podobnie zresztą jak Instagrama. Widać wyraźnie, że nie zostały zoptymalizowane pod tego typu sprzęt.
Galaxy Tab S8 Ultra wspiera tryb DeX, co oznacza, że w mgnieniu oka jego interfejs można zamienić w bardziej “desktopowy”. By jeszcze wygodniej z niego korzystać, wystarczy podłączyć tablet do monitora, zorganizować sobie klawiaturę i myszkę, by móc śmigać po desktopowym środowisku – fajna sprawa zwłaszcza na wszelkiego rodzaju wyjazdach, gdzie nie mamy dostępu do komputera. Nie twierdzę, że DeX jest w stanie go zastąpić w 100%, ale w pracy biurowej jak najbardziej daje radę.
Na szczęście też pamięci wewnętrznej jest tu dużo, więc niezależnie od tego, czy na tablecie chcemy przechowywać dużo filmów, zdjęć czy innego rodzaju treści, nie musimy mieć z tyłu głowy konieczności rychłego zakupu karty microSD (tak, tablet je wspiera!).
Pamięć wewnętrzną, której jest 512 GB w testowym wariancie, przetestowałam w CPDT. Oto wyniki, jakie otrzymałam:
- szybkość ciągłego zapisu danych: 369,23 MB/s,
- szybkość ciągłego odczytu danych: 973,52 MB/s,
- szybkość losowego zapisu danych: 24,70 MB/s,
- szybkość losowego odczytu danych: 23,25 MB/s
- kopiowanie pamięci: 15,08 GB/s.
Z działaniem sieci bezprzewodowej nie miałam najmniejszych problemów. Na łączu 1 Gbps / 300 Mbps, Galaxy Tab S8 Ultra wyciągał 887 Mbps / 309 Mbps, a więc maksymalnie wykorzystywał jego potencjał.
14-calowy sprzęt to już centrum rozrywki, nie zdziwię się zatem, jeśli ktoś chciał traktować go jako urządzenie przechodnie z rąk do rąk. Fajnie by zatem było, gdyby Samsung umożliwił tworzenie profili na tablecie, a logowanie do każdego z nich z osobna odbywałoby się za pomocą rozpoznania odcisku palca przypisanego do profilu (jak np. w samochodzie ustawianie foteli pod użytkownika w zależności od użytego kluczyka). Niestety, aż tak pięknie nie jest.
Tworzenie osobnych profili faktycznie, jest tutaj obecne, ale nie działa to tak, jak to sobie wyobrażałam – ręcznie trzeba przełączyć się na wybrany profil, a następnie odblokować tablet rozpoznawaniem twarzy lub odciskiem palca. Nie jest tak, że przyłożenie palca przeze mnie lub narzeczonego powoduje odblokowanie dostępu do konkretnego profilu – szkoda.
Aha, i jeszcze jedna piekielnie ważna rzecz – ekranu tabletu można użyć jako drugiego monitora do laptopa z Windowsem. Wystarczy na laptopie kliknąć kombinację klawiszy Windows + K, żeby uruchomić stosowne opcje, a na tablecie odszukać funkcję o nazwie Drugi ekran (jest na belce wysuwanej z góry). Pozwala dublować ekran lub traktować tablet jako drugi monitor – super sprawa. Funkcja wymaga komputera z Windowse 10 w wersji v.2004 lub nowszej, ze wsparciem dla Wireless Display.
Zabezpieczenia biometryczne
A skoro już o zabezpieczeniach mowa… Gdy Samsung prezentował Galaxy Taba S8 Ultra, wydawało mi się, że się przesłyszałam, że tablet wyposażony jest w czytnik linii papilarnych w ekranie. Szybko okazało się jednak, że z moim słuchem wszystko jest w porządku, a rzeczony skaner odcisków palców faktycznie jest tutaj obecny. I jest to dla mnie o tyle dziwne, że dotychczas w dużych tabletach (a ten, przyznacie, jest naprawdę SPORY!), stosowane były czytniki zintegrowane z włącznikami. Tu natomiast rzeczywiście mamy do czynienia z czytnikiem w ekranie, który w dodatku ma sporo sensu.
Całe szczęście – Samsung nie wpadł na pomysł, by ów czytnik umieścić przy dolnej krawędzi tabletu w jego domyślnej pozycji, czyli w poziomie. Skaner znajduje się przy prawej krawędzi i, wbrew pozorom, jest to doskonała decyzja – trzymając tablet w dłoniach, nie trzeba odrywać prawej ręki od urządzenia, by skorzystać z czytnika. Wystarczy dosłownie lekki ruch kciuka.
A przy tym wszystkim szalenie istotne znaczenie ma to, że czytnik jest bardzo szybki i właściwie nie pamiętam, by w którymś momencie nie zadziałał. Wystarczy lekko i na krótki moment przyłożyć do niego palec, by skutecznie nas zidentyfikował. Słowo klucz – przyłożyć na moment, a nie szybko dotknąć opuszkiem (wtedy pojawi się komunikat, by przytrzymać nieco dłużej).
Dodam jeszcze, że czytnik jest stale aktywny – nie trzeba podświetlać ekranu tabletu, by z niego skorzystać.
Co ciekawe, poza skanerem odcisków palców, do naszej dyspozycji jest też oddane rozpoznawanie twarzy. Początkowo jego działaniem byłam dość rozczarowana, ale ponowne dodanie wizerunku okazało się rozwiązaniem problemów – od tamtej pory rozpoznawanie twarzy działa poprawnie, choć i tak preferuję sięgnąć do czytnika linii papilarnych.
Głośniki
Biorąc Galaxy Taba S8 Ultra do ręki od razu powiedziałem sobie w duchu, że nie mogę porównywać tego sprzętu ani do żadnego tabletu, ani telefonu. Przy tym rozmiarze najbardziej adekwatnym przeciwnikiem byłby laptop, ale i na tym polu nie spotkałem się z laptopem, który byłby w stanie lizać buty Samsungowi. Jakość audio, jakie wydobywa się z tego tabletu, jak na sprzęt mobilny, jest fenomenalna.
Znajdziemy tutaj cztery głośniki, ale ja pokusiłbym się o stwierdzenie, że jest ich nawet pięć, bo przestrzeń tabletu działa jak ogromna membrana, która potęguje doznania audio. Idealne tony wysokie i średnie, piękny, czysty bas. Samsung zastosował tutaj prawdopodobnie najlepsze rozwiązanie, jakie jest na rynku.
Czas działania
Akumulator Galaxy Taba S8 Ultra ma pojemność 11200 mAh, czyli ponad dwukrotnie większą niż smartfony, ale do zasilenia ma też sporo większy wyświetlacz. Jak to się przekłada na czas działania?
Oglądając Netfliksa przez 5 godzin z jasnością ekranu na maksa, tablet rozładował się w 45%. Korzystając z tabletu naprawdę intensywnie, jesteśmy w stanie go rozładować w ciągu jednego dnia, ale musi być eksploatowany praktycznie non stop – w przeciwnym razie jest w stanie działać dwa lub nawet więcej dni, wszystko zależy od intensywności użytkowania.
Podczas mojego eksperymentalnego dnia pracy na tablecie z podłączoną klawiaturą i myszką zewnętrzną, Galaxy Tab S8 Ultra wytrzymał cały dzień biurowy ze stale otwartą przeglądarką Google Chrome i przełączaniem się pomiędzy Discordem, Feedly, Wordem i często YouTubem w tle. Czas na ekranie (SoT) zamknął się wtedy w 9 godzinach. To bardzo dobry wynik!
Tablet wspiera ładowanie 45-Watowe, ale stosownej ładowarki oczywiście nie ma w zestawie sprzedażowym. Ładowanie trwa nieco ponad trzy godziny.
Co ciekawe jednak, tablet może posłużyć jako awaryjny powerbank dla naszego smartfona – wystarczy podłączyć oba urządzenia przewodem obustronnie zakończonym USB C. Ładowanie zwrotne odbywa się z mocą 15 W, a więc nie jakoś nad wyraz szybko, ale sam fakt, że taka opcja jest, zasługuje na pochwałę.
Aparaty
Po ogromnym wręcz tablecie nie spodziewałam się aż czterech aparatów – a tu proszę. Dwa są z tyłu – aparat główny 13 Mpix i ultraszerokokątny 6 Mpix z diodą doświetlającą, natomiast kolejne dwa – z przodu: 12 Mpix + ultraszerokokątny 12 Mpix. Czy to w ogóle ma sens, pozostawiam Waszej ocenie. Z mojego punktu widzenia, robienie zdjęć tabletami jest OK, ale gdy są one małe i poręczne – w przypadku 14,6-cali trudno mówić o poręczności.
Poniżej załączam przykładowe zdjęcia wykonane tabletem. Nie jest ich dużo, bo i trudno mi było zmuszać się, by zabierać ze sobą sprzęt bez rzeczywistej potrzeby – wyobrażam sobie, że korzystając z niego na co dzień, jego użytkownicy będą robić zdjęcia notatek na uczelni, dokumentów w pracy czy ewentualnie selfiaków, gdy akurat leżą na kanapie, a obok nie mają smartfona (to chyba akurat dziwny przykład :D). W takich scenariuszach rozwiązanie to się sprawdza OK.
Podsumowanie
Jeśli szukacie multimedialnego sprzętu o szerokim spektrum zastosowań, Galaxy Tab S8 Ultra z całą pewnością sprawdzi się w tej roli. Kosztuje ogromne pieniądze, przez co trudno jest uzasadnić taki wybór zamiast laptopa, ale miniaturyzacja (i wielki, Super AMOLED-owy ekran) kosztuje, a tablet to jednak sprzęt bardziej mobilny i z opcją wykorzystania rysika o sporych możliwościach.
Uniwersalny, multimedialny, wszechstronny – tak bym ten sprzęt określiła. Jednocześnie dodając, że jest horrendalnie drogi – zwłaszcza, że w zestawie nie ma klawiatury, która (moim zdaniem) być tu powinna. Ona sama kosztuje tysiąc złotych… Masakra.
Jeśli potrzebujecie dużego tabletu i nie ogranicza was budżet – Galaxy Tab S8 Ultra to doskonaly wybor. Przyznaję – nie sądziłam, że aż tak się z nim polubię, stąd moja rekomendacja.