Na rynku debiutuje tyle smartfonów, że niemożliwością jest kupienie i przetestowanie ich wszystkich. Ten jednak, mimo że do jego oficjalnej premiery jeszcze długa droga, już teraz zapowiada się bardzo obiecująco. Jeśli producent pójdzie za ciosem i na całość – szczęka opadnie niejednemu fanowi nowych technologii.
Tego smartfona vivo jeszcze nie ma na rynku, a już chce się go kupić
Wiele nowych smartfonów debiutuje na rynku i wszyscy momentalnie przestają się nimi interesować, bowiem nieczęsto pojawia się urządzenie, które jest naprawdę ciekawe i echa jego premiery słychać przez wiele tygodni (a czasami i miesięcy) po oficjalnej prezentacji. Tak jest przede wszystkim w przypadku high-endów, w tym tych składanych.
Bo tak – składane konstrukcje to wciąż propozycje dla bardziej zamożnych klientów, mimo że Samsung sukcesywnie obniża cenę swoich Galaxy. Na horyzoncie są jednak jeszcze tańsze modele typu clamshell (zob. TCL Flex V i OPPO z klapką), ale mimo wszystko wiele wody w Wiśle upłynie, zanim na ich zakup będzie mógł sobie pozwolić przeciętny konsument, dysponujący budżetem 2000-3000 złotych.
Ten smartfon, którego premiera zapewne jest bliżej niż dalej, zapewne również nie będzie należał do najtańszych. Po pierwsze – vivo nie prowadzi tak agresywnej polityki cenowej jak Xiaomi czy realme. Po drugie – pierwsze informacje wskazują, że producent zastosuje w nim topowe technologie, a te (jak doskonale wiemy) kosztują niemało, co ma wpływ na końcową cenę urządzenia.
W tym miejscu warto przypomnieć, że vivo nie wprowadziło jeszcze na rynek składanego smartfona. OPPO jest pierwszą firmą z koncernu BBK Electronics, która to zrobiła (zob. OPPO Find N). Marka OnePlus raczej nieprędko zaprezentuje swojego składaka, podobnie jak realme, które prawdopodobnie ostatnie wejdzie na ten rynek, jeżeli w ogóle się na to zdecyduje. Może dopiero za kilka lat, kiedy umocni swoją pozycję i stanie się „drugim Huawei” – a na razie wciąż buduje swoją potęgę, dopiero wkracza do segmentu high-end (zob. realme GT 2 i GT 2 Pro).
Co ciekawe, już na początku ubiegłego roku mówiło się, że składany smartfon vivo zadebiutuje na rynku do końca 2021 roku. Tak się jednak nie stało – nie wiadomo dlaczego, ale można podejrzewać, że producentowi pokrzyżował plany globalny kryzys, w tym ten na rynku półprzewodników. Marka, mimo przeciwności losu, nie przerwała prac nad swoją składaną konstrukcją. Wręcz przeciwnie – idą one pełną parą i najnowsze informacje wskazują, że jest na co czekać.
Mówi się, że składak chińskiego giganta dołączy do serii NEX, co nie byłoby niespodzianką, ponieważ od samego jej początku jest ona pokazem możliwości technologicznych tego producenta. Urządzenie zostanie wyposażone w akumulator o pojemności 4600 mAh, który będzie można ładować przewodowo z mocą 80 W i indukcyjnie z mocą 50 W. Dla porównania, OPPO Find N ma baterię 4500 mAh i ładowanie 33 W, Xiaomi Mi MIX Fold 5020 mAh i 67 W, HONOR Magic V 4750 mAh i 66 W, Huawei Mate X2 4500 mAh i 55 W, a Galaxy Z Fold 3 – 4400 mAh i 25 W oraz indukcyjne 11 W.
Jak widać, składane smartfony konkurencji w większości nie obsługują ładowania bezprzewodowego, a przewodowe w żadnym przypadku nie dorównuje mocą składanemu vivo. Jeżeli producent pójdzie za ciosem i podobnie wyśrubuje wszystkie pozostałe elementy specyfikacje, to stworzy killera. Oby jednak w nie tak samo zabójczej cenie…